To było w zeszłą sobotę. Na jednym z portali natrafiliśmy na interesujące ogłoszenie i pomyśleliśmy, że warto spróbować. Często próbujemy nowych rzeczy - możecie to wywnioskować z naszych wpisów, jednak z tego typu sytuacjami nie mieliśmy do czynienia. Poniżej zamieszczam treść wpisu:

"Pięcioro zadbanych i kulturalnych facetów szuka Pani lub pary, chcącej umilić nam wieczór kawalerski i dotrzymać towarzystwa. Nie oczekujemy seksu -  w zupełności wystarczy nam odrobina bliskości i wspólna zabawa. Zwracamy za podróż".

Dwaj koledzy ostro wyruchali moją dziewczynę na wieczorze kawalerskim


Ogłoszenie niecodzienne, natomiast pomyśleliśmy z Martyną, że całkiem wiarygodne. Odezwaliśmy się do autora i podjęliśmy szybką decyzję o tym, że jedziemy. Wieczór był wyjątkowo nudny, toteż warto było się odrobinę zabawić. Umówiliśmy się w jednym z klubów, więc było względnie bezpiecznie, poza tym na takie okazje jestem przeważnie ubezpieczony - na wszelki wypadek. Martyna uznała, że jeśli towarzystwa nie przypadnie nam do gustu, to zawsze będziemy mogli napić się przy barze i wrócić.


Kawalerski miał miejsce w sąsiednim mieście oddalonym od nas o około 60 kilometrów, więc rzut beretem. Weszliśmy do klubu i rozejrzeliśmy się za Panami pasującymi do opisu. "Ekipa Pana młodego" - nie sposób było przeoczyć. Podeszliśmy do ich loży, po czym wyciągnęliśmy dłonie i przedstawiliśmy się całej grupie. Odetchnąłem z ulgą widząc, że faktycznie to kawalerski i w ogłoszeniu nie było żadnej ściemy.

Było to pięcioro młodych chłopaków - wyglądali na studentów. Jak się później dowiedzieliśmy, faktycznie nimi byli. Wieczór mijał całkiem przyjemnie. Zamówiliśmy sobie z Martyną drinki i piliśmy razem z całym towarzystwem, świetnie się bawiąc. Co jakiś czas moja ukochana była porywana do tańca i w zasadzie to wszystko. Wydawało mi się, że bycie w centrum uwagi bardzo jej odpowiada.

Mijały kolejne godziny i nie mogliśmy się do niczego przyczepić. Upijaliśmy się coraz bardziej, a atmosfera w powietrzu robiła się coraz luźniejsza, toteż chłopcy czuli się odrobinę pewniej niż na początku. Co jakiś czas któryś przesuwał dłonią po kolanku mojej ukochanej lub obejmował ją w pasie, ale nie przeszkadzało mi to tak długo, jak Martyna nie miała nic przeciwko. Zresztą nie byli wcale nachalni i równie ciepło traktowali również mnie.

Po kilku kolejnych drinkach atmosfera rozluźniła się jeszcze bardziej. Zamówiłem wódkę, którą sączyłem przez najbliższy kwadrans, rozmawiając z jednym z chłopaków, a Martyna szalała na parkiecie. Tym razem zdecydowanie dłużej - najwyraźniej jeden z nich przypadł jej do gustu, bo bawili się dobrych kilka piosenek. Widok był przyjemny, choć zazdrość stopniowo we mnie wzbierała - przy bardziej klimatycznych utworach ocierali się o siebie, jakby mnie tam nie było. Z zaciekawieniem obserwowałem rozwój sytuacji. W końcu Martyna zorientowała się, że się przyglądam i niemal natychmiast przylgnęła plecami do nieznajomego - ten objął ją w pasie i bez wyrzutu przesuwał palce po jej biuście, by za chwilę obejmować moją ukochaną w pasie i błądzić jeszcze niżej.

Widok był mega podniecający. Przejęty spoglądałem na jej czarną obcisłą sukienkę i krągłe, mokre od potu uda. Ich także nie pomijał. Widać było, że Martynie się to podobało. Nie trzeba było długo czekać aż podniecenie zrobiło swoje i przestała zwracać uwagę na to, gdzie ją obłapuje.

Czas jakby zwolnił, a ja nie odrywałem wzroku. Moja ukochana przylgnęła do niego całkowicie, pochylając się co jakiś czas do przodu i przesuwając półnagim tyłkiem po jego kroczu. Piosenki się zmieniały, choć - nie wiedzieć czemu - wszystkie idealnie wpisywały się w tego typu taniec. Pochylała się, ocierała o spodnie, kręciła przed nim pupą, a potem znów się do niego przyklejała i pozwalała dotykać wszędzie tam, gdzie sukienka miała swoje granice.

Po dwóch kwadransach byli już wyraźnie zmęczeni. Dopijałem właśnie wcześniej zamówioną butelkę, jednak Martyna skierowała się najpierw wraz z partnerem do baru po kolejne drinki. Obsługa była świetna. W kilka chwil znaleźli się w loży. Ukochana usiadła koło mnie i zaczęła sączyć drinka.

- Jak się bawisz? - zapytałem.
- Dobrze, dziękuję.

Spojrzałem na nią z zadowoleniem, a następnie, całując w policzek, dodałem:

- Nawet zauważyłem.

Objąłem ją, po czym drugą ręką sięgnąłem w okolice majtek. Nie byłem zaskoczony. Były kompletnie mokre i wiedziałem, co to oznacza - nieznajomy naprawdę przypadł jej do gustu. Jeżeli potrafił rozgrzać ją do tego stopnia, to nie dziwiło mnie, że tańczyli ze sobą tyle czasu. Poczuła na sobie mój dotyk i najwyraźniej domyśliła się, co sprawdzam, bo spojrzała na mnie oczami ośmiolatki, która przed chwilą stłukła zabytkowy wazon. Uśmiechnęła się czule, a następnie zawstydzona chwyciła za kieliszek.

Rozmawialiśmy dobrych kilka minut. Wszyscy świetnie się bawili. Nim się zorientowaliśmy, impreza dobiegła końca. DJ oznajmił, że jeszcze tylko parę utworów, więc Martyna podniosła się z miejsca, chwyciła za rękę swojego nowego kolegę i zaproponowała ostatni taniec.

- Idziesz? - zapytała drugiego chłopaka.

Przypomniało mi się, że miał na imię Łukasz. Spojrzałem na niego równie pytającym wzrokiem, co ona. Ten odstawił kieliszek, wstał z miejsca i ruszył na parkiet.

Tańczyli w trójkę przez kilka minut. Nim DJ postanowił zakończyć imprezę, wpatrywałem się w moją dziewczynę w towarzystwie dwóch Panów. Scenariusz był podobny do wcześniejszego - z tą różnicą, że tym razem bez zastanowienia przeszli do konkretów, a w miarę jak Kamil (ten facet, z którym tańczyła wcześniej) obmacywał ją wszędzie, gdzie się dało, ten drugi również coraz odważniej sobie poczynał. Wiedziałem, że jest podniecona jeszcze bardziej niż na początku. Jej włosy były mokre od potu - nawet nie chciałem myśleć, co działo się między jej nogami. Ostatnim, co zapamiętałem był widok jej nagich pośladków i wlepiających się w nie szczęśliwców, którzy zdążyli uchwycić ten moment. Kamil podciągnął czarną sukienkę mojej wybranki zupełnie nieświadomie - na tyle, że jej kształtny tyłek przykrywały jedynie delikatne, koronkowe stringi. Podobał mi się ten widok.

Kamil ścisnął je oburącz, a następnie przyciągnął Martynę do siebie i pocałował w usta. W tym samym momencie drugi kolega zbliżył się do niej i przylgnął ustami do karku. Kątem oka dostrzegłem przeszywający ją dreszcz - bez wątpienia nie była w stanie tam już dłużej ustać. Trwali tak przez kilkanaście sekund - z każdą chwilą całowali się coraz łapczywiej, a dłonie obu Panów błądziły po jej piersiach i cipce coraz śmielej. Zupełnie tak, jak sądziłem - nie wytrzymała długo. Chwyciła ich za ręce, a następnie skierowała się z powrotem w naszą stronę.

- Misiu, zbieramy się?
- No okej, telefon masz?
- Mam.
- Koniec imprezy, więc nic tu po nas - dodał Łukasz.
- To gdzie teraz? - zapytałem.
- Nie wiem, macie jakiś pomysł? - wtrąciła Martyna.
- Mamy apartament. Przenosimy melanż? - odpowiedział Kamil.
- A jesteśmy zaproszeni?
- Jasne.
- To zajrzymy na chwilkę - odparła, a następnie odwróciła się, by sprawdzić moją reakcję.

Towarzystwo odrobinę się wykruszyło. Jeden z chłopaków usiadł za kierownicą, Łukasz z przodu, natomiast ja, Martyna i Kamil postanowiliśmy wcisnąć się na tył.

- Daleko ten apartament? - wtrąciłem.
- Jakieś 10 minut drogi. Zależało nam na czymś w pobliżu klubu, żeby nie jeździć bez sensu - odpowiedział kierowca.
- To dobrze, bo średnio znamy miasto i nie chciałbym się zgubić w drodze powrotnej - odparłem.

Rzeczywiście. Kilka minut później byliśmy już na miejscu. Apartament był duży. Wystarczający, by pomieścić z 10 osób. Kierowca wykręcił jeszcze do monopolowego. Tym sposobem niecałe pół godziny później, siedzieliśmy i popijaliśmy już kolejne drinki. Wieczór mijał równie przyjemnie. Graliśmy na konsoli, a Kamil z Łukaszem niemal przyzwyczaili się już do tego, że Martyna jest niejako wspólną dziewczyną i na tym wieczorze kawalerskim zdecydowanie odgrywała tę rolę jak trzeba. O dziwo doskonale dogadywałem się z kierowcą, który wydawał się naprawdę spoko facetem - przynajmniej, jeśli chodzi o światopogląd.

Atmosfera robiła się coraz cięższa - alkohol uderzał do głowy jak nigdy. Zwolniliśmy tempo, by nie nabawić się bólu głowy, zanim wrócimy do domu. Martyna też piła już zdecydowanie mniej, co znaczyło, że zbliżała się do swojego limitu.

Kierowca zasnął przed telewizorem - melanż dobiegał końca. Tak sądziłem. Martyna ledwie kontaktowała, a raczej - wszystko na to wskazywało - nie chciało jej się ruszać. Poza tym radziła sobie nieźle. Alkohol najwyraźniej ją wymęczył. Pora także była dość późna. Zegary wskazywały prawie czwartą nad ranem. Kamil i Łukasz korzystali z okazji i robili z jej ciałem, co im się podobało. Ramiączko jej czarnej sukienki opadało bezwładnie, odsłaniając lewą pierś, którą Kamil całował i podgryzał od dobrych kilku minut. Drugi z chłopaków nie chciał być gorszy. Bez problemu rozchylił uda mojej narzeczonej, odgarnął majtki i wcisnął język w jej mokrą cipkę. Początkowo nie reagowała. Średnio ją to obchodziło, a może zwyczajnie potrzebowała czasu, by ta informacja do niej dotarła.

Kamil w dalszym ciągu pieścił biust Martyny, a Łukasz coraz intensywniej wylizywał soki z jej mokrych ud. Ja w dalszym ciągu popijałem drinki, nie odrywając wzroku od pozostałych. Postanowiłem nie interweniować - wiedziałem, że na trzeźwo również nie miałaby nic przeciwko. Byłem pewien, że za chwilę wróci do siebie. Póki co sączyłem dalej, przyglądając się zaangażowaniu, z jakim Łukasz wylizuje szparkę.

Ludzka fizjologia bywa okrutna. Parcie na pęcherz zmusiło mnie do przerwania obserwacji. Wróciłem po kilku minutach, odnosząc wrażenie, że i tak umknęło mi dość dużo. Martyna w półśnie całowała Kamila, wpychając mu język do ust. Chwilami nawet się na to nie wysilali, tylko lizali się poza nimi tak, jakby jakakolwiek estetyka przestała mieć znaczenie. Łukasz niestrudzenie wkładał w nią twardego kutasa, rozchylając rękoma jej uda do granic możliwości. Sukienka opadła zupełnie, odsłaniając obie piersi mojej ukochanej, natomiast jej dół sięgał teraz co najwyżej brzucha.

Zająłem miejsce w fotelu i z zainteresowaniem przyglądałem się temu, jak Łukasz raz za razem posuwa Martynę na moich oczach. Kamil zszedł na dalszy plan, choć ofiara nieco się rozbudziła i obejmując dłonią jego szyję, coraz intensywniej poruszała językiem. Z jej ust dobywały się ciche pojękiwania, co nakręcało mnie jeszcze bardziej. Co prawda skupiałem się na mokrym kutasie, który penetrował ją mocniej i mocniej, ale widok całującej się narzeczonej również przyprawiał mnie o niemałe dreszcze.

Martynie się podobało - lubiła pocałunki, a szczególnie te w trakcie porządnego rżnięcia. Nie trzeba było długo czekać aż sięgnęła dłonią w kierunku rozporka swojego ulubieńca. Nie przerywali pocałunków. Łukasz w dalszym ciągu brał ją na misjonarza, gdy ona - rozłożona na kanapie - trzepała Kamilowi coraz intensywniej aż w końcu nakazała mu klęknąć, by mogła poczuć go w ustach.

Panowie zmienili się chyba ze dwa razy. Przy drugiej próbie Łukasz nie wytrzymał i doszedł w Martyny ustach. Spojrzała na mnie i otworzyła buzię, nie chcąc, by cokolwiek z tego mi umknęło. Oblizała wargi, a następnie starła z podbródka resztkę spermy i połknęła całość, na dowód otwierając usta po raz kolejny. Chłopak musiał się zregenerować, toteż chwilowo skupiła się na Kamilu. Jęczała coraz głośniej, a ten posuwał coraz mocniej i mocniej. Kątem oka śledziłem jego mokrego kutasa i palce ukochanej, pieszczące łechtaczkę z należytą starannością.

Ukochana czerpała z tego wieczoru dużo przyjemności - widziałem to w jej oczach. Cały czas wpatrywaliśmy się w siebie, a ona wczuwała się coraz bardziej. Najwyraźniej świadomość, że patrzę działała również i na nią, bo po blisko 30 minutach zmagań, zsunęła się na podłogę i wypięła grzecznie przez kochankiem, nie odrywając ode mnie wzroku.

Czekała aż znów w nią wejdzie. Kamil czekał, jakby chcąc, by o to błagała, a ona patrzyła na niego pytającym wzrokiem, starając się zrozumieć sytuację.

- Na co czekasz?

Nie odpowiadał.

- No błagam... bo ostygnę...
- O co błagasz? - zapytał.
- Żebyś mnie wziął..
- Jesteś pewna?
- Uhm, proszę... wejdź we mnie... - jęknęła.

Uśmiechnął się pod nosem i wszedł w nią od tyłu, po czym zerżnął tak, że brakowało jej tchu. Początkowo liczyłem każde pchnięcie - było ich 236. Pod koniec straciłem rachubę, ale niedługo potem wyciągnął kutasa, nie chcąc ryzykować.

Martyna spanikowała i czym prędzej obróciła się w jego stronę, czekając na spust, który nie nadchodził. Postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Klęczała przed nim, trzepiąc jeszcze dobrych kilka minut aż w końcu poczuła, że kutas nieznajomego zaczyna nabrzmiewać coraz bardziej, a Kamil za chwilę odda ostatnią salwę w jej stronę.

Orgazm był nieoczekiwany. Nim zdążyła wziąć go w usta po raz kolejny, on zaczął szczytować, zalewając jej buzię. Po drugim strzale odgięła się do tyłu, więc każdy następny lądował już na jej biuście.

Martyna po raz drugi przyjęła na siebie całą zawartość i zajęła się rozcieraniem spermy na swoim nagim ciele. Łukasz - prawie to przeoczyłem - siłował się z dziurką, która przez cały ten wieczór pozostawała nietknięta. Zupełnie o nim zapomniałem, toteż zacząłem powoli zbierać rzeczy, szykując się do drogi powrotnej. Wciągnąłem już na siebie buty, więc nie uśmiechało mi się czekać 15 minut dłużej, ale postanowiłem to przemilczeć i nie psuć jej wieczoru. Chciało mi się palić.

Łukaszowi w końcu udało się wejść w dupkę Martyny bez pomocy żelu. Czekałem dobrych kilkanaście minut, mogąc obserwować sytuację jedynie częściowo - dzięki lustrom powieszonym na przedpokoju. Byłem już zdecydowanie zmęczony - wypiłem odrobinę za dużo i dopiero teraz to czułem. Jęki Martyny stawały się coraz głośniejsze - najwyraźniej wpychał go do samego końca, ale jej to nie przeszkadzało. Lubiła anal. W pewnym momencie postanowiłem wyjść na papierosa, licząc że po powrocie będzie już po wszystkim.

Kiedy wróciłem, Martyna była już względnie ogarnięta i gotowa do wyjścia. Pożegnała się z kolegami, podziękowała za wieczór, a następnie udała się w kierunku drzwi. Obaj podeszli w moją stronę - uścisnęliśmy sobie ręce i wyszliśmy na klatkę schodową.

- Miły to był wieczór - wtrącił Kamil.
- Dzięki, że wpadliście! Oby do następnego! - dodał Łukasz.
- Jasne. Na razie - odpowiedziałem.
- Mój numer masz, jakby co to dzwoń. Matko, chyba nie usiądę przez tydzień. Na razie! I również dziękuję - dopowiedziała Martyna.

Do auta wracaliśmy w milczeniu. Chyba oboje nie sądziliśmy, że wieczory kawalerskie mogą być takie fajne. W młodości zwykle ich unikałem. Chłopaki z pewnością nie czują się rozczarowani moją narzeczoną. Różne myśli kołatały mi się w głowie.

Wsiedliśmy do auta i dopiero buziak w policzek przerwał moje rozważania.

- Dobrze się bawiłeś? - zapytała.
- Jasne, a Ty?

Nie odpowiedziała. Złapała mnie za kołnierz i pocałowała w usta.

- Smakuje? 

Tym razem ja postanowiłem przemilczeć pytanie. Rzuciłem się na nią z językiem i całowaliśmy się dobre 15 minut, zanim ruszyliśmy z parkingu. Wcześniej jeszcze sięgnąłem ręką między nogi - nie miała na sobie majtek, bo jak wsiadaliśmy, to rzuciła je na tył. Kazałem jej się przekręcić - chciałem coś sprawdzić.

I miałem rację.

Z tyłeczka nadal ściekała jej spora ilość spermy.