To była chyba przełomowa chwila dla nas obojga. Pewnie wątpicie w to, co piszę, bo jeśli śledzicie bloga lub pokusiliście się o paczkę z naszymi filmami, to wiecie, że granice mamy już dawno za sobą. Nic bardziej mylnego. Zbliżały się urodziny Martyny i postanowiłem zrobić jej małą niespodziankę.
Nic się nie chwaliłem. Powiedziałem jedynie, że spędzimy ten dzień w Warszawie, odwiedzimy kilka interesujących miejsc - nie wydawałem się jednak, co to za miejsca. Kazałem włożyć jej na siebie coś ładnego i równie ładną bieliznę. Martyna lubiła się stroić, więc uradowana pobiegła do szafy i zaczęła grzebać w ubraniach.
Poszliśmy do restauracji, było naprawdę romantycznie. Mniej więcej po godzinie 20 uznała, że to już koniec atrakcji i podziękowała za mile spędzony dzień. Dla mnie był to dopiero początek, swego rodzaju wstęp. Uśmiechnąłem się i odpowiedziałem:
- Jeszcze tylko jeden przystanek i wracamy, ok?
- Naprawdę? Myślałam, że już niczym mnie nie zaskoczysz, a tu proszę!
Gangbang i klub dla swingersów jako prezent urodzinowy dla dziewczyny
Stanęliśmy przed drzwiami klubu, który niczym nie różnił się od dziesiątek klubów tanecznych w mieście. Na pierwszy rzut oka. Jakież to było jej zdziwienie, gdy jeden z pracowników kazał jej zostawić ubrania w szatni. Była zupełnie skołowana.
- W porządku, zrób to. Ja też muszę.
Postanowiła mi zaufać i nie zadawać pytań. Posłusznie wykonała polecenie i za moment znaleźliśmy się w ciemnej sali, która na pierwszy rzut oka nie wyróżniała się niczym szczególnym - bar i miejsce do tańczenia, czyli wszystko tak, jak w normalnym klubie.
Było więcej miejsc siedzących. Zdecydowanie. Mijaliśmy kolejne całujące się pary. Martyna zaczęła się domyślać dopiero w momencie, gdy się okazało, że nie są to tylko i wyłącznie pary - niektórzy bawili się w zdecydowanie większym gronie. Podeszliśmy do baru i zamówiliśmy kilka shotów. Za każdym razem, gdy chciała mnie o coś zapytać, uciszałem ją i nie dawałem dojść do głosu.
Poczułem, że alkohol zaczyna powoli krążyć w moich żyłach. Wstałem z miejsca i zaprowadziłem ją dalej, w kierunku drugiej, wyraźnie ciemniejszej, ale i większej sali. Wyszczerzyła oczy ze zdumienia i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem:
- To właśnie ta moja ostatnia urodzinowa atrakcja.
- Klub dla swingersów?
- Wchodź i nie marudź.
Wiedziałem, że pomysł był trafiony. Rozsiedliśmy się przy drugim barze i zamówiliśmy po drinku. Po chwili podszedł do nas mężczyzna o wyraźnie egzotycznym kolorze skóry i zapytał:
- Bawicie się?
- Ja podziękuję - odpowiedziałem - a Ty?
- Ja?
- To mój prezent dla Ciebie, pozwalam Ci na wszystko.
- No, ale...
- Czyli mogę porwać dziewczynę? - wtrącił nieznajomy.
- Jak najbardziej.
Chwycił ją za rękę i zaprowadził kawałek dalej. Martyna wydawała się stremowana. Usiadła na kanapie obok mężczyzny zabawiającego się z zamaskowaną dziewczyną i zaczęła rozmawiać z nowym kolegą. Po kilku minutach nerwy najwyraźniej opadły i moja ukochana była już odrobinę mniej speszona. Na jej twarzy co chwila pojawiał się dyskretny uśmiech, który tak bardzo lubiłem.
Dopiłem oba drinki i zamówiłem podwójną whisky, wciąż zerkając na rozwój sytuacji. W dalszym ciągu ze sobą rozmawiali, choć wzrok mojej ukochanej utkwił na kutasie mężczyzny, który na tej samej kanapie posuwał swoją partnerkę, niemal ocierając się tyłkiem o uda Martyny. W tamtej chwili zauważyłem u niej ten znajomy błysk. Odruchowo ścisnęła nogi, po czym rozluźniła je raz jeszcze, siadając w rozkroku i oblizując usta.
Zawsze to robiła. Wydawało mi się, że nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Mężczyzna poczuł to zainteresowanie na sobie i sięgnął do tyłu, łapiąc ją nieoczekiwanie za pierś. Martyna aż podskoczyła, kiedy on uporczywie i po omacku próbował dostać się pod stanik. Nie pomagała mu i trwało to dobrych kilka sekund aż wreszcie dopiął swego. Udało mu się. Nie mogłem widzieć wszystkiego, ale wyczuwałem w niej ogromne podniecenie. Zamknęła oczy i odchyliła się do tyłu, siadając w jeszcze większym rozkroku, by następnie nieśmiało wsunąć dłoń pod swoje koronkowe stringi. Mężczyzna, który wcześniej prosił, by się przysiadła, zajął miejsce z drugiej strony i postanowił zacząć działać. Śliniąc się patrzyłem jak ją dotyka, błądzi rękoma pomiędzy jednym udem a drugim, a ona nie potrafi mu nie ulec i ściska go mocno za krocze. Sam poczułem dreszcze, więc byłem w stanie sobie wyobrazić, co czuje moja partnerka.
Nie trwało to długo. Momentalnie obrócił ją plecami i zaczął posuwać. Martyna nie potrafiła odnaleźć się w tej sytuacji i przez chwilę nie wiedziała, co robić. Z każdym kolejnym pchnięciem to zwątpienie uciekało coraz dalej. Oparła ręce o nogi drugiego mężczyzny. Po chwili również i głowę ułożyła spokojnie na jego umięśnionych udach, jakby to było coś naturalnego, coś oczywistego - zdałem sobie sprawę, że pójdzie na całość.
Nieznajomy zapinał ją należycie - lepiej niż to sobie wyobrażacie - a ona wpatrywała się w mokrego kutasa drugiego kolegi, który chował się w cipce młodej siksy raz za razem. Trochę jej zazdrościłem, że może oglądać orgazm tej czarnulki z takiej odległości. Dziewczyna zaczęła wić się z rozkoszy, a Martyna wciąż gapiła się na jej cipkę, jakby sama chciała ją przelecieć.
Minuty upływały, a moja ukochana jęczała coraz głośniej. Po dłuższej chwili odnosiłem wrażenie, że słychać już tylko ją - zagłuszała wszystkie inne dziewczyny i wciąż miała ochotę na więcej. Nieznajomy rżnął ją jak młodą klacz i nie zamierzał kończyć. Właśnie dopijałem whisky. Drugi z mężczyzn był już blisko - w porę wyciągnął kutasa i... wsadził go Martynie do gardła tak, że nie mogła jakkolwiek zareagować. Mokry od cipki, żylasty penis wylądował w jej ustach w ostatniej chwili, a jej podniebienie zalała solidna porcja ciepłej spermy, którą musiała nieoczekiwanie połknąć. Nie była na to gotowa - zakrztusiła się i część tego białego nektaru spłynęła jej po twarzy, podbródku i piersiach. Mężczyzna jednak nie był usatysfakcjonowany i zapinał ją w usta, przyciągając do siebie i ciągnąc za włosy. To dopiero głębokie gardło! Martyna dławiła się kutasem, a drugi z facetów w dalszym ciągu pieprzył ją bez chwili wytchnienia. Sekundy mijały i każda chwila wydawała się wiecznością.
Ten widok był dla mnie przerażający, ale i stymulujący zarazem. Mężczyzna, który ruchał ją przez ostatnie pół godziny właśnie szczytował, ale moja ukochana nawet tego nie zauważyła. Nie mogła. Drugi facet wciąż dociskał jej twarz do krocza, zmuszając ją, by posłusznie zlizała wszystko, co tylko się da. Wiedziałem, że ją to kręci, wiedziałem, że podświadomie tego chce. Kilka sekund po tym, jak jej cipkę zalała sperma po raz pierwszy, Martyna również przeżyła swój pierwszy tego wieczoru orgazm. Wokół zebrał się tłum zainteresowanych.
Niektórzy z nich obserwowali. Niektórzy podeszli bliżej zachęceni jękami na wskroś przeszywającymi klubową salę. Kilkoro z nich pokusiło się, by choć przez chwilę dotknąć wilgotnej cipki Martyny. Pozwalała im na to. Była teraz własnością wszystkich przypadkowych gapiów, a ja myślałem, że moje jaja za moment eksplodują z podniecenia.
Kochankowie ustąpili miejsca i nie trzeba było długo czekać - zaledwie kilka sekund później zabrało się za nią kolejnych trzech. Żadnej finezji - ta sama pozycja, niemal ten sam widok i to samo pojękiwanie. Tak naprawdę nie robiło jej różnicy to, jakiego kutasa trzyma w ustach. Ochoczo złapała za kolejnego. Czwarty mężczyzna dopiero po namyśle stanął przed nieznajomą, której uroda mogłaby onieśmielić najbardziej pewnego siebie samca alfa - taka okazja nieczęsto się zdarza i trzeba ją wykorzystać. Ciągnęła na zmianę. Ssała oba kutasy z pełnym oddaniem zdominowanej suczki. Czułem, że mój kutas wystrzeli bez jakiejkolwiek ingerencji z mojej strony.
Było niesamowicie. Wysoki blondyn ułożył się wygodnie na kanapie i przyciągnął ją do siebie, a ona bez chwili wahania wskoczyła na kutasa i krzyknęła z rozkoszy. Po pierwszym orgazmie stawała się wrażliwa. Przeżywała wszystko dwa razy bardziej. Poruszała tyłkiem w górę i w dół - niemalże bez przerwy. Chłopak, którego pałą zajmowała się przez ostatni kwadrans, zajął miejsce z tyłu i wszedł między pośladki bez najmniejszego ostrzeżenia. Wydaje mi się, że naprawdę polubiła podwójną penetrację, choć wcześniej była jej gorliwą przeciwniczką. W miarę jak robi się mokra, można robić z nią, co się zapragnie. Patrzyłem zafascynowany jak ciągnie jedną pałę za drugą. Moja kobieta. Moja narzeczona. To naprawdę się działo. Puściły jej hamulce. Brana na dwa baty robiła cuda z każdym, kto o to poprosił. Nie, oni nawet nie musieli nic mówić.
Ten wieczór należał do wyjątkowych i przełomowych dla nas obojga. Tak naprawdę żadne z nas nie wie, ilu facetom dała dupy - zmieniali się między sobą tak często, że w pewnym momencie straciłem rachubę. Urodzinowy gangbang to coś, czego chyba sam się nie spodziewałem. Podeszła do mnie po trzech, może czterech godzinach - cała mokra od potu i spermy patrzyła na mnie przepraszającym wzrokiem, a ja bez jakichkolwiek wyrzutów wziąłem ją w ramiona i przyciągnąłem do siebie.
- Wszystkiego najlepszego, najdroższa. Kocham Cię.
- Przepraszam...
- Nie masz za co, to Twoje urodziny. A to mój prezent. Kocham Cię, niczym się nie przejmuj.
Nie odpowiedziała. Po prostu wtuliła się we mnie i zaczęła płakać.
Kilka minut później znaleźliśmy się pod prysznicem. Za kwadrans byliśmy już w drodze do domu. Milczeliśmy niemalże całą drogę. Martyna złapała mnie za rękę i uśmiechnęła się do mnie bez powodu:
- Kocham Cię. Cholernie Cię kocham.
- Wiem - odpowiedziałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.