Minęły dwa tygodnie. Były nie odpisał, a ja borykałam się z załamaniem nerwowym spowodowanym całą tą sytuacją w klubie. Czułam się jak dziwka. Gdyby nie fakt, że byłam wtedy pod wpływem środków odurzających, o których nie miałam pojęcia, to nie upodliłabym się do tego stopnia, by pozwolić wziąć się dwóm obcym facetom raz za razem.

Kolejne dni mijały w zasadzie tak samo - spędzałam je w łóżku i kurowałam się winem. Nawet nie miałam się do kogo odezwać. Miałam okropne wyrzuty sumienia i żałowałam, że od razu nie odpisałam byłemu. Może uniknęłabym całej tej sytuacji. Nawet już samo to pójście do klubu było zbyteczne.

W drugim tygodniu poczułam się lepiej. Starałam się nie myśleć o tym, co zaszło. Wciąż zerkałam na telefon w nadziei, że on odpisze. Nie odpisywał. Doskwierała mi samotność. W końcu naszła mnie ochota, by się dotknąć - oglądałam akurat film i cóż... nie miałam wielkiego wyboru.

Wyobrażałam sobie, że wciąż jesteśmy razem. Myślami przeniosłam się półtora roku wstecz, kiedy szczęśliwi kochaliśmy się w lesie. W zasadzie to się pieprzyliśmy, pisałam o tym wcześniej. Zaczęłam się dotykać pod kołdrą, oczywiście bez opamiętania - w samotnych zabawach chodzi głównie o to, by dojść jak najszybciej. Kiedy już byłam blisko, przed oczami mignął mi klubowy epizod. To było odrażające. Aż przeszły mnie ciarki. Znowu przed oczami miałam Mateusza i jego kolegę. Moment, kiedy on wychodzi z tej ubikacji, każe swojemu znajomemu się mną zająć, a ja czuję się tak bardzo oszukana. Znów czuję jak obcy mężczyzna pochyla mnie nad umywalką i wchodzi we mnie z całej siły od tyłu... przed oczami mam jego wielkiego fiuta... czuję jego masywne dłonie na moim mokrym tyłku... i film się urywa.

O dziwo nie przestałam się dotykać. Wyobrażałam to sobie i zagryzałam wargi, bo było w tym coś podniecającego. Intrygującego. Coś, czego nigdy nie próbowałam. Było ich dwóch. Przez dobre kilkanaście sekund wiłam się nago w pościeli... po chwili zasnęłam.

Obudził mnie dźwięk połączenia. Zerknęłam na telefon - było wpół do jedenastej. Znów zaspałam do pracy. Nie zdążyłam sprawdzić smsów ani połączeń, przeszkodziło mi pukanie do drzwi. Nałożyłam na siebie szlafrok i poszłam otworzyć.

- No cześć, co się z Tobą dzieje? Źle się czujesz czy co?
- Rety, cześć. Można tak powiedzieć. To chyba jakiś wirus - odpowiedziałam.

W życiu bym nie pomyślała, że kolega z pracy zacznie się o mnie martwić po dwóch dniach nieobecności. Zrobiło mi się strasznie miło. Przynajmniej będę mogła z kimś porozmawiać.

- Co u Ciebie? Napijesz się czegoś? Zostaniesz na filmie? Mam popcorn.
- Hm... popcornu nigdy nie odmawiam!
- To idealnie! - odpowiedziałam.

Zaopatrzyliśmy się w przekąski. Szymon wybrał film i położył się obok mnie.
- Dzień leniuchowania czas zacząć! - krzyknęłam.
- Tak jest!

Wciąż czułam się niewyspana. Sytuacja z klubu wracała raz za razem, nie mogłam się skupić na oglądaniu. Szymon zauważył, że błądzę myślami i pogładził dłonią moje włosy.

- Nie powiesz mi co się stało, prawda? - zapytał.
- Wybacz.
- To może mogę Ci w jakiś sposób poprawić humor?
- Hm.. chyba się nie da - odpowiedziałam.

Zabawa z Szymonem z pracy - znów wplątałam się w niewłaściwą relację


Jednak się dało. Pocałował mnie w usta, tak po prostu. Chciałam, by ta chwila trwała trochę dłużej. Chciałam zapomnieć o tym, co złe. Przed oczami znów miałam ten epizod z Mateuszem i jego znajomym. Było mi smutno, a jednocześnie nakręcało mnie to jak nic innego. Teraz przynajmniej byłam bezpieczna.

Poczułam jego delikatną dłoń na swoim udzie. Powoli przesuwał ją coraz wyżej. Ścisnęło mnie w brzuchu tak bardzo, że nie mogłam złapać powietrza. Łapczywie całując, starałam się nakierować jego palce pomiędzy nogi. Wyżej, wyżej - tylko tego teraz potrzebowałam.

On się nie śpieszył. Długo trzymał mnie na dystans aż w końcu - po kilku minutach - dotknął. Jego palce dotknęły wreszcie mojej cipki. Włożył jednego, potem drugiego i trzeciego. Robił to coraz szybciej. Nie mogłam się powstrzymać, by nie sięgnąć do jego spodni. Wiliśmy się oboje, leżąc pod ciepłym kocu, dotykając się raz za razem, oplatając nogami i ocierając się o siebie. Byłam taka mokra. 

Szymon podniósł się i przesunął ustami po moim brzuchu - całował coraz niżej i niżej. Zamknęłam oczy, chciałam, by ta chwila trwała wiecznie. Wreszcie czułam się bezpieczna. Nakierowałam go na sam dół. Myślałam tylko o tym, by wylizał moją cipkę najlepiej jak się da. Czułam jak jego język pieści łechtaczkę, a potem przesuwa się do środka. Delektował się mną tak, jak nikt dawno tego nie robił.


- Proszę, weź mnie... 


Uśmiechnął się i rękoma rozchylił moje uda. Oplotłam je wokół niego i pozwoliłam mu wejść. Dopiero teraz zobaczyłam go w całej okazałości. Był grubszy niż większość, które widziałam. Na jego widok aż przeszły mnie ciarki. Wcześniej jednak solidnie mnie przygotował - byłam już wystarczająco wilgotna. Wszedł we mnie zdecydowanie, poczułam jak wypełnia całe moje wnętrze. Całowaliśmy się w trakcie, kiedy pieprzył mnie tak, jak tego chciałam. Po kilku minutach obrócił mnie i zmieniliśmy pozycję. Leżałam na brzuchu i przeżywałam każde pchnięcie tak, jakby to był orgazm. Zacisnęłam dłonie na pościeli i... doszłam przed nim. Byłam wykończona, ale zmusiłam się, by się podnieść i mu pomóc.


- Przepraszam, że tak szybko...
- Nic nie szkodzi, zdarza się.


Mi się to nie zdarzało, ale byłam niezaspokojona... a on był taki duży. Uklękłam i patrzyłam mu prosto w oczy, kiedy stał nade mną i robił sobie dobrze. Cały czas trzymał mnie za włosy. Po niecałej minucie eksplodował, a moją twarz zalała sperma - było jej tak dużo, że przez moment nie wiedziałam, co się stało. Część spłynęła po policzku. Zlizałam to, co znalazło się na ustach i dodałam tylko:


- Dziękuję, że tu jesteś.


Chwilę po tym Szymon wyszedł do pracy, a ja postanowiłam odczytać wcześniejsze powiadomienia na telefonie. To był mój były. Odpisał, że też chciałby, żebyśmy do siebie wrócili.

Co było potem?


Przez kilka kolejnych tygodni rzecz jasna pisałam ze swoim byłym chłopakiem i było naprawdę coraz lepiej. Planowaliśmy spróbować jeszcze raz, jednakże nie mieliśmy okazji się spotkać. On czekał na urlop, więc pozostawały nam smsy, a bez poważnej rozmowy - z dnia na dzień - nie mogliśmy do siebie wrócić.

Żałowałam trochę znajomości z Szymonem. Że znów pozwoliłam koledze z pracy na taką relację. Znajomi dziwnie na mnie patrzyli i zaczynało mnie to martwić. Wmawiałam sobie, że to nie przez Szymona - że po prostu się domyślają. Spotykaliśmy się przez parę dobrych tygodni - w wiadomym celu. Wciąż zachowywał się jak dżentelmen i był bardzo miły, ale miał swoje dziwne fetysze. Trochę przypominał mojego byłego. 

Raz nagrał nas... i bardzo mi się to nie spodobało. Dowiedziałam się po czasie, kiedy pokazał mi filmik. Kiedyś przyszedł do mnie i bez żadnego powitania, żadnych wyjaśnień, wziął mnie tak, jak za pierwszym razem - jakbym była jego własnością. Zachowywał się wtedy inaczej. Kazał mi zdjąć majtki i się położyć. Zerżnął mnie bez żadnego "cześć" ani tym bardziej gry wstępnej. Powiedział, że chce to nagrać, a ja tylko przytaknęłam, skinęłam głową, bo wiedziałam, że wcześniejsze nagranie zachował dla siebie i mogę mu ufać. 

Jakiś czas później to nagranie trafiło do sieci, a nasza znajomość się skończyła - po raz kolejny się zawiodłam i zrozumiałam, że już dawno powinnam wrócić do byłego. Wtedy było ono tajemnicą, ale... jak oboje zdecydowaliśmy się na związek cuckold, postanowiliśmy nie mieć przed sobą żadnych tajemnic. Pokazałam chłopakowi również i tamto nagranie - kiedyś by się wściekł, obecnie lubi oglądać filmiki ze mną. Relacja z Szymonem była kompletną pomyłką, błędem... ale chyba to właśnie ona zadecydowała o całej reszcie. Czy żałuję? Nie.

Filmik z Szymonem był pierwszym, który obejrzał mój facet. Był to również pierwszy raz, kiedy widział jak pieprzy mnie inny - może dlatego należy do jego ulubionych.