Najgorsze było już za nami. Układało się coraz lepiej, coraz częściej prawiłem komplementy, miewałem coraz lepsze nastroje i znów pamiętałem o prezentach. Były wakacje i weekend, wybieraliśmy się pod namiot, więc cały ranek poświęciliśmy odpowiednim przygotowaniom. Na ostatnią chwilę musiałem kupić namiot, bo ten, który miałem, nie nadawał się do użytku. Byliśmy prawie gotowi.

Pakowała ostatnie ubrania i poprawiała makijaż. Kilkanaście minut później znaleźliśmy się na klatce schodowej, a po niecałej godzinie dotarliśmy do marketu. Nie robiliśmy składek - każdy brał to, czego potrzebuje. Prowiant ogarnęliśmy już wcześniej, pozostało już tylko pomyśleć o alkoholu. Sięgnąłem po "standardowy zestaw", na wszelki wypadek - pół litra wódki, dwa sześciopaki piwa i parę drinków dla dziewczyn. Nie wspomniałem? Umówiliśmy się z koleżankami z jej byłej klasy. Pod namioty.

Pogoda dopisywała, więc sama podróż zleciała nam na podziwianiu krajobrazów. Wjechaliśmy w lesistą drogę, na końcu której - przez leśną gęstwinę - przedzierał się kształt wody (jak w tym filmie). Dojechaliśmy na miejsce, wypakowaliśmy graty i przywitaliśmy się z resztą. Pierwsza przybiegła do nas Paulina, potem Marysia, a tuż za nią Klaudia z narzeczonym. Dwie pierwsze dziewczyny zabrały moją małą do samochodu po rzeczy na przebranie, Klaudia nalała wszystkim po kieliszku wódki, a My - faceci - zajęliśmy się rozpalaniem grilla.

Koleżanki wróciły po około kwadransie - skorzystaliśmy z okazji, by się wspólnie napić i napełnić kieliszki na nowo. Ciężko było nie spojrzeć na ich atrakcyjne ciała, bo odkąd się znamy, widywałem je tylko w ubraniach. Teraz miały na sobie fantastyczne bikini, które świetnie podkreślały kobiece kształty. Po kilku minutach dołączyła do nas i moja narzeczona - nie była ubrana aż tak skąpo. Byłem oczywiście zadowolony, bo nie znam tego gościa i jednak dziwnie byłoby mieć świadomość, że obcy facet doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jakie moja kobieta ma piersi, tyłek i cipkę - takie rzeczy widać nawet "przez bikini". Miała na sobie krótkie spodenki i bokserkę, a więc wszystko było okej - no, w pewnym sensie. Taki tyłek widać nawet w spodenkach - napinają się i podwijają do góry, przez co facetom i tak robi się gorąco - to kwestia tego, że była tancerką.

Siedzieliśmy wszyscy razem, podziwiając zachód słońca. Było chłodno, więc nakryliśmy się kocami, aczkolwiek w tamtym momencie już chyba nikt nie odczuwał chłodu, bo właśnie skończyliśmy trzecią butelkę wódki i popijaliśmy któreś z kolei piwo.

- A może zagrajmy w butelkę? - rzuciła Klaudia.
- Oszalałaś? Przecież masz faceta - odpowiedziała Paulina.
- On jest zazdrosny tylko o facetów, prawda, misiu?
- Pewnie.
- Ale przecież jest tu jeszcze jeden facet, co jeśli trafisz na niego? Albo on na którąś z nas?
- Ja się w to nie bawię, bawcie się sami - odpowiedziałem - moja myszka też nie.
- Ale z Was nudziarze! W takim razie zabawimy się bez Was i nikt nie będzie miał pretensji, prawda?
- Okej, ale Wy zaczynacie - dodała Marysia.

Na karteczkach wypisali zadania. W pierwszej kolejności losowała Klaudia.

- Seks oralny - wyszeptała.
- Uuuuu! - krzyknęliśmy zgodnie.

Zakręciła butelką i... wypadło na jej narzeczonego.

- Kamień spadł mi z serca! Chodź!

Złapała go za rękę, po czym oddalili się w kierunku plaży. Kątem oka obserwowałem sytuację. Dało się zauważyć, jak całuje go w usta, masuje przez kilkanaście sekund ręką, po czym rozpina rozporek i zabiera się do roboty. Dłużej nie patrzyliśmy, uznając, że zadanie wykonane.

- Pocałunek z języczkiem - wtrąciła Marysia.

Zostały tylko we dwie, więc nie musiała kręcić butelką. Odgarnęła koleżance włosy, po czym delikatnie ją pocałowała. Mojej małej zapaliły się iskierki w oczach. Włożyła dłoń w moje bokserki - rzecz jasna pod kocem.

Chwilę później wróciła Klaudia z narzeczonym.

- Już po? - zapytałem.
- Coś boli mnie brzuch, chyba pójdziemy już do namiotu.
- Okej. Na siedzeniu masz tabletki. My też będziemy się powoli zwijać - odpowiedziała Paula.

Zakochani poszli do namiotu, my zajęliśmy się zwijaniem wszystkiego do samochodu. Po skończonej robocie również postanowiliśmy się położyć.

- Mogę spać dzisiaj z dziewczynami?
- No okej, jak tam chcesz - odpowiedziałem.
- Super! Może też się zmieścisz.
- No nie wiem.
- Spoko, nie ma problemu, ale nie śpisz od naszej strony - zażartowała Marysia.
- Nawet mi to przez myśl nie przeszło.

Położyliśmy się w kolejności: Marysia, Paulina, moja myszka i ja. Długo rozmawialiśmy o pierdołach - w zasadzie głównie one rozmawiały, bo ja przeglądałem Facebooka. Po chwili Paulina zaczęła szeptać coś mojej dziewczynie do ucha - nie obchodziło mnie to, więc w sumie się nie wsłuchiwałem. Coś mnie zaniepokoiło - kątem oka zauważyłem, że Paula trzymała ją teraz za rękę. Rozmowy ucichły. Marysia zdawała się zasypiać, ja odłożyłem telefon i również przymknąłem oczy. Uśmiechały się do siebie, rozmawiając tak cicho, że ledwie słyszałem.

- Całowałaś się kiedyś z dziewczyną?


Tyle zdążyłem wyłapać. Paula dotknęła koniuszkiem języka jej policzka. Zauważyła, że patrzę, więc lekko speszona, odsunęła się równie szybko. Moja mała leżała odwrócona do mnie tyłem, więc nie zorientowała się, że nie śpię. Włożyła rękę pod koc - nie byłem pewien, co robi, ale wydawało mi się, że kładzie dłoń na brzuchu koleżanki, przesuwa ją wzdłuż pępka i zatrzymuje się w okolicach majtek. Paulina wciąż patrzyła mi w oczy - przez chwilę wystraszona, potem nieco zaskoczona. Chciała coś powiedzieć w momencie, kiedy dłoń mojej narzeczonej zatrzymała się na dolnej części jej brzucha - otworzyła na chwilę usta i westchnęła. Wpatrywałem się w nią przez cały ten czas. Na kilka sekund zamknęła oczy, wyciągnęła rękę w kierunku mojej dziewczyny i złapała ją mocno za kark, przyciągając do siebie. Pocałowała ją w usta, potem drugi raz; i trzeci. Chwilę później Paulina pocałowała ją nieco namiętniej. Moja narzeczona rozchyliła wargi i pocałowała ją nieśmiało z języczkiem. Koleżanka była wyraźnie podniecona - alkohol zrobił swoje. Całowały się coraz bardziej energicznie. Dłoń Pauliny powędrowała pod koc - miałem wrażenie, że Paula rozpina stanik, po czym dotyka kształtnych piersi mojej ukochanej. Martyna dała jej kolejnego buziaka w usta, nadal wierząc, że śpię jak zabity. Wypiliśmy naprawdę sporo.

- Nie powinnyśmy - przerwała Paula.


- Masz rację, nie powinnyśmy.
- Jesteś taka śliczna.
- Ty też.


- Dobranoc, Martyna.
- Yhh... dobranoc.

Zamknąłem oczy, kiedy odwróciła się w moją stronę, dalej udając, że śpię. Nie minęło pięć minut, a poczułem coś znajomego - Martyna zsuwała mi spodnie. Nie mogłem tego zobaczyć, bo miałem zamknięte oczy, w dodatku byliśmy przykryci kocem po same szyje, ale poczułem to wyraźnie. "Obudziłem się", kiedy majtki już dawno zsunięte do kostek, a jej dłoń masowała mojego kutasa coraz mocniej. Otworzyłem oczy i udałem zaskoczenie. Przygryzała dolną wargę, zalotnie się uśmiechając.

- Co Ty...
- Ciii... powiedz, kiedy będziesz blisko.

Trwało to kilkanaście sekund.



- Już - wyszeptałem.

Słysząc to, zanurkowała pod koc i wzięła go do ust. Doszedłem niemalże w tej samej chwili - być może za sprawą widoku, który zafundowały mi kwadrans wcześniej. Trzymała go w ustach jeszcze chwilę po tym, jak się spuściłem, by mieć pewność, że nie nabrudziliśmy. Połknęła spermę, odgarnęła koc, przysunęła się do mnie, z tym swoim "dziecięcym, niewinnym uśmieszkiem" i dała mi buziaka. Również się uśmiechnąłem. Odwróciła się do mnie plecami, prosząc, bym ją przytulił. Rzuciła lakoniczne "dobranoc", a ja posłuchałem i ją objąłem. Zorientowałem się, że nie ma na sobie stanika  - ona sama kompletnie o tym zapomniała.

- Było mi gorąco, to zdjęłam.
- Okej. Załóż, bo jeszcze się zorientują - odpowiedziałem.

Zrobiła, jak powiedziałem, nie będąc świadoma, że wiem, kto ten stanik tak naprawdę zdjął.
Postanowiłem nie wracać do tematu i trwałem w swoim postanowieniu. Miesiącami nie dawało mi to spokoju.