Pamiętam, że tego dnia z samego rana Martyna zabrała się za sprzątanie. Siedziałem na kanapie, oglądałem telewizję i cały czas śledziłem ją wzrokiem. Zauważyłem, że przez prawie 40 minut nie wydusiła z siebie nawet słowa. Była zajęta, okej, ale bez przesady.

- Co nic nie mówisz? - zapytałem.
- Sprzątam.
- No widzę, ale normalnie sprzątasz i się odzywasz, a dzisiaj kompletnie nic.
- Tak? Przepraszam, zamyśliłam się. Chcę to szybko skończyć.
- Na pewno o to chodzi?
- Tak, a co?
- Nic, upewniam się - odparłem.

Martyna w dalszym ciągu nie nawiązywała ze mną żadnej rozmowy. Wstałem z kanapy, stanąłem za nią i objąłem w pasie.

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 1


- Kochanie...
- Mmm...
- Na pewno w porządku?
- Tak, co się tak uparłeś?
- Odkąd... no wiesz... jesteś jakaś nieobecna.
- Tak Ci się wydaje, jestem zwyczajnie zabiegana i zmęczona.
Przesunąłem dłońmi po jej brzuchu.
- Mogę Cię o coś zapytać?
- Pewnie.
- A odpowiesz szczerze? Nie będę się złościł.
- Dobrze, pytaj.
- Czy Ty potrzebujesz od czasu do czasu odmiany w łóżku?
- To znaczy?
- Noo... potrzebujesz innego kutasa? Nie obraź się, nie mam nic złego na myśli.
- Naprawdę tak sądzisz?
- Słuchaj, może przestańmy już owijać w bawełnę? Jak dziewczyna obciąga nieznajomemu, to prędzej ze względu na chcicę, a nie podziękowania za złożenie komody, prawda?
- To było... przepraszam. Głupio postąpiłam.
- Nie! Nie chcę, byś tłumaczyła się po raz kolejny. Jeżeli brakuje Ci odmiany, to po prostu powiedz! Może się zgodzę, może to zaakceptuję, ale przynajmniej nie będę oszukiwany na każdym kroku.
- Serio mógłbyś godzić się i patrzeć jak inny pieprzy Twoją kobietę?
- Przecież już i tak mnie zdradziłaś, co za różnica? Wolę to niż okłamywanie siebie nawzajem.
- Mam wrażenie, że robisz ze mnie najgorszą. Jak zwykle.
- Wcale nie, kochanie...

Mówiąc to, zjechałem ręką nieco niżej po brzuchu i włożyłem dłoń w opinające się na niej legginsy. Momentalnie ugięły się pod nią kolana, wygięła się do tyłu i cicho, prawie niezauważalnie jęknęła. Swoją własną dłoń również skierowała w stronę majtek, zaciskając palce na moim nadgarstku. Chwyciła mocno, ale bynajmniej nie po to, by zaprotestować.

- Mm... matkoo...
- Nadal sądzisz, że próbuję zrobić z Ciebie najgorszą?
- Nieee...
- A będziesz ze mną szczera?
- Będę...
- Chcesz, żebym od czasu do czasu pozwolił Ci na innego?

Mówiąc to wepchnałem dwa palce do samego końca.

- Ooommm... tak.
- Czyli chcesz?
- Jeśli nie będziesz miał nic przeciwko...
- Nie będę. Pod warunkiem, że zawsze uzgodnimy to wcześniej razem. I że nie zrobisz już niczego głupiego bez mojej wiedzy.
- Obiecujęęę...
- I jeszcze jedno. Chcę przy tym być.
- Dobrzeee... nie przestawaj.

Przyśpieszyłem. Pieściłem jej łechtaczkę, całowałem po szyi i nie mogłem się powstrzymać, by nie ciągnąć tej zabawy dalej.

- Chcę Cię wylizać, wypnij dupkę.
- Mm... wyliż mnie...

Jednym ruchem ściąłem legginsy razem z majtkami i pochyliłem ją na kuchennym blacie. Minęło tyle lat, a ja nadal nie mogłem napatrzeć się na jej cudowny tyłeczek. Przykucnąłem i zacząłem całować - najpierw pośladki, potem drugą dziurkę. Byłem tak podniecony, że chciałem wylizać ją najdokładniej, jak się da. Martyna wiła się z rozkoszy i tym razem nie oponowała, choć mój język pieścił jej tyłeczek bez opamiętania. Po chwili poczułem, że w końcu się rozluźniła. Przesunąłem się nieco niżej, by zająć się cipką. Pojękiwała coraz bardziej, tak, jakby to właśnie tego jej brakowało. Włożyłem paluszek w drugą dziurkę i postanowiłem odrobinę pomóc jej analnie.

Wstałem, pocałowałem ją w policzek i odwróciłem do siebie.

- Dziś nie dojdziesz.
- Dlaczegooo?
- Skoro chcesz innego, to poczekasz na innego.
- Przestań, przecież wiesz, że...
- Wszystko już uzgodniliśmy. Dość udawania.
- Ale ja Cię kocham - odpowiedziała.

- Nie twierdzę, że nie kochasz.
- To o co Ci chodzi?
- O nic, ale jak koniecznie musisz dojść, to z kimś innym.
- Czemu?
- Bo chcę się przekonać.
- Przekonać o czym?
- Jak wypijasz się typkom, gdy jestem w pracy.
- Przestań, wiesz, że już więcej się to nie powtórzy. Zaufaj mi.
- Właśnie ma się powtórzyć. Albo dogadzaj sobie sama. Twój wybór.
- Wiesz co?! Okej, nie będę się prosiła. Żebyś tylko nie żałował tej rozmowy!
- Nie mam zamiaru.
- Spoko.

Mówiąc to, wciągnęła na siebie legginsy i wyszła. Wróciła po około trzydziestu minutach.

- Możemy na spokojnie pogadać?