(Ciąg dalszy poprzedniego opowiadania)

Mimo, że Martyna doszła chwilę wcześniej i zdawałem sobie sprawę, że być może chce odpocząć, być może nie ma siły albo nawet ochoty - nie miałem zamiaru pytać o zgodę czy się powstrzymywać. Przede wszystkim nakręciłem się zdecydowanie za bardzo, by odpuścić.

Wyobrażacie to sobie? Powiedzmy, że znacie tylko i wyłącznie typowe związki. Typowe relacje. Wasz seks wygląda mniej więcej tak, że kładziecie się obok siebie i robicie to, co zwykle. Nagle Wasza kobieta czyta opowiadanie z samą sobą w roli głównej.  W tym opowiadaniu uprawia seks za Waszymi plecami. Pieprzy się z innym w momencie, kiedy Wy sobie smacznie śpicie. Kobieta, którą kochacie z całego serca. Kobieta, którą poznaliście jeszcze w szkole średniej, kiedy to uczyła się do sprawdzianów i nie myślała jeszcze nawet o maturze. Po latach jesteście razem, a ona nie przypomina już tej niewinnej dziewczyny z technikum.

Tym razem czyta opowiadanie i podnieca ją myśl o zdradzie. Ta sama dziewczyna, którą wcześniej przedstawiliście rodzicom - ta sama dziewczyna, która zachowywała się wprost nienagannie na wszystkich rodzinnych uroczystościach. Ta sama, którą Twoja mama tak lubi i ceni - za elokwencję, poczucie humoru, kulturę, zaradność, ambicję i inteligencję.

Teraz leży i czyta opowiadanie o tym, jak pieprzy się z innym w obecności swojego ukochanego. Podnieca ją to, wyobraża sobie całą tę sytuację i nie może się powstrzymać. Zamyka oczy, ciężko oddycha i dotyka sama siebie z coraz to większym zaangażowaniem. Ty patrzysz jak dochodzi. Szczytuje. Nie za Twoją sprawą, ale za sprawą faceta z opowiadania, który bierze ją od tyłu.

Kochanie, napisałem seks opowiadanie (część 2)


Nie zastanawiałem się zbyt długo. Byłem tak podniecony tą sytuacją, że nie chciałem czekać aż znów nabierze ochoty. Złapałem ją mocno za tyłek i oparłem o kuchenny blat. Była podniecona do granic. Nawet uda miała mokre. Pochyliłem ją do przodu i wszedłem zdecydowanym ruchem.

Poczułem coś, czego do tej pory jeszcze nie czułem. To dlatego, że cierpliwie czekałem aż nadarzy się odpowiednia okazja, by w nią wejść. Myślałem, że dojdę już po pierwszym pchnięciu. Tak się nie stało, ale było naprawdę blisko. Jej cipka była wilgotna i ciepła. Z każdym pchnięciem dawało się usłyszeć znajome odgłosy. Ku mojemu zdziwieniu, Martyna wcale nie potrzebowała chwili wytchnienia.

Co chwilę odwracała się do tyłu i patrzyła na mnie tym swoim wzrokiem. Przygryzała przy tym wargi, rozchylała usta i uśmiechała się raz za razem. Rety, gdybyście tylko ją widzieli - należy do tych nielicznych kobiet, które w takich momentach wyglądają jak gwiazdy porno. Miałem już pewność, że ona też nie chce czekać i myśli tylko o tym, by ktoś ją teraz porządnie wyruchał.

- Lubisz jak Cię pieprzę od tyłu?
- Lubięęę...
- Lubisz się rżnąć, co?
- Luuubięęę...
- Pewnie chciałabyś teraz drugiego w ustach...
- Chciałabyyym...
- Co takiego?
- Drugieegooo...

Zabawne, że jeszcze parę miesięcy temu o tym rozmawialiśmy i twierdziła, że fantazjuje o innym między nogami, ale lodzika chce zostawić tylko dla mnie. Dużo się między nami pozmieniało. Jedno pozostało bez zmian - wciąż lubiła być brana od tyłu. Wciąż lubiła, jak mówiłem do niej w taki sposób. Wiem, że jestem jedyną osobą, która zna ją do tego stopnia, by nie mogła narzekać.

Wciąż ją posuwałem na kuchennym blacie. Błądziłem myślami, co skutecznie odwlekało finał. Dłonie trzymałem na jej talii - przysuwałem ją do siebie coraz mocniej. Nadziewałem ją na swojego sterczącego kutasa raz za razem. Jęczała z rozkoszy coraz bardziej, rękoma rozwierając krągłe pośladki. Widok, któremu nigdy nie mogłem się oprzeć, a jednocześnie miejsce, które wciąż pozostawało dla mnie tajemnicą. Wielokrotnie próbowaliśmy seksu analnego - sprawiało to, że Martyna czuła się niezręcznie, do tego pojawiał się ból, któremu wielokrotnie i na różne sposoby próbowaliśmy zaradzić. Bezskutecznie.

A uwierzcie - od samego początku wierzyłem, że żadna kobieta nie rodzi się z takim tyłkiem bez powodu.
Zaczynała dyszeć po raz kolejny. Dyszenie z minuty na minutę przeradzało się w coraz głośniejsze jęki. Była spocona i mokra z podniecenia. Byłem coraz bliżej.

Pochyliłem się nad nią i wyszeptałem do ucha:

- Jesteś moją suczką?
- Taaak...
- Chciałabyś teraz obciągnąć innemu?
- Taaak... chciałaaabym...
- A ja co? Miałbym na to patrzeć?
- Nieee... rżnąć mnie od tyłu...
- A poprosiłabyś mnie ładnie?
- Taaak...
- To zamknij oczy i sobie to wyobraź.

Przyśpieszyłem. Rżnąłem ją bez opamiętania. Nie czułem już zupełnie żadnego oporu. Jej cipka stała się tak luźna, że czułem tylko znajome ciepło. Zacząłem szczytować i zalałem ją całą. Jeszcze przez chwilę nie przestawałem. Patrzyłem jak wije się na blacie kuchennym i wbija paznokcie w moje przedramiona. Patrzyłem jak sperma spływa po wnętrzu jej ud.

Wyjąłem kutasa, zapiąłem rozporek i wyszeptałem po raz kolejny:

- Któregoś dnia nie będziesz musiała sobie wyobrażać.

Nie odpowiedziała. Zostawiłem ją tam i poszedłem się odświeżyć. Czułem na sobie jej niewyraźne, pytające i zaciekawione spojrzenie.