sobota, 4 maja 2019

Kolega niespodziewanie wyruchał na weselu moją dziewczynę

Moja dziewczyna przespała się z kolegą na moich oczach. Trudno w tym wypadku mówić o przespaniu się. Uwielbiała seks. Najzwyczajniej w świecie ją wyruchał, a ona była z tego powodu zadowolona. Przez chwilę wydawała się niepewna i onieśmielona faktem, że obserwuję całą tę sytuację, potem jednak zupełnie zapomniała o tym, że siedzę obok i patrzę. Albo właśnie to cuckold pociągał ją najbardziej.

Zastanawiałem  się czy postąpiliśmy właściwie - czy ona rzeczywiście mnie kocha. Ilekroć o tym rozmyślałem, to zawsze dawała mi powód, bym nie zaprzątał sobie tym głowy. Dawała mi jakiś mały dowód miłości - stopniowo nabierałem pewności, iż rzeczywiście potrafi rozdzielić uczucia i seks.

Zdrada nigdy nie jest łatwa do przetrawienia. W pewnym sensie zdrada kontrolowana wydaje się lepsza - w końcu na nią pozwalasz. Jednak myślisz wtedy czy aby na pewno kobieta powinna za Twoją namową się na to zgodzić. Albo Cię kocha i nie rozmyśla godzinami nad kutasem znajomego, albo Cię nie kocha, kłamie i chce ułożyć sobie życie z innym. Wydawało mi się, że między nami jest ciągle okej. Zachowywała się tak, jak wcześniej i nic nie wskazywało na to, że Artur zawrócił jej w głowie.

Mniej więcej dwa miesiące później wybraliśmy się razem na wesele kolegi. Mieliśmy za sobą mnóstwo takich imprez, więc i tym razem bawiliśmy się tak, jak zwykle. Różnica była taka, że mieliśmy za sobą tę pierwszą próbę, którą jakimś cudem udało się nam przetrwać. Nie byłem gotów na kolejną, więc nie proponowałem powtórki.

Piliśmy kieliszek za kieliszkiem, niemal po każdym tańcu. Moje oczy stawały się coraz cięższe, chciałem już wracać, położyć się spać, a wcześniej porządnie ją zerżnąć. Wyglądała nieziemsko w tej sukience - miałem ją przed oczami przez cały ten pijany wieczór. Nie myślałem o zdradzie, nie myślałem o cuckold - chciałem ją po prostu wziąć od tyłu. Tak, jak zawsze.

Wyszedłem na papierosa, by nieco się orzeźwić. Chwilę później dołączyła do mnie Martyna. Staliśmy w półokręgu wraz ze znajomymi. Wódka działała na nią inaczej niż na mnie. Była coraz bardziej wyluzowana i rozmowna. Paliłem Marlboro, a ona wieszała mi się na szyi. Całowała mnie raz za razem po karku. Dało się zauważyć zazdrosne spojrzenia kolegów. Nachyliła się i wyszeptała mi do ucha:

- Chodźmy na spacer...
- Co? Czemu?
- Chodź...
- O co Ci chodzi?
- Po prostu chcę się przejść.

Złapała mnie za rękę i ruszyliśmy przed siebie. Spacer był krótki. Po krótkiej chwili znaleźliśmy się na tyłach budynku. Martyna ścisnęła mnie mocno za rozporek, pocałowała w usta i przyparła do muru. Nim się spostrzegłem, mój kutas już znajdował się w jej dłoni.

- Co Ci się tak nagle zachciało?
- Zachciało...

Mówiąc to, wzięła go w usta i zaczęła ssać. Szybko wzięła się do roboty, wiedziała, że nie mamy zbyt wiele czasu. Za kilka chwil ktoś zacznie się za nami rozglądać. Pieściła go językiem, brała całego do ust raz za razem i bawiła się nim za pomocą ręki, kiedy ustami wędrowała niżej. Uwielbiałem, kiedy ssała moje jądra. To jedna z takich rzeczy, których nie spodziewasz się po mądrej, pozornie ułożonej dziewczynie. Kiedy jecie kolacje z rodzicami, nie podejrzewają takich rzeczy. Dlatego uwielbiałem, gdy sam na sam ze mną zachowywała się jak dziwka. Nie odrywałem od niej wzroku. Szminka na jej ustach była teraz kompletnie rozmazana.

Pozwoliłem jej obciągać dalej. Aż do finału. Wyczekiwałem go zniecierpliwiony, kiedy usłyszeliśmy, że ktoś się zbliża. Okazało się, że to kumpel z mojej klasy. Ledwie zdążyłem wciągnąć spodnie i zapiąć rozporek, kiedy zmieszany się odezwał:

- Yy... chyba w czymś przeszkodziłem.
- Nie, no co Ty, musiałem się odlać - odpowiedziałem.

Kamil odwrócił się w stronę Martyny.

- To dlatego jesteś taka rozmazana?
- Serio? W którym miejscu?
- Przestańcie ściemniać. Wyszliście na lodzika, co w tym takiego strasznego?
- Co? Oszalałeś? - wtrąciłem.
- Daj spokój, nie jestem idiotą. Nic się nie stało, przecież nie wyklepię.

Przeszedł parę metrów, po czym odwrócił się i dodał:

- Jak skończycie, to podbijcie na kielicha.

Martyna od razu wróciła do obciągania. Kilka sekund później wzięła go w rękę, wychyliła się zza budynku i krzyknęła:

- Kaaaamiil!
- Cooo?! - rozległa się ledwie słyszalna odpowiedź.
- Chodź na chwilę! - "odkrzyczała" Martyna.

Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem.
- Co Ty robisz?

Ale nie odpowiedziała. Kamil już tu był. Wytrzeszczał oczy ze zdziwienia. Moja dziewczyna z uśmiechem zajmowała się moim kutasem.

- Mogliście przynajmniej uprzedzić. Co chciałaś?
- Podejdź - odpowiedziała.

Kolega niespodziewanie wyruchał na weselu moją dziewczynę


Oderwała rękę od moich jąder, po czym rozpięła spodnie kolegi, dłonią przeszukując zawartość majtek. Spojrzała w górę i uśmiechnęła się po raz kolejny. Był równie zaskoczony, co ja. Nie przejmowała się tym w żaden sposób. Po kilku sekundach oderwała mokre usta od mojego kutasa i zmieniła obiekt zainteresowania. Specjalnie lizała go wzdłuż językiem tak, bym widział jak najwięcej. Chciała, żebym się denerwował lub delektował tym widokiem. Ona w tamtej chwili bez wątpienia delektowała się penisem Kamila - było mi tym bardziej głupio i nieswojo, ponieważ mowa o moim koledze. Nie wiem czy marzyłem o tym, by moja kobieta brała do buzi jego kutasa. Nie wiem czy chciałem, by wiedział, jak to robi. Nie wiem czy chciałem, by miał tę satysfakcję. Wiedziałem, że kiedyś się pobierzemy - jak będę się czuł ze świadomością, że moją żonę rżnął mój kumpel? A co jeśli wszystko wyklepie?

Stojąc tam miałem mnóstwo czasu na myślenie. Wpatrywałem się w Kamila, który ręką nakierowuje głowę mojej dziewczyny na kutasa. Bardzo się zaangażowała. Kucała w rozkroku i smyrała muszelkę, kiedy wsuwał się w nią i wysuwał raz po raz. Stałem i zabawiałem się metr dalej.

W pewnej chwili wstała i oparła dłonie o ścianę. Kamil jednym ruchem przyparł ją do muru, językiem przejeżdżając po karku. Westchnęła cicho i sięgnęła ręką do tyłu. Złapała go mocno za kutasa i bez jakiejkolwiek zgody wsadziła go sobie w cipkę. Pochyliła się do przodu jeszcze bardziej i zacisnęła zęby. Patrzyła mi w oczy i pieściła łechtaczkę, kiedy Kamil posuwał ją na tyłach weselnej sali. Rżnął ją bez opamiętania. Po dwóch minutach zmienili pozycję.

Martyna usiadła na nim i rozwarła mokre z podniecenia uda. Jego kutas penetrował ją raz za razem. Rozciągnął cipkę do granic możliwości - był nie tylko duży, ale też wyjątkowo gruby. Jęki rozkoszy przeplatały się z bólem, widać to było na jej twarzy, jednak wciąż się uśmiechała i przygryzała wargi. Nie chciała, by przestawał. Wiedziałem, że w tamtej chwili była pijana i napalona, ja zresztą też. Zabrała mnie na spacer z myślą, że pomogę jej dojść, dlatego byłem zdziwiony, że tak łatwo zrezygnowała ze mnie dla mojego kumpla.

- Przestań już - powiedziałem.
- Głup...tasie... przecież pozwo...liłeeś.
- Z moim kumplem? Teraz? Chyba żartujesz!
- Chciał..aam, żeby Ci by...mm..ło przyjemnie. Jezzzuu... nie przestawa..aj!
- Co Ty nie powiesz? Widzę, że to chyba Tobie jest przyjemnie.
- Nie złość się... już dobrze.
- Zejdź z niego!
- Już, pocze...ee..kaj.
- Natychmiast!
- Noo.. już..

Kamil nic nie mówił, ale dokładnie w tym momencie znacznie przyśpieszył, a Martyna skierowała palce na łechtaczkę. Rozmawiając ze mną nadziewała się na niego coraz mocniej. Zrozumiałem, że gra na czas. Momentami nie mogła praktycznie złapać oddechu.

- Powiedziałem coś! - wykrzyczałem w ostatniej chwili.

W ostatniej. Było za późno, bo właśnie zaczęła szczytować. Wpatrywałem się w nich przez chwilę i nie mogłem wydusić słowa. Być może cuckold był błędem? Wygląda na to, że wcale mnie nie słuchała. Wykończona, wciąż siedząc na kutasie, położyła głowę na jego piersi. Po kilku sekundach wstała i do mnie podeszła:

- Już, zadowolony?
- Jaja sobie robisz? Przed chwilą doszłaś!

Poczułem, że łapie mnie za rozporek. Podeszła bliżej, pocałowała mnie w usta i dodała:

- Przepraszam, wszystko Ci wynagrodzę.
- To, że dałaś dupy mojemu kumplowi?!

I w tym momencie wszystko się rozpłynęło. Ukucnęła i zaczęła obciągać. Zamknąłem oczy i przez chwilę zapomniałem o całej tej sytuacji. Nim się spostrzegłem, Kamil stanął tuż za nią. Martyna wstała, pocałowała mnie po raz kolejny i pochyliła się do przodu.

- Tylko teraz delikatnie, dobrze?
- Dobrze, kochanie - odpowiedział Kamil.
- Cooo...

Nie dokończyłem, bo Martyna znów mi przerwała. Pochyliła się i po raz kolejny zaczęła ssać. Kamil lekko rozsunął jej nogi tak, by móc wejść. Z pierwszym pchnięciem delikatnie pisnęła i wygięła się cała do przodu. Po chwili wróciła do rzeczywistości i dalej robiła mi loda. Nie potrzebowałem dużo czasu, by dojść. Spuściłem się jej do ust, a ona jak zawsze połknęła bez najmniejszego problemu. Wciągnąłem na siebie spodnie i przez dłuższą chwilę patrzyłem jeszcze jak posuwa ją od tyłu.

Martyna znów dotknęła łechtaczki i powoli zaczynała szczytować po raz drugi. Zauważyłem, że Kamil też chyba jest coraz bliżej.

- Tylko nie... - spóźniłem się z tymi słowami.

Doszedł w środku. Zalał ją całą na moich oczach. Zaskoczona podniosła sukienkę do góry. Wpatrywałem się w spermę ściekającą z jej ud. Wytarła ją, po czym zlizała z ręki i sięgnęła po chusteczkę. Po kilku chwilach znów wciągnęła na siebie majtki i przerwała milczenie:

- Słuchaj, czy Ty...
- Zamknij się! A Ty masz się nikomu nie wygadać, kumasz?!
- Jasne, stary - odpowiedział Kamil.
- Jesteście, kurwa, siebie warci.
- Ogarnij się... przecież pozwoliłeś - wtrąciła Martyna.
- Czy Ty wiesz w ogóle, co ustalaliśmy? Mam wrażenie, że słyszysz tylko to, co chcesz słyszeć.
- O co Ci chodzi?
- Wracam do domu, a Ty zostań sobie z Kamilem.
- Przestań...

Wstałem i wróciłem do domu, kompletnie ignorując wibracje telefonu w kieszeni. Nie oglądałem się za siebie. Martyna oczywiście za mną nie poszła. Wróciła z wesela stosunkowo wcześnie. Miałem wyrzuty sumienia, uznałem, że trochę przegiąłem i tak naprawdę nie chcę jej stracić. W końcu to tylko seks.

- Robiliście to jeszcze?
- Nie, głupku. Zatańczyliśmy razem dwa razy, a potem do Ciebie wydzwaniałam, bo się martwiliśmy.
- Mhm... okej.
- Kocham Cię - dodała.

Sięgnąłem ręką i ku mojemu zdziwieniu poczułem na palcach lepką spermę, która wcale nie należała do mnie. Nie mogłem się powstrzymać. Wsunąłem się delikatnie pod kołdrę, rozsunąłem jej uda i zabrałem się za minetkę. Przez kolejny kwadrans wiła się z rozkoszy, a ja spijałem resztki tego, co zostało po "pożegnaniu" z Kamilem w aucie pod domem. Na moim Instagramie wyglądaliśmy razem tak pięknie.

A potem pozwoliłem jej się we mnie wtulić.
Zasnęliśmy razem tak, jak zawsze.

wtorek, 30 kwietnia 2019

Szybki seks po numerku z Arturem


Oboje milczeliśmy przez dłużą chwilę. Był to w pewnym sensie szok. Ja osobiście nie wiedziałem czy mi się to podoba, czy nie. Martyna wyglądała na podekscytowaną i chyba głównie dlatego ogarnęły mnie wątpliwości. Uśmiechała się przez dobre pół godziny.

Szybki seks po numerku z Arturem



- Umyłaś się?
- Tak, a co?
- Tak pytam.
- Okej.
- I nic nie powiesz?
- A co chcesz usłyszeć?
- Podobało Ci się czy nie? - zapytałem.
- Tu nie chodzi o to czy mi się podobało... prosiłeś, więc się zgodziłam.
- Jasne. Twoje jęki sugerowały co innego.
- Yhh... no dobra, podobało mi się. Zadowolony?
- Tak. Doceniam szczerość. 
- Cieszę się.
- Zawsze chciałaś mu obciągnąć, prawda?
- Oj, przestań.
- Spokojnie, tylko pytam.
- Jest przystojny, podoba mi się, ale to kobieciarz. Chciałam, ale nie zrobiłabym tego.
- To czemu teraz nie miałaś z tym problemu?
- Bo prosiłeś. Nigdy wcześniej do niczego między nami nie doszło, bo wiedziałam, że i tak nic z tego nie będzie.
- I nie miałaś ochoty na jednorazowy numerek?
- Miałam, ale się powstrzymywałam.
- Czemu?
- Już powiedziałam.
- Dobra, nie drążmy tego tematu.
- Okej - odpowiedziała.

Podszedłem do niej i pocałowałem w usta.

- Masz ochotę?
- Przed chwilą doszłam.
- Ale nie ze mną. Byłaś dzisiaj grzeczna. Może dojdziesz drugi raz?
- Niech Ci będzie. Słuchaj, sąsiadka mnie dzisiaj widziała...
- Kiedy?
- Jak odprowadzałam Artura do drzwi.
- I?
- I nic. Schowałam się. Tylko, że po czasie.
- Mmm... podnieciło Cię to?
- Nie wiem. Może...
- Chodź do mnie - wyszeptałem.

Całowaliśmy się w przedpokoju. W drodze do salonu zdejmowałem z Martyny kolejne części ubrania. Znaleźliśmy się przy kanapie. Popchnęła mnie w jej kierunku i nakierowała mojego sterczącego kutasa na swoją dziurkę. Pominęliśmy grę wstępną, bo z wiadomych przyczyn nie była dzisiaj ciasna. Przed chwilą pieprzyła się z kolegą.

- Już wtedy miałem ochotę na seks...
- Kiedy?
- Kiedy on Cię pieprzył.
- To czemu nie dołączyłeś?
- Nie wiem.
- Następnym razem dołącz.
- Jak to następnym?
- Ojj, cicho.

Uciszyła mnie namiętnym pocałunkiem, a ja bez końca wpatrywałem się w jej nagie piersi. Były duże, kształtne, ale nie za duże. Uwielbiałem jej wyraz twarzy w trakcie seksu. Wyglądała jak aktorki w filmach porno i bardzo mnie to nakręcało. Jej długie czarne włosy opadały na dekolt, nie mogłem oderwać od niej wzroku.

Po kilku minutach zmieniliśmy pozycję na odwróconego jeźdźca. Kiedy Twoja kobieta ma taki tyłek, zawsze wybierasz te, które pozwalają Ci go podziwiać. Byłem podniecony bardziej niż zwykle, mój kutas wydawał się twardszy i większy niż zazwyczaj. Martyna to zauważyła i dysząc rzuciła mi komplement. Wciąż wpatrywałem się w jej pośladki - tego widoku nie da się opisać słowami. Jej cipka nadziewała się na mnie raz po raz. Robiła to jak rasowa suka, momentami nie mogłem uwierzyć, że jest moją narzeczoną. Pośladki falowały przed moimi oczyma. Niechętnie zgodziła się na kolejny numerek, ale jednak wciąż potrzebowała bolca.

- Zaraz dojdę.
- Pocze...kaaj - odpowiedziała przerywanym głosem.

Kazała mi się położyć, po czym usiadła mi na twarzy. Uwielbiałem to. Jej tyłeczek był teraz jeszcze bliżej mnie. Kochaliśmy się w pozycji 69 i było naprawdę cudownie. Wydaje mi się, że właśnie tego potrzebował nasz związek. Martyna ssała mi kutasa jak opętana. Nie byłem w stanie złapać oddechu, więc postanowiłem o tym nie myśleć i skupić się na jej dziurkach. Językiem energicznie pieściłem łechtaczkę. Co jakiś czas stymulowałem też drugą dziurkę. Poczułem, że ona też jest blisko, więc przyśpieszyłem. Ścisnąłem ją mocno i włożyłem kciuk w tyłek. Momentalnie wygięła się z rozkoszy. Spuściłem się jej do ust dokładnie w tym samym momencie. Nie musiałem ostrzegać, nie musiałem jej tego mówić - zawsze połykała i uśmiechała się, kiedy już miała spermę w ustach.

- Kocham Cię - powiedziała.
- Ja Ciebie też, skarbie.
- Było cudownie.
- Lepiej niż z Arturem?
- Hm... pewnie, że tak. Przecież Cię kocham.
- Moje szczęście... dawno nie było mi tak przyjemnie.

Położyłem głowę na jej pośladkach. Leżeliśmy tak wtuleni w siebie i delektowaliśmy się bliskością naszych ciał. Miałem wrażenie, że byliśmy ze sobą bliżej niż kiedykolwiek. Wątpliwości zniknęły. Pomyślałem wtedy, że na pewno wszystko się ułoży.

czwartek, 25 kwietnia 2019

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 4

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 1
Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 2
Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 3

Artur zjawił się punktualnie. Schowałem się w łazience, lekko uchylając drzwi - tak, by nic mi nie umknęło. Martyna usłyszała pukanie i podniosła się z kanapy, żeby utworzyć. Artur powitał ją uśmiechem, który ona rzecz jasna odwzajemniła. Zwykle podawała mu rękę, tym razem jednak pokusiła się o niewinnego buziaka - głównie po to, by rozluźnić atmosferę i dać mu do zrozumienia, że ma zielone światło.
Artur prawdopodobnie zrozumiał, że może pozwolić sobie na odrobinę więcej swobody, bo moja narzeczona nie była tak niedostępna, jak zazwyczaj. Wręczył jej butelkę wina i rzucił jakiś wyświechtany komplement.

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 4

Uśmiechnęła się po raz kolejny i zaprosiła go do środka. Z łazienki miałem świetny obraz całej tej sytuacji, bo drzwi wychodziły na salon, w którym oboje zasiedli na kanapie. Martyna nalała po kieliszku i zainicjowała rozmowę, która w dużej mierze opierała się na wspominkach z przeszłości. Zaznaczę, że nigdy nic ich nie łączyło - oboje byli w swoim guście, ale Martyna do tej pory miała do Artura dystans ze względu na opinię lovelasa.

Tym razem było inaczej. Z każdym kolejnym kieliszkiem moja narzeczona siadała kilka centymetrów bliżej. Po kilku minutach wspomniała coś o bliźnie na nodze, która była zdecydowanie widoczna - ze względu na czarną obcisłą sukienkę przed kolano.

Artur zaczął wypytywać o wypadek z dzieciństwa, po czym Martyna przejęła inicjatywę, chwyciła go za rękę i położyła ją na swoim udzie.

- Tutaj, widzisz?
- Tak. Bolało?
- Jak cholera - odpowiedziała.

Nie ukrywam, poczułem dreszczyk emocji, ale postanowiłem czekać. Artur wciąż trzymał dłoń na udzie Martyny, być może zrozumiał, że taka okazja nieprędko się jeszcze pojawi. Patrzyli sobie w oczy i rozmawiali dalej. Była roześmiana i pozytywnie reagowała na kolejne komplementy w swoją stronę. Wygląda na to, że oboje doskonale się bawili. Podczas, kiedy ona mówiła, on odgarniał jej z twarzy włosy. Nie odrywał od niej wzroku. Wpatrywali się w siebie z coraz mniejszego dystansu. Kątem oka dostrzegłem, że jego dłoń przesunęła się nieco wyżej - tym razem powędrowała nieco dalej, delikatnie przekraczając granice czarnej, obcisłej sukienki.

Martyna spojrzała na niego pytającym wzrokiem, a on jakby czekał na słowa protestu. Była jak zahipnotyzowana. Nie potrafiła zareagować w jakikolwiek sposób - wydawała się zdziwiona tą sytuacją. Położyła dłoń na jego dłoni i przesunęła ją kilka centymetrów dalej pod sukienkę.

- Tego bym się nie spodziewał.
- Czego?
- Że będzie tak miło.
- Nie?
- Masz chłopaka.
- Przecież nie robimy nic złego. Pokazałam Ci tylko swoją bliznę.
- Masz rację, nie robimy nic złego.

Ich usta przybliżyły się na odległość kilku cali. Byłem podekscytowany, ale zdenerwowanie chyba wzięło górę - nie było to zdenerwowanie w złym tego słowa znaczeniu. Raczej impuls, na który nie miałem wpływu.

- Cześć! Nie przeszkadzajcie sobie! - krzyknąłem, wychodząc z łazienki.
- Co... to nie jest tak, jak myślisz - zareagował Artur.
- Nie przejmuj się, wszystko w porządku.
- Martyna pokazywała mi tylko bliznę z dzieciństwa.
- Tak, tak, wiem.
- Cały czas tutaj byłeś?
- Owszem.
- Nic z tego nie rozumiem... lepiej już pójdę.
- Siadaj! Czas zapomnieć o tym, co było i się napić.
- Jak to? - zdziwił się Artur.
- Właśnie tak. Chcę, żeby to było miłe popołudnie.
- Słuchaj, nie powinienem się tak zachowywać...
- Daj spokój, przecież wiem, że Ci się podoba.
- To nie tak... jesteśmy tylko znajomymi, bez obaw.
- Nie mam obaw. Ty też się jej podobasz, prawda? - zwróciłem się do Martyny.
- Tak, kochanie - odpowiedziała.
- Widzisz? Nie ma sensu udawać - dodałem.

Wyciągnąłem drugą butelkę wina i nalałem nam po kieliszku.

- Zatem... wygląda na to, że wcześniej Wam przerwałem.

Spojrzeli się na siebie oboje, po czym Artur dodał:

- Słuchaj, nie wiem o co Ci chodzi. Do czego zmierzasz?
- Skarbie, wytłumacz mu to tak, żeby zrozumiał.
- Na pewno tego chcesz? - zapytała.
- Martyna, nie traćmy czasu, rozmawialiśmy już o tym.
- O czym? O co chodzi? - wtrącił Artur.
- Niczego się nie obawiaj, zachowuj się tak, jakby mnie tu nie było - dodałem.

Martyna wahała się przez krótką chwilę, po czym dopiła wino, objęła Artura i przesunęła dłoń po jego plecach.

- O co do cholery tu...
- Ciii... - przerwała mu Martyna.

Ustami zadziornie musnęła jego usta, po czym skradła mu niewinny pocałunek. Spojrzał na mnie, uśmiechnąłem się i kiwnąłem głową z aprobatą.

- Róbcie to, na co macie ochotę. Mnie tu nie ma - wtrąciłem.

Przez kilka chwil wpatrywał się we mnie zdziwiony, jednakże Martyna szybko odwróciła jego głowę w swoim kierunku i tym razem namiętnie pocałowała w usta. Artur niepewnie odwzajemnił pocałunek, a ja śledziłem ich poczynania z zapartym tchem. Ich języki spotykały się ze sobą raz za razem. Patrzyłem jak usta mojej ukochanej pieszczą jego wargi. W międzyczasie oboje przeszli do łazienki. Śledziłem każdy ruch ich dłoni błądzących po swoich ciałach. Jego ręce lawirowały między talią mojej narzeczonej a biustem. Martyna tym razem nakierowała głowę Artura na dekolt, po czym westchnęła, czując na sobie jego oddech.

- Nie przestawaj - wtrąciła.

Artur coraz pewniej całował moją ukochaną, a ona coraz bardziej ściskała jego ramiona. Prawą ręką sięgnęła w kierunku brzucha, po czym skradła mu kolejnego buziaka. Nie wierzyłem, że to dzieje się naprawdę. Całowała go raz za razem. Usłyszałem znajomy dźwięk klamry od paska. Niewątpliwie znała się na rzeczy i wiedziała, jak przejąć inicjatywę. Zsunęła mu delikatnie spodnie i spojrzała w moim kierunku. Wiedziała, że to krok, który może bardzo wiele zmienić. Nie zauważyła na mojej twarzy złości. Postanowiła kontynuować.

Uklękła na kolanach, po czym odsłoniła przede mną sterczącego kutasa, na którego wcale nie chciałem patrzeć. Po kilku sekundach ten widok stał się o niebo lepszy. Martyna wzięła go niepewnie do ust, a Artur wygiął się do tyłu na kanapie, zamykając oczy. Ssała go raz za razem. Nie był monstrualnych rozmiarów, miał może z osiemnaście centymetrów, ale i tak byłem pełen podziwu, że połyka go w całości. Kątem oka wciąż zerkała na mnie i obciągała coraz swobodniej. 

Moja ręka odruchowo powędrowała w kierunku krocza. Widać, że i na nią to podziałało, bo sama też zaczęła się dotykać. Ssała kutasa jak rasowa suka. Po kilku minutach dało się dostrzec jej spuchnięte wargi. 

Miała mokre od potu włosy i była już wyraźnie zmęczona, ale nie przestawała obciągać. W końcu zobaczyłem to na własne oczy.

Wstała z kolan i zsunęła majteczki. Artur pośpiesznie ściągnął ubranie. Odwróciła się w moją stronę, po czym delikatnie nakierowała cipkę na kutasa swojego dawnego znajomego.

- Mmm... zawsze miałam ochotę.
- Na co? - zapytał.
- Przekonać się... jak z Tobą jest.
- I jak jest?
- Dobrzeee..

Nie potrzebowała dużo czasu, by nabrać znajomego tempa. Skakała na nim raz za razem. Stanąłem bliżej i patrzyłem, jak kutas Artura wypełnia cipkę mojej narzeczonej. Czułem, że muszę przestać się dotykać, bo za chwilę dojdę.

Martyna zeszła z niego i oparła się o stół.

- Weź mnie od tyłu.

Artur nie odpowiedział. Również wstał i wszedł w nią zdecydowanym ruchem. Trzymał ją w pasie i pieprzył na naszym stole obiadowym. Rżnął ją bez opamiętania. Wiedziałem, że zmierzamy do nieuchronnego finału.

- Powiedz, jak będziesz docho...dzi...ł..mmm - z trudem wyszeptała.
- Zerżnij ją dobrze - dodałem.

Posłuchał. Jeszcze bardziej zwiększył tempo, a Martyna jęczała bez opamiętania. Patrzyłem na jej falujące pośladki i wsłuchiwałem się w znajome odgłosy, gdy jej tyłek obijał się o niego bez końca. Zaciskała palce na blacie i jęczała coraz głośniej. Nie miałem wątpliwości, że słyszą nas wszyscy sąsiedzi.

Kątem oka dostrzegłem, że po jej udzie spływa stróżka potu. Może to nie był pot. Zaczęła szczytować i wić się, a jej tyłeczek wciąż nabijał się na kutasa. Padała z wycieńczenia, gdy Artur wyciągnął go szybkim ruchem i złapał Martynę za włosy, przyciągając do siebie.

Martyna pochyliła się nad nim i po raz kolejny wzięła do ust, tym razem nie na długo. Po kilku sekundach Artur wydał z siebie cichy odgłos i ścisnął ją mocniej. Martyna nie dawała po sobie poznać, że doszedł. Wyssała go do końca i obciągała jeszcze przez dobre kilkadziesiąt sekund. Wstała z kolan, dała Arturowi buziaka, po czym podeszła do mnie i pocałowała mnie w policzek.

- Dawno nie było mi tak przyjemnie - powiedziała.
- Było cudownie - odpowiedział Artur - dziękuję.
- Teraz można powiedzieć, że jesteśmy znajomymi - zaśmiała się Martyna.
- Jestem w szoku... może lepiej już pójdę?
- Leć, mama wpada w odwiedziny.

Odprowadziła Artura, otworzyła drzwi na oścież i dodała:

- Słuchaj, czy to może zostać między nami?
- Jasne, nie ma sprawy.
- Dziękuję. W takim razie do zobaczenia.
- Do zobaczenia, Martynko. Takiego seksu mi brakowało!
- Mi chyba też...

Mówiąc to, pocałował ją namiętnie w usta. Jedna z jej piersi wciąż pozostawała odkryta - za sprawą opuszczonego ramiączka. W tym samym momencie sąsiadka otworzyła drzwi mieszkania i dostrzegła wszystko to, czego nie powinna była widzieć; moją półnagą i bosą narzeczoną, całującą obcego faceta w progu naszego wspólnego mieszkania.

Martyna się speszyła, po czym schowała czym prędzej za drzwiami.
Na jej twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
Wchodząc do salonu, zdecydowanie spoważniała:

- Chcesz o tym pogadać? -  zapytała.
- Tak.
- Jesteś zły?

Przez moment się zawahałem.

- No jesteś?
- Nie.

wtorek, 23 kwietnia 2019

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 3

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 1
Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 2

Potencjalnego partnera szukaliśmy kilka godzin.

- Masz jeszcze jakiś pomysł?
- Hm... zaproponuj coś. Mi jest jakoś niezręcznie. Nie chcę, żebyś sobie coś pomyślał.
- Chyba skończyły mi się pomysły. Musi to być ktoś, kogo znasz? 
- Tak będzie mi łatwiej.
- W porządku. To może Adam?
- Żeby cała moja dawna klasa się dowiedziała? - odpowiedziała Martyna.
- Hm.. a Artur? Mówiłaś, że kiedyś Ci się podobał. No i wciąż na Ciebie leci. Pamiętasz jak wypisywał?
- Wiesz jaki z niego lovelas? Nie mamy kontaktu i go nie znosisz. Głupio byłoby mi się tak nagle do niego odezwać.
- A chciałabyś?
- Nie wiem. 
- Tak czy nie?
- Nie wiem. Jest przystojny, ale dziwnie tak...
- Nie mam nic przeciwko. Nie lubię go, ale ten raz Ci pozwolę. Pod warunkiem, że nie będziecie se sobą pisać. 
- Mhm. I jak niby chcesz mu to zaproponować?
- Zaczep go na FB, może się odezwie.
- I co mu powiem?
- Nie wiem. Zaproponuj mu to wprost, na pewno nie odmówi. 
- Oszalałeś, wyjdę na dziwkę. 
- To zaproś go do nas pod jakimś pretekstem i postaraj się go uwieść.
- Jak? 
- Po prostu go zaproś. Może jakoś naturalnie to wyjdzie.
- A co z Tobą?
- W jakim sensie?
- Groziłeś mu. Nie będzie chciał przyjść.
- To powiesz, że chcę się pogodzić. Albo, że będziesz sama. Coś wymyślisz.
- Okej. Idę się wykąpać.

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 3


Poszła do łazienki, a ja w tym czasie zaczepiłem Artura z jej konta na Facebooku. Po kilku minutach usłyszałem dźwięk powiadomienia:

- Hej, Martynko :) Co mnie zaczepiasz? 

Postanowiłem ułatwić sprawę i odpisać w jej imieniu. Kobiety nie umieją podrywać facetów.

- Hej! Siedzę sama w domu i tak jakoś pomyślałam o Tobie :)
- Naprawdę? To coś nowego! Miło mi.
- Widzisz, nie zapomniałam!
- To dobrze :) Co tam porabiasz? 
- Leżę sobie. Wyprałam spodnie i czekam aż wyschną :)
- I leżysz bez?
- Bez.
- Uuu, ciekawie.
- Tak? :* 

Martyna skończyła się kąpać.

- Co Ty tam robisz? - zapytała.
- Pomagam - odpowiedziałem.
- Zabiję Cię!

Podeszła do monitora.

- Oszalałeś? 
- No co? Przecież już wcześniej flirtowałaś z innymi.
- Ale ich nie znałam!
- Nie przesadzaj. Siadaj i pisz z nim dalej, a ja zrobię kawę.
- Jesteś niemożliwy! 

Martyna rozsiadła się w fotelu i po krótkim namyśle postanowiła kontynuować rozmowę z Arturem.

- A Ty co robisz? - zapytała.
- Też leżę. Mam wolne, więc nadrabiam seriale.
- Musisz się bardzo nudzić.
- Zdecydowanie. Jak tam Twój związek?
- Chyba dobrze. Rozmawialiśmy ostatnio o Tobie.
- O mnie? 
- Tak. Mój facet stwierdził, że niepotrzebnie wtedy się tak uniósł.
- Oo, serio? Nie spodziewałbym się...
- Widzisz. Jednak nie jest taki zły, jak myślisz!
- Skoro tak sądzisz. I co? Nie będzie miał nic przeciwko temu, że ze mną piszesz?
- Nie, bez obaw. Poza tym nie ma go w domu - odpowiedziała.

Dokładnie w tym momencie przyniosłem kawę i objąłem Martynę od tyłu. Nadrobiłem zaległości i pozwoliłem jej kontynuować. Przyznaję, ta rozmowa zdecydowanie mnie podnieciła. Przykucnąłem z tyłu, kładąc dłonie na udach ukochanej. Czułem strach na samą myśl o cuckold. Był to jednak w pewnym sensie przyjemny strach.

- Jest w pracy? 
- Nie, na zakupach, a co tam?
- Tak pytam. Nie chcę, żeby się denerwował - odpowiedział Artur.
- Bez obaw, nie będzie. Nieprędko wróci.
- Rozumiem. A czemu do mnie tak nagle napisałaś?
- Nie wiem, tak jakoś.
- Tak jakoś? 
- Po prostu mi się nudziło. Czym się teraz zajmujesz, jak leci?
- Niczym konkretnym. Pracuję w sklepie, zacząłem trochę biegać.
- O, super! Najwyższy czas, byś poszedł w moje ślady. Może pobiegamy kiedyś razem?
- Chętnie. A Twój facet?
- Biegam sama, on nie lubi.
- A jak się dowie?
- To się dowie. Bez obaw, zmienił się.
- Skoro tak mówisz... chętnie z Tobą pobiegam.

Przesunąłem dłonie wyżej i wsunąłem jej palce pod majteczki. Martyna odruchowo się wzdrygnęła - najwyraźniej poczuła znajomy dreszcz. Rozluźniła uda i pozwoliła mi na delikatne pieszczoty. Okazało się, że od początku była mokra. Najwyraźniej cały ten pomysł jednak jej się podobał. Przyśpieszyłem, ale jednak wciąż starałem się zachować umiar. Miałem ochotę na seks, ale nie chciałem przerywać rozmowy z Arturem. Wszystko było na dobrej drodze, a Martyna zdecydowanie była w odpowiednim nastroju. Chciałem tylko nieco ją podkręcić. Zwykła zdrada za plecami drugiej osoby jest dużo łatwiejsza niż cuckold.


- Jesteś tam? - zapytał.
- Tak, przepraszam. Co robisz potem?
- Nie mam planów. Chyba poleniuchuję. A Ty?
- Ja tak samo. Może wpadniesz pogadać? Szybciej zleci.
- Do Ciebie? Żeby Twój chłopak mnie zabił?
- Nie zabije. Chce się z Tobą pogodzić.
- Po co? 
- Nie wiem, może zrozumiał swój błąd?
- A może to podpucha? 
- Bez obaw, możesz mi ufać.
- To czemu tak na to nalegasz?

Włożyłem palce do samego końca. Jej cipka była już całkowicie rozluźniona. Martyna położyła rękę na moim nadgarstku i mocno ścisnęła.

- Chcę, żebyś przyśpieszył...
- Czyżby rozmowa Cię podnieciła?
- Po prostu mam ochotę - odpowiedziała.

Wykonałem polecenie i przyśpieszyłem, choć wiedziałem, że nie pozwolę jej dojść. Po chwili znów położyła palce na klawiaturze.

- Nie nalegam. Zwyczajnie chciałabym odnowić kontakt.
- Czemu?
- Bo zawsze dobrze mi się z Tobą rozmawiało. To wpadniesz?
- Nie wiem, muszę to przemyśleć.
- Okej, przemyśl. Napisz, jak się zastanowisz, cześć.
- Już uciekasz?

Martyna odczytała ostatnią wiadomość i postanowiła mu więcej nie odpisywać.

- Nie odpiszesz? - zapytałem. 
- Sam się odezwie.
- Skąd wiesz?
- Zobaczysz - odpowiedziała.
- Niech Ci będzie.
- Czemu przestałeś?
- Co przestałem?
- Dotykać...
- Aaa... tak jakoś.
- Aha.

Widać, że była wkurzona, ale uznałem, że nie powinienem zaspokajać jej do końca, bo cały ten pomysł mógłby przez to nie wypalić. Włączyliśmy jakiś film i przez najbliższą godzinę niewiele się do siebie odzywaliśmy. W pewnej chwili jej telefon zawibrował. Artur.


- Hej, jak chcesz, to mogę wpaść za 20 minut. Wyjdziesz?
- Okej, tylko się ogarnę - odpowiedziała.
- Super, nie mogę się doczekać. Do zobaczenia!

Spojrzała na mnie. W jej oczach widać było ekscytację, niepewność i przerażenie. 

- Nie martw się, wszystko będzie dobrze - powiedziałem.

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 4

piątek, 12 kwietnia 2019

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 2


- O czym chciałaś pogadać?
- O tym, jak się zakochujesz...
- Czyli jak? Wydawało mi się, że właśnie takiej odmiany potrzebujesz. To nie pierwszy raz, jak mnie zdradziłaś. Już nie wytłumaczysz tego tym, że się nie układało, bo dobrze wiesz, że od dawna już się nie kłócimy.
- To, że popełniłam błąd, nie znaczy, że musisz mi to robić.
- Robić co? Błędy popełnia się raz lub dwa, a nie ciągle.
- Masz rację, nie zasługuję na Ciebie.
- Nie o to mi chodzi. Po prostu zależy mi na szczerości. Nie chcę, byś mnie okłamywała lub robiła cokolwiek wbrew sobie, dlatego proponuję Ci coś, czego sama chcesz. Tylko się tego boisz.
- Sugerujesz, że chcę innego?
- Owszem. Ja już się z tym oswoiłem. Chcę na to patrzeć.
- Naprawdę mógłbyś?
- Tak. Myślę, że tak.
- To...
- Wiem, że to dziwne, ale bardzo mi na Tobie zależy. Jak nie dostaniesz tego, czego chcesz, to w końcu odejdziesz, a ja chciałbym w przyszłości założyć z Tobą rodzinę.
- No, ale... ja nie wiem czy umiałabym przy Tobie.
- A jak mnie nie ma to umiesz?!
- Przestań.
- Co przestań? Wybieraj. Albo decydujemy się na takie rozwiązanie, albo się rozstajemy. Kocham Cię. Jeśli nadal coś do mnie czujesz, to nie widzę innego wyjścia.
- Dobrze, masz rację. Przemyślę to. Muszę sobie wszystko na spokojnie poukładać.
- Okej. Idę na siłownię. Wrócę wieczorem.

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 2


Wyszedłem i zostawiłem ją samą z myślami. Byłem zdenerwowany. Obawiałem się, że tym razem rozstaniemy się na dobre. Musiałem odreagować. W drodze powrotnej zatrzymałem się w sklepie monopolowym i sam na chwilę przysiadłem, by to wszystko przemyśleć. Zastanawiałem się nad plusami i minusami cuckold. Nie miałem pojęcia czy pary, które praktykują zdradę kontrolowaną w ogóle myślą o przyszłości. Czy planują dzieci? Założenie rodziny? Śluby? Tak naprawdę niewiele o tym wiedziałem, bo o cuckold uczyłem się z filmów porno. Moja wiedza ograniczała się do... praktycznie do niczego. Po kilku piwach postanowiłem wrócić do mieszkania.

Drzwi otworzyła mi Martyna, która tego wieczoru wyglądała wyjątkowo dobrze. Krwistoczerwone paznokcie, długie, rozpuszczone czarne włosy i czarna sukienka. Miała na sobie seksowne pończochy z czarnym paskiem wzdłuż łydek. Była zupełnie boso. Kiedy stanąłem w progu, wpatrywała się we mnie bez słowa.

- Co jest?
- Słuchaj, wszystko sobie przemyślałam.
- I...?
- Kocham Cię, nie chcę, żebyśmy się rozstawali. Jeśli tego właśnie chcesz, to zrobię to dla Ciebie, ale nie kończmy tego.
- Dobrze wiesz, że to nie ja tego chcę, tylko Ty. Przestań się zasłaniać i usprawiedliwiać.
- Myśl, co chcesz, ja wiem swoje. Zrobię to dla Ciebie, nie dla siebie.
- Okej, skoro tak uważasz...
- Ale pod jednym warunkiem...
- Jakim?
- Chcę, żeby to był ktoś kogo znam. Ktoś, kto mi odpowiada. Ktoś, komu ufam, ok?
- Okej, ale najpierw ja muszę się zgodzić.
- Dobrze.
- Poszukamy teraz? Masz ochotę?
- Tak.

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 3

niedziela, 7 kwietnia 2019

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 1

Pamiętam, że tego dnia z samego rana Martyna zabrała się za sprzątanie. Siedziałem na kanapie, oglądałem telewizję i cały czas śledziłem ją wzrokiem. Zauważyłem, że przez prawie 40 minut nie wydusiła z siebie nawet słowa. Była zajęta, okej, ale bez przesady.

- Co nic nie mówisz? - zapytałem.
- Sprzątam.
- No widzę, ale normalnie sprzątasz i się odzywasz, a dzisiaj kompletnie nic.
- Tak? Przepraszam, zamyśliłam się. Chcę to szybko skończyć.
- Na pewno o to chodzi?
- Tak, a co?
- Nic, upewniam się - odparłem.

Martyna w dalszym ciągu nie nawiązywała ze mną żadnej rozmowy. Wstałem z kanapy, stanąłem za nią i objąłem w pasie.

Kochanie, czy Ty potrzebujesz innego kutasa? Część 1


- Kochanie...
- Mmm...
- Na pewno w porządku?
- Tak, co się tak uparłeś?
- Odkąd... no wiesz... jesteś jakaś nieobecna.
- Tak Ci się wydaje, jestem zwyczajnie zabiegana i zmęczona.
Przesunąłem dłońmi po jej brzuchu.
- Mogę Cię o coś zapytać?
- Pewnie.
- A odpowiesz szczerze? Nie będę się złościł.
- Dobrze, pytaj.
- Czy Ty potrzebujesz od czasu do czasu odmiany w łóżku?
- To znaczy?
- Noo... potrzebujesz innego kutasa? Nie obraź się, nie mam nic złego na myśli.
- Naprawdę tak sądzisz?
- Słuchaj, może przestańmy już owijać w bawełnę? Jak dziewczyna obciąga nieznajomemu, to prędzej ze względu na chcicę, a nie podziękowania za złożenie komody, prawda?
- To było... przepraszam. Głupio postąpiłam.
- Nie! Nie chcę, byś tłumaczyła się po raz kolejny. Jeżeli brakuje Ci odmiany, to po prostu powiedz! Może się zgodzę, może to zaakceptuję, ale przynajmniej nie będę oszukiwany na każdym kroku.
- Serio mógłbyś godzić się i patrzeć jak inny pieprzy Twoją kobietę?
- Przecież już i tak mnie zdradziłaś, co za różnica? Wolę to niż okłamywanie siebie nawzajem.
- Mam wrażenie, że robisz ze mnie najgorszą. Jak zwykle.
- Wcale nie, kochanie...

Mówiąc to, zjechałem ręką nieco niżej po brzuchu i włożyłem dłoń w opinające się na niej legginsy. Momentalnie ugięły się pod nią kolana, wygięła się do tyłu i cicho, prawie niezauważalnie jęknęła. Swoją własną dłoń również skierowała w stronę majtek, zaciskając palce na moim nadgarstku. Chwyciła mocno, ale bynajmniej nie po to, by zaprotestować.

- Mm... matkoo...
- Nadal sądzisz, że próbuję zrobić z Ciebie najgorszą?
- Nieee...
- A będziesz ze mną szczera?
- Będę...
- Chcesz, żebym od czasu do czasu pozwolił Ci na innego?

Mówiąc to wepchnałem dwa palce do samego końca.

- Ooommm... tak.
- Czyli chcesz?
- Jeśli nie będziesz miał nic przeciwko...
- Nie będę. Pod warunkiem, że zawsze uzgodnimy to wcześniej razem. I że nie zrobisz już niczego głupiego bez mojej wiedzy.
- Obiecujęęę...
- I jeszcze jedno. Chcę przy tym być.
- Dobrzeee... nie przestawaj.

Przyśpieszyłem. Pieściłem jej łechtaczkę, całowałem po szyi i nie mogłem się powstrzymać, by nie ciągnąć tej zabawy dalej.

- Chcę Cię wylizać, wypnij dupkę.
- Mm... wyliż mnie...

Jednym ruchem ściąłem legginsy razem z majtkami i pochyliłem ją na kuchennym blacie. Minęło tyle lat, a ja nadal nie mogłem napatrzeć się na jej cudowny tyłeczek. Przykucnąłem i zacząłem całować - najpierw pośladki, potem drugą dziurkę. Byłem tak podniecony, że chciałem wylizać ją najdokładniej, jak się da. Martyna wiła się z rozkoszy i tym razem nie oponowała, choć mój język pieścił jej tyłeczek bez opamiętania. Po chwili poczułem, że w końcu się rozluźniła. Przesunąłem się nieco niżej, by zająć się cipką. Pojękiwała coraz bardziej, tak, jakby to właśnie tego jej brakowało. Włożyłem paluszek w drugą dziurkę i postanowiłem odrobinę pomóc jej analnie.

Wstałem, pocałowałem ją w policzek i odwróciłem do siebie.

- Dziś nie dojdziesz.
- Dlaczegooo?
- Skoro chcesz innego, to poczekasz na innego.
- Przestań, przecież wiesz, że...
- Wszystko już uzgodniliśmy. Dość udawania.
- Ale ja Cię kocham - odpowiedziała.

- Nie twierdzę, że nie kochasz.
- To o co Ci chodzi?
- O nic, ale jak koniecznie musisz dojść, to z kimś innym.
- Czemu?
- Bo chcę się przekonać.
- Przekonać o czym?
- Jak wypijasz się typkom, gdy jestem w pracy.
- Przestań, wiesz, że już więcej się to nie powtórzy. Zaufaj mi.
- Właśnie ma się powtórzyć. Albo dogadzaj sobie sama. Twój wybór.
- Wiesz co?! Okej, nie będę się prosiła. Żebyś tylko nie żałował tej rozmowy!
- Nie mam zamiaru.
- Spoko.

Mówiąc to, wciągnęła na siebie legginsy i wyszła. Wróciła po około trzydziestu minutach.

- Możemy na spokojnie pogadać?

środa, 3 kwietnia 2019

Jak dowiedziałem się o seksie mojej narzeczonej z nieznajomym?

Martyna o wszystkim mi powiedziała. Nie uwierzyłem w pierwszą wersję, więc dociekałem dalej. Druga wersja okazała się tą prawdziwą - tą, której się domyślałem. Ostatnie miesiące, jak i wydarzenia sprzed kilku miesięcy sprawiły, że byłem na to przygotowany. 

Oboje zdążyliśmy dojść do wniosku, że balansowanie na tej płaszczyźnie w pewnym stopniu nas podnieca. Rozczarowaliśmy się już na sobie wystarczająco - właściwie to głównie ja. Nic gorszego się już nie wydarzy, a to, co się wydarzyło, zdążyłem wybaczyć. 

Moglibyśmy rzec, iż zdrada ma znaczenie dla związku, jeśli mówimy o pierwszej zdradzie. W momencie, gdy się o niej dowiadujesz i wybaczasz, kolejne zdrady nie mają już takiego znaczenia. Już i tak Wasz związek nie jest bez skazy.

Jak dowiedziałem się o seksie mojej narzeczonej z nieznajomym?


Dowiadując się o sytuacji z nieznajomym z Badoo nie byłem wcale zaskoczony. Zdawałem sobie sprawę, że pozwalając kobiecie na flirt, to kwestia czasu aż dojdzie do czegoś więcej. Być może było mi już wszystko jedno. Być może chorobliwa zazdrość przeobraziła się w tę przyjemną jej stronę. Być może to był właśnie przełomowy moment, który pociągnął nas dalej w kierunku związku typu cuckold. 

Potrzebowałem kilku godzin na to, by przemyśleć całą tę sytuację i zebrać myśli do kupy. Zastanawiałem się, co robili. Martyna powiedziała mi wtedy jedynie o lodziku, więc wyobrażałem sobie, jak to robi. Zamykałem oczy i widziałem jego sterczącego kutasa, którego Martyna bierze w dłonie, a potem w usta. Jak nerwowo zerka na zegarek, by upewnić się, że zdąży. Bierze go w usta raz po raz, on dyszy z podniecenia, a ona nie może się powstrzymać, by się przy tym nie dotykać. Czeka aż dojdzie. Cierpliwie wyczekuje momentu, kiedy nowo poznany kolega spuści jej się na twarz.

Nie było w tym żadnych uczuć. Zrobiła to ot tak. Traktowała mnie tak, jak do tej pory - nic się nie zmieniło. Wciąż mówiła mi o miłości, a ja nadal widziałem ją w jej oczach. Zrozumiałem, że potrafi oddzielić uczucia od fizycznego pragnienia - niewiele kobiet to potrafi. 

Miałem delikatny żal o to, że nie zapytała. Nie powiedziała mi, że ma taką potrzebę. Czy ta potrzeba zrodziła się niespodziewanie, czy była w niej przez cały czas? Wróciłem do domu i postanowiłem, że o tym porozmawiamy. Byłem w stanie zaakceptować wszystko - nawet jej drugą stronę - jeżeli tylko będzie ze mną szczera. Wierność w tym wypadku miała polegać nie na wierności jako takiej, ale na robieniu tylko tego, na co przyzwolę. Ktoś powiedziałby, że to zdrada kontrolowana. Ja sądzę, że jesteśmy ludźmi i mamy swoje potrzeby, ukryte pragnienia, o których nie mówimy drugiej połówce. Robimy to wbrew sobie, dlatego tak często się rozstajemy. Dla mnie zdrada kontrolowana to nie zdrada. To najwyższy poziom zaufania do drugiej osoby.

W dodatku niewiele jest bardziej podniecających i uzależniających rzeczy niż to. Seks to niekończąca się przygoda, która nie powinna być w żaden sposób ograniczana. Ta niekończąca się podróż jest ważna. Ostatecznie właśnie tak uważam.

Starszy facet ruchał mnie w toalecie na oczach chłopaka

Siedziałem przy barze, obracając w dłoniach szklankę z piwem. Światło w knajpie było przytłumione, a muzyka dudniła w tle, mieszając się z g...