Czasami wciąż miewaliśmy różnice zdań. W tym przypadku nie było inaczej i znów nie do końca się zrozumieliśmy. Chciałem dać Martynie do zrozumienia, gdzie popełniła błąd, więc zamiast pustej pogadanki, skończyło się na kłótni, w wyniku której rozstaliśmy się na kilka dni. To jeden z tych momentów, kiedy mówi się "to koniec" w przypływie emocji. To nie pierwszy raz, więc oboje wiedzieliśmy, że tak naprawdę się nie rozejdziemy, ale są takie sytuacje, że po prostu klepnie się coś takiego bez namysłu.

Wciąż mieszkaliśmy razem, ale od kilku dni w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy. Któregoś razu Martyna miała poranną zmianę w pracy, a ja wybrałem się na miasto - na zakupy. Kluczyłem po okolicy aż w końcu postanowiłem zajrzeć do niej do sklepu. Pracowała w ogromnym markecie z meblami i dodatkami do domu. 

Rzecz jasna nie poszedłem tam ze względu na nią. Stanąłem przy jednym z regałów i zacząłem oglądać świece zapachowe. Podeszła do mnie - jak się potem okazało - jej koleżanka z pracy. Zaproponowała pomoc. Miała długie czarne włosy, okulary, wydatny biust i była elegancko ubrana. Czarna spódniczka i śnieżnobiała koszula idealnie podkreślały jej walory. Staliśmy przed regałem, a ja dosłownie byłem zauroczony zapachem jej perfum. 

Kucnęliśmy przy świecach i nie przeszkadzało mi to, że jest blisko - głównie ze względu na ten zapach. Początkowo rozmawialiśmy tylko o nich. Nie znałem jej, ale ona najwyraźniej wiedziała, że jestem narzeczonym jej koleżanki z pracy i znała sytuację. Po chwili oboje wstaliśmy, by kontynuować rozmowę, która teraz sprowadzała się na zupełnie inny tor. Typowa gadka-szmatka. Ewidentnie mnie podrywała - nie wiem tylko, co to miało na celu.

Staliśmy tak przez krótką chwilę w niemalże pustym sklepie. 

- Wiem, o czym teraz myślisz.
- Tak? O czym? - zapytałem zdziwiony - naprawdę nie byłem pewien, czemu zadała to pytanie. 

Nie odpowiedziała. Oparła mnie o regał i objęła tak szybko, że nie zdążyłem zareagować. Jej dłonie zaczęły błądzić po moim ciele, a usta przylgnęły do moich ust. Była tak pewna siebie, że od razu wepchnęła mi do nich język. Byłem przerażony. Bałem się, że Martyna to wszystko zauważy, ale ta przerwa sprawiła, że jednocześnie bardzo się napaliłem. Przez kilka sekund całowaliśmy się ze sobą - tak namiętnie, że przypominało to grę wstępną. Poczułem jak dłonią dotyka mojego krocza. Był twardy. 

- Chodź - powiedziała - złapała mnie za rękę i otworzyła drzwi na zaplecze, po czym weszliśmy do małego pomieszczenia, które wyglądało na składzik.

Gdy weszliśmy, wzięła do ręki telefon i zaczęła pisać wiadomość do Martyny.

- Co robisz?

"Obciągnij mu", czyli lodzik w pracy na zgodę


Nie zdążyła odpowiedzieć. Martyna musiała akurat zmierzać w tę samą stronę. Przeczytała wiadomość, wchodząc do składziku. Popatrzyła zdziwiona w naszym kierunku i usiadła na krześle.

- Dobrze, że jesteś - wtrąciła koleżanka.

Podszedłem do Martyny i dałem jej buziaka na przywitanie.

- Hej, to...
- Co tu robisz? - zapytała.
- To mój pomysł - odpowiedziała Kasia.
- Jaki?
- Zaraz zobaczysz. 

Chwyciła Martynę za rękę, po czym zmusiła ją, by przede mną uklękła.

- Co Ty robisz?
- Obciągnij mu - odparła koleżanka.
- Że co?
- Zrób mu loda. Teraz. Przy mnie.

Stałem jak wryty. 

Martyna odruchowo dotknęła mojej klamry od paska, przesunęła palcami po moim kroczu, po czym oprzytomniała i spróbowała wstać.

- Pojebało Cię?
- Po prostu to zrób. Przecież chcesz.

Kasia złapała za klamrę i zaczęła rozpinać mi spodnie. Poczułem jej dłoń w bokserkach. Czułem jak dotyka mojego penisa, a on momentalnie znów robi się twardy. Chwyciła go mocno i zsunęła jeansy do samych kostek. Przysunęła mnie do Martyny, która spoglądała na nią wściekłym wzrokiem, po czym nakierowała jej dłoń na kutasa.

- Zrób to. Chcę popatrzeć.
- Kochanie, nie musisz - dodałem.

Martyna przez chwilę się zawahała, po czym zbliżyła się do niego i wzięła w usta. Patrzyła raz na mnie, raz na koleżankę i delikatnie obciągała, oglądając się przez ramię na wypadek, gdyby ktoś wszedł. Koleżance to nie wystarczało. Złapała Martynę za włosy i zaczęła mocno nadziewać na kutasa. Zaczęła się krztusić, ale zrozumiała, czego oprawca od niej oczekuje. Kasia dała jej spokój i stanęła tuż za mną. Moja kobieta nabrała pewności siebie i łapczywie lizała go całego aż po same jaja. Uwielbiałem patrzeć na nią, gdy klęczała. Cała sytuacja była dziwna, ale ostatnio bardzo brakowało mi seksu i myślałem tylko o tym, by dojść jak najszybciej. Na karku poczułem oddech Kasi, która przyglądała się wszystkiemu zza mojego ramienia. Poczułem na szyi najpierw jeden pocałunek, potem drugi i trzeci. Czułem jej dłoń masującą moje pośladki. 

Martyna przyśpieszyła tak, że zaczęło jej brakować tchu. Postanowiła odpocząć i dokończyć ręką. Po chwili poczułem, że dochodzę i złapałem ją mocno za włosy, po czym nakierowałem na kutasa i wystrzeliłem w jej ustach. Kasia wciąż błądziła rękoma po moim ciele - tak, by Martyna niczego nie widziała.

- Grzeczna dziewczynka - powiedziała - obciągasz jak prawdziwa suczka.

Martyna nie odpowiedziała, podniosła się z kolan i uciekła do toalety.

- Nie rozumiem.
- To nie myśl - odpowiedziała Kasia - i nie ma za co - dodała po chwili.

Zapinałem pasek, wciąż nie do końca rozumiejąc sytuację. Koleżanka skierowała się do wyjścia.

- Jesteś słodki, wiesz? Chyba teraz w końcu się pogodzicie?

Zamknęła drzwi i wyszła. W pierwszej chwili chciałem pójść do Martyny i zapytać, jak się czuje, ale stwierdziłem, że będzie lepiej, jak się ulotnię.

W drodze do domu napisałem smsa, że jest mi głupio i wcale nie musiała tego robić.

Po godzinie odpisała: "Jak ja teraz pokażę się w pracy?"