Moja dziewczyna przespała się z kolegą na moich oczach. Trudno w tym wypadku mówić o przespaniu się. Najzwyczajniej w świecie ją wyruchał, a ona była z tego powodu zadowolona. Przez chwilę wydawała się niepewna i onieśmielona faktem, że obserwuję całą tę sytuację, potem jednak zupełnie zapomniała o tym, że siedzę obok i patrzę. Miesiąc temu kupiłem Bitcoina na Binance i wczoraj opijaliśmy jego sprzedaż za pięć razy wyższą kwotę - głowa nadal mi pękała.

paracuckold

Zastanawiałem  się czy postąpiliśmy właściwie - czy ona rzeczywiście mnie kocha. Ilekroć o tym rozmyślałem, to zawsze dawała mi powód, bym nie zaprzątał sobie tym głowy. Dawała mi jakiś mały dowód miłości - stopniowo nabierałem pewności, iż rzeczywiście potrafi rozdzielić uczucia i seks.

Zdrada nigdy nie jest łatwa do przetrawienia. W pewnym sensie zdrada kontrolowana wydaje się lepsza - w końcu na nią pozwalasz. Jednak myślisz wtedy czy aby na pewno kobieta powinna za Twoją namową się na to zgodzić. Albo Cię kocha i nie rozmyśla godzinami nad kutasem znajomego, albo Cię nie kocha, kłamie i chce ułożyć sobie życie z innym. Wydawało mi się, że między nami jest ciągle okej. Zachowywała się tak, jak wcześniej i nic nie wskazywało na to, że Artur zawrócił jej w głowie.

WESPRZYJ NASZEGO BLOGA DOWOLNĄ KWOTĄ, BYŚMY PISALI WIĘCEJ
(KLIKNIJ TUTAJ)

Mniej więcej dwa miesiące później wybraliśmy się razem na wesele kolegi. Mieliśmy za sobą mnóstwo takich imprez, więc i tym razem bawiliśmy się tak, jak zwykle. Różnica była taka, że mieliśmy za sobą tę pierwszą próbę, którą jakimś cudem udało się nam przetrwać. Nie byłem gotów na kolejną, więc nie proponowałem powtórki.

Piliśmy kieliszek za kieliszkiem, niemal po każdym tańcu. Moje oczy stawały się coraz cięższe, chciałem już wracać, położyć się spać, a wcześniej porządnie ją zerżnąć. Wyglądała nieziemsko w tej sukience - miałem ją przed oczami przez cały ten pijany wieczór. Nie myślałem o zdradzie, nie myślałem o cuckold - chciałem ją po prostu wziąć od tyłu. Tak, jak zawsze.

Wyszedłem na papierosa, by nieco się orzeźwić. Chwilę później dołączyła do mnie Martyna. Staliśmy w półokręgu wraz ze znajomymi. Wódka działała na nią inaczej niż na mnie. Była coraz bardziej wyluzowana i rozmowna. Paliłem Marlboro, a ona wieszała mi się na szyi. Całowała mnie raz za razem po karku. Dało się zauważyć zazdrosne spojrzenia kolegów. Nachyliła się i wyszeptała mi do ucha:

- Chodźmy na spacer...
- Co? Czemu?
- Chodź...
- O co Ci chodzi?
- Po prostu chcę się przejść.

Złapała mnie za rękę i ruszyliśmy przed siebie. Spacer był krótki. Po krótkiej chwili znaleźliśmy się na tyłach budynku. Martyna ścisnęła mnie mocno za rozporek, pocałowała w usta i przyparła do muru. Nim się spostrzegłem, mój kutas już znajdował się w jej dłoni.

- Co Ci się tak nagle zachciało?
- Zachciało...

Mówiąc to, wzięła go w usta i zaczęła ssać. Szybko wzięła się do roboty, wiedziała, że nie mamy zbyt wiele czasu. Za kilka chwil ktoś zacznie się za nami rozglądać. Pieściła go językiem, brała całego do ust raz za razem i bawiła się nim za pomocą ręki, kiedy ustami wędrowała niżej. Uwielbiałem, kiedy ssała moje jądra. To jedna z takich rzeczy, których nie spodziewasz się po mądrej, pozornie ułożonej dziewczynie. Kiedy jecie kolacje z rodzicami, nie podejrzewają takich rzeczy. Dlatego uwielbiałem, gdy sam na sam ze mną zachowywała się jak dziwka. Nie odrywałem od niej wzroku. Szminka na jej ustach była teraz kompletnie rozmazana.

Pozwoliłem jej obciągać dalej. Aż do finału. Wyczekiwałem go zniecierpliwiony, kiedy usłyszeliśmy, że ktoś się zbliża. Okazało się, że to kumpel z mojej klasy. Ledwie zdążyłem wciągnąć spodnie i zapiąć rozporek, kiedy zmieszany się odezwał:

- Yy... chyba w czymś przeszkodziłem.
- Nie, no co Ty, musiałem się odlać - odpowiedziałem.

Kamil odwrócił się w stronę Martyny.

- To dlatego jesteś taka rozmazana?
- Serio? W którym miejscu?
- Przestańcie ściemniać. Wyszliście na lodzika, co w tym takiego strasznego?
- Co? Oszalałeś? - wtrąciłem.
- Daj spokój, nie jestem idiotą. Nic się nie stało, przecież nie wyklepię.

Przeszedł parę metrów, po czym odwrócił się i dodał:

- Jak skończycie, to podbijcie na kielicha.

Martyna od razu wróciła do obciągania. Kilka sekund później wzięła go w rękę, wychyliła się zza budynku i krzyknęła:

- Kaaaamiil!
- Cooo?! - rozległa się ledwie słyszalna odpowiedź.
- Chodź na chwilę! - "odkrzyczała" Martyna.

Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem.
- Co Ty robisz?

Ale nie odpowiedziała. Kamil już tu był. Wytrzeszczał oczy ze zdziwienia. Moja dziewczyna z uśmiechem zajmowała się moim kutasem.

- Mogliście przynajmniej uprzedzić. Co chciałaś?
- Podejdź - odpowiedziała.

Kolega niespodziewanie wyruchał na weselu moją dziewczynę


Oderwała rękę od moich jąder, po czym rozpięła spodnie kolegi, dłonią przeszukując zawartość majtek. Spojrzała w górę i uśmiechnęła się po raz kolejny. Był równie zaskoczony, co ja. Nie przejmowała się tym w żaden sposób. Po kilku sekundach oderwała mokre usta od mojego kutasa i zmieniła obiekt zainteresowania. Specjalnie lizała go wzdłuż językiem tak, bym widział jak najwięcej. Chciała, żebym się denerwował lub delektował tym widokiem. Ona w tamtej chwili bez wątpienia delektowała się penisem Kamila - było mi tym bardziej głupio i nieswojo, ponieważ mowa o moim koledze. Nie wiem czy marzyłem o tym, by moja kobieta brała do buzi jego kutasa. Nie wiem czy chciałem, by wiedział, jak to robi. Nie wiem czy chciałem, by miał tę satysfakcję. Wiedziałem, że kiedyś się pobierzemy - jak będę się czuł ze świadomością, że moją żonę rżnął mój kumpel? A co jeśli wszystko wyklepie?

Stojąc tam miałem mnóstwo czasu na myślenie. Wpatrywałem się w Kamila, który ręką nakierowuje głowę mojej dziewczyny na kutasa. Bardzo się zaangażowała. Kucała w rozkroku i smyrała muszelkę, kiedy wsuwał się w nią i wysuwał raz po raz. Stałem i zabawiałem się metr dalej.

W pewnej chwili wstała i oparła dłonie o ścianę. Kamil jednym ruchem przyparł ją do muru, językiem przejeżdżając po karku. Westchnęła cicho i sięgnęła ręką do tyłu. Złapała go mocno za kutasa i bez jakiejkolwiek zgody wsadziła go sobie w cipkę. Pochyliła się do przodu jeszcze bardziej i zacisnęła zęby. Patrzyła mi w oczy i pieściła łechtaczkę, kiedy Kamil posuwał ją na tyłach weselnej sali. Rżnął ją bez opamiętania. Po dwóch minutach zmienili pozycję.

Martyna usiadła na nim i rozwarła mokre z podniecenia uda. Jego kutas penetrował ją raz za razem. Rozciągnął cipkę do granic możliwości - był nie tylko duży, ale też wyjątkowo gruby. Jęki rozkoszy przeplatały się z bólem, widać to było na jej twarzy, jednak wciąż się uśmiechała i przygryzała wargi. Nie chciała, by przestawał. Wiedziałem, że w tamtej chwili była pijana i napalona, ja zresztą też. Zabrała mnie na spacer z myślą, że pomogę jej dojść, dlatego byłem zdziwiony, że tak łatwo zrezygnowała ze mnie dla mojego kumpla.

- Przestań już - powiedziałem.
- Głup...tasie... przecież pozwo...liłeeś.
- Z moim kumplem? Teraz? Chyba żartujesz!
- Chciał..aam, żeby Ci by...mm..ło przyjemnie. Jezzzuu... nie przestawa..aj!
- Co Ty nie powiesz? Widzę, że to chyba Tobie jest przyjemnie.
- Nie złość się... już dobrze.
- Zejdź z niego!
- Już, pocze...ee..kaj.
- Natychmiast!
- Noo.. już..

Kamil nic nie mówił, ale dokładnie w tym momencie znacznie przyśpieszył, a Martyna skierowała palce na łechtaczkę. Rozmawiając ze mną nadziewała się na niego coraz mocniej. Zrozumiałem, że gra na czas. Momentami nie mogła praktycznie złapać oddechu.

- Powiedziałem coś! - wykrzyczałem w ostatniej chwili.

W ostatniej. Było za późno, bo właśnie zaczęła szczytować. Wpatrywałem się w nich przez chwilę i nie mogłem wydusić słowa. Być może cuckold był błędem? Wygląda na to, że wcale mnie nie słuchała. Wykończona, wciąż siedząc na kutasie, położyła głowę na jego piersi. Po kilku sekundach wstała i do mnie podeszła:

- Już, zadowolony?
- Jaja sobie robisz? Przed chwilą doszłaś!

Poczułem, że łapie mnie za rozporek. Podeszła bliżej, pocałowała mnie w usta i dodała:

- Przepraszam, wszystko Ci wynagrodzę.
- To, że dałaś dupy mojemu kumplowi?!

I w tym momencie wszystko się rozpłynęło. Ukucnęła i zaczęła obciągać. Zamknąłem oczy i przez chwilę zapomniałem o całej tej sytuacji. Nim się spostrzegłem, Kamil stanął tuż za nią. Martyna wstała, pocałowała mnie po raz kolejny i pochyliła się do przodu.

- Tylko teraz delikatnie, dobrze?
- Dobrze, kochanie - odpowiedział Kamil.
- Cooo...

Nie dokończyłem, bo Martyna znów mi przerwała. Pochyliła się i po raz kolejny zaczęła ssać. Kamil lekko rozsunął jej nogi tak, by móc wejść. Z pierwszym pchnięciem delikatnie pisnęła i wygięła się cała do przodu. Po chwili wróciła do rzeczywistości i dalej robiła mi loda. Nie potrzebowałem dużo czasu, by dojść. Spuściłem się jej do ust, a ona jak zawsze połknęła bez najmniejszego problemu. Wciągnąłem na siebie spodnie i przez dłuższą chwilę patrzyłem jeszcze jak posuwa ją od tyłu.

Martyna znów dotknęła łechtaczki i powoli zaczynała szczytować po raz drugi. Zauważyłem, że Kamil też chyba jest coraz bliżej.

- Tylko nie... - spóźniłem się z tymi słowami.

Doszedł w środku. Zalał ją całą na moich oczach. Zaskoczona podniosła sukienkę do góry. Wpatrywałem się w spermę ściekającą z jej ud. Wytarła ją, po czym zlizała z ręki i sięgnęła po chusteczkę. Po kilku chwilach znów wciągnęła na siebie majtki i przerwała milczenie:

- Słuchaj, czy Ty...
- Zamknij się! A Ty masz się nikomu nie wygadać, kumasz?!
- Jasne, stary - odpowiedział Kamil.
- Jesteście, kurwa, siebie warci.
- Ogarnij się... przecież pozwoliłeś - wtrąciła Martyna.
- Czy Ty wiesz w ogóle, co ustalaliśmy? Mam wrażenie, że słyszysz tylko to, co chcesz słyszeć.
- O co Ci chodzi?
- Wracam do domu, a Ty zostań sobie z Kamilem.
- Przestań...

Wstałem i wróciłem do domu, kompletnie ignorując wibracje telefonu w kieszeni. Nie oglądałem się za siebie. Martyna oczywiście za mną nie poszła. Wróciła z wesela stosunkowo wcześnie. Miałem wyrzuty sumienia, uznałem, że trochę przegiąłem i tak naprawdę nie chcę jej stracić. W końcu to tylko seks.

- Robiliście to jeszcze?
- Nie, głupku. Zatańczyliśmy razem dwa razy, a potem do Ciebie wydzwaniałam, bo się martwiliśmy.
- Mhm... okej.
- Kocham Cię - dodała.

Pozwoliłem jej się we mnie wtulić.
Zasnęliśmy razem tak, jak zawsze.