Dwa dni czekaliśmy aż emocje opadną. Nie było między nami jakiejś szczególnej bliskości - po części było to spowodowane tym, że oboje nie do końca mogliśmy się jeszcze odnaleźć w tej zupełnie nowej sytuacji, a po części chyba oboje przed oczami mieliśmy te pocałunki w klubie.

Być może Martyna czułaby się nieswojo, całując teraz mnie. Być może to ja czułbym się nieswojo, gdybym ją całował, mając przed oczami owego nieznajomego. Sytuacja wydawała się jednak w miarę stabilna. Nie gniewaliśmy się na siebie - oboje tego chcieliśmy. Po prostu... to niełatwe. Przejścia, które mięliśmy za sobą, sprowadziły nas na ziemię. Decydując się na związek, zakładałem, że już nigdy nikt poza mną jej nie dotknie. Ta szansa uciekła gdzieś bezpowrotnie i nie mogliśmy wrócić do poprzedniej relacji czy marzeń o normalnym związku lub rodzinie. Musieliśmy o tym zwyczajnie zapomnieć.

Skoro straciliśmy szansę na to, że będzie tak, jak na początku, to nie robiło mi to aż tak wielkiej różnicy. Pomyślcie logicznie - jaką różnicę robi Wam to czy Wasza kobieta całuje się z innym, skoro i tak dobrze wiecie, że już wcześniej to robiła? Ba, nawet więcej - skoro dobrze wiecie, że obciągnęła komuś innemu? Tak naprawdę żadną. Nawet jak się pogodzicie, to jaki sens ma nagle wierność? Przecież nie macie już "czystego konta". Jak już raz wmiesza się w to osoba trzecia, to nie ma znaczenia czy wmiesza się po raz drugi, czy też nie. Ma to znaczenie pozorne - tylko i wyłącznie dla Waszej dumy i poczucia, że "tak być nie powinno". Ale co się stało, to się nie odstanie. Trzeba to przyjąć i nie udawać, że takie epizody nie miały miejsca. Granie idealnej relacji rodem z komedii romantycznych nie ma zupełnie żadnego sensu, jeśli Twoja kobieta trzymała w ustach innego kutasa. Taka jest brutalna rzeczywistość.

Leżeliśmy razem w łóżku, było około południa. Postanowiliśmy porozmawiać o tym, co zaszło w klubie i ocenić nasze wrażenia. W końcu sam się na to zgodziłem. 

- Słuchaj, co myślisz o tym, co się stało?
- A co mam myśleć? - odpowiedziała.
- Noo... nie wiem. Podobało Ci się?
- Nie będę kłamała, ale tak.
- A chciałaś mu podziękować za ten wieczór czy zrobiłaś to, bo tego chciałem?
- Bo chciałeś.
- Czyli co? Nie miałaś ochoty go pocałować?
- Noo... miałam, ale wiem, że mam Ciebie i nie było to konieczne, mogłam się powstrzymać.
- Mogłaś tak czy inaczej, nie zmuszałem Cię do tego.
- Oj, przestań, sam mi pozwoliłeś, a teraz masz pretensje. Dobrze mi się z nim tańczyło, więc chętnie pocałowałam go w nagrodę na pożegnanie i tyle. Gdybym wiedziała, to podałabym mu rękę.
- Nie mam pretensji, po prostu chcę o tym porozmawiać, dowiedzieć się, co czułaś i w ogóle. Zrobiłabyś to, gdyby mnie nie było, nie pytając o zgodę?
- Nie.
- Na pewno?
- Na pewno.
- Już dobrze. Nic się nie stało, przecież Cię kocham.
- Ja Ciebie też - odpowiedziała.
- Byłaś podniecona?
- To znaczy?
- Noo... jak go całowałaś. Zrobiło Ci się mokro?
- Czemu tak o to wypytujesz?
- Chcę wiedzieć, po prostu odpowiedz. Szczerze. Bez obaw.
- Z początku nie. Potem. Jak zaczął całować mnie po cyckach. Było mi przyjemnie.
- I tyle?
- Podobało mi się to, że na nas patrzysz, może dlatego.
- Miałaś ochotę się z nim pieprzyć?
- Oj, przestań już.
- Pytam o coś!
- Tak! Zadowolony? Tylko o tym pomyślałam. To nie znaczy, że bym to zrobiła. Koniec tematu.
- Ok, niech Ci będzie. Wierzę.

Kochanie, napisałem seks opowiadanie


Oboje nadąsaliśmy się na siebie i przez pół dnia oglądaliśmy jakieś głupie programy w milczeniu. Wieczorem zjedliśmy razem kolację i znów zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Oboje byliśmy w dobrych nastrojach i naszła nas ochota na igraszki.

- Martyna? 
- Hm?
- Pamiętasz jak się rozstaliśmy? Napisałem wtedy o nas opowiadanie. Erotyczne. Może chcesz sobie je przeczytać? 
- Jasne. Jak się wykąpię, ok?
- Nie ma sprawy. 

Minęło pół godzinie, włączyłem opowiadanie i podałem Martynie telefon. Leżeliśmy obok siebie w łóżku i popijaliśmy jakąś kolorową wódkę - nie pamiętam jaką, więc nie będę Was okłamywał. 

- Może Ty mi je przeczytasz? Niewygodnie mi jak muszę trzymać telefon, ręka mi drętwieje.
- Ty przeczytaj, proszę. Ja położę się obok i popatrzę, a Ty się nie krępuj.
- No dobra, jak chcesz, może dam radę.

Ułożyła się wygodnie na plecach, po czym zaczęła czytać. Miała na sobie moją białą koszulkę i czarne, koronkowe majteczki. Spała - jak to zwykle bywa - bez stanika. 


Tego dnia wróciliśmy z imprezy w wyjątkowo kiepskim stanie. Kolega nie zdążył na pociąg, więc zaproponowaliśmy mu nocleg. Chętnie się zgodził. Po powrocie do mieszkania zjedliśmy wspólną kolację, wykąpaliśmy się po kolei i położyliśmy do łóżka. Łóżko było tylko jedno, więc musieliśmy spać w trójkę. Martyna nie lubiła sypiać od brzegu, więc położyła się pomiędzy nami. Zasnęliśmy mniej więcej po godzinie. A przynajmniej tak myślałem. 

Spaliśmy w kolejności: kolega, Martyna, ja. Standardowo przylgnęła do moich pleców - uwielbiała tak zasypiać, dlatego "na łyżeczkę" weszło jej w nawyk. W pewnym momencie Martyna poczuła oddech na swoim karku. Uznała, że to ja, więc uśmiechnęła się pod nosem i pozwoliła koledze na odrobinę swobody. Czuła jego oddech i pocałunki na swoim karku. Zupełnie o nim zapomniała - sądziła, że śpi tylko ze mną i jesteśmy sami. Kolega obsypywał ją kolejnymi pocałunkami. Poczuła jego dłoń na swoim pośladku. Odruchowo wypięła tyłek i pozwoliła mu na nieco więcej. Wciąż całując, pieścił jej tyłek. Po kilkudziesięciu sekundach odsunął jej majteczki i wszedł w nią od tyłu. Zdecydowanie i brutalnie. Spodobało jej się. Przygryzła wargi i ostatecznie rozbudziła się na dobre. 

Mimowolnie zaczęła się wyginać i nadziewać na twardego kutasa raz za razem. Nadal nie była w pełni świadoma tego, co się dzieje, więc delikatnie pojękiwała. Po niecałej minucie, postanowiła odwrócić się przez ramię. Jej zdziwienie było natychmiastowe - za plecami zobaczyła nie mnie, a kolegę, który ją posuwał, jak gdyby nigdy nic.

- Co do...
- Ciii... nie chcesz chyba, żeby Twój chłopak się obudził i znów się na Tobie zawiódł?

Przez kilka chwil nie potrafiła wydusić z siebie słowa. Miał rację. Wciąż była wtulona w plecy chłopaka, który spał razem z nimi.

- Ojj, daj spokój, przecież Ci się podoba. Słyszę jak pojękujesz.
- Ty skurwysynu! Ymm...mm..

Jej sprzeciw przerwały kolejne ciężkie wydechy powietrza i ciche jęknięcia. Postanowiła po prostu o tym nie myśleć. Przeczekać to i zasnąć. I mieć nadzieję, że chłopak nie zdąży się obudzić.

- Tylko się pośpiesz - powiedziała.
- O to się nie martw, poczekam na Ciebie.
- Masz się pośpiesz...yy...ć...mm...
- Chyba sama tego nie chcesz.

Nie odpowiedziała. Nie była w stanie. Odruchowo ścisnęła moje plecy jeszcze bardziej. Rozluźniła uścisk, kiedy przypomniała sobie, w jakiej jest sytuacji. Kolega posuwał ją jak zwykłą dziwkę. Czuła, jak jego kutas wypełnia ją całą. Czuła każde pchnięcie. Zrobiła się mokra. 

- Nie przestawaj - wyszeptała.
- Nie mam zamiaru - odpowiedział kolega.

To tempo doprowadzało ją do szaleństwa. Zalewało ją przyjemne ciepło, była cała rozpalona i podniecona, jak nigdy wcześniej. W tamtym momencie zupełnie przestała myśleć.

- Chcę, żebyś we mnie skończył.
- Wedle życzenia, skarbie - odpowiedział.

Jak na zawołanie, poczuła jak zalewa ją całą. Tak to na nią podziałało, że sama również zaczęła szczytować. Odwróciła się do kolegi i pocałowała go w usta. Po kilku sekundach mega orgazmu była zupełnie wykończona. Zasnęła szybciej niż chciała. A jej chłopak o niczym nie wiedział.

Rzecz jasna, o wszystkim wiedziałem, stąd to opowiadanie. Było ono aluzją do pewnej sytuacji, którą znacie już z poprzednich naszych opowiadań. Chciałem zobaczyć, jak Martyna zareaguje, kiedy domyśli się, że o wszystkim wiem.


Patrzyłem jak czyta. Przez dłuższy czas nie mogłem zaobserwować jakiejkolwiek reakcji - czytała w milczeniu. Po chwili rozszerzyła uda i położyła palce na łechtaczce. W miarę, jak czytała opowiadanie, dotykała się coraz bardziej. Przyśpieszała. Zaczynała dyszeć. Fakt, że czyta takie opowiadanie, myśli o innym i jest jednocześnie tak bardzo podniecona, że nie może się powstrzymać - coś niesamowitego. Sam również byłem podniecony. Patrzyłem jak czyta ciąg dalszy i wije się z rozkoszy. 

Podniosłem się i sprawdziłem, na jakim jest aktualnie fragmencie. Zbliżała się do końcowego akapitu.
Przesunąłem się wzdłuż łóżka, rozchyliłem jej nogi jeszcze bardziej i zacząłem ją lizać. Była taka mokra, że nie mogłem się opanować - nawet mnie nie dotknęła, a byłem napalona jak nigdy. Ręką dociskała moją głowę do cipki. Doszła, zanim skończyła czytać.

Obrzuciła mnie pytającym wzrokiem. Nic nie powiedziałem, bo na tamtą chwilę sam myślałem jedynie o tym, by dojść.

Kochanie, napisałem seks opowiadanie (część 2)