Wybaczcie częstotliwość dodawania wpisów, ale mojemu narzeczonemu odechciało się chwilowo pisać i praktycznie wszystko muszę ogarniać sama. Do rzeczy! Ostatnio pisałam o Panu, który był tak hojny, że paczka seks filmików wydawała mi się nieadekwatna do darowizny i postanowiłam go poznać. Pewnie jesteście ciekawi, co dalej, więc napiszę tylko, że ostatecznie się umówiliśmy. Nie wiem, kiedy dojdzie do tego spotkania, bo ów mężczyzna wydaje się dość zapracowanym człowiekiem - w każdym razie dojdzie na pewno, a ja chętnie podzielę się wrażeniami!

Seks z czarnoskórym mężczyzną i jego wielki kutas


To tyle, jeśli chodzi o wstęp. Ostatnio wpadłam na filmik z czarnoskórym mężczyzną, który wręcz podbił moje serce! Miałam takie ciarki, że bez konsultacji z partnerem napisałam do dziewczyny, która wrzuciła ten filmik na profil. Wspominałam już kiedyś, że seks z murzynem jest kolejną fantazją, którą chciałabym zrealizować. Przynajmniej raz. Z czystej ciekawości.


Dziewczyna bez żadnych problemów podzieliła się numerem czarnoskórego ruchacza. Zadzwoniłam do niego już chwilę później i okazało się, że mamy do siebie zaledwie kilkadziesiąt kilometrów. Bez zbędnego przeciągania wyjawiłam mu powód, dla którego telefonuję i postanowiliśmy się spotkać.

Spotkanie miało miejsce wczoraj, dlatego piszę to na świeżo. Ssałam narzeczonemu kutasa, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Gdy się pieprzymy, to często specjalnie nie zamykamy ich na klucz - zawsze podnosi to temperaturę i sprawia, że możemy liczyć na miłą niespodziankę. Tym razem jednak wiedziałam, że to właśnie ten gość, była prawie dwudziesta.

- Proszę - wykrzyczałam - otwarte!

Jakże rozbawiła mnie jego mina, gdy zobaczył nas razem na kanapie. Nie miałam czasu na wyjaśnienia, bo mój partner był już blisko - postanowiłam delektować się tym, że mamy widza. Ssałam kutasa, klęcząc przed ukochanym, kiedy ten wyjaśniał mężczyźnie nasz związek.

Mężczyzna miał na imię Adrian - dziwne imię dla czarnoskórego - i był wyjątkowo sympatycznym murzynkiem, bo zabrał ze sobą butelkę wina. Jak wytłumaczył, urodził się w Polsce, stąd mówił w naszym języku bez jakiegokolwiek akcentu. To również wydawało mi się odrobinę dziwne, ale nie miałam czasu, by się nad tym rozwodzić. Dwie minuty później byłam zmuszona przecież łykać spermę - to akurat absorbowało mnie jak nic innego.

Adrian zdjął kurtkę i rozsiadał się na kanapie w momencie, w którym kończyłam robotę. Zlizałam resztki z kutasa ukochanego, po czym przesunęłam się kilkanaście centymetrów w prawo i chwyciłam za pasek czarnoskórego kolegi. Był zdziwiony i przestraszony - zareagował tak samo, jak na obecność mojego faceta reagowali do tej pory też inni ruchacze. Zdenerwowanie schodziło z niego z każdym kolejnym dotykiem. Postanowiłam najpierw pozwolić mu się odprężyć tak, by w ogóle cokolwiek z tych moich starań zapamiętał - gładziłam go delikatnie dłońmi, masowałam uda i robiłam wszystko, co mogłam, by stanął. Zajęło mi to dobrych kilkanaście sekund - już wiedziałam, że trafiło na mocnego zawodnika. Zaczęłam się przykładać odrobinę bardziej. Dopiero po minucie mogłam w pełni nacieszyć się tym widokiem. Był większy niż przypuszczałam... z pewnością ponad 22 centymetry. Ile dokładnie? Nie wiem. 25? Bardzo możliwe. Jego rozmiary dodatkowo potęgował fakt, że był naprawdę gruby. W zasadzie grube penisy sprawiały mi dużo więcej przyjemności niż duże - pewnie nie tylko ja tak mam. Długość nie ma tak naprawdę znaczenia (tak, wiem, że Panowie tak dumni z cieniutkich 20-centymetrowych siusiaczków będą urażeni). Wpatrywałam się w krocze Adriana, nie odrywając dłoni - raz za razem przechodziły mnie ciarki. Byłam tak napalona, że kompletnie nie mogłam się skupić. Próbowałam.

Kilka minut później przeszłam do konkretów i wzięłam tego potwora do ust. Seks z czarnym był czymś, o czym myślałam od dłuższego czasu - nie podejrzewałam jednak, że na żywo okaże się jeszcze bardziej okazały niż na filmie. Od razu narzuciłam tempo. Wpychałam go po same migdałki, jednakże wciąż nie byłam w stanie go w sobie zmieścić. Ssałam go dobre dziesięć minut aż w końcu dałam za wygraną - naprawdę ciężko było mi go objąć. Usta zaczynały mi już powoli drętwieć, więc wstałam z kolan i usiadłam na nim okrakiem.

Byłam rozebrana, więc mój czarnoskóry przyjaciel miał ułatwione zadanie. Narzeczony siedział z lewej strony i patrzył na nas z zaciekawieniem. Adrian od razu przeszedł do rzeczy - zdjął mi stanik, po czym ścisnął obie piersi swoimi silnymi, męskimi dłońmi. Płonęłam z rozkoszy. Nie mogłam się doczekać tego, co za chwilę miało się wydarzyć. Mężczyzna ochoczo ssał i przygryzał moje twarde sutki, kiedy ja siłowałam się z tym olbrzymem, starając się wcisnąć go między nogi. Nie było łatwo. Potrzebowałam na to kilkudziesięciu sekund, a i wtedy nie mogłam od razu pójść na całość. 

Zaczęłam od powolnych ruchów. Gdy po raz pierwszy udało mi się go wcisnąć, poczułam przeszywającą mnie rozkosz o takim kalibrze (jak to brzmi), że nie sposób tego opisać. Miałam w sobie różnych facetów, ale tak nieporównywalna wielkość była dla mnie doznaniem zupełnie obcym. Czułam się jak dziewica - byłam wręcz przerażona. To dziwne uczucie zaczynało ustępować z każdym kolejnym pchnięciem. Był delikatny. Musiał być delikatny, bo w innym wypadku mogłabym tego nie przeżyć - wiecie, co mam na myśli? Za każdym razem, kiedy próbowałam go wsunąć do samego końca, traciłam oddech. Nie byłam w stanie złapać powietrza, jęknąć, krzyknąć, kompletnie nic. Gdybym usiadła na półtoralitrowej butelce po Pepsi, to mogłabym czuć się podobnie - gdyby tylko taka butelka miała 25 centymetrów.

Adrian był czułym i delikatnym kochankiem. Zdawał sobie sprawę ze swoich walorów, przez co kilka razy pytał czy wszystko w porządku. Odpowiadałam, że tak, choć nie byłam tak do końca przekonana. Zaczęłam się zastanawiać czy ta pozycja w ogóle była dobrym pomysłem. Siedząc na nim, automatycznie nadziewałam się bardziej niż powinnam. Grawitacja robiła swoje.

- Weź mnie od tyłu - szepnęłam z trudem.
- Dobrze.
- Tylko proszę, delikatnie.

Aż nie wierzyłam swoim słowom. Nigdy nie poprosiłam nikogo o to, by był delikatny. Jeśli śledzicie naszego bloga od początku, to wiecie, co lubię i jaka jestem. W pewnym sensie mnie już poznaliście. Adrian po chwili zsadził mnie na podłogę i zajął miejsce w drugim końcu kanapy. Potrzebowałam chwili na oddech. Wypięłam się przed nim dopiero po krótkiej przerwie. Upewniłam się, że stabilnie opieram się na kolanach narzeczonego. Ten pogładził mnie po włosach i zapytał:

- Skarbie, wszystko ok?
- Tak. Jest dobrze.

Nie byłam przekonana. Wiedziałam, co za chwilę nastąpi. Postanowiłam skupić się na czymś zupełnie innym. Wpatrywałam się w ukochanego i nie odrywałam wzroku od jego penisa. Ten widok z pewnością go nakręcił, bo zabawiał się już od dobrych kilku minut. A przypominam, że chwilę wcześniej doszedł.

- Mój kochany - powiedziałam.

W tym samym momencie Adrian postanowił jednak uraczyć mnie krótką grą wstępną. Poczułam jego język na swojej cipce. Był całkiem ruchliwy jak na kogoś tak umięśnionego. Zrozumiałam, że problem tkwił w mojej głowie. Przerażenie sprawiało, że nie mogłam się rozluźnić. Po kilku minutach nerwy zaczęły mnie puszczać, a on odkleił się ode mnie, chwycił go w dłoń i bardzo ostrożnie nakierował na "odpowiedni tor". Tym razem było dużo lepiej. Wszedł gładko, bez jakichkolwiek problemów. Tak czy inaczej, był na tyle monstrualny, że aż czułam swoją napiętą skórę. Mijały kolejne minuty, jednakże to uczucie nie znikało. Teraz przynajmniej mogłam się nim delektować. Czułam napór, który doprowadzał mnie do szaleństwa z każdym kolejnym pchnięciem. Miałam wrażenie, jakbym przeżywała orgazm za każdym razem, gdy go wsuwał. To było coś niesamowitego.

Dalej nie byłam w stanie złapać oddechu. W końcu zrealizowałam fantazję i ani przez moment nie żałowałam, że zdobyłam się na odwagę. To było tak intensywne doznanie, że chyba każda kobieta byłaby zachwycona - nawet, jeśli nie gustujesz w czarnoskórych mężczyznach, to jednak taki kutas potrafi zmienić cały światopogląd w kilka minut. Musicie uwierzyć mi na słowo. Seks jedyny w swoim rodzaju - inaczej nie sposób tego opisać. Coś takiego trzeba po prostu przeżyć. Kiedy mnie posuwał na oczach narzeczonego, miałam ochotę go dotknąć i raz jeszcze ocenić jego rozmiary. Z trudem mi się to udało. Nic się nie zmieniło - wciąż nie byłam w stanie go objąć palcami. Moja dłoń niemalże natychmiast stała się mokra, a z mojej cipki coraz mocniej skapywało na kanapę. Nigdy nie miałam z tym problemu i byłam w totalnym szoku. Mój narzeczony również. Podniósł się, by zająć nieco lepszy punkt obserwacyjny i niemalże w tej samej chwili wrócił na stare miejsce, by dojść. Ledwie zdążył. Po mojej twarzy ściekały strużki spermy. Część z nich zatrzymywała się na biuście.

Adrian nie przestawał mnie rżnąć i czułam, że jestem już coraz bliżej obłędu. W tej samej chwili zaczęłam szczytować po raz drugi, a przed oczami zakręciły mi się gwiazdki. Orgazm był dużo silniejszy niż za pierwszym razem. Dużo silniejszy niż na początku. Zgarnęłam resztki spermy z twarzy, po czym zaczęłam się dotykać tak, by poczuć go jeszcze bardziej. Moje ciało mimowolnie wygięło się z rozkoszy, a na kanapę skapywało jeszcze więcej soczku niż dotychczas. On także był cały mokry - to chyba głównie moja zasługa. Było mi słabo i nie wiedziałam, co ze sobą zrobić - uczucie podobne do tego, gdy masz łaskotki, a ktoś pastwi się nad Tobą godzinami i nie możesz nic zrobić. Nie minęły dwie minuty - doszłam po raz trzeci. To już zdecydowanie zbyt wiele wrażeń na jeden wieczór. Całe szczęście, tuż po moim orgazmie, czarnoskóry kochanek wyciągnął penisa, zdjął gumkę i przysunął mi go do ust. Ostatkiem sił rozchyliłam spuchnięte wargi. Nie byłam jednak w stanie się nim zająć, więc liczyłam na to, że spuści się bez jakiejkolwiek ingerencji z mojej strony. Tak też się stało. Złapał mnie za włosy, po czym strzelił salwą, której nie byłam w stanie połknąć. Próbowałam, ale bezskutecznie - część spermy spłynęła po moim podbródku na piersi i brzuch. Byłam tak otumaniona, że nie miałam nawet ochoty rozmawiać.

Byłam cała mokra i kompletnie wykończona. Nie pamiętam nawet, kiedy usnęłam. Obudziłam się nakryta kocem. Z kuchni dobiegał zapach risotto. Było późno - nie patrzyłam na zegarek, ale z pewnością był już środek nocy. Narzeczony rozstawiał talerze tak, jakby wiedział, że obudzę się głodna jak wilk. Bez słowa skoczyłam pod prysznic, a następnie zasiedliśmy do stołu. Jedliśmy w całkowitym milczeniu - ceniłam w nim to, że nigdy nie wywierał na mnie żadnej presji. Wiedział, że jestem zmęczona i nie chce mi się gadać.

Poranek był równie ciężki - zrobiłam sobie wolne i niemal od razu zabrałam się za pisanie opowiadania. Czy mogłabym być z czarnoskórym facetem? Raczej nie. Czy narzekałam? W żadnym wypadku, wręcz przeciwnie. Faktem jest, że numeru Adriana nie usunęłam.