Tak, w końcu spotkałam się z jednym z naszych czytelników! Wspominałam o tym już jakiś czas temu, jednakże dopiero teraz udało nam się zgrać i spotkanie finalnie doszło do skutku. W międzyczasie oczywiście przydarzyło nam się kilka mniej istotnych przygód, ale postanowiłam ich nie opisywać, bo w ostatnich dniach nie wpłynął nam nawet grosik, w związku z czym nie chce mi się spędzać długich godzin na blogowaniu. Prowadzę też innego bloga - kompletnie niezwiązanego z tematyką cuckold - mogę na nim zamieszczać reklamy, więc zdecydowanie bardziej opłacalne jest dla mnie pisanie tam. Tutaj wszystko zależy od tego czy wspieracie nasz pamiętnik, czy też nie.

Seks z jednym z naszych czytelników na oczach narzeczonego


Do rzeczy. Szczęśliwiec, z którym się spotkałam, przelał w ostatnim miesiącu 3000zł! Chciałam go poznać głownie z tego powodu. Zrobił to zupełnie bezinteresownie, bo ani nie obiecywałam spotkań przy większych wpłatach, ani nie oferowałam paczek z filmikami, które mogłyby je odpowiednio zrekompensować. Doszłam do wniosku, że mam do czynienia z dżentelmenem, który najzwyczajniej w świecie lubi czytać to, co tutaj piszemy.


Ostatecznie nie udało nam się umówić w Warszawie. Ów dżentelmen ma na imię Robert i prowadzi pewną firmę, dlatego nie jest dyspozycyjny - całkowicie to rozumiem, dlatego postanowiłam udać się na wycieczkę do Poznania. Właściwie to postanowiliśmy. Mężczyzna nie miał nic przeciwko temu, by na spotkaniu był również obecny mój narzeczony. Jako, że od Poznania nie dzieli nas aż tak duża odległość, to z dnia na dzień wzięliśmy sobie wolne i ruszyliśmy w trasę.

Na miejscu trochę pozwiedzaliśmy - miasto zachwycało mnie na każdym kroku. Mieliśmy czas na to, by pospacerować, bo Robert mógł się urwać dopiero po jakiejś konferencji, My natomiast dotarliśmy na miejsce zdecydowanie za wcześnie.

Nie chcę Was zanudzać krajobrazami, dlatego od razu przejdę do konkretów. Spotkaliśmy się przed siedzibą firmy, poszliśmy na kawę i ciastko, a następnie w trójkę ruszyliśmy taksówką do apartamentu. Nie ukrywam, facet był przystojny - był przed 40-stką i na pierwszy rzut oka przypominał trochę Keanu Reaves'a. Do tego ten elegancki garnitur i złoty zegarek. Nie powiem, ulżyło mi, że nie mam do czynienia z obleśnym dziadem i odetchnęłam z ulgą. Jestem wielką fanką Johna Wicka, więc tego typu stylówka od razu na mnie podziałała.

Byłam napalona jeszcze przed tym, jak dotarliśmy do hotelu. Apartament był duży i luksusowy. Czułam się nieswojo, aczkolwiek obecność narzeczonego dodawała mi odwagi. Mężczyzna okazał się sympatyczny. Był chyba pod równie dużym wrażeniem. Zadawał mnóstwo pytań na temat bloga i poszczególnych opowiadań. Miałam wrażenie, że zna je wszystkie na pamięć. Rozmawialiśmy o tym tak długo, że za oknami zrobiło się ciemno. Wszyscy doskonale się bawiliśmy. Zrobiło się duszno i pozbyliśmy się części ubrań. Mężczyzna zrzucił marynarkę, z kolei mój narzeczony już od dobrych trzydziestu minut siedział w samym t-shircie. Problem polegał na tym, że włożyłam na siebie jedynie czarną sukienkę. Trzymałam się dzielnie, aczkolwiek w momencie, gdy Robert otwierał trzecią butelkę szampana, dałam za wygraną. Poprosiłam ukochanego, by pomógł mi z suwakiem na plecach i opuściłam ramiączka. Nasz czytelnik był tak ekskluzywny (nie wiem czy mogę użyć tego słowa), że nie wiedziałam czy nie robię czegoś niestosownego. Oczekiwałam jakiejś nieprzyjemnej reakcji, ale on zdawał się w ogóle nie zauważać, że siedzę w samym staniku. W pierwszej chwili bardziej mnie to zmartwiło niż pocieszyło, ale błysk w oku nieznajomego mówił mi, że zdecydowanie jestem w jego typie.

Alkohol robił swoje, a rozmowa zbaczała na temat seksu. Robert pytał o paczkę filmików - przeglądaliśmy je wspólnie, a on zadawał kolejne pytania. Był ciekaw co, kiedy i gdzie. Z chęcią zdradziłam mu swoje mroczne tajemnice. Po kolejnej lampce przysunęłam się bliżej. Mężczyzna nie przestawał mówić, ale nie przeszkadzało mi to. Mogłabym go słuchać przez cały wieczór. W najmniej oczekiwanym momencie położył palce na moim podbródku i przysunął do mnie usta z elegancją, jakiej próżno szukać u innych facetów. Zamknęłam oczy i pozwoliłam tej chwili trwać. Rozchyliłam lekko wargi i poczułam jak muska je delikatnie językiem, by w międzyczasie pomóc mi pozbyć się reszty ubrań. Nie oponowałam. Wręcz przyssałam się do niego, dając do zrozumienia, że podąża we właściwym kierunku. Zrzucił ze mnie stanik i pochylił się nad piersiami. Czułam język błądzący wokół moich sutków i nieustannie narastające pomiędzy nami napięcie. Nim się spostrzegłam, jego dłoń znalazła się na moim udzie. Wolnym ruchem przesuwał ją coraz wyżej aż w końcu natrafił na koronkowe majteczki, które już jako ostatnie stały mu na przeszkodzie.

Był opanowany, stanowczy i jednocześnie szarmancki. Obchodził się ze mną z szacunkiem - bardzo mi to zaimponowało. Przez chwilę miałam wyrzuty sumienia - myślałam tylko o tym, by mnie wydymał na oczach narzeczonego. Nie byłam jednak w stanie oprzeć się tej jego niecodziennej grze wstępnej. Wstał z miejsca i kucnął tuż przede mną. Powoli zsunął ze mnie stringi i zatopił usta w mojej wilgotnej szparce. Nie był nachalny. Nie starał się tego przyśpieszać. Czułam między nogami jedynie delikatne pocałunki, które były tak nie wystarczające, że aż przeszywał mnie dreszcz.

Trwało to zaledwie kilka minut, jednak miałam wrażenie, że pieści mnie całą wieczność. Początkowo wpatrywałam się w narzeczonego, który masturbował się na jednym z pozostałych foteli. Potem zamknęłam oczy, chcąc delektować się tym, co miało za chwilę nastąpić.

Uniósł mnie do góry. Złapałam go za szyję i pozwoliłam się ułożyć przeszklonym blacie. Wciąż nie otwierałam oczu i cierpliwie czekałam. Byłam rozpalona do czerwoności, a zimny stół wręcz przyprawiał mnie o gęsią skórkę - mega przyjemne uczucie. Mężczyzna chwycił za kolana i rozchylił moje uda. Usłyszałam dźwięk rozpinanego rozporka. Chwilę później był już we mnie. Nie patrzyłam, czułam go jednak całą sobą. Zapach jego perfum sprawiał, że kręciło mi się w głowie. Feromony unosiły się w powietrzu, a ja z każdym kolejnym pchnięciem zaczynałam coraz bardziej lubić pozycję na misjonarza. Jego penis był twardy - wyglądało na to, że Robert naprawdę nie miał czasu na spotkania z kobietami. Miałam wrażenie, że nie robił tego od tygodni. Schlebiało mi to.

Był taki, jak zakładałam. Szarmancki, ale i niezwykle stanowczy. Bez ostrzeżenia zsunął mnie z blatu i pochylił do przodu. Nim się zorientowałam, co zamierza, wszedł we mnie od tyłu. Złapał mnie za włosy i mocno przycisnął do stołu. Nie mogłam się ruszyć, a on nie przestawał. Robił swoje. Znowu zamknęłam oczy, by delektować się chwilą. Nie trwało to długo. Z transu wyrwało mnie znajome uczucie - ciepła sperma na mojej twarzy była równie zaskakująca, co wcześniejsza zmiana pozycji. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam swojego narzeczonego. Najwyraźniej mocno podniecił go fakt, że dla odmiany doświadczam czegoś bardziej sensualnego niż zazwyczaj. Uśmiechnęłam się, a kiedy skończył szczytować ochoczo wzięłam go do ust. Robert w dalszym ciągu brał mnie od tyłu i nie czułam się do końca komfortowo obsługując ich obu - było mi niewygodnie. Ukochany natychmiast to zauważył i postanowił odpuścić. Pocałował mnie w usta, po czym zajął miejsce na kanapie i nalał sobie jeszcze jeden kieliszek szampana.

Mężczyzna poinstruował mnie, że jest blisko. Sama czułam, że mojej cipce też już niewiele trzeba, więc czym prędzej sięgnęłam dłonią i z trudem wcisnęłam paluszki między nogi. Robert to zauważył i niemal od razu zmienił pozycję - wszystko ze względu na mnie. Po raz kolejny ułożył mnie na plecach i zmniejszył tempo, pozwalając mi dojść. Dopiero w momencie, kiedy z moich ust zaczęło dobiegać coraz głośniejsze pojękiwanie, wrócił do wcześniejszego tempa. Pieściłam łechtaczkę najszybciej, jak mogłam - czułam zbliżający się orgazm. Po tak przeciąganej zabawie mogłam spodziewać się czegoś naprawdę niesamowitego. W kilka chwil zrobiło mi się cholernie gorąco, a moją skórę znów przeszył ten przyjemny dreszczy, o którym wspominałam na początku. Zaczynałam szczytować. Nie nastąpiło to od razu. To przyjemne uczucie wzbierało na sile przez dobrych kilkanaście sekund aż w końcu uderzyło we mnie z taką siłą, że nie mogłam nie krzyknąć. Zdecydowanie "obudziłam" narzeczonego - wstał z miejsca i podszedł do nas po raz kolejny. Ściskałam jego dłoń z całych sił, jednocześnie wijąc się z rozkoszy. Nigdy nie potrafiłam ukrywać orgazmów - Robert miał mnie jak na tacy. W tej samej chwili zdecydowanie przyśpieszył, a ja dopiero teraz po raz pierwszy spojrzałam na jego kutasa. Był wyjątkowo apetyczny. Nie nacieszyłam się jednak jego widokiem - moje ciało mimowolnie wygięło się w pół, a orgazm przeszył mnie na wylot. Rozkosz zalewała mnie falami. Mężczyzna z całej siły przycisnął dłonią moją cipkę i zdecydowanie wpychał go we mnie po same jaja. Chwilę później sam zaczął szczytować. 

Kiedy skończył, zdjął prezerwatywę i wrzucił ją do torebki. Pogładził mnie po czole, a następnie ruszył w kierunku łazienki. Wziął prysznic i wrócił do nas oznajmiając, że musi się powoli zbierać. Bardzo go polubiłam, choć leżąc z głową opartą na kolanach narzeczonego nie miałam już nawet siły, by się tym przejmować.

Ostatecznie wypiliśmy jeszcze wspólnie po kieliszku i odprowadziliśmy Roberta do drzwi. Był tak miły, że zarezerwował nam apartament na całą noc. Nie miałam ochoty wracać do Warszawy. Byłam padnięta, a mój facet wypił o kilka kieliszków za dużo. Zasnęłam szybciej niż przewidywałam - może to wina alkoholu? Może nie zwalajmy wszystkiego na procenty.

Wieczór zaliczam do bardzo udanych. Robert okazał się elokwentnym i pełnym klasy mężczyzną. Robercie - raz jeszcze dziękuję za tak hojną wpłatę i cieszę się, że się na nią zdecydowałeś, bo w innym wypadku nie mielibyśmy okazji się poznać. Nie chodzi o pieniądze, bo nie da się mnie kupić - tak czy inaczej, gdybyś się nie wyróżnił, to nie zwróciłabym na Ciebie uwagi. Chęć poznania Cię wynikała przede wszystkim z ciekawości - nie żałuję, że wyszło tak, jak wyszło. 

A! Jeszcze jedno - pominęłam w tym opowiadaniu jeden mały szczegół (mam nadzieję, że wiesz, co mam na myśli). Powiedz, opłaciło się? :)