Powiem szczerze, że miesiące mijały nam bardzo szczęśliwie, jednak po latach rutyna przytłaczała nas coraz bardziej i kłóciliśmy się coraz częściej. W przerwach między tymi awanturami było naprawdę dobrze, jednak kiedy się kłóciliśmy, to za każdym razem coraz poważniej.

Jedna z takich przerw (po kilku scenach zazdrości i kilku błędach) zaowocowała tym, że partner mi się oświadczył, a ja - nie do końca przekonana i zdecydowana - przyjęłam ten pierścionek. Psuło się nadal, ale za to w łóżku było całkiem nieźle. Rozmawialiśmy otwarcie, próbowaliśmy nowych rzeczy i nie wstydziliśmy się niczego. Studiowaliśmy na tym samym profilu i wynajmowaliśmy przytulne mieszkanie. Narzeczony miewał dziwne fetysze - zresztą mi też one odpowiadały. Zdarzało mi się nagrywać nas razem lub pisać opowiadania, które mi potem wysyłał i kazał czytać. Owe opowiadania zazwyczaj dotyczyły osób z mojej przeszłości - tych, o których był zazdrosny, tych, które mi się podobały.

Opowiadanie o tych osobach wywoływało u niego zazdrość - kiedy to ja mówiłam - ale jednocześnie nakręcało, kiedy snuł swoje fikcje literackie. Byłam tym całkiem zmieszana, choć czytałam je, będąc sama w domu. Nic mu o tym nie wspominałam, ale pobudzały moją wyobraźnię i bywało, że miałam ochotę się przy tym dotykać. 

Któregoś razu nocowaliśmy w hotelu. Był wieczór, piliśmy alkohol i leżeliśmy w łóżku. Narzeczony zgrał jedno z takich opowiadań na telefon i powiedział, żebym przeczytała. Niechętnie zaczęłam czytać - nalegał, bym się nie krępowała. Twierdził, że mogę się dotykać. To było dziwne. Zaproponowałam, by on to zrobił, ale odmówił, więc czytałam w ciszy, ale opowiadanie było dość długie, więc naturalną koleją rzeczy, nakręciłam się. 

Napisał opowiadanie o moim koledze, z którym nigdy do niczego nie doszło - o koledze, który od zawsze mi się podobał. Opisał w nim sytuację, kiedy to robię Arturowi dobrze na jego oczach. Po chwili nie mogłam się powstrzymać - skierowałam dłoń między uda. Niepewnie. Kątem oka obserwowałam jego reakcję. Kiedy uśmiechnął się pod nosem, nabrałam pewności i zaczęłam dotykać się coraz bardziej zdecydowanie. Pieściłam łechtaczkę i czytałam fragment, w którym którym to kolega pochyla mnie do przodu, podciąga do góry czarną sukienkę i wypełnia mnie całą na oczach narzeczonego. Nie planowałam tego, ale nie sposób było nie wzdychać i nie jęczeć - mimo tych ludzi za ścianą. Czytając zamykałam oczy i wyobrażałam sobie, że to naprawdę się dzieje. 

Partner patrzył na mnie wijącą się w hotelowym łóżku. Po chwili wszedł we mnie zdecydowanym ruchem i pieprzyliśmy się jak nigdy wcześniej. Byłam strasznie podniecona tym opowiadaniem i doszliśmy oboje. Zalał mnie jak zawsze. To był taki wstęp do całej reszty.