Układało się coraz lepiej. Kłóciliśmy się nieco mniej. Z tej właśnie okazji wychodziliśmy razem zdecydowanie częściej. Tego wieczoru byliśmy w ekskluzywnym klubie. Zaczęło się od pretensji męża (wtedy narzeczonego) odnośnie wcześniejszych wydarzeń. Siedzieliśmy nadąsani przez godzinę, po czym podszedł do mnie z przeprosinami i drinkiem. Napiliśmy się razem i wróciliśmy na parkiet. Około 1 nad ranem do klubu weszli nasi znajomi. Sytuacja się rozluźniła, niestety nie na długo, bo znów się posprzeczaliśmy, więc przez dłuższy czas byliśmy podzieleni na "dwa obozy". Mniej więcej o 3 rano część znajomych wyszła, potem cała reszta. Został z nami tylko jeden kolega ze studiów. Mieszkał we Włocławku i miał pewien nieprzewidziany problem z transportem - miał odebrać go ziomeczek, ale w ostatniej chwili okazało się, że nie przyjedzie. Kolega został bez transportu i bez noclegu.

- No co, nic nie wymyślisz teraz. Najwyżej jakoś Cię przenocujemy - zaproponowam.
- Spoko, nie ma problemu, rano wrócisz.
- Dzięki wielkie! Ratujecie mi życie - odpowiedział Krystian.

Epizod w obecności narzeczonego


Krótki dialog. Narzeczony otworzył butelkę wódki i spędziliśmy resztę nocy na miłych pogaduszkach. Wzięliśmy taksówkę i wróciliśmy do mieszkania. Byliśmy tak pijani, że nie braliśmy nawet prysznica. Nie było miejsca na dodatkowe posłanie, więc położyliśmy się w trójkę. Mój facet oczywiście położył się i zasnął pierwszy.

- Połóż się gdzieś z boku - poleciłam koledze.
- Ok, dużo miejsca nie potrzebuję, bez obaw.

Zrzuciłam czarną sukienkę, założyłam za długą koszulkę chłopaka i położyłam się za nim, wtulając w jego plecy. W dalszym ciągu mocno chrapał. Uwielbiałam zasypiać "na łyżeczkę" - zawsze było ciepło i przyjemnie. Po chwili przymknęło mi się oko. Nie trwało to jednak długo, bo kolega za mną strasznie się wiercił - najpierw leżał na plecach, ale po chwili, gdy uznał, że również zasnęłam, odwrócił się na bok, w stronę moich pleców. Oczywiście nie spałam - alkohol mi to uniemożliwiał. Czułam się paskudnie, a jednocześnie myślałam bez końca o wszystkim, co złe. Chciałam, żeby już było rano. Kolega pójdzie na pociąg, a narzeczony porządnie mnie przeleci. Będzie idealnie.

Oko przymknęło mi się po raz kolejny. Na karku poczułam znajome ciepło. Byłam zaskoczona, bo to ja przytulałam mojego faceta, a nie on mnie. Przypomniało mi się, że Krystian leży za mną. Przekręcił się przez sen i położył rękę na moim biodrze. Głowę zbliżył do mojego karku - maksymalnie jak się dało. Byłam wściekła, jednakże znów zmęczenie dało o sobie znać i przymknęłam oko po raz kolejny.

Obudziłam się chwilę później. Poczułam łaskotanie. Krystian bardzo subtelnie całował mnie po karku. Czułam to jak przez mgłę - wciąż byłam mocno zaspana i w pierwszej chwili zapomniałam, że tu jest. Uśmiechnęłam się pod noskiem, będąc przekonana, że to mój facet.

- Miśkuuu... - wyszeptałam.

Ale chwila. Narzeczony wciąż spał przede mną, a ja leżałam przyklejona do jego pleców. Poczułam dłoń pod t-shirtem, na moim brzuchu. Przesuwała się coraz wyżej, w kierunku piersi. O, Boże, to Krystian. Dotykał mojej prawej piersi - co do chuja? - chciałam krzyknąć, strzelić mu w twarz, zrobić to samo, co temu typkowi na domówce, ale w ostatniej chwili przypomniałam sobie, że mój facet śpi tuż obok. Wciąż byłam pijana, ale chyba nie na tyle, by nie myśleć. Ścisnął moją pierś trochę mocniej, po czym znów przesunął dłoń po moim brzuchu. Na karku poczułam kolejny pocałunek, aż przeszły mnie ciarki. Na kilka sekund odwrócił moją uwagę od całej reszty. Położył rękę na moich majtkach. Prawie podskoczyłam. Próbowałam się od niego odgonić, jakby był jakąś muchą, ale wtedy, jego palce powędrowały głębiej w moje majteczki. Dotykał mojej cipki - najpierw delikatnie, wciąż całując mnie po karku. Czułam jego oddech. Poczuł, że "już może", chwilę po tym włożył palce do środka. Odwróciłam głowę, wciąż tuląc narzeczonego. Kiedy dostrzegł w moim spojrzeniu połączenie strachu, wściekłości i rozkoszy, pocałował mnie w usta. I raz jeszcze. Za trzecim razem rozluźniłam wargi i pozwoliłam mu wsadzić mi język do ust. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Po części dlatego, że byłam pijana, po części dlatego, że było mi przyjemnie... ale głównie dlatego, że bałam się, co zrobi mój facet, jeśli się teraz obudzi. Lizaliśmy się coraz namiętniej, coraz bardziej zapominałam o chłopaku - choć ze łzami w oczach, nie potrafiłam nie rozchylić przed nim teraz nóg. Poczułam, że jest twardy. Ogromny i twardy. Odwróciłam się do chłopaka, uznając że to nie powinno się stać. Zamknęłam oczy tak, jakbym wierzyła, że momentalnie zasnę i jak się obudzę wszystko będzie dobrze.

Nie było. Wtulałam się w narzeczonego - zacisnęłam na nim palce z całych sił, kiedy poczułam, że Krystian we mnie wchodzi. Poczułam jak wypełnia mnie całą. Pchnął raz, potem drugi i kolejny. Ściągnął mi majtki do kostek, potem kołdrę. Nie odrywał wzroku od mojego tyłka. Złość powoli ustępowała, przerażenie niekoniecznie. Fascynujące jest to, że gwałcona kobieta po chwili zaczyna odczuwać przyjemność i nie ma nic przeciwko - nawet jeżeli tego nie chce. Rżnął mnie coraz mocniej. Myślałam tylko o tym, by skończył jak najszybciej - by to nie wyszło na jaw. On jednak nie kończył - za sprawą alkoholu rżnął mnie bez opamiętania. Poczułam się jak dziwka. Ale to nic. Było mi coraz lepiej. Tak dobrze, że teraz sama nadziewałam się tyłkiem na jego kutasa. Był taki duuży, Jezuu! Rżnij mnie, błagam! Coraz szybciej, coraz mocniej.

- Mmm... chcę, żebyś doszedł.

Nie odpowiedział. Skradł mi jedynie kolejnego buziaka. Przelizał mnie, jakbym była jego własnością. Rękę trzymał na moim pośladku i posuwał bez końca. Poczułam, że jestem zupełnie mokra - nawet moje uda. Po kilku sekundach zrobił to - zalał mnie bez wyrzutu. Ja sama tylko na to czekałam. Odwróciłam głowę i pocałowałam go, dodając "dziękuję". Pozwoliłam mu jeszcze raz dotknąć swojego tyłka. Zasnęłam, czując go na swoim ciele. Jego nogi splecione z moimi.

Obudziłam się pierwsza. Z ogromnym bólem głowy. Pierwsze, co zrobiłam, to założyłam stringi i poszłam wziąć prysznic. Kiedy wyszłam, kolegi już nie było, a mój narzeczony właśnie się przebudził.

- Dzień dobry, kochanie - powiedział.
- No cześć, skarbie.
- Krystiana już nie ma?
- Wyszedł na pociąg.
- Szkoda, myślałem, że zjemy razem.
- No...
- Wyspałaś się?
- Jeszcze jak.