Muszę Wam się czymś pochwalić, zanim przejdę do opowiadania. Kilka dni temu jakiś hojny darczyńca wsparł nas kwotą 3000zł. Jest to dla mnie wprost nie od uwierzenia. Oczywiście jako, że przelał ponad 500zł, to dostał w zamian paczkę z filmikami, aczkolwiek wydaje mi się, że takie podziękowanie nie jest adekwatne do tak dużej sumy. Rozmawiałam o tym z narzeczonym, bo postanowiłam zrobić wyjątek - udało mi się go ubłagać, więc jeśli to czytasz, to spodziewaj się ode mnie w ciągu kilku najbliższych dni wiadomości. Mam nadzieję, że uda nam się spotkać i poznać. Postaram Ci się to wszystko wynagrodzić, dlatego mam nadzieję, że będziesz zainteresowany moją propozycją!

*** *** ***

Nie tak dawno postanowiliśmy spróbować czegoś nowego. W naszych głowach narodził się zupełnie nowy pomysł i fantazja, której nigdy w nich nie było. Postanowiłam rozejrzeć się za zajętym facetem, najlepiej żonatym. Nie chciałam nikomu rozbijać małżeństwa, więc upewniłam się, że nie będzie to długo trwać. Zrobiłam też research odnośnie jego wierności - okazało się, że mój kandydat zdradza swoją żonę od kilku lat, więc mogłam spać spokojnie.

Ssałam kutasa żonatemu facetowi... ponad 50 razy


Umówiliśmy się na kawę, poszliśmy na drinka. Nie chciałam, by to wyglądało na coś poważnego, więc od razu przeszłam do rzeczy - zaproponowałam mu darmowe obciąganie. Po raz pierwszy miałam go w ustach na drugiej "randce" i najwyraźniej był zadowolony z rezultatów, bo napisał do mnie już kolejnego dnia. Krótka wiadomość odnośnie godziny i miejsca. Czekałam przy drodze aż w końcu ujrzałam znajome auto.


Otworzył drzwi, pozwolił mi wsiąść do środka, rozpiął rozporek, a ja zabrałam się do roboty. Obciągnęłam do samego końca. Po kilku dniach weszło mi to w nawyk. Dzwonił w drodze do pracy lub z pracy i za każdym razem kończyło się tak samo - szybki lodzik, pożegnanie i tyle. Żadnych rozmów i oczekiwań. Nie proponował niczego więcej, nie dotykał i nie dogadzał.

Nie wiem czy ta relacja ciągnęła się tak długo z powodu fantazji czy tego, że po prostu lubię obciągać. Coś w niej było. Coś, co sprawiło, że po kilku spotkaniach przyzwyczaiłam się do traktowania w taki sposób. Pisał wtedy, kiedy to on miał ochotę - mogłam liczyć tylko i wyłącznie na to, że wyciągnie kutasa, spuści się się i zamknie mi drzwi przed nosem zaraz po tym, jak połknę.

Pojawił się u mnie automatyzm. Wiedziałam mniej więcej, kiedy spodziewać się wiadomości. Zawsze byłam uszykowana i gotowa do wyjścia. Obciągałam mu raz, czasami dwa razy dziennie i ciągnęło się to przez prawie miesiąc. Nigdy nie poświęcał mi uwagi, nie wykazywał zainteresowania - traktował mnie tak, jakbym urodziła się tylko po to, by łykać jego spermę. Kręciło mnie to. Byłam otwarta na nowe rzeczy, zupełnie oderwane od rzeczywistości doznania, a ten żonaty mężczyzna niewątpliwie mi ich dostarczał.

Któregoś razu w ogóle nie fatygowaliśmy się, by zrobić to w samochodzie. Podjechał tak, jak zawsze, wyszedł z auta i kazał mi ciągnąć na poboczu. Byłam zmieszana i z zakłopotaniem patrzyłam na przejeżdżające samochody. Chciałam zaprotestować i zapytać czy nie możemy pójść do samochodu. Jego władcze spojrzenie najwyraźniej nie było jednak gotowe na sprzeciw.


Westchnęłam spoglądając na swoje czarne legginsy i uklękłam na kolanach, czekając aż będzie gotowy. Bez wahania rozpiął klamrę od paska i spuścił spodnie. Chwyciłam go w dłoń i zaczęłam nim poruszać. Patrzyłam w oczy tego mężczyzny za każdym razem, gdy robiłam mu dobrze - za każdym razem nie byłam w stanie z nich wyczytać zupełnie nic. Wiedziałam, że mam do czynienia z człowiekiem, który seks traktuje całkowicie fizycznie. Dawno wyzbył się jakichkolwiek wyrzutów sumienia.

Kiedy rozmawiałam z narzeczonym o tej specyficznej relacji, nie zakładałam, że potrwa ona dłużej niż kilka dni. Jednakże okazało się zupełnie inaczej. Spotykaliśmy się przez 28 dni. W tym czasie obciągnęłam mu może z 50 razy - czy nie zaszło to za daleko? Tak właśnie pomyślałam, kiedy po raz ostatni wybiegłam z mieszkania, by się z nim zobaczyć. Był dojrzałym i zamożnym mężczyzną - takim, który na co dzień zgrywa idealnego męża. Wywierał na partnerkę taki wpływ, że prawdopodobnie po latach przestało ją obchodzić, co robi z innymi. Przez miesiąc byłam jedną z tych kobiet - na szczęście byłam inna.

Robiłam to, na co się umówiliśmy bez jakichkolwiek oczekiwań. Kocham swojego narzeczonego. Ma na tyle silną osobowość, że nie biorę pod uwagę innych mężczyzn. Dla mnie to tylko narzędzia - dostają to, czego chcą, w zamian nie mogą oczekiwań ode mnie niczego więcej. Od początku o tym wiedzą. Tak było i tym razem.

Klękałam, pozwalałam wpychać sobie twardego kutasa za każdym razem bez jakiejkolwiek gadki o wspólnej przyszłości i komplementów. Nasze ostatnie spotkanie przebiegało bardzo podobnie.

Czekałam na mrozie. Zatrzymał się specjalnie po to, by seksowna brunetka na godzinę przed pracą zrobiła mu laskę. Nic nowego. Nachyliłam się nad nim, odgarnęłam włosy i wzięłam do ust soczystego kutasa, na którego byłam napalona bardziej niż zwykle. Do tego stopnia, że byłam gotowa mu się wypiąć, choć wiedziałam, że nigdy mnie o to nie poprosi. Tego dnia postanowiłam z tym skończyć. Nie chciałam go jednak zostawiać bez przyjemności, więc posłusznie ssałam mu jaja przez dobre pół godziny. Postarałam się bardziej niż zwykle - wylizałam każdy zakamarek tak, by ostatecznie miło wspominał tę naszą specyficzną relację. Byłam zaskoczona - wyglądał tak, jakby rzeczywiście go to ruszało. Z każdym kolejnym muśnięciem języka miałam coraz większą satysfakcję. Torturowałam go bez końca aż w końcu odpuściłam i wsadziłam go całego do gardła. Nie minęły dwie minuty - złapał mnie za włosy i zaczął szczytować. Nie pozwolił mi na swobodę, trzymał mnie mocno - od początku do końca. Nie puścił nawet po tym, jak spuścił mi się do gardła.

Posłusznie połknęłam spermę i złapałam oddech. Chciałam już wyjść, chciałam już dać temu spokój, ale coś mnie powstrzymywało. Ułożyłam mu się na kolanach i delikatnie pieściłam go przez kilka kolejnych minut. Nie chciałam odchodzić z niczym, nie chciałam wyjmować go z ust. W końcu jednak zdobyłam się na odwagę. Zdecydowałam, że w tym przypadku nie mogę liczyć na orgazm. Otworzyłam drzwi i wysiadłam. Nigdy więcej nie odebrałam telefonu.

Mój narzeczony z zapartym tchem słuchał o moich wyczynach. Ruszyło go jednak najbardziej to, jak podsumowaliśmy, ile razy miałam go w ustach. Było to coś zupełnie nowego w przypadku naszej relacji, aczkolwiek serdecznie Wam polecam - warto spróbować! Po raz pierwszy spotykałam się z kimś przez tak długi czas - i po raz pierwszy nie miałam ani jednego orgazmu. Poczułam się zabawką. I spodobało mi się to.