poniedziałek, 3 czerwca 2019

Moja narzeczona uprawiała seks z obcym facetem w zamian za pizzę

Martyna rzuciła pracę. Od tamtego czasu nie mieliśmy kontaktu z Kasią - być może dlatego, że Martyna nie bardzo chciała z nią jeszcze o czymkolwiek rozmawiać. Wydarzenia te miały miejsce na kilka miesięcy przed założeniem bloga erotycznego, a więc powoli zbliżamy się do "czasów teraźniejszych".

Oczywiście od założenia bloga też minęło już trochę czasu i sporo się działo, jednakże do wszystkiego dojdziemy. Martynie przeszła złość i właściwie ten lodzik przy Kasi ostatecznie przyniósł pozytywne zmiany. Okazało się, że moja dziewczyna jest zdecydowanie bardziej zła na nią niż na mnie i być może przez to się pogodziliśmy.

Moja narzeczona uprawiała seks z obcym facetem w zamian za pizzę


Wziąłem wolne w pracy i przez tydzień oglądaliśmy filmy w łóżku. Zdecydowanie częściej znajdowaliśmy czas na ostry seks. Próbowaliśmy wszystkiego - różnych pozycji i małych fantazji, których nie zdążyliśmy zrealizować. Sytuacja się unormowała i znów zaczęliśmy myśleć o cuckold. Zdrada kontrolowana to w pewnym sensie narkotyk - jeśli już raz tego spróbujesz ze swoim partnerem czy partnerką, to bardzo ciężko będzie Ci się przestawić na normalny tryb życia. Tak na marginesie - mam kumpla, który marzy o dziewczynie zainteresowanej cuckold (stała relacja), więc gdyby się tu takowa znalazła, to kontakt poprzez mojego maila.

Pamiętam, że tego dnia oboje byliśmy mocno napaleni. Od 7 rano oglądaliśmy razem porno. Martyna rozkładała przede mną nogi raz za razem i po kilku godzinach zaczynałem mieć problemy z dyspozycją. Było już po 12, a ona wciąż nie przestawała się dotykać. Leżeliśmy tak w łóżku aż wpadłem na pewien pomysł.

- Może zamówimy sobie pizzę?
- A obiad?
- Raz możemy sobie odpuścić.
- Ok, już dzwonię. Tę, co zawsze?
- Tak.

Martyna wystukała numer, złożyła zamówienie, po czym wróciła do łóżka. Leżeliśmy tak przez chwilę w samej bieliźnie. Przesuwałem dłoń po jej krągłym tyłeczku i kształtnych piersiach. Rozmawialiśmy o pierdołach. Miałem wrażenie, że dawne czasy tak po prostu wróciły. Po raz kolejny przesunęła dłoń na uda i paluszkami zaczęła pieścić muszelkę. Odchyliłem delikatnie majteczki, by jej pomóc. Uwielbiałem jej ciało. Jej cipka była śliczna, jakby wyciągnięta z katalogu dla dorosłych. Pod palcami czułem, że znów jest mokra.

- Martyna...
- Tak?
- Nadal Ci się chce?
- Owszem.
- Mam pewien pomysł.
- Jaki?
- Może nie zapłacimy za pizzę?
- Co? Jak to? Przecież zamówiłam.
- Wiem, że zamówiłaś. Mam na myśli to, że nie musisz za nią płacić.
- Nie rozumiem?
- Po prostu za nią podziękujesz. Podwójna korzyść.
- Oszalałeś?
- Czemu? Dobrze wiesz, że ja już nie dam rady.
- Nie szkodzi, przeżyję.
- Na pewno?
- Tak, na pewno.
- To ustalmy, że jeśli ten gość od pizzy okaże się w Twoim typie, to masz moje pozwolenie, ok?
- Ok.

Minął kwadrans... pół godziny... wzdrygnęliśmy się na dźwięk dzwonka do drzwi.

- O! Jest nasza pizza. Otworzysz?
- Jestem nieubrana.
- Ja też. Masz - podałem Martynie szlafrok - ale zastanów się czy na pewno chcesz go zakładać.

Martyna podeszła do drzwi, spojrzała przez wizjer, a następnie otworzyła.

W drzwiach stanął młody chłopak. Zdecydowanie młodszy ode mnie - na mojego oko dopiero kończył szkołę średnią. Być może dorabiał sobie w okresie wakacyjnym. Znałem gust Martyny, więc doskonale zdawałem sobie sprawę, że to chłopak w jej typie. Wysoki, dobrze zbudowany brunet z kwadratową szczęką. Przywitała go z uśmiechem na ustach, po czym odebrała pudełko i poszła do kuchni po gotówkę. Widziałem, że mężczyzna nie odrywa od niej wzroku.

Po kilkunastu sekundach brunetka w czarnej bieliźnie i czarnym półprzezroczystym szlafroku wróciła i przez chwilę wydawało mi się, że wyciągnie pieniądze i wróci do łóżka. Jak się domyślacie, byłem w błędzie.

- Jest mały problem...
- Jaki problem?
- Jak masz na imię?
- Michał, a co?
- Zapomniałam wypłacić z bankomatu. Mam tylko kartę.
- Nie przyjmujemy płatności kartą.
- Nie? Hm... może się dogadamy się jakoś inaczej?
- Co ma Pani na myśli?

Martyna podeszła i zaczęła go całować. Szybko znalazła drogę do jego rozporka, rozpięła zamek i wsunęła mu rękę w spodnie. Mężczyzna był przez chwilę wyraźnie zdezorientowane, ale moja kobieta wiedziała, jak radzić sobie z facetami. Wpatrywałem się w nich razem, obejmowali się i dotykali. Michał złapał ją mocno za piersi i zsunął szlafrok. Wciąż mnie widział i chyba tylko dlatego nie oponował. Po chwili zsunął spodnie do kostek, a ja wpatrywałem się zza rogu w ściskanego przez Martynę, sterczącego kutasa. Poruszała nim coraz szybciej, stawał się coraz większy i większy.

Wciąż trzymając go w ręku, odwróciła się w stronę ściany i w pośpiechu oparła o kaloryfer, zsuwając majtki i łapczywie kierując w stronę cipki. Strasznie mnie to podnieciło - pożądanie, jakie dało się wyczytać z ich twarzy. Spojrzała w moją stronę przygryzając wargi. Była ciekawa mojej reakcji, to na pewno. Sądziłem, że potrzebuję trochę dłuższej przerwy, ale po chwili przyłapałem się na tym, że sam zacząłem się zabawiać pod kołdrą. Trzepałem coraz mocniej i szybciej, a ona wciąż patrzyła. Spoglądała na mnie przez cały czas i uśmiechała się zalotnie, kiedy Michał badał teren. Martyna swobodnie oparła nogę na kaloryferze i w pełni odsłoniła swoją wilgotną dziurkę. Nie odrywałem wzroku. Jego twardy, wygięty kutas stał się całkowicie mokry. Przez uniesioną nogę doskonale wszystko widziałem. Wsuwał się wgłąb raz za razem, ukazując się w swojej pełnej okazałości zaledwie na ułamki sekund. Penetrował jej wnętrze, a ona nie chciała, by cokolwiek z tego mi umknęło. Gruby kutas był chyba wszystkim, czego potrzebowała. Zależało jej na tym, bym zdał sobie sprawę, że jest większy od mojego sprzętu. Z pewnością miał ponad dwadzieścia centymetrów i - co zszokowało mnie najbardziej - wypełniał ją całą.

Chłopak przyśpieszył i rżnął ją jeszcze mocniej. Martyna jęczała przeraźliwie głośno - po części z bólu, po części z rozkoszy. Michał ściskał jej pośladki obiema rękoma i błądził palcami w okolicach drugiej dziurki. Jej tyłek stał się wilgotny od potu - falował coraz szybciej, nadziewając się na tego potwora raz za razem. Wciąż nie mogłem oderwać wzorku i czułem, że zaraz eksploduję.

- Rżnij ją mocniej! - krzyknąłem.

Mężczyzna spojrzał w moim kierunku odrobinę zmieszany. Nie wiedział o mojej obecności. Postanowiłem dodać mu otuchy i rozwiać trochę obawy:

- Wszystko w porządku, mną się nie przejmuj.

Zawahał się przez chwilę, ale skinął głową i postanowił kontynuować. Pożądanie dało się wyczytać z jego ruchów. Postanowiłem wstać z łóżka i podejść odrobinę bliżej. Martyna wciąż jęczała posuwana od tyłu, zaciskając palce na kaloryferze i uśmiechając się w moim kierunku. Odwróciła się do tyłu, spojrzała na Michała, pocałowała go namiętnie w usta i wyszeptała:

- Dziękuuu..jęęę... mmm... rżnij mnie...

Michał odwzajemnił pocałunek i pochylił ją do przodu jeszcze bardziej. Martyna zsunęła nogę z kaloryfera i jeszcze bardziej wypięła krągły tyłeczek. W tym samym momencie z jej ud spłynęła mokra stróżka, którą nie sposób było przeoczyć. Sam czułem, że jestem coraz bliżej, a moje podniecenie sięga zenitu.

Zbliżyłem się, oparłem o kaloryfer i odgarnąłem jej mokre włosy z twarzy. Nieznajomy wciąż ostro ją pieprzył. Martyna oparła ręce na moich biodrach, nachyliłem się i pocałowałem ją w usta.

- Kocham Cię - wyszeptałem.
- A ja Cieee...bie.

Mimo, że to nie ja byłem teraz w środku. Zdecydowanie jej to odpowiadało. Jego kutas był tak duży, że aż sam przez chwilę miałem ochotę go dotknąć. Tyle tylko,że jestem hetero i wolałem przyglądać się mojej kobiecie, która jęczała z rozkoszy. Jej wąska cipka stała się dzięki niemu na tyle luźna, że słychać było, iż miejsca wystarczyłoby z pewnością na jeszcze jednego. Wciąż opierała się o mnie, twarzą ocierając o sterczącego kutasa. Niemal szczytowałem bez jakiejkolwiek ingerencji, to był jakiś obłęd. Rżnął ją bez opamiętania - z trudem było mi utrzymać równowagę. Spoglądała na mnie, wpatrywała się głęboko w moje oczy i myślała prawdopodobnie o nieuchronnie zbliżającym się orgazmie. Posuwał ją tak ostro i zdecydowanie, że raz za razem mimowolnie otwierała usta. Bardzo mnie to podnieciło. Co chwilę odgarniałem niesforne włosy z twarzy i falujących piersi ukochanej. Martyna - jakby w podziękowaniu - przybliżyła usta w kierunku moich jąder, po czym zaczęła je ssać. Były nabrzmiałe i twarde. Lizała je starannie, nie pomijając najbardziej niedostępnych zakamarków.

- Kochanie...

Nie musiałem kończyć, bo doskonale wiedziała, co chcę powiedzieć. Wzięła go w usta i niemal natychmiast się spuściłem. Posłusznie połknęła całą spermę i jeszcze przez chwilę wylizywała resztki z mojego kutasa. Co to był za orgazm! Zawartość nawet nie zmieściła się w ustach mojej ukochanej. Spojrzała przepraszająco w górę, gdy stróżka spermy spłynęła jej po brodzie.

- Nic się nie stało.

Dałem jej buziaka i wciąż czekałem aż nieznajomy skończy to, co zaczął. Przyśpieszył, by następnie zwolnić. Jego pchnięcia stały się ostrzejsze, a ja zrozumiałem, że oboje szczytują w tym samym momencie. Martyna zaczęła krzyczeć i wić się z rozkoszy. Zacząłem ją całować tak, by krzyki nie dobiegły sąsiadów. Zacisnęła paznokcie na moich ramionach, jednakże Michał nie przestawał. Nadal posuwał ją od tyłu swoim monstrualnym kutasem. Martyna przeżywała chyba najdłuższy orgazm w życiu. Zacząłem się zastanawiać czy ze mną kiedykolwiek miała tak dobry seks? Nie byłem tak hojnie obdarzony przez naturę, poza tym niezobowiązujący seks i zdrada kontrolowana same w sobie są afrodyzjakiem.

Przesunąłem się i stanąłem z tyłu, łapiąc Martynę za tyłek i nadziewając jeszcze mocniej, bo wiedziałem, że sama zupełnie opadła już z sił - dłużej już nie mogła. Zmusiłem ją do tego, by wytrzymała jeszcze chwilkę. Z jej ust wydobywały się niekończące jęki rozkoszy. Orgazm, jakiego dawno nie doświadczyła. Michał w porę wyciągnął i zalał jej pośladki kolejną porcją spermy. Patrzyłem jak spływa po cipce i udach. Zaskoczona i zarazem zachwycona Martyna sięgnęła ręką i roztarła ją jeszcze bardziej tak, że część skapnęła na czarne majteczki.

- O, matkooo...
- Sorry - odpowiedział Michał.
- Chyba nie masz mnie za co przepraszać. To ja powinnam podziękować.
- Za co?
- Za co? Dawno nie było mi tak przyjemnie.
- Przypominam, że wciąż tu jestem - dodałem.
- Głuptasie, przecież Cię kocham.

Pocałowała mnie w usta i objęła mocno. Czułem jak cała drży.

- Połóż się, jesteś wykończona.
- Noo... dobrze.

Wytarła resztki spermy, skradła buziaka nieznajomemu i wróciła do łóżka.

- Ile za tę pizzę?
- Myślałem, że nie macie gotówki.
- Mamy.
- Yyy... 32,50.

Odliczyłem kwotę i podałem kurierowi.

- Miałeś szczęście, młody. Trafiło Ci się darmowe ruchanie.
- Chyba długo będę w szoku...
- Że pieprzyłeś moją narzeczoną?
- Yyy... cóż.
- Bez obaw, dzięki. Cieszę się, że było jej dobrze - otworzyłem drzwi i dodałem - do kiedyś tam.

Wróciłem do pokoju i zobaczyłem, że Martyna zdążyła już zasnąć. Okryłem ją kołdrą, objąłem, drugą rękę kładąc na jej opuchniętej cipce. Zawsze lubiłem patrzeć jak śpi. Wygląda wtedy jak aniołek.


wtorek, 28 maja 2019

Palcówka w restauracji


W głowie przez cały czas miałam sytuację z wczoraj. Wciąż nie mogłam pozbierać myśli. Od dłuższego czasu nie czułam się tak upodlona. Targały mną zupełnie sprzeczne ze sobą emocje. Z jednej strony było mi strasznie wstyd i w zasadzie zaraz po pracy poszłam do szefa, mówiąc, że odchodzę. Nie zastanawiałam się nad tym, po prostu to zrobiłam. Wiedziałam, że nie będę w stanie normalnie funkcjonować po tym, co zaszło. Kasia zapewne od razu wyklepała wszystkim dookoła. Czułam się najgorzej.

Wiedziałam, że to po części moja wina. Przecież na tym weselu mój facet wyraźnie protestował, kiedy pieprzyłam się z Kamilem, a jednak nie posłuchałam. Byłam pijana i napalona. Nie potrafiłam się powstrzymać. Ważniejszy był dla mnie jego kutas i nawet nie przeszkadzało mi, że skończył we mnie. Jak wtedy czuł się mój narzeczony? Z pewnością zawiodłam jego zaufanie, ale zrozumiałam to dopiero na drugi dzień. Umawialiśmy się, że wszystko będziemy ustalać wspólnie, a każde niestosowanie się do naszych zasad będzie traktowane jak zdrada. Sama sobie jestem winna. 

Rozmyślałam nad wieloma rzeczami - najważniejsze było dla mnie, by poukładać to sobie w głowie, a potem zdecydować. Rzuciłam pracę (ze wstydu), więc miałam dużo czasu na refleksje. Być może mój facet to wszystko zaplanował - liczył, że poczuję się jak szmata, jeśli razem z nią mnie do tego zmusi. Poczułam się przedmiotowo, kiedy tak po prostu zmusili mnie, bym obciągnęła mu przy niej. Może uknuli to razem, nie wiem.

Zastanawiałam się też nad inną rzeczą - może coś ich łączy? Może nieprzypadkowo zastałam ich razem w tym pomieszczeniu? Może ją posuwa? Odgoniłam te myśli, bo nigdy wcześniej czegoś takiego nie robił. Choć tym razem miał prawo być wściekły i mógł chcieć zrobić mi to wszystko na złość, nie sądzę, by rzeczywiście tak było.

Oczywiście zamieniłam z Kasią parę słów. Mocno się pokłóciłyśmy, ale ostatecznie i tak nie dowiedziałam się, dlaczego tak się zachowała. Może po prostu ją to kręciło? Może lubiła patrzeć na inne pary? Dlaczego jednak wybrała właśnie mnie? Czy sytuacja z wesela się rozniosła? To dlatego, że Kamil jeszcze nie tak dawno posuwał mnie od tyłu? Rozeszło się, że mój facet zaręczył się z dziewczyną, którą może mieć każdy jego kumpel? A może ktoś widział, jak robiłam mu loda lub - co gorsza - jak dochodzi we mnie inny facet?

Prawda jest taka, że te myśli wracały bez końca. Starałam się nie spędzać za dużo czasu z narzeczonym - na szczęście on też nie naciskał i skutecznie się mijaliśmy. Co więcej, przeprosił i powiedział, że nie miał pojęcia, co Kasia planuje. Przytulił i powiedział, że kocha. Oczywiście też przeprosiłam za Kamila, ale czy to cokolwiek zmienia? Może niepotrzebnie w ogóle rozmawialiśmy o cuckold? Nasza relacja stała się pogmatwana.

Niemniej, przed oczami nadal miałam ten obraz. "Obciągnij mu, chcę to widzieć" - powiedziała. Zmusiła mnie do tego tak, że nie miałam innego wyjścia, musiałam otworzyć usta i to zrobić. Koleżanka, z którą pracowałam od przeszło dwóch lat. Zawsze miła, choć odrobinę pokręcona - w tamtym momencie zachowywała się zupełnie inaczej. Jakby wiedziała, że to lubię... że robiłam różne rzeczy. Jak spróbujesz raz, to potem nic już nie wygląda tak, jak u większości... czasami chciałabym, by to było możliwe.


Palcówka w restauracji


Siedziałam w jednej z tych pływających, sezonowych restauracji. Zamknęłam oczy. Znów zobaczyłam narzeczonego - stał nade mną ze sterczącym kutasem, a moja koleżanka wydawała polecenia. Trzymała mnie za włosy, a ja brałam go do ust. Stała za mną, drugą ręką ściskała mój kark. Czułam jak wypełnia moje gardło... pragnęłam go. W tamtej chwili jakby wszystko wokół zniknęło. Chciałam poczuć znajomy smak spermy ukochanego w ustach i patrzeć, jak skręca się z rozkoszy. 

Myśląc o tym, skierowałam dłoń pod restauracyjny stolik. Przesunęłam palcami po rajstopach i włożyłam je w majtki, cały czas niepewnie się rozglądając. Po chwili poczułam znajome ciepło. W pobliżu nie było znajomych. W prawym rogu pokładu siedział zupełnie obcy mężczyzna, który wpatrywał się we mnie wygłodniałym wzrokiem. Przygryzałam wargi i zapewne właśnie to go przyciągnęło. Wiedział, co robię, ale tak naprawdę nic nie widział. Przez chwilę się zawahałam i speszyłam, ale ostatecznie rozwarłam uda szerzej i wepchnęłam palce jeszcze głębiej. Znów widziałam chłopaka... tęskniłam za nim. W tamtej chwili chciałam, żeby tak po prostu przyjechał i wziął mnie od tyłu na jednym z restauracyjnych stolików. Wiedziałam, że to niemożliwe. Przed oczami miałam tylko nieznajomego, który błądził ręką w okolicach rozporka, wpatrując się w nieznajomą. Nie przeszkadzało mi to, nie robiłam nic złego - byłam przecież ubrana. Po kilku minutach nie potrafiłam już usiedzieć w miejscu. Mężczyzna również włożył rękę w spodnie. Dzielił nas spory dystans, więc postanowiłam kontynuować. Wydawało mi się, że nic mi nie grozi, jednakże postanowiłam na niego nie czekać i przyśpieszyłam. Po chwili przeszyło mnie absurdalne gorąco. Czułam, że moje rajstopy stają się mokre. Zaczęło mi szumieć w uszach, a obraz pociemniał - przez chwilę nie mogłam złapać oddechu. Mimowolnie ścisnęłam uda.

Po kilkunastu sekundach doszłam do siebie i sięgnęłam po wodę z cytryną. Spojrzałam na telefon. Zero połączeń. Wstałam od stolika. Wychodząc mijałam tego samego mężczyznę, który jeszcze przed chwilą zabawiał się na mój widok. Uśmiechnęłam się do niego i przeszłam obok. W głowie miałam tylko seks. Znów.

- To będzie dobry dzień - pomyślałam. 

środa, 22 maja 2019

"Obciągnij mu", czyli lodzik w pracy na zgodę

Czasami wciąż miewaliśmy różnice zdań. W tym przypadku nie było inaczej i znów nie do końca się zrozumieliśmy. Chciałem dać Martynie do zrozumienia, gdzie popełniła błąd, więc zamiast pustej pogadanki, skończyło się na kłótni, w wyniku której rozstaliśmy się na kilka dni. To jeden z tych momentów, kiedy mówi się "to koniec" w przypływie emocji. To nie pierwszy raz, więc oboje wiedzieliśmy, że tak naprawdę się nie rozejdziemy, ale są takie sytuacje, że po prostu klepnie się coś takiego bez namysłu.

Wciąż mieszkaliśmy razem, ale od kilku dni w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy. Któregoś razu Martyna miała poranną zmianę w pracy, a ja wybrałem się na miasto - na zakupy. Kluczyłem po okolicy aż w końcu postanowiłem zajrzeć do niej do sklepu. Pracowała w ogromnym markecie z meblami i dodatkami do domu. 

Rzecz jasna nie poszedłem tam ze względu na nią. Stanąłem przy jednym z regałów i zacząłem oglądać świece zapachowe. Podeszła do mnie - jak się potem okazało - jej koleżanka z pracy. Zaproponowała pomoc. Miała długie czarne włosy, okulary, wydatny biust i była elegancko ubrana. Czarna spódniczka i śnieżnobiała koszula idealnie podkreślały jej walory. Staliśmy przed regałem, a ja dosłownie byłem zauroczony zapachem jej perfum. 

Kucnęliśmy przy świecach i nie przeszkadzało mi to, że jest blisko - głównie ze względu na ten zapach. Początkowo rozmawialiśmy tylko o nich. Nie znałem jej, ale ona najwyraźniej wiedziała, że jestem narzeczonym jej koleżanki z pracy i znała sytuację. Po chwili oboje wstaliśmy, by kontynuować rozmowę, która teraz sprowadzała się na zupełnie inny tor. Typowa gadka-szmatka. Ewidentnie mnie podrywała - nie wiem tylko, co to miało na celu.

Staliśmy tak przez krótką chwilę w niemalże pustym sklepie. 

- Wiem, o czym teraz myślisz.
- Tak? O czym? - zapytałem zdziwiony - naprawdę nie byłem pewien, czemu zadała to pytanie. 

Nie odpowiedziała. Oparła mnie o regał i objęła tak szybko, że nie zdążyłem zareagować. Jej dłonie zaczęły błądzić po moim ciele, a usta przylgnęły do moich ust. Była tak pewna siebie, że od razu wepchnęła mi do nich język. Byłem przerażony. Bałem się, że Martyna to wszystko zauważy, ale ta przerwa sprawiła, że jednocześnie bardzo się napaliłem. Przez kilka sekund całowaliśmy się ze sobą - tak namiętnie, że przypominało to grę wstępną. Poczułem jak dłonią dotyka mojego krocza. Był twardy. 

- Chodź - powiedziała - złapała mnie za rękę i otworzyła drzwi na zaplecze, po czym weszliśmy do małego pomieszczenia, które wyglądało na składzik.

Gdy weszliśmy, wzięła do ręki telefon i zaczęła pisać wiadomość do Martyny.

- Co robisz?

"Obciągnij mu", czyli lodzik w pracy na zgodę


Nie zdążyła odpowiedzieć. Martyna musiała akurat zmierzać w tę samą stronę. Przeczytała wiadomość, wchodząc do składziku. Popatrzyła zdziwiona w naszym kierunku i usiadła na krześle.

- Dobrze, że jesteś - wtrąciła koleżanka.

Podszedłem do Martyny i dałem jej buziaka na przywitanie.

- Hej, to...
- Co tu robisz? - zapytała.
- To mój pomysł - odpowiedziała Kasia.
- Jaki?
- Zaraz zobaczysz. 

Chwyciła Martynę za rękę, po czym zmusiła ją, by przede mną uklękła.

- Co Ty robisz?
- Obciągnij mu - odparła koleżanka.
- Że co?
- Zrób mu loda. Teraz. Przy mnie.

Stałem jak wryty. 

Martyna odruchowo dotknęła mojej klamry od paska, przesunęła palcami po moim kroczu, po czym oprzytomniała i spróbowała wstać.

- Pojebało Cię?
- Po prostu to zrób. Przecież chcesz.

Kasia złapała za klamrę i zaczęła rozpinać mi spodnie. Poczułem jej dłoń w bokserkach. Czułem jak dotyka mojego penisa, a on momentalnie znów robi się twardy. Chwyciła go mocno i zsunęła jeansy do samych kostek. Przysunęła mnie do Martyny, która spoglądała na nią wściekłym wzrokiem, po czym nakierowała jej dłoń na kutasa.

- Zrób to. Chcę popatrzeć.
- Kochanie, nie musisz - dodałem.

Martyna przez chwilę się zawahała, po czym zbliżyła się do niego i wzięła w usta. Patrzyła raz na mnie, raz na koleżankę i delikatnie obciągała, oglądając się przez ramię na wypadek, gdyby ktoś wszedł. Koleżance to nie wystarczało. Złapała Martynę za włosy i zaczęła mocno nadziewać na kutasa. Zaczęła się krztusić, ale zrozumiała, czego oprawca od niej oczekuje. Kasia dała jej spokój i stanęła tuż za mną. Moja kobieta nabrała pewności siebie i łapczywie lizała go całego aż po same jaja. Uwielbiałem patrzeć na nią, gdy klęczała. Cała sytuacja była dziwna, ale ostatnio bardzo brakowało mi seksu i myślałem tylko o tym, by dojść jak najszybciej. Na karku poczułem oddech Kasi, która przyglądała się wszystkiemu zza mojego ramienia. Poczułem na szyi najpierw jeden pocałunek, potem drugi i trzeci. Czułem jej dłoń masującą moje pośladki. 

Martyna przyśpieszyła tak, że zaczęło jej brakować tchu. Postanowiła odpocząć i dokończyć ręką. Po chwili poczułem, że dochodzę i złapałem ją mocno za włosy, po czym nakierowałem na kutasa i wystrzeliłem w jej ustach. Kasia wciąż błądziła rękoma po moim ciele - tak, by Martyna niczego nie widziała.

- Grzeczna dziewczynka - powiedziała - obciągasz jak prawdziwa suczka.

Martyna nie odpowiedziała, podniosła się z kolan i uciekła do toalety.

- Nie rozumiem.
- To nie myśl - odpowiedziała Kasia - i nie ma za co - dodała po chwili.

Zapinałem pasek, wciąż nie do końca rozumiejąc sytuację. Koleżanka skierowała się do wyjścia.

- Jesteś słodki, wiesz? Chyba teraz w końcu się pogodzicie?

Zamknęła drzwi i wyszła. W pierwszej chwili chciałem pójść do Martyny i zapytać, jak się czuje, ale stwierdziłem, że będzie lepiej, jak się ulotnię.

W drodze do domu napisałem smsa, że jest mi głupio i wcale nie musiała tego robić.

Po godzinie odpisała: "Jak ja teraz pokażę się w pracy?"

sobota, 4 maja 2019

Kolega niespodziewanie wyruchał na weselu moją dziewczynę

Moja dziewczyna przespała się z kolegą na moich oczach. Trudno w tym wypadku mówić o przespaniu się. Uwielbiała seks. Najzwyczajniej w świecie ją wyruchał, a ona była z tego powodu zadowolona. Przez chwilę wydawała się niepewna i onieśmielona faktem, że obserwuję całą tę sytuację, potem jednak zupełnie zapomniała o tym, że siedzę obok i patrzę. Albo właśnie to cuckold pociągał ją najbardziej.

Zastanawiałem  się czy postąpiliśmy właściwie - czy ona rzeczywiście mnie kocha. Ilekroć o tym rozmyślałem, to zawsze dawała mi powód, bym nie zaprzątał sobie tym głowy. Dawała mi jakiś mały dowód miłości - stopniowo nabierałem pewności, iż rzeczywiście potrafi rozdzielić uczucia i seks.

Zdrada nigdy nie jest łatwa do przetrawienia. W pewnym sensie zdrada kontrolowana wydaje się lepsza - w końcu na nią pozwalasz. Jednak myślisz wtedy czy aby na pewno kobieta powinna za Twoją namową się na to zgodzić. Albo Cię kocha i nie rozmyśla godzinami nad kutasem znajomego, albo Cię nie kocha, kłamie i chce ułożyć sobie życie z innym. Wydawało mi się, że między nami jest ciągle okej. Zachowywała się tak, jak wcześniej i nic nie wskazywało na to, że Artur zawrócił jej w głowie.

Mniej więcej dwa miesiące później wybraliśmy się razem na wesele kolegi. Mieliśmy za sobą mnóstwo takich imprez, więc i tym razem bawiliśmy się tak, jak zwykle. Różnica była taka, że mieliśmy za sobą tę pierwszą próbę, którą jakimś cudem udało się nam przetrwać. Nie byłem gotów na kolejną, więc nie proponowałem powtórki.

Piliśmy kieliszek za kieliszkiem, niemal po każdym tańcu. Moje oczy stawały się coraz cięższe, chciałem już wracać, położyć się spać, a wcześniej porządnie ją zerżnąć. Wyglądała nieziemsko w tej sukience - miałem ją przed oczami przez cały ten pijany wieczór. Nie myślałem o zdradzie, nie myślałem o cuckold - chciałem ją po prostu wziąć od tyłu. Tak, jak zawsze.

Wyszedłem na papierosa, by nieco się orzeźwić. Chwilę później dołączyła do mnie Martyna. Staliśmy w półokręgu wraz ze znajomymi. Wódka działała na nią inaczej niż na mnie. Była coraz bardziej wyluzowana i rozmowna. Paliłem Marlboro, a ona wieszała mi się na szyi. Całowała mnie raz za razem po karku. Dało się zauważyć zazdrosne spojrzenia kolegów. Nachyliła się i wyszeptała mi do ucha:

- Chodźmy na spacer...
- Co? Czemu?
- Chodź...
- O co Ci chodzi?
- Po prostu chcę się przejść.

Złapała mnie za rękę i ruszyliśmy przed siebie. Spacer był krótki. Po krótkiej chwili znaleźliśmy się na tyłach budynku. Martyna ścisnęła mnie mocno za rozporek, pocałowała w usta i przyparła do muru. Nim się spostrzegłem, mój kutas już znajdował się w jej dłoni.

- Co Ci się tak nagle zachciało?
- Zachciało...

Mówiąc to, wzięła go w usta i zaczęła ssać. Szybko wzięła się do roboty, wiedziała, że nie mamy zbyt wiele czasu. Za kilka chwil ktoś zacznie się za nami rozglądać. Pieściła go językiem, brała całego do ust raz za razem i bawiła się nim za pomocą ręki, kiedy ustami wędrowała niżej. Uwielbiałem, kiedy ssała moje jądra. To jedna z takich rzeczy, których nie spodziewasz się po mądrej, pozornie ułożonej dziewczynie. Kiedy jecie kolacje z rodzicami, nie podejrzewają takich rzeczy. Dlatego uwielbiałem, gdy sam na sam ze mną zachowywała się jak dziwka. Nie odrywałem od niej wzroku. Szminka na jej ustach była teraz kompletnie rozmazana.

Pozwoliłem jej obciągać dalej. Aż do finału. Wyczekiwałem go zniecierpliwiony, kiedy usłyszeliśmy, że ktoś się zbliża. Okazało się, że to kumpel z mojej klasy. Ledwie zdążyłem wciągnąć spodnie i zapiąć rozporek, kiedy zmieszany się odezwał:

- Yy... chyba w czymś przeszkodziłem.
- Nie, no co Ty, musiałem się odlać - odpowiedziałem.

Kamil odwrócił się w stronę Martyny.

- To dlatego jesteś taka rozmazana?
- Serio? W którym miejscu?
- Przestańcie ściemniać. Wyszliście na lodzika, co w tym takiego strasznego?
- Co? Oszalałeś? - wtrąciłem.
- Daj spokój, nie jestem idiotą. Nic się nie stało, przecież nie wyklepię.

Przeszedł parę metrów, po czym odwrócił się i dodał:

- Jak skończycie, to podbijcie na kielicha.

Martyna od razu wróciła do obciągania. Kilka sekund później wzięła go w rękę, wychyliła się zza budynku i krzyknęła:

- Kaaaamiil!
- Cooo?! - rozległa się ledwie słyszalna odpowiedź.
- Chodź na chwilę! - "odkrzyczała" Martyna.

Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem.
- Co Ty robisz?

Ale nie odpowiedziała. Kamil już tu był. Wytrzeszczał oczy ze zdziwienia. Moja dziewczyna z uśmiechem zajmowała się moim kutasem.

- Mogliście przynajmniej uprzedzić. Co chciałaś?
- Podejdź - odpowiedziała.

Kolega niespodziewanie wyruchał na weselu moją dziewczynę


Oderwała rękę od moich jąder, po czym rozpięła spodnie kolegi, dłonią przeszukując zawartość majtek. Spojrzała w górę i uśmiechnęła się po raz kolejny. Był równie zaskoczony, co ja. Nie przejmowała się tym w żaden sposób. Po kilku sekundach oderwała mokre usta od mojego kutasa i zmieniła obiekt zainteresowania. Specjalnie lizała go wzdłuż językiem tak, bym widział jak najwięcej. Chciała, żebym się denerwował lub delektował tym widokiem. Ona w tamtej chwili bez wątpienia delektowała się penisem Kamila - było mi tym bardziej głupio i nieswojo, ponieważ mowa o moim koledze. Nie wiem czy marzyłem o tym, by moja kobieta brała do buzi jego kutasa. Nie wiem czy chciałem, by wiedział, jak to robi. Nie wiem czy chciałem, by miał tę satysfakcję. Wiedziałem, że kiedyś się pobierzemy - jak będę się czuł ze świadomością, że moją żonę rżnął mój kumpel? A co jeśli wszystko wyklepie?

Stojąc tam miałem mnóstwo czasu na myślenie. Wpatrywałem się w Kamila, który ręką nakierowuje głowę mojej dziewczyny na kutasa. Bardzo się zaangażowała. Kucała w rozkroku i smyrała muszelkę, kiedy wsuwał się w nią i wysuwał raz po raz. Stałem i zabawiałem się metr dalej.

W pewnej chwili wstała i oparła dłonie o ścianę. Kamil jednym ruchem przyparł ją do muru, językiem przejeżdżając po karku. Westchnęła cicho i sięgnęła ręką do tyłu. Złapała go mocno za kutasa i bez jakiejkolwiek zgody wsadziła go sobie w cipkę. Pochyliła się do przodu jeszcze bardziej i zacisnęła zęby. Patrzyła mi w oczy i pieściła łechtaczkę, kiedy Kamil posuwał ją na tyłach weselnej sali. Rżnął ją bez opamiętania. Po dwóch minutach zmienili pozycję.

Martyna usiadła na nim i rozwarła mokre z podniecenia uda. Jego kutas penetrował ją raz za razem. Rozciągnął cipkę do granic możliwości - był nie tylko duży, ale też wyjątkowo gruby. Jęki rozkoszy przeplatały się z bólem, widać to było na jej twarzy, jednak wciąż się uśmiechała i przygryzała wargi. Nie chciała, by przestawał. Wiedziałem, że w tamtej chwili była pijana i napalona, ja zresztą też. Zabrała mnie na spacer z myślą, że pomogę jej dojść, dlatego byłem zdziwiony, że tak łatwo zrezygnowała ze mnie dla mojego kumpla.

- Przestań już - powiedziałem.
- Głup...tasie... przecież pozwo...liłeeś.
- Z moim kumplem? Teraz? Chyba żartujesz!
- Chciał..aam, żeby Ci by...mm..ło przyjemnie. Jezzzuu... nie przestawa..aj!
- Co Ty nie powiesz? Widzę, że to chyba Tobie jest przyjemnie.
- Nie złość się... już dobrze.
- Zejdź z niego!
- Już, pocze...ee..kaj.
- Natychmiast!
- Noo.. już..

Kamil nic nie mówił, ale dokładnie w tym momencie znacznie przyśpieszył, a Martyna skierowała palce na łechtaczkę. Rozmawiając ze mną nadziewała się na niego coraz mocniej. Zrozumiałem, że gra na czas. Momentami nie mogła praktycznie złapać oddechu.

- Powiedziałem coś! - wykrzyczałem w ostatniej chwili.

W ostatniej. Było za późno, bo właśnie zaczęła szczytować. Wpatrywałem się w nich przez chwilę i nie mogłem wydusić słowa. Być może cuckold był błędem? Wygląda na to, że wcale mnie nie słuchała. Wykończona, wciąż siedząc na kutasie, położyła głowę na jego piersi. Po kilku sekundach wstała i do mnie podeszła:

- Już, zadowolony?
- Jaja sobie robisz? Przed chwilą doszłaś!

Poczułem, że łapie mnie za rozporek. Podeszła bliżej, pocałowała mnie w usta i dodała:

- Przepraszam, wszystko Ci wynagrodzę.
- To, że dałaś dupy mojemu kumplowi?!

I w tym momencie wszystko się rozpłynęło. Ukucnęła i zaczęła obciągać. Zamknąłem oczy i przez chwilę zapomniałem o całej tej sytuacji. Nim się spostrzegłem, Kamil stanął tuż za nią. Martyna wstała, pocałowała mnie po raz kolejny i pochyliła się do przodu.

- Tylko teraz delikatnie, dobrze?
- Dobrze, kochanie - odpowiedział Kamil.
- Cooo...

Nie dokończyłem, bo Martyna znów mi przerwała. Pochyliła się i po raz kolejny zaczęła ssać. Kamil lekko rozsunął jej nogi tak, by móc wejść. Z pierwszym pchnięciem delikatnie pisnęła i wygięła się cała do przodu. Po chwili wróciła do rzeczywistości i dalej robiła mi loda. Nie potrzebowałem dużo czasu, by dojść. Spuściłem się jej do ust, a ona jak zawsze połknęła bez najmniejszego problemu. Wciągnąłem na siebie spodnie i przez dłuższą chwilę patrzyłem jeszcze jak posuwa ją od tyłu.

Martyna znów dotknęła łechtaczki i powoli zaczynała szczytować po raz drugi. Zauważyłem, że Kamil też chyba jest coraz bliżej.

- Tylko nie... - spóźniłem się z tymi słowami.

Doszedł w środku. Zalał ją całą na moich oczach. Zaskoczona podniosła sukienkę do góry. Wpatrywałem się w spermę ściekającą z jej ud. Wytarła ją, po czym zlizała z ręki i sięgnęła po chusteczkę. Po kilku chwilach znów wciągnęła na siebie majtki i przerwała milczenie:

- Słuchaj, czy Ty...
- Zamknij się! A Ty masz się nikomu nie wygadać, kumasz?!
- Jasne, stary - odpowiedział Kamil.
- Jesteście, kurwa, siebie warci.
- Ogarnij się... przecież pozwoliłeś - wtrąciła Martyna.
- Czy Ty wiesz w ogóle, co ustalaliśmy? Mam wrażenie, że słyszysz tylko to, co chcesz słyszeć.
- O co Ci chodzi?
- Wracam do domu, a Ty zostań sobie z Kamilem.
- Przestań...

Wstałem i wróciłem do domu, kompletnie ignorując wibracje telefonu w kieszeni. Nie oglądałem się za siebie. Martyna oczywiście za mną nie poszła. Wróciła z wesela stosunkowo wcześnie. Miałem wyrzuty sumienia, uznałem, że trochę przegiąłem i tak naprawdę nie chcę jej stracić. W końcu to tylko seks.

- Robiliście to jeszcze?
- Nie, głupku. Zatańczyliśmy razem dwa razy, a potem do Ciebie wydzwaniałam, bo się martwiliśmy.
- Mhm... okej.
- Kocham Cię - dodała.

Sięgnąłem ręką i ku mojemu zdziwieniu poczułem na palcach lepką spermę, która wcale nie należała do mnie. Nie mogłem się powstrzymać. Wsunąłem się delikatnie pod kołdrę, rozsunąłem jej uda i zabrałem się za minetkę. Przez kolejny kwadrans wiła się z rozkoszy, a ja spijałem resztki tego, co zostało po "pożegnaniu" z Kamilem w aucie pod domem. Na moim Instagramie wyglądaliśmy razem tak pięknie.

A potem pozwoliłem jej się we mnie wtulić.
Zasnęliśmy razem tak, jak zawsze.

wtorek, 30 kwietnia 2019

Szybki seks po numerku z Arturem


Oboje milczeliśmy przez dłużą chwilę. Był to w pewnym sensie szok. Ja osobiście nie wiedziałem czy mi się to podoba, czy nie. Martyna wyglądała na podekscytowaną i chyba głównie dlatego ogarnęły mnie wątpliwości. Uśmiechała się przez dobre pół godziny.

Szybki seks po numerku z Arturem



- Umyłaś się?
- Tak, a co?
- Tak pytam.
- Okej.
- I nic nie powiesz?
- A co chcesz usłyszeć?
- Podobało Ci się czy nie? - zapytałem.
- Tu nie chodzi o to czy mi się podobało... prosiłeś, więc się zgodziłam.
- Jasne. Twoje jęki sugerowały co innego.
- Yhh... no dobra, podobało mi się. Zadowolony?
- Tak. Doceniam szczerość. 
- Cieszę się.
- Zawsze chciałaś mu obciągnąć, prawda?
- Oj, przestań.
- Spokojnie, tylko pytam.
- Jest przystojny, podoba mi się, ale to kobieciarz. Chciałam, ale nie zrobiłabym tego.
- To czemu teraz nie miałaś z tym problemu?
- Bo prosiłeś. Nigdy wcześniej do niczego między nami nie doszło, bo wiedziałam, że i tak nic z tego nie będzie.
- I nie miałaś ochoty na jednorazowy numerek?
- Miałam, ale się powstrzymywałam.
- Czemu?
- Już powiedziałam.
- Dobra, nie drążmy tego tematu.
- Okej - odpowiedziała.

Podszedłem do niej i pocałowałem w usta.

- Masz ochotę?
- Przed chwilą doszłam.
- Ale nie ze mną. Byłaś dzisiaj grzeczna. Może dojdziesz drugi raz?
- Niech Ci będzie. Słuchaj, sąsiadka mnie dzisiaj widziała...
- Kiedy?
- Jak odprowadzałam Artura do drzwi.
- I?
- I nic. Schowałam się. Tylko, że po czasie.
- Mmm... podnieciło Cię to?
- Nie wiem. Może...
- Chodź do mnie - wyszeptałem.

Całowaliśmy się w przedpokoju. W drodze do salonu zdejmowałem z Martyny kolejne części ubrania. Znaleźliśmy się przy kanapie. Popchnęła mnie w jej kierunku i nakierowała mojego sterczącego kutasa na swoją dziurkę. Pominęliśmy grę wstępną, bo z wiadomych przyczyn nie była dzisiaj ciasna. Przed chwilą pieprzyła się z kolegą.

- Już wtedy miałem ochotę na seks...
- Kiedy?
- Kiedy on Cię pieprzył.
- To czemu nie dołączyłeś?
- Nie wiem.
- Następnym razem dołącz.
- Jak to następnym?
- Ojj, cicho.

Uciszyła mnie namiętnym pocałunkiem, a ja bez końca wpatrywałem się w jej nagie piersi. Były duże, kształtne, ale nie za duże. Uwielbiałem jej wyraz twarzy w trakcie seksu. Wyglądała jak aktorki w filmach porno i bardzo mnie to nakręcało. Jej długie czarne włosy opadały na dekolt, nie mogłem oderwać od niej wzroku.

Po kilku minutach zmieniliśmy pozycję na odwróconego jeźdźca. Kiedy Twoja kobieta ma taki tyłek, zawsze wybierasz te, które pozwalają Ci go podziwiać. Byłem podniecony bardziej niż zwykle, mój kutas wydawał się twardszy i większy niż zazwyczaj. Martyna to zauważyła i dysząc rzuciła mi komplement. Wciąż wpatrywałem się w jej pośladki - tego widoku nie da się opisać słowami. Jej cipka nadziewała się na mnie raz po raz. Robiła to jak rasowa suka, momentami nie mogłem uwierzyć, że jest moją narzeczoną. Pośladki falowały przed moimi oczyma. Niechętnie zgodziła się na kolejny numerek, ale jednak wciąż potrzebowała bolca.

- Zaraz dojdę.
- Pocze...kaaj - odpowiedziała przerywanym głosem.

Kazała mi się położyć, po czym usiadła mi na twarzy. Uwielbiałem to. Jej tyłeczek był teraz jeszcze bliżej mnie. Kochaliśmy się w pozycji 69 i było naprawdę cudownie. Wydaje mi się, że właśnie tego potrzebował nasz związek. Martyna ssała mi kutasa jak opętana. Nie byłem w stanie złapać oddechu, więc postanowiłem o tym nie myśleć i skupić się na jej dziurkach. Językiem energicznie pieściłem łechtaczkę. Co jakiś czas stymulowałem też drugą dziurkę. Poczułem, że ona też jest blisko, więc przyśpieszyłem. Ścisnąłem ją mocno i włożyłem kciuk w tyłek. Momentalnie wygięła się z rozkoszy. Spuściłem się jej do ust dokładnie w tym samym momencie. Nie musiałem ostrzegać, nie musiałem jej tego mówić - zawsze połykała i uśmiechała się, kiedy już miała spermę w ustach.

- Kocham Cię - powiedziała.
- Ja Ciebie też, skarbie.
- Było cudownie.
- Lepiej niż z Arturem?
- Hm... pewnie, że tak. Przecież Cię kocham.
- Moje szczęście... dawno nie było mi tak przyjemnie.

Położyłem głowę na jej pośladkach. Leżeliśmy tak wtuleni w siebie i delektowaliśmy się bliskością naszych ciał. Miałem wrażenie, że byliśmy ze sobą bliżej niż kiedykolwiek. Wątpliwości zniknęły. Pomyślałem wtedy, że na pewno wszystko się ułoży.

czwartek, 25 kwietnia 2019

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 4

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 1
Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 2
Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 3

Artur zjawił się punktualnie. Schowałem się w łazience, lekko uchylając drzwi - tak, by nic mi nie umknęło. Martyna usłyszała pukanie i podniosła się z kanapy, żeby utworzyć. Artur powitał ją uśmiechem, który ona rzecz jasna odwzajemniła. Zwykle podawała mu rękę, tym razem jednak pokusiła się o niewinnego buziaka - głównie po to, by rozluźnić atmosferę i dać mu do zrozumienia, że ma zielone światło.
Artur prawdopodobnie zrozumiał, że może pozwolić sobie na odrobinę więcej swobody, bo moja narzeczona nie była tak niedostępna, jak zazwyczaj. Wręczył jej butelkę wina i rzucił jakiś wyświechtany komplement.

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 4

Uśmiechnęła się po raz kolejny i zaprosiła go do środka. Z łazienki miałem świetny obraz całej tej sytuacji, bo drzwi wychodziły na salon, w którym oboje zasiedli na kanapie. Martyna nalała po kieliszku i zainicjowała rozmowę, która w dużej mierze opierała się na wspominkach z przeszłości. Zaznaczę, że nigdy nic ich nie łączyło - oboje byli w swoim guście, ale Martyna do tej pory miała do Artura dystans ze względu na opinię lovelasa.

Tym razem było inaczej. Z każdym kolejnym kieliszkiem moja narzeczona siadała kilka centymetrów bliżej. Po kilku minutach wspomniała coś o bliźnie na nodze, która była zdecydowanie widoczna - ze względu na czarną obcisłą sukienkę przed kolano.

Artur zaczął wypytywać o wypadek z dzieciństwa, po czym Martyna przejęła inicjatywę, chwyciła go za rękę i położyła ją na swoim udzie.

- Tutaj, widzisz?
- Tak. Bolało?
- Jak cholera - odpowiedziała.

Nie ukrywam, poczułem dreszczyk emocji, ale postanowiłem czekać. Artur wciąż trzymał dłoń na udzie Martyny, być może zrozumiał, że taka okazja nieprędko się jeszcze pojawi. Patrzyli sobie w oczy i rozmawiali dalej. Była roześmiana i pozytywnie reagowała na kolejne komplementy w swoją stronę. Wygląda na to, że oboje doskonale się bawili. Podczas, kiedy ona mówiła, on odgarniał jej z twarzy włosy. Nie odrywał od niej wzroku. Wpatrywali się w siebie z coraz mniejszego dystansu. Kątem oka dostrzegłem, że jego dłoń przesunęła się nieco wyżej - tym razem powędrowała nieco dalej, delikatnie przekraczając granice czarnej, obcisłej sukienki.

Martyna spojrzała na niego pytającym wzrokiem, a on jakby czekał na słowa protestu. Była jak zahipnotyzowana. Nie potrafiła zareagować w jakikolwiek sposób - wydawała się zdziwiona tą sytuacją. Położyła dłoń na jego dłoni i przesunęła ją kilka centymetrów dalej pod sukienkę.

- Tego bym się nie spodziewał.
- Czego?
- Że będzie tak miło.
- Nie?
- Masz chłopaka.
- Przecież nie robimy nic złego. Pokazałam Ci tylko swoją bliznę.
- Masz rację, nie robimy nic złego.

Ich usta przybliżyły się na odległość kilku cali. Byłem podekscytowany, ale zdenerwowanie chyba wzięło górę - nie było to zdenerwowanie w złym tego słowa znaczeniu. Raczej impuls, na który nie miałem wpływu.

- Cześć! Nie przeszkadzajcie sobie! - krzyknąłem, wychodząc z łazienki.
- Co... to nie jest tak, jak myślisz - zareagował Artur.
- Nie przejmuj się, wszystko w porządku.
- Martyna pokazywała mi tylko bliznę z dzieciństwa.
- Tak, tak, wiem.
- Cały czas tutaj byłeś?
- Owszem.
- Nic z tego nie rozumiem... lepiej już pójdę.
- Siadaj! Czas zapomnieć o tym, co było i się napić.
- Jak to? - zdziwił się Artur.
- Właśnie tak. Chcę, żeby to było miłe popołudnie.
- Słuchaj, nie powinienem się tak zachowywać...
- Daj spokój, przecież wiem, że Ci się podoba.
- To nie tak... jesteśmy tylko znajomymi, bez obaw.
- Nie mam obaw. Ty też się jej podobasz, prawda? - zwróciłem się do Martyny.
- Tak, kochanie - odpowiedziała.
- Widzisz? Nie ma sensu udawać - dodałem.

Wyciągnąłem drugą butelkę wina i nalałem nam po kieliszku.

- Zatem... wygląda na to, że wcześniej Wam przerwałem.

Spojrzeli się na siebie oboje, po czym Artur dodał:

- Słuchaj, nie wiem o co Ci chodzi. Do czego zmierzasz?
- Skarbie, wytłumacz mu to tak, żeby zrozumiał.
- Na pewno tego chcesz? - zapytała.
- Martyna, nie traćmy czasu, rozmawialiśmy już o tym.
- O czym? O co chodzi? - wtrącił Artur.
- Niczego się nie obawiaj, zachowuj się tak, jakby mnie tu nie było - dodałem.

Martyna wahała się przez krótką chwilę, po czym dopiła wino, objęła Artura i przesunęła dłoń po jego plecach.

- O co do cholery tu...
- Ciii... - przerwała mu Martyna.

Ustami zadziornie musnęła jego usta, po czym skradła mu niewinny pocałunek. Spojrzał na mnie, uśmiechnąłem się i kiwnąłem głową z aprobatą.

- Róbcie to, na co macie ochotę. Mnie tu nie ma - wtrąciłem.

Przez kilka chwil wpatrywał się we mnie zdziwiony, jednakże Martyna szybko odwróciła jego głowę w swoim kierunku i tym razem namiętnie pocałowała w usta. Artur niepewnie odwzajemnił pocałunek, a ja śledziłem ich poczynania z zapartym tchem. Ich języki spotykały się ze sobą raz za razem. Patrzyłem jak usta mojej ukochanej pieszczą jego wargi. W międzyczasie oboje przeszli do łazienki. Śledziłem każdy ruch ich dłoni błądzących po swoich ciałach. Jego ręce lawirowały między talią mojej narzeczonej a biustem. Martyna tym razem nakierowała głowę Artura na dekolt, po czym westchnęła, czując na sobie jego oddech.

- Nie przestawaj - wtrąciła.

Artur coraz pewniej całował moją ukochaną, a ona coraz bardziej ściskała jego ramiona. Prawą ręką sięgnęła w kierunku brzucha, po czym skradła mu kolejnego buziaka. Nie wierzyłem, że to dzieje się naprawdę. Całowała go raz za razem. Usłyszałem znajomy dźwięk klamry od paska. Niewątpliwie znała się na rzeczy i wiedziała, jak przejąć inicjatywę. Zsunęła mu delikatnie spodnie i spojrzała w moim kierunku. Wiedziała, że to krok, który może bardzo wiele zmienić. Nie zauważyła na mojej twarzy złości. Postanowiła kontynuować.

Uklękła na kolanach, po czym odsłoniła przede mną sterczącego kutasa, na którego wcale nie chciałem patrzeć. Po kilku sekundach ten widok stał się o niebo lepszy. Martyna wzięła go niepewnie do ust, a Artur wygiął się do tyłu na kanapie, zamykając oczy. Ssała go raz za razem. Nie był monstrualnych rozmiarów, miał może z osiemnaście centymetrów, ale i tak byłem pełen podziwu, że połyka go w całości. Kątem oka wciąż zerkała na mnie i obciągała coraz swobodniej. 

Moja ręka odruchowo powędrowała w kierunku krocza. Widać, że i na nią to podziałało, bo sama też zaczęła się dotykać. Ssała kutasa jak rasowa suka. Po kilku minutach dało się dostrzec jej spuchnięte wargi. 

Miała mokre od potu włosy i była już wyraźnie zmęczona, ale nie przestawała obciągać. W końcu zobaczyłem to na własne oczy.

Wstała z kolan i zsunęła majteczki. Artur pośpiesznie ściągnął ubranie. Odwróciła się w moją stronę, po czym delikatnie nakierowała cipkę na kutasa swojego dawnego znajomego.

- Mmm... zawsze miałam ochotę.
- Na co? - zapytał.
- Przekonać się... jak z Tobą jest.
- I jak jest?
- Dobrzeee..

Nie potrzebowała dużo czasu, by nabrać znajomego tempa. Skakała na nim raz za razem. Stanąłem bliżej i patrzyłem, jak kutas Artura wypełnia cipkę mojej narzeczonej. Czułem, że muszę przestać się dotykać, bo za chwilę dojdę.

Martyna zeszła z niego i oparła się o stół.

- Weź mnie od tyłu.

Artur nie odpowiedział. Również wstał i wszedł w nią zdecydowanym ruchem. Trzymał ją w pasie i pieprzył na naszym stole obiadowym. Rżnął ją bez opamiętania. Wiedziałem, że zmierzamy do nieuchronnego finału.

- Powiedz, jak będziesz docho...dzi...ł..mmm - z trudem wyszeptała.
- Zerżnij ją dobrze - dodałem.

Posłuchał. Jeszcze bardziej zwiększył tempo, a Martyna jęczała bez opamiętania. Patrzyłem na jej falujące pośladki i wsłuchiwałem się w znajome odgłosy, gdy jej tyłek obijał się o niego bez końca. Zaciskała palce na blacie i jęczała coraz głośniej. Nie miałem wątpliwości, że słyszą nas wszyscy sąsiedzi.

Kątem oka dostrzegłem, że po jej udzie spływa stróżka potu. Może to nie był pot. Zaczęła szczytować i wić się, a jej tyłeczek wciąż nabijał się na kutasa. Padała z wycieńczenia, gdy Artur wyciągnął go szybkim ruchem i złapał Martynę za włosy, przyciągając do siebie.

Martyna pochyliła się nad nim i po raz kolejny wzięła do ust, tym razem nie na długo. Po kilku sekundach Artur wydał z siebie cichy odgłos i ścisnął ją mocniej. Martyna nie dawała po sobie poznać, że doszedł. Wyssała go do końca i obciągała jeszcze przez dobre kilkadziesiąt sekund. Wstała z kolan, dała Arturowi buziaka, po czym podeszła do mnie i pocałowała mnie w policzek.

- Dawno nie było mi tak przyjemnie - powiedziała.
- Było cudownie - odpowiedział Artur - dziękuję.
- Teraz można powiedzieć, że jesteśmy znajomymi - zaśmiała się Martyna.
- Jestem w szoku... może lepiej już pójdę?
- Leć, mama wpada w odwiedziny.

Odprowadziła Artura, otworzyła drzwi na oścież i dodała:

- Słuchaj, czy to może zostać między nami?
- Jasne, nie ma sprawy.
- Dziękuję. W takim razie do zobaczenia.
- Do zobaczenia, Martynko. Takiego seksu mi brakowało!
- Mi chyba też...

Mówiąc to, pocałował ją namiętnie w usta. Jedna z jej piersi wciąż pozostawała odkryta - za sprawą opuszczonego ramiączka. W tym samym momencie sąsiadka otworzyła drzwi mieszkania i dostrzegła wszystko to, czego nie powinna była widzieć; moją półnagą i bosą narzeczoną, całującą obcego faceta w progu naszego wspólnego mieszkania.

Martyna się speszyła, po czym schowała czym prędzej za drzwiami.
Na jej twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
Wchodząc do salonu, zdecydowanie spoważniała:

- Chcesz o tym pogadać? -  zapytała.
- Tak.
- Jesteś zły?

Przez moment się zawahałem.

- No jesteś?
- Nie.

wtorek, 23 kwietnia 2019

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 3

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 1
Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 2

Potencjalnego partnera szukaliśmy kilka godzin.

- Masz jeszcze jakiś pomysł?
- Hm... zaproponuj coś. Mi jest jakoś niezręcznie. Nie chcę, żebyś sobie coś pomyślał.
- Chyba skończyły mi się pomysły. Musi to być ktoś, kogo znasz? 
- Tak będzie mi łatwiej.
- W porządku. To może Adam?
- Żeby cała moja dawna klasa się dowiedziała? - odpowiedziała Martyna.
- Hm.. a Artur? Mówiłaś, że kiedyś Ci się podobał. No i wciąż na Ciebie leci. Pamiętasz jak wypisywał?
- Wiesz jaki z niego lovelas? Nie mamy kontaktu i go nie znosisz. Głupio byłoby mi się tak nagle do niego odezwać.
- A chciałabyś?
- Nie wiem. 
- Tak czy nie?
- Nie wiem. Jest przystojny, ale dziwnie tak...
- Nie mam nic przeciwko. Nie lubię go, ale ten raz Ci pozwolę. Pod warunkiem, że nie będziecie se sobą pisać. 
- Mhm. I jak niby chcesz mu to zaproponować?
- Zaczep go na FB, może się odezwie.
- I co mu powiem?
- Nie wiem. Zaproponuj mu to wprost, na pewno nie odmówi. 
- Oszalałeś, wyjdę na dziwkę. 
- To zaproś go do nas pod jakimś pretekstem i postaraj się go uwieść.
- Jak? 
- Po prostu go zaproś. Może jakoś naturalnie to wyjdzie.
- A co z Tobą?
- W jakim sensie?
- Groziłeś mu. Nie będzie chciał przyjść.
- To powiesz, że chcę się pogodzić. Albo, że będziesz sama. Coś wymyślisz.
- Okej. Idę się wykąpać.

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 3


Poszła do łazienki, a ja w tym czasie zaczepiłem Artura z jej konta na Facebooku. Po kilku minutach usłyszałem dźwięk powiadomienia:

- Hej, Martynko :) Co mnie zaczepiasz? 

Postanowiłem ułatwić sprawę i odpisać w jej imieniu. Kobiety nie umieją podrywać facetów.

- Hej! Siedzę sama w domu i tak jakoś pomyślałam o Tobie :)
- Naprawdę? To coś nowego! Miło mi.
- Widzisz, nie zapomniałam!
- To dobrze :) Co tam porabiasz? 
- Leżę sobie. Wyprałam spodnie i czekam aż wyschną :)
- I leżysz bez?
- Bez.
- Uuu, ciekawie.
- Tak? :* 

Martyna skończyła się kąpać.

- Co Ty tam robisz? - zapytała.
- Pomagam - odpowiedziałem.
- Zabiję Cię!

Podeszła do monitora.

- Oszalałeś? 
- No co? Przecież już wcześniej flirtowałaś z innymi.
- Ale ich nie znałam!
- Nie przesadzaj. Siadaj i pisz z nim dalej, a ja zrobię kawę.
- Jesteś niemożliwy! 

Martyna rozsiadła się w fotelu i po krótkim namyśle postanowiła kontynuować rozmowę z Arturem.

- A Ty co robisz? - zapytała.
- Też leżę. Mam wolne, więc nadrabiam seriale.
- Musisz się bardzo nudzić.
- Zdecydowanie. Jak tam Twój związek?
- Chyba dobrze. Rozmawialiśmy ostatnio o Tobie.
- O mnie? 
- Tak. Mój facet stwierdził, że niepotrzebnie wtedy się tak uniósł.
- Oo, serio? Nie spodziewałbym się...
- Widzisz. Jednak nie jest taki zły, jak myślisz!
- Skoro tak sądzisz. I co? Nie będzie miał nic przeciwko temu, że ze mną piszesz?
- Nie, bez obaw. Poza tym nie ma go w domu - odpowiedziała.

Dokładnie w tym momencie przyniosłem kawę i objąłem Martynę od tyłu. Nadrobiłem zaległości i pozwoliłem jej kontynuować. Przyznaję, ta rozmowa zdecydowanie mnie podnieciła. Przykucnąłem z tyłu, kładąc dłonie na udach ukochanej. Czułem strach na samą myśl o cuckold. Był to jednak w pewnym sensie przyjemny strach.

- Jest w pracy? 
- Nie, na zakupach, a co tam?
- Tak pytam. Nie chcę, żeby się denerwował - odpowiedział Artur.
- Bez obaw, nie będzie. Nieprędko wróci.
- Rozumiem. A czemu do mnie tak nagle napisałaś?
- Nie wiem, tak jakoś.
- Tak jakoś? 
- Po prostu mi się nudziło. Czym się teraz zajmujesz, jak leci?
- Niczym konkretnym. Pracuję w sklepie, zacząłem trochę biegać.
- O, super! Najwyższy czas, byś poszedł w moje ślady. Może pobiegamy kiedyś razem?
- Chętnie. A Twój facet?
- Biegam sama, on nie lubi.
- A jak się dowie?
- To się dowie. Bez obaw, zmienił się.
- Skoro tak mówisz... chętnie z Tobą pobiegam.

Przesunąłem dłonie wyżej i wsunąłem jej palce pod majteczki. Martyna odruchowo się wzdrygnęła - najwyraźniej poczuła znajomy dreszcz. Rozluźniła uda i pozwoliła mi na delikatne pieszczoty. Okazało się, że od początku była mokra. Najwyraźniej cały ten pomysł jednak jej się podobał. Przyśpieszyłem, ale jednak wciąż starałem się zachować umiar. Miałem ochotę na seks, ale nie chciałem przerywać rozmowy z Arturem. Wszystko było na dobrej drodze, a Martyna zdecydowanie była w odpowiednim nastroju. Chciałem tylko nieco ją podkręcić. Zwykła zdrada za plecami drugiej osoby jest dużo łatwiejsza niż cuckold.


- Jesteś tam? - zapytał.
- Tak, przepraszam. Co robisz potem?
- Nie mam planów. Chyba poleniuchuję. A Ty?
- Ja tak samo. Może wpadniesz pogadać? Szybciej zleci.
- Do Ciebie? Żeby Twój chłopak mnie zabił?
- Nie zabije. Chce się z Tobą pogodzić.
- Po co? 
- Nie wiem, może zrozumiał swój błąd?
- A może to podpucha? 
- Bez obaw, możesz mi ufać.
- To czemu tak na to nalegasz?

Włożyłem palce do samego końca. Jej cipka była już całkowicie rozluźniona. Martyna położyła rękę na moim nadgarstku i mocno ścisnęła.

- Chcę, żebyś przyśpieszył...
- Czyżby rozmowa Cię podnieciła?
- Po prostu mam ochotę - odpowiedziała.

Wykonałem polecenie i przyśpieszyłem, choć wiedziałem, że nie pozwolę jej dojść. Po chwili znów położyła palce na klawiaturze.

- Nie nalegam. Zwyczajnie chciałabym odnowić kontakt.
- Czemu?
- Bo zawsze dobrze mi się z Tobą rozmawiało. To wpadniesz?
- Nie wiem, muszę to przemyśleć.
- Okej, przemyśl. Napisz, jak się zastanowisz, cześć.
- Już uciekasz?

Martyna odczytała ostatnią wiadomość i postanowiła mu więcej nie odpisywać.

- Nie odpiszesz? - zapytałem. 
- Sam się odezwie.
- Skąd wiesz?
- Zobaczysz - odpowiedziała.
- Niech Ci będzie.
- Czemu przestałeś?
- Co przestałem?
- Dotykać...
- Aaa... tak jakoś.
- Aha.

Widać, że była wkurzona, ale uznałem, że nie powinienem zaspokajać jej do końca, bo cały ten pomysł mógłby przez to nie wypalić. Włączyliśmy jakiś film i przez najbliższą godzinę niewiele się do siebie odzywaliśmy. W pewnej chwili jej telefon zawibrował. Artur.


- Hej, jak chcesz, to mogę wpaść za 20 minut. Wyjdziesz?
- Okej, tylko się ogarnę - odpowiedziała.
- Super, nie mogę się doczekać. Do zobaczenia!

Spojrzała na mnie. W jej oczach widać było ekscytację, niepewność i przerażenie. 

- Nie martw się, wszystko będzie dobrze - powiedziałem.

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 4

Lodzik - Obciągnęłam Chłopakowi Swojej Koleżanki | Opowiadania Erotyczne

Nasze opowiadania erotyczne od zawsze pisało życie. Nie było w tym żadnej sztuczności, żadnego wymyślania na siłę – po prostu braliśmy to, c...