Tak, wiem, znów zaniedbałam bloga. Gdyby ktoś płacił mi przynajmniej 1000zł miesięcznie za prowadzenie bloga erotycznego, to na pewno miałabym dużo lepszą pamięć. Przez fakt, że nie mogę wrzucić tutaj reklam AdSense (bo treści dla dorosłych są złe), to nie zarabiam na tym pisaniu praktycznie nic. To czyni bloga moim hobby, na które poświęcam tylko i wyłącznie czas wolny.
Szybki seks w samochodzie z Adamem - stara miłość nie rdzewieje
Tak czy inaczej ostatnio dużo się działo. Chodzi mi przede wszystkim o różnego rodzaju perypetie związane z przeprowadzką. Nie lubię takich momentów, kiedy stres towarzyszy mi dłużej niż kilka godzin. Tak naprawdę ciężko wtedy o jakąkolwiek chwilę wytchnienia. Po tygodniu zmagań już myślałam, ze oszaleję - mój ukochany dał mi jednak dzień "wolnego" i w końcu wybrałam się na zakupy. Przyznaję, że tego właśnie potrzebowałam. Na kilka godzin zapomniałam o całym tym urwaniu głowy.
Pomyślałam, że zrobię narzeczonemu małą niespodziankę. Pewnie się domyślacie, ale wtajemniczę Was także w szczegóły. Wychodząc se sklepu, wystukałam numer chłopaka, który kilka lat temu bardzo mi się podobał. Zanim poznałam mojego obecnego partnera, spotykaliśmy się ze sobą - robiliśmy to jednak na tyle rzadko, że finalnie nie skończyło się na niczym poważnym i kontakt się urwał. W tym samym czasie poznałam miłość swojego życia i rozeszliśmy się po świecie - każde w swoją stronę. Tak przynajmniej myślałam.
Nie wiem co mnie podkusiło, ale zadzwoniłam. Zaproponowałam kawę i powiedziałam, gdzie jestem. Na śmierć zapomniałam, że większość o tej porze pracuje. Okazało się jednak, że bardzo się ucieszył. Wciąż mieszkał w tym samym mieście, co ja - jak to możliwe, że przez kilka lat ani razu na siebie nie wpadliśmy? Cóż, nie jest to mała mieścinka, nie popadajmy w paranoję. Adam bez chwili wahania zwolnił się z pracy i podjechał pod ciąg sklepów. Rozpoznałam go bez problemu, bo i chyba w ogóle się nie zmienił.
Ja też wyglądałam podobnie - może poza faktem, że byłam dużo bardziej śmiała. Szybko mnie zauważył i otworzył drzwi, zapraszając do środka. Zaczęliśmy wspominać stare czasy - nie chcę Was tym zanudzać. W każdym razie, po drodze stwierdziliśmy, że wcale nie mamy ochoty na kawę. Zjechaliśmy na pobocze.
W zaledwie kilka sekund jego usta przylgnęły do moich. Na zewnątrz padał śnieg, który nadawał tej absurdalnej sytuacji nieco świątecznego klimatu. Czułam się naprawdę dziwnie, ale i bezpiecznie. W naszych pocałunkach nie było żadnej finezji. Robiliśmy to bardzo niechlujnie i łapczywie, jednocześnie odgarniałam stringi ręką, a on wpychał we mnie palce raz za razem. Czułam jego dłonie na cyckach, a potem znów pomiędzy nogami. Uwielbiałam tak szalone tempo. Byłam cholernie mokra i nie przerywałam mu nawet, gdy starałam się wymacać dłonią uchwyt rozkładający fotel.
Udało się - z trudem, ale udało mi się rozłożyć go jeszcze przed orgazmem. Jednocześnie w tym samym momencie rozłożyłam nogi tak szeroko, że lewą szpilkę oparłam praktycznie o deskę rozdzielczą. Raz jeszcze odgarnęłam stringi i pozwoliłam mu zmienić pozycję.
Kilka sekund później był już we mnie. Pieprzył mnie jak szmatę, co zresztą bardzo lubiłam. Wpatrywałam się w szybę, w mijających nas kierowców. W takich momentach obawiam się, że coś pójdzie nie tak. Bywa, że strach przed nakryciem przez nieodpowiednie osoby jest większy niż przyjemność, którą odczuwam. Tym razem jednak nie musiałam się o to martwić. Jego kutas wypełniał mnie po brzegi - nie narzekałam, jeśli wiecie, co mam na myśli. Adam miał spory sprzęt, naprawdę spory. Takie 18 centymetrów, ale obwód wręcz niesamowity.
Kilka minut ostrego ruchania na przednim siedzeniu i było mi już tak przyjemnie, że zupełnie przestałam się przejmować. Co z tego, że ktoś może nas nakryć? Jakoś się dogadamy. Nie myślałam o tym zupełnie. Dowodem na to był fakt, że ostatecznie zmieniliśmy pozycję. Usiadłam mu na kolanach i upewniłam się, że jego twardy kutas też ma wygodnie. Czasem lubiłam poszaleć w pozycji na jeźdźca. Miałam wtedy absolutną kontrolę, a jestem na tyle temperamentna, że przynajmniej w ten sposób mam gwarantowane ostre rżnięcie. Chyba, że trafię na krótkodystansowca. Adam na szczęście nie był przypadkowym kochankiem - znałam jego możliwości już wcześniej.
Po dobrych 30 minutach, zaczęłam szczytować po raz drugi lub trzeci. Straciłam rachubę i zrobiło mi się trochę słabo. Adam też był cholernie napalony. Zdążył już spuścić mi się na brzuszek, a mimo to dalej był twardy - kompletny obłęd. Zwykle faceci muszą chwilę odczekać. Uznałam to za komplement, ale czułam, że opuszczają mnie siły.
Dałam mu buziaczka w usta i postanowiłam cyknąć sobie z nim zdjęcie dla ukochanego. Po fakcie zorientowałam się, że nawet nie wspomniałam mu o żadnym ukochanym. Tak czy inaczej, zdjęcie zrobiłam i opuściłam spódniczkę na dupę. Z kieszeni wyciągnęłam gumkę i związałam włosy, po czym pochyliłam się nad nim i zaczęłam obciągać. Zapytał czy mnie odwieźć - skinęłam głową.
Wróciliśmy na swoje miejsca, by mógł nawrócić. Droga powrotna zajęła nam jakieś 20 minut - o mało nie zapomniałam, że się przeprowadziłam! Ssałam go przez cały ten czas i ostatecznie Adam doszedł po pięciu minutach stania pod blokiem. Pożegnaliśmy się i ruszyłam w stronę furtki. Dzwoniąc domofonem, wciąż przełykałam jeszcze resztki spermy w ustach.
Weszłam do środka.
- Cześć, kochanie! Włożyć Ci obiad?
- Hej! Nie, na razie nie. Jadłam na mieście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.