czwartek, 27 marca 2025

Ujeżdżałam Kolegę w Aucie, Gdy Mój Chłopak Spał Obok | Opowiadanie Erotyczne

Wracali z imprezy u znajomych późnym wieczorem. Miasto powoli cichło, ulice pustoszały, a oni jechali samochodem Kuby – starym, ale zadbanym sedanem, który znał już niejedną historię. Tego wieczoru jednak to nie Kuba prowadził. Za kierownicą siedział Tomek, kolega z pracy Madzi, który zaoferował się podwieźć ich do domu, bo sam nie pił. Kuba, lekko podpity, zajął miejsce z przodu, a Madzia usiadła z tyłu, poprawiając sukienkę, która i tak podwinęła się na jej smukłych udach. Czuła na sobie spojrzenie Tomka w lusterku wstecznym – krótkie, ale intensywne, jakby chciał ją przejrzeć na wylot.

Ujeżdżałam Kolegę w Aucie, Gdy Mój Chłopak Spał Obok | Opowiadanie Erotyczne

Droga mijała w milczeniu, przerywanym tylko cichym szumem radia i pomrukiwaniem Kuby, który przysypiał na fotelu pasażera. Madzia zerkała na Tomka – na jego szerokie ramiona, dłonie pewnie trzymające kierownicę, ciemne włosy opadające na czoło. W głowie miała jeszcze wspomnienie ich ostatniego spotkania w alejce pod blokiem, kiedy klęczała przed nim z jego kutasem w ustach. To wspomnienie sprawiło, że między jej nogami rozlało się ciepło, a oddech stał się trochę płytszy. Nie mogła się powstrzymać – wyciągnęła nogę i delikatnie musnęła stopą jego bok, przesuwając ją wzdłuż krawędzi fotela.

Tomek zerknął na nią w lusterku, unosząc brew. – Co robisz? – mruknął cicho, tak by nie obudzić Kuby. Jego głos był niski, niemal wibrujący.

– Nic – odparła niewinnie, ale jej stopa powędrowała wyżej, muskając jego ramię. Uśmiechnęła się lekko, widząc, jak jego dłoń zaciska się mocniej na kierownicy. Kuba chrapnął cicho, przewracając się na bok, a Madzia uznała to za znak. – Zatrzymaj się gdzieś – szepnęła, pochylając się lekko do przodu.

Tomek nie odpowiedział, ale po chwili skręcił w boczną uliczkę, gdzie latarnie rzucały tylko słabe światło, a wokół panowała cisza. Zgasił silnik i odwrócił się do niej, opierając łokieć o fotel. – Czego chcesz, Madzia? – zapytał, choć w jego oczach błysnęło zrozumienie.

Nie odpowiedziała słowami. Zamiast tego przesunęła się na środek tylnego siedzenia, rozchyliła lekko nogi i spojrzała na niego wyzywająco. – Chodź tu – rzuciła cicho, a jej dłoń powędrowała na krawędź sukienki, podciągając ją odrobinę выше. Tomek zawahał się tylko sekundę – spojrzał na Kubę, który wciąż spał, a potem wysiadł z przodu i otworzył tylne drzwi. Wślizgnął się na siedzenie obok niej, zamykając je cicho za sobą.

Nie tracili czasu na rozmowy. Madzia rzuciła się na niego, siadając mu na kolanach okrakiem, a jej usta znalazły jego w gorącym, zachłannym pocałunku. Jego dłonie od razu powędrowały na jej biodra, ściskając je mocno przez cienki materiał sukienki. Czuła, jak twardnieje pod nią, a jego spodnie napinają się w kroku. Jęknęła cicho w jego usta, ocierając się o niego powoli, prowokująco. – Cicho – mruknął, zerkając w stronę Kuby, ale Madzia tylko uśmiechnęła się zadziornie.

– Nie obudzi się – szepnęła, a jej palce powędrowały do jego paska. Rozpięła go szybko, sprawnie, jakby robiła to już setki razy. Tomek pomógł jej, zsuwając spodnie razem z bokserkami na tyle, by uwolnić swojego kutasa – już nabrzmiałego, pulsującego z podniecenia. Madzia przełknęła ślinę, czując, jak jej własne ciało reaguje – majtki były już mokre, a uda drżały z niecierpliwości.

Podniosła się lekko, podciągając sukienkę do pasa, i odsunęła majtki na bok. Nie zdejmowała ich – nie było na to czasu ani miejsca. Tomek chwycił ją za biodra, pomagając jej się ustawić, a potem opuścił ją powoli na siebie. Gdy jego czubek wsunął się w nią, oboje wstrzymali oddech. Madzia zacisnęła zęby, by nie jęknąć zbyt głośno, a potem opadła niżej, nabijając się na niego całym ciężarem. Czuła, jak wypełnia ją całkowicie, rozciągając ją w sposób, który sprawiał, że jej głowa odchyliła się do tyłu z rozkoszy.

Zaczęła poruszać biodrami – najpierw powoli, kołysząc się na nim w przód i w tył, a potem coraz szybciej, ujeżdżając go z rosnącą pewnością. Tomek zacisnął dłonie na jej tyłku, ściskając go tak mocno, że zostawiał czerwone ślady na skórze. Jego oddech stał się urywany, a oczy błyszczały w półmroku. – Kurwa, Madzia – wyszeptał, gdy przyspieszyła, a jej ruchy stały się bardziej gwałtowne. Siedzenie pod nimi zaskrzypiało cicho, ale Kuba nawet nie drgnął.

Madzia pochyliła się do przodu, opierając dłonie na jego klatce piersiowej, i zaczęła dosiadać go jeszcze mocniej, czując, jak jego kutas wbija się w nią raz za razem. Jej cycki podskakiwały pod sukienką, a sutki, twarde jak kamyki, rysowały się wyraźnie pod materiałem. Tomek wsunął dłoń pod dekolt, wyciągając jeden z nich na wierzch, i ścisnął mocno, wywołując u niej zduszony jęk. – Cicho – powtórzył, ale sam ledwo panował nad sobą, gdy jej cipka zaciskała się wokół niego przy każdym ruchu.

Poruszała się teraz w dzikim rytmie, jej biodra uderzały o jego uda, a mokre odgłosy ich ciał mieszały się z ich przyspieszonymi oddechami. Madzia czuła, jak napięcie w niej rośnie – była już blisko, ale chciała, by on doszedł pierwszy. Zwolniła na moment, unosząc się lekko, a potem opadła na niego z całej siły, kręcąc biodrami w kółko. Tomek syknął, a jego dłonie wbiły się w jej skórę. – Dojdziesz? – szepnęła, pochylając się, by musnąć jego usta.

– Zaraz – wychrypiał, a ona uśmiechnęła się triumfalnie. Przyspieszyła znów, ujeżdżając go jak oszalała, czując, jak jego kutas pulsuje w niej coraz mocniej. W końcu napiął się cały, jego biodra uniosły się do góry, a z gardła wyrwał mu się stłumiony jęk. Madzia poczuła, jak wypełnia ją gorące ciepło, gdy doszedł w niej, a jego palce zacisnęły się na jej tyłku tak mocno, że aż zabolało.

Nie przestała się ruszać – dosiadała go jeszcze chwilę, wyciągając z niego każdy spazm, aż w końcu sama dotarła na skraj. Przygryzła wargę, by nie krzyknąć, gdy orgazm wstrząsnął jej ciałem. Jej cipka zacisnęła się wokół niego, a nogi zadrżały, gdy fala rozkoszy rozlała się po całym jej ciele. Opadła na niego, dysząc ciężko, a jej czoło spoczęło na jego ramieniu.

Siedzieli tak chwilę, próbując złapać oddech. Tomek pogładził ją po plecach, a potem delikatnie uniósł jej biodra, wysuwając się z niej. Madzia poprawiła sukienkę, czując, jak jego sperma spływa po jej udach, ale nie przejmowała się tym. Spojrzała na niego z lekkim uśmiechem, a on odwzajemnił spojrzenie, wciąż lekko oszołomiony.

– Musimy jechać – mruknął w końcu, zerkając na Kubę, który nadal spał jak zabity. Madzia skinęła głową i przesunęła się na swoje miejsce, poprawiając włosy. Tomek wrócił za kierownicę, uruchomił silnik i ruszyli w drogę, jakby nic się nie stało.

Madzia siedziała z tyłu, wciąż czując gorąco między nogami i lepkość na udach. Sukienka była lekko pognieciona, ale w półmroku samochodu nikt by tego nie zauważył. Kuba nadal spał z głową opartą o szybę, jego oddech był równy, a usta lekko rozchylone. Tomek prowadził w milczeniu, ale co chwilę zerkał na nią w lusterku – jego spojrzenie było ciężkie, pełne niedopowiedzeń. Madzia odwróciła wzrok, udając, że patrzy przez okno, ale w jej głowie wciąż przewijały się obrazy sprzed chwili: jego dłonie na jej biodrach, twardość wchodząca w nią raz za razem, ten moment, gdy oboje stracili kontrolę. Uśmiechnęła się do siebie, czując dreszczyk emocji na myśl o tym, jak blisko granicy się znaleźli.

Samochód sunął przez miasto, mijając rozświetlone witryny i ciemne zaułki. Madzia przesunęła dłoń na swoje udo, delikatnie muskając skórę tam, gdzie jeszcze przed chwilą czuła jego palce. To nie wystarczyło – adrenalina wciąż krążyła w jej żyłach, a ciało domagało się więcej. Zerknęła na Tomka, a potem na Kubę, upewniając się, że ten drugi wciąż jest nieświadomy. Przełknęła ślinę i nachyliła się lekko do przodu, kładąc dłoń na ramieniu Tomka.

– Zatrzymaj się jeszcze raz – szepnęła, jej głos był cichy, ale stanowczy. Tomek uniósł brew, ale nie zaprotestował. Po chwili skręcił w kolejną boczną uliczkę, tym razem jeszcze bardziej odludną – wokół nie było żywej duszy, tylko stare magazyny i zarośnięte pobocza. Zgasił silnik i odwrócił się do niej, opierając łokieć o fotel.

– Co teraz? – zapytał, a w jego tonie słychać było mieszankę ciekawości i rozbawienia. Madzia nie odpowiedziała od razu – zamiast tego znów przesunęła się na środek tylnego siedzenia, rozchyliła nogi i spojrzała na niego wyzywająco. – Wracaj tu – rzuciła, a jej dłoń powędrowała pod sukienkę, muskając mokre majtki. Tomek westchnął cicho, ale nie trzeba go było długo namawiać. Wysiadł z przodu i znów wślizgnął się na tylne siedzenie, zamykając drzwi z lekkim trzaskiem.

Tym razem nie było żadnych wstępów. Madzia rzuciła się na niego, siadając mu na kolanach tak, jak wcześniej, ale teraz z jeszcze większą desperacją. Jej usta znalazły jego wargi w gwałtownym pocałunku, a ręce od razu powędrowały do jego spodni. Rozpięła je w pośpiechu, szarpiąc materiał, aż jego kutas znów był wolny – wciąż twardy, jakby pierwsza runda tylko zaostrzyła jego apetyt. Tomek chwycił ją za biodra, unosząc ją lekko, a ona sama odsunęła majtki na bok, nie tracąc czasu na ich zdejmowanie.

Opadła na niego jednym płynnym ruchem, nabijając się na całą długość. Jęknęła cicho, ale stłumiła dźwięk, gryząc wargę – Kuba wciąż spał z przodu, a świadomość tego tylko podsycała jej podniecenie. Zaczęła poruszać biodrami, ujeżdżając go powoli, ale zdecydowanie, czując, jak każdy centymetr jego kutasa wypełnia ją od nowa. Tomek zacisnął dłonie na jej tyłku, pomagając jej utrzymać rytm, a jego oddech stał się cięższy, bardziej urywany.

– Szybciej – mruknął, a Madzia posłuchała. Przyspieszyła, dosiadając go z taką siłą, że siedzenie pod nimi zaskrzypiało głośniej niż wcześniej. Jej biodra uderzały o jego uda, a mokre odgłosy ich ciał odbijały się echem w ciasnej przestrzeni samochodu. Czuła, jak jej cipka zaciska się wokół niego przy każdym ruchu, a napięcie w dole brzucha narastało z każdą sekundą. Tomek wsunął dłoń pod jej sukienkę, znajdując jej łechtaczkę, i zaczął ją masować kciukiem, jednocześnie wpychając się w nią biodrami od dołu.

Madzia sapnęła, odchylając głowę do tyłu, a jej cycki znów podskakiwały pod materiałem sukienki. Tym razem nie próbowała być cicho – z jej ust wydobył się stłumiony jęk, gdy Tomek ścisnął jej sutek przez tkaninę, a drugą ręką przyciągnął ją bliżej, całując ją zachłannie. Poruszała się na nim jak w transie, jej ruchy były dzikie, niemal zwierzęce – ujeżdżała go z taką pasją, że pot spływał jej po karku, a włosy kleiły się do czoła.

Tomek napiął się pod nią, jego palce wbiły się w jej skórę, a z gardła wyrwał mu się zduszony pomruk. – Dojdę – wyszeptał, a Madzia tylko skinęła głową, nie przerywając. Chciała to poczuć jeszcze raz – ten moment, gdy traci kontrolę i wypełnia ją swoim ciepłem. Przyspieszyła jeszcze bardziej, kręcąc biodrami w kółko, a on uniósł się lekko, wpychając się w nią głębiej. W końcu eksplodował – jego kutas zapulsował w niej, a gorące strumienie spermy rozlały się w jej wnętrzu. Madzia zacisnęła się wokół niego, czując, jak jej własne ciało reaguje – orgazm przyszedł nagle, gwałtownie, wstrząsając nią od środka. Przygryzła jego ramię, by nie krzyknąć, a jej nogi zadrżały, gdy fala rozkoszy przetoczyła się przez nią jak burza.

Opadła na niego, dysząc ciężko, a ich ciała były mokre od potu i pożądania. Tomek pogładził ją po plecach, jego oddech powoli się uspokajał. – Jesteś nienasycona – mruknął z lekkim uśmiechem, a ona tylko wzruszyła ramionami, wciąż siedząc na nim, czując, jak jego kutas powoli mięknie w niej.

W końcu zsunęła się z niego, poprawiając sukienkę i majtki, choć wiedziała, że i tak jest cała lepka. Tomek poprawił spodnie, rzucił jej ostatnie spojrzenie i wrócił za kierownicę. Madzia zerknęła na Kubę – nadal spał, nieświadomy tego, co działo się kilka centymetrów od niego. Uśmiechnęła się pod nosem, czując mieszankę satysfakcji i lekkiego poczucia winy, ale to pierwsze zdecydowanie przeważało.

Tomek odpalił silnik i ruszyli w stronę ich mieszkania. Reszta drogi minęła w ciszy, ale napięcie między nimi wciąż wisiało w powietrzu. Gdy dotarli pod blok, Tomek zatrzymał się i odwrócił do Madzi. – Wysiadacie? – zapytał, a w jego głosie słychać było cień ironii.

– Tak – odparła, budząc Kubę lekkim szturchnięciem. – Chodź, kochanie, jesteśmy na miejscu. – Kuba mruknął coś niewyraźnie, przecierając oczy, i wysiadł z samochodu, chwiejąc się lekko. Madzia poszła za nim, ale zanim zamknęła drzwi, rzuciła Tomkowi ostatnie spojrzenie – krótkie, ale pełne obietnicy.

– Do zobaczenia w pracy – mruknął, a ona skinęła głową, zamykając drzwi. Odprowadziła Kubę do mieszkania, pomogła mu się położyć, a potem stanęła przy oknie, patrząc, jak samochód Tomka znika w ciemności. W głowie miała już plan na kolejne spotkanie – bo to, co się stało, tylko zaostrzyło jej apetyt. Wiedziała, że wróci po więcej, a myśl o tym sprawiła, że jej usta rozciągnęły się w lekkim, zadziornym uśmiechu.

Finał na Piersiach po Ostrym Lodziku | Opowiadania Cuckold

Kuba i Madzia wynajmowali razem niewielkie mieszkanie na obrzeżach miasta – skromne, ale przytulne, z balkonem wychodzącym na cichą uliczkę. Tego wieczoru Kuba miał zostać dłużej w pracy, a Madzia, drobna brunetka o łagodnych rysach i nieśmiałym uśmiechu, wracała z biura z lekkim uśmiechem na twarzy. Nie spieszyła się – dzień był ciepły, a zachodzące słońce rzucało złote refleksy na chodnik. Przy wejściu do klatki schodowej zauważyła Tomka, kolegę z pracy, który stał oparty o ścianę i palił papierosa. Wysoki, z ciemnymi włosami i zadziornym spojrzeniem, zawsze miał w sobie coś, co ją intrygowało, choć nigdy nie dawała tego po sobie poznać.

Finał na Piersiach po Ostrym Lodziku | Opowiadania Cuckold

– Cześć, Madzia – rzucił, unosząc lekko kącik ust, gdy ją zobaczył. Wypuścił dym i zgasił niedopałek o mur. – Co słychać? Kuba już w domu?

– Nie, jeszcze nie – odpowiedziała, poprawiając ramiączko torebki na ramieniu. Jej głos był cichy, ale w oczach błysnęło coś figlarnego. – A ty co tu robisz?

– Byłem w okolicy, pomyślałem, że zajrzę – odparł nonszalancko, choć oboje wiedzieli, że to naciągane wyjaśnienie. Mieszkanie Madzi i Kuby nie było miejscem, które odwiedza się „przypadkiem”. Zbliżył się o krok, a ona nie cofnęła się, choć poczuła, jak serce bije jej trochę szybciej. – Nie przeszkadzam?

– Nie – rzuciła krótko, unosząc lekko podbródek. Stała teraz bliżej niego, czując zapach jego wody po goleniu zmieszany z dymem papierosowym. Tomek wyciągnął rękę i delikatnie odgarnął jej kosmyk włosów, który opadł na policzek. Palce zatrzymały się na chwilę przy jej skórze, a ona nie zaprotestowała. Zamiast tego spojrzała mu w oczy, lekko rozchylając usta.

– Wiesz, że zawsze mi się podobałaś? – powiedział cicho, zniżając głos. Jego dłoń zsunęła się na jej kark, a kciuk musnął delikatnie miejsce za uchem. Madzia poczuła dreszcz, ale nie odsunęła się. Zamiast tego uśmiechnęła się lekko, jakby chciała go zachęcić.

– Mówisz to każdej? – zapytała zaczepnie, przekrzywiając głowę. Jej dłoń powędrowała na jego klatkę piersiową, niby przypadkiem, ale zatrzymała się tam, czując ciepło jego ciała przez cienką koszulkę.

– Nie każdej – odparł, a jego druga ręka znalazła się na jej talii. Przyciągnął ją bliżej, tak że ich ciała niemal się stykały. Madzia przełknęła ślinę, ale nie przerwała tej gry. Pochyliła się lekko, a on wykorzystał moment – jego usta znalazły się przy jej uchu, szepcząc: – Może powinniśmy gdzieś się schować?

– Nie musimy – mruknęła, spoglądając na niego spod rzęs. – Kuba wraca późno. – To zdanie zawisło w powietrzu jak zaproszenie. Tomek uśmiechnął się szerzej, a jego dłoń zsunęła się niżej, zatrzymując się na jej biodrze. Madzia poczuła, jak robi jej się gorąco, a adrenalina miesza się z podnieceniem. Odwróciła lekko głowę, a on nie czekał dłużej – pocałował ją, najpierw ostrożnie, ale gdy oddała pocałunek, jego język wsunął się głębiej, a dłonie zacisnęły się na jej ciele.

Stali tak chwilę, przyciśnięci do ściany klatki schodowej, gdzie każdy mógł ich zobaczyć, ale to tylko podsycało napięcie. Madzia odsunęła się pierwsza, dysząc lekko, i spojrzała na niego z błyskiem w oczach. – Chodź – szepnęła, wskazując głową na wąską alejkę obok budynku, gdzie latarnie rzucały tylko słabe światło. Tomek nie protestował. Poszli tam, a gdy tylko znaleźli się poza zasięgiem wzroku przechodniów, przyciągnął ją do siebie jeszcze mocniej.

Jego dłonie powędrowały pod jej sukienkę, muskając uda, a ona westchnęła cicho, opierając się o ścianę. Pocałunki stały się bardziej zachłanne, a Madzia, zazwyczaj skromna i cicha, teraz oddawała się temu z zaskakującą śmiałością. Wplotła palce w jego włosy, przyciągając go bliżej, a gdy poczuła, jak jego ręka przesuwa się wyżej, rozchyliła lekko nogi, dając mu dostęp. Tomek uśmiechnął się w jej usta, a potem odsunął się na moment, spoglądając na nią z góry.

– Klęknij – powiedział cicho, ale stanowczo. Madzia zawahała się tylko przez sekundę, po czym powoli opadła na kolana, czując zimny beton pod skórą. Jej sukienka podwinęła się lekko, odsłaniając uda, a ona spojrzała na niego z dołu, z mieszanką nieśmiałości i podniecenia. Tomek rozpiął pasek, a potem spodnie, wyciągając nabrzmiałego kutasa, który już sterczał gotowy. Madzia przełknęła ślinę, ale nie cofnęła się – wyciągnęła rękę i objęła go delikatnie, przesuwając dłonią wzdłuż całej długości.

– No dalej – mruknął, kładąc dłoń na jej głowie. Nie musiał jej długo namawiać. Madzia pochyliła się i wzięła go do ust, najpierw ostrożnie, obejmując czubek wargami, a potem coraz głębiej. Poruszała głową w rytmie, który szybko stał się bardziej zdecydowany, a jej język ślizgał się po nim, wywołując u Tomka cichy pomruk zadowolenia. Jedną ręką ściskał jej włosy, drugą oparł o ścianę, oddychając coraz ciężej.

Madzia pracowała ustami z wprawą, której nikt by się po niej nie spodziewał – skromna brunetka z biura teraz klęczała w ciemnej alejce, ssąc kutasa kolegi z pracy z taką pasją, że jej policzki zapadały się przy każdym ruchu. Ślina spływała jej po brodzie, ale nie przerywała – przyspieszyła, czując, jak Tomek napina się coraz bardziej. Jego dłoń w jej włosach zacisnęła się mocniej, a ona jęknęła cicho, wibracje jej głosu tylko wzmagając jego przyjemność.

Po kilku minutach Tomek odsunął jej głowę, dysząc ciężko. – Czekaj – rzucił, a Madzia, z ustami jeszcze wilgotnymi, spojrzała na niego pytająco. Wyciągnął ją na nogi, a potem znów wsunął dłoń pod jej sukienkę, tym razem nie bawiąc się w subtelności – jego palce wcisnęły się między jej uda, znajdując mokre majtki. Madzia sapnęła, opierając się o ścianę, gdy zaczął ją pieścić, wpychając dwa palce głęboko, a kciukiem masując łechtaczkę. Jej biodra poruszyły się mimowolnie, a z ust wydobył się stłumiony jęk.

– Dokończysz? – powiedział nagle, wyciągając rękę spod sukienki. Madzia, wciąż rozpalona, wróciła na kolana. Tym razem nie brała go do ust – chwyciła go ręką, ściskając mocno, i zaczęła poruszać dłonią w szybkim, zdecydowanym rytmie. Tomek patrzył na nią z góry, jego oddech stawał się coraz bardziej urywany. Po chwili napiął się cały, a z jego ust wyrwał się zduszony jęk – gorące strumienie spermy trysnęły na jej dekolt, spływając na cycki, które częściowo odsłoniła, rozpinając dwa guziki bluzki. Madzia uśmiechnęła się lekko, wciąż trzymając go w dłoni, a potem wstała, ocierając usta wierzchem ręki.

Tomek poprawił spodnie, spoglądając na nią z uznaniem. – Jesteś niesamowita – rzucił, a ona tylko wzruszyła ramionami, jakby to, co się stało, było czymś zwyczajnym. Odwróciła się i ruszyła w stronę klatki schodowej, zostawiając go w alejce. Weszła do mieszkania, zamknęła drzwi i oparła się o nie, czując, jak adrenalina powoli opada. Na jej ustach błąkał się uśmiech – Kuba jeszcze nie wrócił, a ona miała tajemnicę, którą zamierzała zatrzymać dla siebie. Przynajmniej na razie.


środa, 26 marca 2025

Kolega niespodziewanie wyruchał na weselu moją dziewczynę 2

Madzia i Kuba byli parą, która na pierwszy rzut oka wydawała się zwyczajna. Ona – urocza brunetka o figlarnym uśmiechu, ciemnych oczach i smukłej sylwetce, która przyciągała spojrzenia mężczyzn, gdziekolwiek się pojawiała. On – spokojny, opanowany facet z lekkim uśmiechem, który zawsze wydawał się dumny, że ma u boku taką dziewczynę. Ale ich związek miał pewną tajemnicę, o której wiedzieli tylko oni sami i garstka zaufanych osób. Madzia i Kuba byli parą cuckold – kochali się szczerze, ale oboje czerpali przyjemność z sytuacji, w których Madzia oddawała się innym mężczyznom, a Kuba mógł na to patrzeć, czasem tylko słuchać, a czasem wyobrażać sobie, co się dzieje. To był ich mały, perwersyjny świat, który budowali razem od lat.

Kolega niespodziewanie wyruchał na weselu moją dziewczynę 2

Tego dnia wybrali się na wesele kuzynki Kuby, Ani. Impreza miała się odbyć w eleganckiej sali na obrzeżach miasta, z pięknym ogrodem i klimatycznym wystrojem. Madzia, jak zwykle, wyglądała zjawiskowo. Założyła obcisłą, czarną sukienkę z głębokim dekoltem, która podkreślała jej kształty. Jej długie, ciemne włosy opadały na ramiona, a usta pomalowała czerwoną szminką, która dodawała jej zadziornego uroku. Kuba, ubrany w garnitur, zerkał na nią z dumą, ale i z lekkim dreszczykiem emocji – wiedział, że na takich imprezach Madzia lubi się bawić, a on nigdy nie miał nic przeciwko temu.

Wesele zaczęło się standardowo – powitanie, pierwszy taniec, toasty. Madzia i Kuba siedzieli przy stole z kilkoma znajomymi Kuby, w tym z Tomkiem, jego starym kumplem z liceum. Tomek był wysokim, dobrze zbudowanym facetem o ciemnych włosach i zawadiackim uśmiechu. Zawsze miał w sobie coś z podrywacza, ale Kuba nigdy nie traktował go poważnie – ot, kolega, który lubi pożartować i wypić. Tego wieczoru jednak coś w spojrzeniu Tomka, gdy patrzył na Madzię, sprawiło, że Kuba poczuł znajome mrowienie w żołądku. Madzia też to zauważyła – uśmiechnęła się do Tomka zalotnie, a potem szepnęła Kubie na ucho:

– Widzisz, jak na mnie patrzy? Chyba mu się podobam.

Kuba zaśmiał się cicho.

– Nie dziwię mu się. Wyglądasz jak milion dolarów.

Madzia mrugnęła do niego i wróciła do rozmowy z resztą stołu, ale Kuba już wiedział, że coś się szykuje. Znał ją zbyt dobrze – ten błysk w jej oku oznaczał, że ma ochotę na zabawę. I nie mylił się.

Po kilku godzinach impreza rozkręciła się na dobre. Muzyka grała głośno, parkiet był pełen tańczących ludzi, a alkohol lał się strumieniami. Madzia, po kilku kieliszkach wina, zaczęła być bardziej śmiała. Wstała od stołu i pociągnęła Kubę na parkiet. Tańczyli razem, jej biodra poruszały się w rytm muzyki, a sukienka unosiła się lekko, odsłaniając zgrabne nogi. Kuba czuł na sobie spojrzenia innych facetów, ale najbardziej intensywnie patrzył Tomek, który siedział przy stole z piwem w ręku i uśmiechem, który mówił więcej, niż powinien.

W końcu Madzia wróciła do stołu, a Kuba poszedł po kolejne drinki. Kiedy wrócił, zobaczył, że Tomek przysiadł się bliżej Madzi i coś do niej szepcze. Ona śmiała się, odgarniając włosy z twarzy, a jej ręka niby przypadkiem dotknęła jego ramienia. Kuba usiadł obok, udając, że nic nie widzi, ale w środku czuł, jak adrenalina zaczyna krążyć mu w żyłach. To był ten moment – moment, w którym ich gra mogła się zacząć.

– Kuba, nie masz nic przeciwko, jak porwę twoją dziewczynę na taniec? – zapytał Tomek z szerokim uśmiechem, ale w jego głosie było coś prowokującego.

– Jasne, bawcie się – odpowiedział Kuba, starając się brzmieć nonszalancko. Madzia rzuciła mu szybkie spojrzenie, jakby chciała się upewnić, że wszystko jest w porządku. Skinął jej głową, a ona wstała i ruszyła z Tomkiem na parkiet.

Z początku taniec wyglądał niewinnie – ot, kolega bawi się z dziewczyną kumpla. Ale z każdym kolejnym utworem robiło się coraz goręcej. Tomek przyciągał Madzię bliżej, jego ręce zsuwały się na jej biodra, a ona nie protestowała. Wręcz przeciwnie – śmiała się, kręciła biodrami i rzucała Kubie spojrzenia, które mówiły: „Patrz na mnie”. Kuba siedział przy stole, popijając drinka, i czuł, jak jego serce bije coraz szybciej. To nie była zazdrość – to była ekscytacja. Wiedział, że Madzia robi to dla niego, ale też dla siebie. Uwielbiała być w centrum uwagi, uwielbiała czuć, że inni faceci jej pragną.

Po kilku piosenkach Madzia wróciła do stołu, zarumieniona i lekko zdyszana. Tomek szedł za nią, a w jego oczach błyszczało coś dzikiego. Usiadł obok niej, bliżej niż wcześniej, i zaczął coś opowiadać, gestykulując energicznie. Madzia słuchała, śmiejąc się, a jej ręka znów „przypadkiem” wylądowała na jego udzie. Kuba obserwował to wszystko, czując, jak napięcie rośnie. W końcu Madzia nachyliła się do niego i szepnęła:

– Chcesz, żebym poszła z nim na chwilę na spacer? W ogrodzie jest ciemno, nikt nie zauważy.

Kuba przełknął ślinę. To był ten moment, na który czekał, ale zawsze czuł lekkie ukłucie niepewności, zanim się zgodził.

– Idź – powiedział cicho. – Ale potem mi wszystko opowiesz.

Madzia uśmiechnęła się szeroko, pocałowała go szybko w policzek i wstała.

– Tomek, chodź, pokażesz mi ogród – rzuciła głośno, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Tomek spojrzał na Kubę, jakby chciał się upewnić, że nie ma sprzeciwu, ale Kuba tylko wzruszył ramionami i uniósł kieliszek w geście toastu. Chwilę później oboje zniknęli za drzwiami prowadzącymi na zewnątrz.

Kuba siedział przy stole, starając się wyglądać normalnie, ale w głowie miał gonitwę myśli. Wyobrażał sobie, co się dzieje w ogrodzie – jak Tomek przyciąga Madzię do siebie, jak ona się śmieje, jak jej ręce wędrują po jego ciele. Wiedział, że Madzia uwielbia takie sytuacje – szybkie, spontaniczne numery z facetami, którzy nie mają pojęcia, że jej chłopak o wszystkim wie i to aprobuje. Czekał, popijając drinka, a czas dłużył mu się w nieskończoność.

Po jakichś dwudziestu minutach Madzia wróciła. Jej włosy były lekko potargane, sukienka trochę pognieciona, a na twarzy miała ten charakterystyczny uśmiech – mieszankę satysfakcji i figlarności. Usiadła obok Kuby, a Tomek pojawił się chwilę później, udając, że nic się nie stało, choć jego rozchełstana koszula i zarumienione policzki mówiły co innego.

– I jak spacer? – zapytał Kuba, patrząc Madzi w oczy.

– Bardzo przyjemny – odpowiedziała z uśmiechem, kładąc rękę na jego udzie. – Opowiem ci później, jak wrócimy do domu.

Kuba poczuł, jak fala gorąca zalewa mu ciało. Wiedział, że to nie koniec – Madzia zawsze miała w zanadrzu więcej szczegółów, które uwielbiał słuchać. Ale na razie siedzieli przy stole, udając, że wszystko jest normalnie, podczas gdy Tomek zerkał na Madzię z wyraźnym zadowoleniem, nie mając pojęcia, że właśnie odegrał główną rolę w ich prywatnej grze.


Kuba siedział przy stole, czując, jak emocje w nim buzują. Madzia wyglądała na rozluźnioną, jakby spacer z Tomkiem był tylko niewinną przerwą od weselnego zgiełku, ale on znał ją zbyt dobrze. Ten błysk w jej oku, lekki rumieniec na policzkach i sposób, w jaki poprawiała sukienkę, zdradzały, że wydarzyło się coś więcej. Tomek wrócił do rozmowy z innymi gośćmi, rzucając od czasu do czasu spojrzenia w stronę Madzi, jakby chciał się upewnić, że ich mały sekret jest bezpieczny. Kuba uśmiechnął się pod nosem – gdyby tylko Tomek wiedział, że nie musi się kryć.

Impreza trwała w najlepsze, ale dla Kuby czas płynął teraz inaczej. Każdy gest Madzi, każde jej słowo, było jak zapowiedź tego, co usłyszy później. Uwielbiał te chwile po wszystkim, kiedy siadali razem w domu, a ona opowiadała mu ze szczegółami, co się działo – jak ją dotykali, co mówili, jak reagowała. To był ich rytuał, który cementował ich związek w sposób, którego większość ludzi nigdy by nie zrozumiała.

Madzia wstała od stołu, żeby poprawić makijaż w łazience. Kuba odprowadził ją wzrokiem, zauważając, jak jej biodra kołyszą się w rytm kroków. Wróciła po kilku minutach, jeszcze bardziej promienna, i usiadła tak blisko niego, że czuł ciepło jej ciała. Nachyliła się i szepnęła mu na ucho:

– Chcesz wiedzieć, co się stało w ogrodzie?

Kuba skinął głową, czując, jak serce podchodzi mu do gardła.

– Ale krótko, na razie – powiedział cicho. – Resztę opowiesz w domu.

Madzia uśmiechnęła się figlarnie.

– Tomek mnie pocałował. A potem… no wiesz, nie mogłam się powstrzymać. Zrobiłam mu dobrze, tam, za krzakami. Był w szoku, ale mu się podobało.

Kuba przełknął ślinę, wyobrażając sobie scenę – Madzia klęcząca w ciemności, jej czerwone usta pracujące na Tomku, a on, nieświadomy niczego, oddający się chwili. Poczuł znajome ciepło rozlewające się po ciele.

– I co potem? – zapytał, starając się brzmieć spokojnie.

– Wróciliśmy, jakby nic się nie stało – zachichotała. – Ale myślę, że on chce więcej. Patrzy na mnie cały czas.

Kuba zerknął na Tomka, który akurat śmiał się z jakiegoś żartu przy stole. Rzeczywiście, co chwilę rzucał Madzi ukradkowe spojrzenia, a w jego oczach było coś, co zdradzało, że ogród to dla niego za mało. Kuba znał Madzię – jeśli miała ochotę, nie poprzestawała na jednym razie. A on nie miał zamiaru jej powstrzymywać.

Wesele trwało, a atmosfera robiła się coraz luźniejsza. Goście byli już dobrze wstawieni, muzyka grała głośniej, a parkiet wypełniał się parami i grupkami tańczących. Madzia znów wstała, tym razem ciągnąc Kubę za rękę.

– Chodź, zatańczymy – powiedziała, ale w jej głosie było coś więcej niż zaproszenie do tańca.

Na parkiecie przyciągnęła go blisko, jej ręce oplotły jego szyję, a usta znalazły się tuż przy jego uchu.

– Myślisz, że Tomek by się odważył na więcej? – szepnęła, a jej oddech musnął jego skórę.

– Jeśli mu dasz szansę, to na pewno – odpowiedział Kuba, czując, jak jej bliskość i słowa działają na niego coraz mocniej.

Madzia odsunęła się lekko, uśmiechając się zadziornie.

– A ty byś chciał, żeby spróbował?

Kuba nie musiał odpowiadać – ona znała odpowiedź. Zamiast tego skinął głową, a Madzia cmoknęła go w policzek i wróciła na parkiet, tym razem sama. Zaczęła tańczyć, kręcąc biodrami w sposób, który przyciągał uwagę wszystkich facetów w pobliżu. Kuba usiadł z powrotem przy stole, obserwując, jak Tomek wstaje i dołącza do niej. Tym razem nie pytał o pozwolenie.

Taniec szybko przeszedł w coś bardziej intymnego. Tomek trzymał Madzię za biodra, a ona ocierała się o niego w rytm muzyki, rzucając Kubie spojrzenia pełne prowokacji. Kuba sączył drinka, czując, jak napięcie rośnie. Wiedział, że to nie koniec – Madzia miała w planach coś więcej, a on nie mógł się doczekać, aż to zobaczy albo usłyszy.

Po kilku utworach Madzia i Tomek znów zniknęli – tym razem nie w ogrodzie, ale w stronę korytarza prowadzącego do pokoi gościnnych na piętrze. Kuba został przy stole, udając, że rozmawia z innymi, ale jego myśli były gdzie indziej. Wyobrażał sobie, co się dzieje – jak Tomek zdejmuje z Madzi sukienkę, jak ona śmieje się, prowokując go, jak jej ręce i usta znów idą w ruch. Czuł mieszankę podniecenia i lekkiego dyskomfortu, ale to właśnie ta mieszanka napędzała ich związek.

Po jakichś trzydziestu minutach Madzia wróciła. Tym razem jej makijaż był lekko rozmazany, a sukienka jeszcze bardziej pognieciona. Usiadła obok Kuby, jakby nigdy nic, i wzięła łyk jego drinka.

– Jesteś zły? – zapytała z uśmiechem, choć dobrze znała odpowiedź.

– Nie – odpowiedział, kładąc rękę na jej udzie. – Ale chcę wszystko usłyszeć.

– W domu – obiecała, a potem nachyliła się i dodała szeptem: – Tym razem poszliśmy na całość. W pokoju na górze. Tomek był… no, powiedzmy, że się postarał.

Kuba poczuł, jak krew uderza mu do głowy. Wyobraźnia podsuwała mu obrazy – Madzia na łóżku, z Tomkiem nad nią, jej jęki rozchodzące się po cichym pokoju. Wiedział, że opowie mu o tym ze szczegółami, a on będzie słuchał, chłonąc każde słowo.

Tomek wrócił kilka minut później, wyglądając na zadowolonego z siebie. Usiadł po drugiej stronie stołu, unikając wzroku Kuby, ale rzucając Madzi uśmiechy, które mówiły wszystko. Kuba nie miał do niego żalu – Tomek był tylko pionkiem w ich grze, nieświadomym aktorem w przedstawieniu, które Madzia i Kuba reżyserowali razem.

Wesele powoli dobiegało końca. Goście rozchodzili się do domów, a Madzia i Kuba wsiedli do taksówki. W drodze do domu milczeli, ale napięcie między nimi było niemal namacalne. Gdy tylko zamknęli za sobą drzwi mieszkania, Madzia rzuciła torebkę na podłogę i usiadła na kanapie, przyciągając Kubę do siebie.

– Chcesz usłyszeć, co się działo? – zapytała, a jej głos był pełen obietnicy.

– Każde słowo – odpowiedział, siadając obok niej.

I wtedy zaczęła opowiadać – o tym, jak Tomek zaciągnął ją do pokoju, jak zsunął z niej sukienkę, jak całował ją po szyi, a potem niżej. Opowiadała, jak klęknęła przed nim w ogrodzie, a potem, jak w pokoju na górze dała mu wszystko, czego chciał. Kuba słuchał, czując, jak jej słowa działają na niego mocniej niż cokolwiek innego. To była ich gra, ich miłość – dziwna, perwersyjna, ale prawdziwa.

Madzia opowiadała z takim zaangażowaniem, że Kuba czuł się, jakby sam tam był – w ogrodzie, gdzie wiatr szumiał w krzakach, a jej usta pracowały na Tomku, i w pokoju na górze, gdzie łóżko zaskrzypiało pod ich ciężarem. Jej głos, lekko ochrypły od emocji, malował obrazy tak żywe, że Kuba niemal czuł zapach jej perfum zmieszany z potem i alkoholem unoszącym się w powietrzu wesela. Siedział na kanapie, wpatrzony w jej błyszczące oczy, a ona, gestykulując, opisywała każdy szczegół – jak Tomek szarpał jej sukienkę, jak jego ręce błądziły po jej ciele, jak szeptał jej do ucha, że jest niesamowita. Madzia nie pomijała niczego, wiedząc, że Kuba uwielbia te detale, że to one podkręcają jego podniecenie do granic możliwości.

– Wiesz, co było najlepsze? – zapytała w końcu, kładąc dłoń na jego klatce piersiowej. – Że cały czas myślałam o tobie. O tym, jak siedzisz przy stole i czekasz, jak się zastanawiasz, co robię. To mnie nakręcało jeszcze bardziej.

Kuba uśmiechnął się, czując, jak jej słowa trafiają prosto w sedno. To była prawda – ich związek opierał się na tym dziwnym, ale idealnym dla nich balansie. On dawał jej wolność, a ona dawała mu emocje, których nie znalazłby nigdzie indziej.

– A Tomek? – zapytał, przesuwając rękę po jej udzie. – Myślisz, że domyśla się, że ja wiem?

Madzia zaśmiała się cicho, kręcąc głową.

– Nie ma szans. Był zbyt zajęty sobą, żeby cokolwiek podejrzewać. Dla niego to pewnie jednorazowa przygoda, o której będzie myślał przez lata. Nie ma pojęcia, że to nasza gra.

Kuba przyciągnął ją bliżej, czując, jak jej ciepło przenika przez materiał sukienki, która wciąż nosiła ślady ich weselnej przygody – lekkie zagniecenia, delikatny zapach męskiej wody kolońskiej, który nie należał do niego. Pocałował ją, a ona oddała pocałunek z pasją, jakby chciała mu pokazać, że choć oddaje się innym, to zawsze wraca do niego. Ich usta poruszały się w znajomym rytmie, ale tym razem było w tym coś więcej – dzikość, która narastała przez cały wieczór, teraz znajdowała ujście.

– Jesteś niesamowita – powiedział, odrywając się od niej na moment. – Wiesz, że nikt inny by tego nie zrozumiał?

Madzia uśmiechnęła się, przeczesując palcami jego włosy.

– Dlatego jesteśmy razem. Ty mnie rozumiesz, a ja rozumiem ciebie. To nasz świat.

Wstała z kanapy, ciągnąc go za rękę w stronę sypialni. Sukienka zsunęła się z jej ramion, odsłaniając ciało, które jeszcze kilka godzin temu było w rękach Tomka. Kuba patrzył na nią, czując mieszankę dumy, pożądania i czegoś, co można by nazwać miłością w jej najczystszej, choć nietypowej formie. Gdy położyli się na łóżku, Madzia znów zaczęła szeptać – tym razem nie o Tomku, ale o tym, co chce zrobić z Kubą, jak chce mu wynagrodzić ten wieczór. Jej słowa były jak paliwo, a on oddał się jej całkowicie, wiedząc, że to, co ich łączy, jest czymś wyjątkowym.

Kiedy zasnęli, przytuleni do siebie, w pokoju panowała cisza przerywana tylko ich spokojnymi oddechami. Wesele, Tomek, ogród i pokój na górze były już tylko wspomnieniem – kolejnym rozdziałem w ich historii, który zapisali razem. Kuba wiedział, że następnego dnia Madzia będzie się śmiać, wspominając miny Tomka, a on będzie słuchał, znów czując ten dreszczyk. Bo choć Madzia lubiła ciągnąć innym facetom, a Kuba lubił na to patrzeć, ich miłość była nietykalna – zbudowana na zaufaniu, pragnieniach i sekrecie, który należał tylko do nich.

wtorek, 25 marca 2025

Sąsiad Wyruchał Moją Narzeczoną w Tyłek

To moja narzeczona – cicha, skromna brunetka z dużymi, brązowymi oczami, które zawsze wydawały mi się pełne ciepła i niewinności. Długie, ciemne włosy, najczęściej związane w luźny kok, i ten jej delikatny uśmiech – zawsze myślałem, że to dziewczyna, z którą mogę zbudować przyszłość. Rok temu jej się oświadczyłem, a ona powiedziała "tak" z tym swoim miękkim, nieśmiałym głosem. Była dla mnie ideałem – dobrze wychowana, ciepła, taka, co to woli wieczór z książką niż imprezy. Ale ostatnio coś się zmieniło. Zauważyłem drobiazgi – rumieńce na jej twarzy bez powodu, spojrzenia, które uciekały, kiedy pytałem, gdzie była. Wmawiałem sobie, że to stres przed ślubem, że przesadzam. Ale prawda okazała się inna, dużo bardziej bolesna.

Sąsiad Wyruchał Moją Narzeczoną w Tyłek

Wszystko zaczęło się w sobotnie popołudnie. Był początek wiosny, szary dzień, kiedy powietrze pachnie mokrą ziemią, a w naszym bloku unosi się zapach czyjegoś prania. Magda powiedziała, że musi skoczyć na chwilę do piwnicy – coś o starym pudełku z dekoracjami, które chciała przejrzeć przed remontem. Nie miałem powodu, żeby jej nie wierzyć. Stałem przy oknie w salonie, popijając kawę, kiedy zauważyłem ruch na podwórku. To był Bartek, nasz sąsiad z parteru. Typowy facet po trzydziestce – wysoki, z ciemnym zarostem i tym uśmiechem, który zawsze wydawał mi się zbyt pewny siebie. Nie lubiłem go, ale nigdy nie miałem konkretnego powodu. Ot, zwykły sąsiad, czasem zamieniliśmy kilka słów na klatce schodowej. Tego dnia coś mnie tknęło – może to, jak szybko ruszył w stronę piwnic, jakby na kogoś czekał.

Nie wiem, co mną kierowało, ale postanowiłem sprawdzić. Zszedłem cicho po schodach, mijając sąsiadów z uśmiechem, jakby nic się nie działo. Piwnica była na dole, za ciężkimi, metalowymi drzwiami, które zawsze skrzypiały. Zatrzymałem się przed nimi, nasłuchując. Najpierw usłyszałem jej głos – cichy, stłumiony śmiech Magdy, ten sam, który zawsze mnie rozbrajał. A potem jego – niski, pewny siebie ton Bartka. Serce mi przyspieszyło. Pchnąłem drzwi powoli, tak żeby nie zaskrzypiały, i zajrzałem do środka.

Stali w rogu, przy starej szafce, którą kiedyś sami tam wstawiliśmy. Magda miała na sobie swoją ulubioną granatową sukienkę, tę, która opinała jej biodra i zawsze mi się podobała. Torba z dekoracjami leżała na ziemi, zapomniana. Bartek stał blisko, za blisko, z ręką opartą o ścianę nad jej głową. Patrzyłem, jak Magda odgarnia włosy z twarzy i uśmiecha się do niego, z tym błyskiem w oczach, którego nigdy u niej nie znałem.

– No co, Bartek, znowu mnie zagadujesz? – rzuciła cicho, a w jej głosie było coś figlarnego, coś, co reserved dla mnie.

– A ty znowu się prosisz – odparł, a jego dłoń zsunęła się z ściany na jej ramię, muskając ją powoli.

Nie mogłem uwierzyć. Moja Magda, ta dobrze wychowana dziewczyna, która jeszcze wczoraj planowała z mną ślub, teraz flirtowała z tym typem w piwnicy. Ale to, co stało się potem, przeszło moje najgorsze wyobrażenia. Bartek chwycił ją za biodra i obrócił tyłem do siebie, a ona nie protestowała – wręcz przeciwnie, oparła się dłońmi o ścianę, jakby czekała na to od dawna. Widziałem, jak podciąga jej sukienkę, odsłaniając czarne majtki, które zsunął jednym ruchem. Stałem jak wryty, z głową pełną chaosu, patrząc, jak moja narzeczona pozwala mu na coś, czego nigdy byśmy nie zrobili.

Bartek rozpiął spodnie, a jego ruchy były szybkie, pewne, jakby to nie był ich pierwszy raz. Magda odwróciła głowę, spoglądając na niego przez ramię, a jej usta ułożyły się w lekki uśmiech. Wyciągnął małą tubkę z kieszeni – coś, co wyglądało jak lubrykant – i wycisnął trochę na palce. Patrzyłem, jak wsunął rękę między jej pośladki, rozsmarowując żel powoli, z wprawą, która mnie zmroziła. Magda westchnęła cicho, przymykając oczy, a jej biodra poruszyły się lekko, jakby zachęcała go do dalszego działania. Jego palce znikały w niej, najpierw jeden, potem dwa, rozciągając ją ostrożnie, ale zdecydowanie. Widziałem, jak jej ciało reaguje – jak napina się i rozluźnia, jak jej oddech przyspiesza.

– Gotowa? – zapytał, a ona tylko skinęła głową, nie odzywając się.

Wtedy Bartek chwycił go w rękę, naprowadził na nią i pchnął powoli. Magda syknęła cicho, ale nie cofnęła się – wręcz przeciwnie, wypięła się bardziej, ułatwiając mu dostęp. Widziałem, jak jego член znika w niej, centymetr po centymetrze, jak jej tyłek zaciska się wokół niego, a potem rozluźnia, przyjmując go całego. Bartek zatrzymał się na moment, dając jej czas, a potem zaczął się poruszać – najpierw powoli, jakby testował grunt, a potem coraz szybciej, coraz głębiej. Jego dłonie ściskały jej biodra, zostawiając czerwone ślady na jej bladej skórze, a ona opierała się o ścianę, z głową pochyloną, oddychając ciężko.

Patrzyłem, jak jej ciało kołysze się w rytmie jego ruchów, jak jej sukienka podskakuje przy każdym pchnięciu, odsłaniając coraz więcej. Bartek trzymał ją mocno, a jego biodra uderzały o nią z mokrym, rytmicznym dźwiękiem, który odbijał się od betonowych ścian. Magda czasem podnosiła głowę, odgarniając włosy, a jej usta otwierały się w cichych westchnieniach – nie były to jęki bólu, tylko czystej przyjemności. Widziałem, jak jej palce zaciskają się na ścianie, jak jej nogi drżą, ale nie ustępują. Bartek przyspieszył, a jego ruchy stały się bardziej gwałtowne – wyciągał się niemal cały, tylko po to, żeby zaraz wrócić, głęboko, z siłą, która sprawiała, że jej ciało podskakiwało.

W pewnej chwili chwycił ją za włosy, pociągając lekko do tyłu, a ona wygięła się w łuk, odsłaniając szyję. – Lubisz to, co? – rzucił, a ona odpowiedziała cichym "tak", ledwie słyszalnym, ale wystarczającym, żeby moje serce pękło na pół. Jego ręka zsunęła się na jej pośladek, ściskając go mocno, a potem rozchylił ją szerzej, wchodząc jeszcze głębiej. Widziałem, jak jej tyłek zaciska się wokół niego, jak jej mięśnie pracują, dostosowując się do jego tempa. Bartek sapnął głośno, a jego ruchy stały się chaotyczne, jakby zbliżał się do końca.

Magda zaczęła poruszać biodrami, napierając na niego, jakby chciała więcej. Jej oddech był szybki, urywany, a dłonie ślizgały się po ścianie, szukając oparcia. Bartek pochylił się nad nią, szepcząc coś, czego nie usłyszałem, a potem wyprostował się i przyspieszył jeszcze bardziej. Jego ręce ściskały ją tak mocno, że widziałem odciski palców na jej skórze, a każde pchnięcie wydawało głośny, mokry dźwięk, który mieszał się z jej cichymi pomrukami. Patrzyłem, jak jej tyłek podskakuje, jak jego член wchodzi i wychodzi, lśniący od lubrykantu, jak jej ciało poddaje się mu całkowicie.

W końcu Bartek jęknął głośno, a jego biodra szarpnęły się kilka razy, gwałtownie, jakby pompował w nią wszystko, co miał. Magda westchnęła głęboko, opierając czoło o ścianę, a jej nogi drżały, jakby ledwo się trzymały. Stał w niej jeszcze chwilę, oddychając ciężko, a potem wysunął się powoli, zostawiając ją rozciągniętą i wilgotną. Poprawił spodnie, klepnął ją lekko w tyłek i rzucił: – Jak zawsze, Magda, klasa.

Ona tylko się uśmiechnęła, poprawiając sukienkę. – Do następnego – mruknęła, podnosząc torbę z ziemi, jakby to była zwykła rozmowa o pogodzie. Ruszyła w stronę wyjścia, a ja cofnąłem się szybko, zanim mnie zobaczyli. Wróciłem do mieszkania, zanim zdążyła wejść, i udawałem, że nic się nie stało, kiedy stanęła w drzwiach z tym swoim niewinnym uśmiechem.

– Znalazłam te dekoracje – powiedziała, stawiając torbę na stole. – Chcesz zobaczyć?

Skinąłem głową, ale w środku wszystko mi się trzęsło. Moja Magda, moja narzeczona, ta cicha, skromna dziewczyna, którą miałem poślubić, właśnie dała się wyruchać w tyłek naszemu sąsiadowi w piwnicy. I choć bolało mnie to jak cholera, nie mogłem przestać myśleć o tym, co widziałem – o jej ciele, jej westchnieniach, jej uległości. I o tym, że może nigdy jej tak naprawdę nie znałem.

Ssałam Sąsiadowi Na Klatce Schodowej | Opowiadanie Erotyczne

Mam na imię Kuba i od siedmiu lat jestem z Magdą. To dziewczyna, jakich mało – cicha, skromna, z tymi dużymi, brązowymi oczami, które zawsze wydawały mi się takie niewinne. Ma długie, ciemne włosy, które najczęściej wiąże w luźny kok, i uśmiech, który rozbraja każdego. Zawsze była dla mnie ideałem – dobra, ciepła, taka, co to nigdy nie podnosi głosu, a w domu zawsze czeka z herbatą i rozmową o tym, co słychać. Nigdy nie podejrzewałem, że może być kimś innym niż tą dobrze wychowaną brunetką, którą poznałem na studiach. Ale życie lubi zaskakiwać, a ja przekonałem się o tym w sposób, którego nie zapomnę do końca swoich dni.

Ssałam Sąsiadowi Na Klatce Schodowej | Opowiadanie Erotyczne

Zaczęło się niewinnie. Magda miała swoje małe dziwactwa, ale kto ich nie ma? Czasem znikała na chwilę dłużej, niż potrzeba, żeby wyrzucić śmieci, albo wracała ze sklepu z lekkim rumieńcem na twarzy, tłumacząc, że spieszyła się po schodach. Myślałem, że to nic wielkiego. Że może po prostu jest zmęczona albo rozkojarzona. Ale potem zaczęły się inne sygnały – te drobne rzeczy, które z początku ignorujesz, a potem układają się w całość, jak puzzle, których nie chcesz widzieć. Raz znalazłem ją w kuchni, jak patrzyła w okno z dziwnym uśmiechem, oblizując wargi, jakby coś wspominała. Innym razem wróciła do domu z rozmazaną szminką, choć przysięgała, że nigdzie nie była poza spożywczakiem. Wmawiałem sobie, że to moja wyobraźnia, że przesadzam. Ale prawda i tak mnie dopadła.

Tamtego dnia wszystko się zmieniło. Było późne popołudnie, szary marcowy dzień, jeden z tych, kiedy wilgoć wisi w powietrzu, a klatka schodowa w naszym bloku pachnie mokrym betonem i czyimś obiadem. Magda wyszła do sklepu po mleko i chleb – nic niezwykłego, zwykła codzienność. Stałem w kuchni, krojąc warzywa na kolację, kiedy coś mnie tknęło. Nie wiem, co to było – może instynkt, może ciekawość – ale postanowiłem sprawdzić, co ją tak długo zatrzymuje. Wyszedłem na korytarz, cicho zamykając drzwi, i ruszyłem w dół schodów.

Już na pierwszym półpiętrze usłyszałem ją. Ten jej cichy, stłumiony śmiech, który zawsze wydawał mi się taki uroczy. Zamarłem. Serce mi przyspieszyło, a w głowie pojawiła się pierwsza myśl: "Może rozmawia z sąsiadką". Ale potem usłyszałem drugi głos – męski, niski, należący do Tomka, naszego sąsiada z góry. Faceta po trzydziestce, z tymi szerokimi ramionami i zarozumiałym uśmiechem, który zawsze mnie irytował. Zatrzymałem się za zakrętem, wychylając się ostrożnie, żeby zobaczyć, co się dzieje. I wtedy ich zobaczyłem.

Magda stała przy ścianie, z torbą zakupów odstawioną na bok, a Tomek opierał się o poręcz, blisko niej, za blisko. Miała na sobie ten swój szary płaszczyk i jeansy, które zawsze podkreślały jej zgrabne nogi. Wyglądała jak zwykle – skromnie, niewinnie – ale coś w jej postawie było inne. Patrzyła na niego z dołu, z tym błyskiem w oczach, którego nigdy u niej nie widziałem. Ręka, którą trzymała torbę, teraz spoczywała na jego biodrze, a palce powoli przesuwały się w górę, muskając materiał jego spodni. Stałem jak wryty, nie mogąc oderwać wzroku.

– No co, Magda, znowu się nudzisz? – rzucił Tomek, a w jego głosie brzmiała ta chamska pewność siebie, która działała mi na nerwy.

– Może trochę – odparła cicho, z tym swoim miękkim tonem, który zawsze reserved dla mnie. – Ale ty zawsze masz coś, co mnie zajmuje, nie?

Nie wierzyłem własnym uszom. Moja Magda, ta dobrze wychowana dziewczyna, która w domu czyta książki i piecze ciasta, teraz stała tu, na klatce schodowej, flirtując z tym typem. Jej dłoń przesunęła się wyżej, zatrzymując się na wysokości jego pasa. Patrzyłem, jak delikatnie, niemal leniwie, zaczęła pocierać go przez spodnie, najpierw opuszkami palców, jakby testowała grunt, a potem całą dłonią, zataczając powolne, okrężne ruchy. Materiał jego jeansów napinał się coraz bardziej, a on tylko się uśmiechnął, opierając się mocniej o poręcz, jakby to był dla niego chleb powszedni.

– Ty to wiesz, jak człowieka rozruszać – mruknął, a ona zachichotała, cicho, jakby to był ich mały sekret.

Wtedy Magda rzuciła szybkie spojrzenie w stronę schodów – na szczęście mnie nie zauważyła – po czym wróciła wzrokiem do niego. Jej palce zsunęły się na zamek jego spodni, a ja poczułem, jak żołądek podchodzi mi do gardła. Z gracją, której nigdy bym się po niej nie spodziewał, rozpięła guzik, a potem powoli, jakby delektując się chwilą, rozsunęła suwak. Tomek nie protestował – stał tam, z tym swoim uśmieszkiem, jakby był królem świata. Magda wyciągnęła jego bokserki, odsłaniając go, a ja zobaczyłem, jak jej oczy rozbłysły, jakby to był widok, na który czekała cały dzień.

Klęknęła na betonowej podłodze, nie zważając na kurz czy chłód, i położyła dłonie na jego udach, rozchylając je lekko. Jej ruchy były pewne, ale jednocześnie miały w sobie coś z tej jej naturalnej delikatności – jakby nawet w tej sytuacji nie potrafiła przestać być sobą. Pochyliła się do przodu, a jej ciemne włosy opadły na twarz, zasłaniając ją częściowo. Najpierw musnęła go ustami, ledwie dotykając, jakby chciała go podrażnić, sprawdzić, jak zareaguje. Tomek westchnął cicho, a jego dłoń powędrowała do jej głowy, delikatnie odgarniając kosmyki za ucho.

– No, dawaj, nie drocz się – powiedział, a w jego głosie było więcej rozkazu niż prośby.

Magda uśmiechnęła się pod nosem, a potem otworzyła usta, obejmując go wargami. Zaczęła powoli, jakby chciała się nim delektować – jej język musnął go od spodu, a potem przesunął się w górę, w długim, leniwym ruchu. Patrzyłem, jak jej głowa porusza się w przód i w tył, najpierw ostrożnie, a potem coraz śmielej. Jej wargi zaciskały się wokół niego, a ona wydawała ciche, stłumione dźwięki – coś pomiędzy westchnieniem a mruczeniem, jakby to sprawiało jej prawdziwą przyjemność. Jej dłoń, ta sama, która wcześniej pocierała go przez spodnie, teraz ścisnęła go u nasady, pomagając jej ustami, które pracowały coraz szybciej.

Tomek oparł się plecami o ścianę, a jego oddech stał się cięższy. Jedną ręką trzymał się poręczy, a drugą wplótł w jej włosy, nie naciskając, ale wyraźnie prowadząc ją w rytmie, który mu odpowiadał. Magda dostosowała się bez słowa – jej usta ślizgały się po nim, raz głębiej, raz płycej, a język kręcił się w precyzyjnych, okrężnych ruchach, które wydawały się niemal zbyt wprawne, jak na kogoś, kto wyglądał na taką niewinną dziewczynę. Czasem przerywała na moment, żeby złapać oddech, a wtedy jej wargi lśniły w słabym świetle żarówki na klatce schodowej. Oblizała je powoli, patrząc na niego z dołu, a potem wracała do roboty, biorąc go jeszcze głębiej, aż jej nos niemal dotykał jego brzucha.

Jej technika była perfekcyjna – zmieniała tempo, raz zwalniając, żeby go podręczyć, raz przyspieszając, aż jego biodra zaczynały drgać. Czasem zamykała oczy, jakby chciała się skupić tylko na tym, co robi, a czasem patrzyła na niego, z tym błyskiem w oczach, który говорил, że wie, jak dobrze to robi. Jej usta były mokre, a każdy ruch wydawał cichy, wilgotny dźwięk, który odbijał się echem w pustej klatce schodowej. W pewnej chwili wyciągnęła język, przesuwając nim po całej długości, od nasady aż po czubek, a potem zawinęła go wokół, jakby chciała go dokładnie obrobić z każdej strony. Tomek jęknął głośniej, a jego dłoń zacisnęła się na jej włosach.

– Kurwa, Magda, jesteś w tym za dobra – wychrypiał, a ona tylko mruknęła coś w odpowiedzi, nie przerywając.

Jej ręka pracowała razem z ustami, ściskając go rytmicznie, podczas gdy wargi zaciskały się mocniej, a język kręcił się w szybkich, krótkich ruchach. Czasem pozwalała mu wysunąć się z ust, tylko po to, żeby pocałować go delikatnie, a potem wziąć z powrotem, głęboko, z lekkim ssaniem, które sprawiało, że jego nogi drżały. Widziałem, jak jej policzki zapadają się lekko, kiedy zwiększała siłę, a jej oddech stawał się szybszy, choć nadal kontrolowany. To nie był pośpiech – to była czysta wprawa, coś, co musiała robić nie raz, żeby dojść do takiej perfekcji.

W końcu Tomek nie wytrzymał. Jego biodra szarpnęły się do przodu, a on sapnął głośno, zaciskając dłoń na jej głowie. Magda nie cofnęła się – przyjęła wszystko, z tym samym spokojem, z jakim zaczęła. Jej usta zwolniły, ale nie przestały się poruszać, jakby chciała wycisnąć z niego każdą kroplę. Kiedy skończył, odsunęła się powoli, przecierając wargi grzbietem dłoni. Wstała, poprawiła płaszcz i rzuciła mu szybki uśmiech.

– To co, do zobaczenia? – zapytała, jakby to była zwykła pogawędka.

– Zawsze, kiedy tylko zechcesz – odparł, zapinając spodnie.

Podniosła torbę z zakupami i ruszyła w górę schodów, jakby nic się nie stało. A ja? Stałem tam, za zakrętem, z sercem walącym jak młot i obrazem mojej Magdy, mojej cichej, skromnej Magdy, która właśnie zrobiła coś, czego nigdy bym się po niej nie spodziewał. Wróciłem do mieszkania przed nią, udając, że nic nie wiem. Ale w głowie miałem tylko jedno – jak długo to trwa? I z iloma jeszcze?

poniedziałek, 24 marca 2025

Szybki Lodzik dla Kolegi w Drodze do Sklepu - Chłopak Prowadził Auto

 Kilka miesięcy po tamtym wieczorze z Marcinem życie Magdy i Kuby płynęło swoim rytmem – spokojnym na zewnątrz, ale pełnym niewypowiedzianych pragnień pod powierzchnią. Ich związek stał się jeszcze bliższy, jakby wspólne przekraczanie granic wzmocniło więź, której kiedyś się bała. Kuba coraz częściej dawał jej znać, że lubi, gdy ona się „otwiera” – czasem rzucał żartem, czasem spojrzeniem, które mówiło więcej niż słowa. Magda czuła, że może być sobą, a to uczucie było jak narkotyk.

Szybki Lodzik dla Kolegi w Drodze do Sklepu - Chłopak Prowadził Auto

Pewnego sobotniego popołudnia mieli jechać do sklepu po zakupy na wieczór – planowali kolację z przyjaciółmi. W ostatniej chwili Kuba zaproponował, żeby zabrać ze sobą Tomka, jego kumpla z pracy. Tomek był wesołym, trochę nieśmiałym facetem – średniego wzrostu, z jasnymi włosami i lekkim zarostem. Magda znała go od dawna, ale nigdy nie patrzyła na niego „w ten sposób” – aż do tamtego dnia.

Wsiedli do samochodu – Kuba za kierownicą, Magda na siedzeniu pasażera, a Tomek z tyłu. Jechali przez miasto, rozmawiając o głupotach – o pogodzie, o tym, co ugotują, o jakimś filmie, który ostatnio widzieli. Magda zerknęła w lusterko i zauważyła, że Tomek czasem spuszcza wzrok, kiedy ich spojrzenia się spotykały. Uśmiechnęła się do siebie – lubiła to uczucie, kiedy ktoś był nią onieśmielony. Kuba, jakby wyczuwając jej nastrój, rzucił z uśmiechem: – Madzia, nie męcz Tomka, bo jeszcze się speszy.

– Ja? Męczyć? – odparła z udawaną niewinnością, a potem odwróciła się do tyłu, opierając łokieć o siedzenie. – Tomek, przecież się mnie nie boisz, co?

Tomek zaśmiał się nerwowo. – No coś ty, Madzia, ciebie się nie da bać – powiedział, ale w jego głosie było coś, co ją zaintrygowało. Kuba spojrzał na nią kątem oka, a potem mruknął: – No, pokaż mu, że nie gryziesz.

To wystarczyło. Magda poczuła znajomy dreszcz – ten sam, który pojawiał się, gdy granice zaczynały się zacierać. Spojrzała na Kubę, szukając potwierdzenia, a on tylko kiwnął głową, jakby dawał jej ciche przyzwolenie. Nie zastanawiała się długo. Przesiadła się na tylne siedzenie, siadając obok Tomka, który spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem. – Co robisz? – zapytał, ale w jego tonie nie było protestu.

– Nic wielkiego – szepnęła, pochylając się bliżej. Kuba zerknął w lusterko wsteczne, ale nie zatrzymał samochodu – jechał dalej, spokojnie, jakby nic się nie działo. Magda położyła dłoń na udzie Tomka, a potem powoli przesunęła ją wyżej. Czuła, jak jego mięśnie się napinają, jak oddech mu przyspiesza. – Madzia… – zaczął, ale urwał, kiedy rozpięła mu pasek.

Nie czekała na pozwolenie. Pochyliła się, jej długie włosy opadły na jego spodnie, a ona wzięła go do ust. Tomek westchnął cicho, jego dłoń instynktownie powędrowała do jej głowy. Smakował inaczej niż Kuba, inaczej niż Marcin – to zawsze ją fascynowało, ta różnorodność, ten moment, kiedy mogła się oddać. Zaczęła powoli, delektując się każdym ruchem, czując, jak rośnie w jej ustach. Samochód sunął po ulicy, a Kuba prowadził, rzucając od czasu do czasu spojrzenia w lusterko. – Nie za szybko, co? – rzucił żartem, ale w jego głosie było słychać podniecenie.

Magda pracowała ustami coraz śmielej, jej język tańczył wokół niego, a dłoń pomagała tam, gdzie usta nie sięgały. Tomek oparł się o siedzenie, zamykając oczy – nie protestował, nie pytał, po prostu się poddał. Kuba skręcił na parking przed sklepem, ale nie wysiadł od razu. Zamiast tego odwrócił się lekko, patrząc na nich. – No, Madzia, widzę, że się starasz – powiedział, a w jego oczach błysnęło to samo, co wtedy, gdy patrzył na nią z Marcinem.

Tomek doszedł szybko – nie trwało to nawet pięciu minut. Magda poczuła, jak jego ciało się napina, jak jego oddech przechodzi w cichy jęk. Przełknęła, otarła usta i wyprostowała się, poprawiając włosy. Spojrzała na Kubę, który uśmiechnął się szeroko. – Jesteś niemożliwa – mruknął, a potem wysiadł z samochodu, jakby to był najzwyklejszy dzień.

Tomek siedział przez chwilę w milczeniu, wciąż lekko oszołomiony. – Ja… dzięki? – wydukał w końcu, a Magda zaśmiała się cicho. – Nie ma za co – rzuciła, wysiadając z auta. Kuba czekał na nią przy drzwiach sklepu, objął ją ramieniem i szepnął: – Kocham cię, wariatko. – Ona tylko przytuliła się mocniej, czując, że z nim może wszystko.

Obciągnęłam Byłemu, a On... Wziął Mnie Od Tyłu na Kuchennym Blacie

Magda leżała w łóżku obok Kuby, wsłuchując się w jego równy oddech. Była noc, a księżyc rzucał delikatną poświatę przez zasłony. Minęły dwa lata od tamtych chwil z Marcinem, ale wspomnienia wciąż wracały – nieproszone, jak cienie, które czają się w kącie pokoju. Kochała Kubę, bardziej niż kogokolwiek wcześniej. Był jej opoką, kimś, kto sprawiał, że czuła się bezpieczna i kochana. Ale to nie zmieniało faktu, że w jej głowie wciąż tliła się iskra – ta sama, która kiedyś pchała ją w ramiona mężczyzn, z którymi nie miała przyszłości. Czasem, w samotności, pozwalała sobie na fantazje. Wyobrażała sobie, że Kuba wie o wszystkim, że patrzy na nią, kiedy klęczy przed kimś innym, i zamiast złości czuje podniecenie. Te myśli były jej tajemnicą, skrywaną nawet przed samą sobą w codziennym świetle.

Obciągnęłam Byłemu, a On... Wziął Mnie Od Tyłu na Kuchennym Blacie

Przez te dwa lata starała się być wierna – nie tylko ciałem, ale i myślami. Skupiała się na Kubie, na ich wspólnym życiu. Razem urządzili mieszkanie, planowali wakacje, śmiali się z głupich żartów przy kolacji. On nie miał pojęcia o tym, co działo się w jej głowie, ani o tych dwóch zdradach, które tłumaczyła sobie jako "chwile słabości". Magda wmawiała sobie, że to przeszłość, że Marcin był tylko echem dawnej wersji jej samej – tej, która nie znała jeszcze prawdziwej miłości. Ale prawda była bardziej skomplikowana. Uwielbiała robić dobrze ustami, a Kuba, choć cudowny w łóżku, nie dawał jej tej jednej rzeczy, której pragnęła najbardziej – poczucia, że może się oddać w sposób brudny, bezwstydny, bez emocjonalnych zobowiązań.

Pewnego wieczoru, kilka tygodni temu, coś się zmieniło. Kuba wrócił z pracy zmęczony, ale w dobrym humorze. Usiedli na kanapie z kieliszkami wina, a rozmowa zeszła na temat fantazji. To była lekka, żartobliwa wymiana zdań – on wspomniał o trójkącie z dwiema kobietami, śmiejąc się, że to "typowo męskie marzenie". Magda uśmiechnęła się, ale w jej głowie zapaliła się lampka. Zaryzykowała. 

– A ja czasem myślę o tym, jakbyś patrzył, jak… no wiesz, robię to komuś innemu – rzuciła niby żartem, upijając łyk wina, by ukryć drżenie głosu.

Kuba uniósł brew, spojrzał na nią z ciekawością. – Serio? – zapytał, ale w jego tonie nie było złości, raczej zaintrygowanie. – To by cię kręciło?

Nie odpowiedziała od razu. Serce jej waliło, a w głowie kotłowały się myśli. Czy to był moment, by powiedzieć prawdę? Nie, nie mogła. Zamiast tego zaśmiała się i zmieniła temat, ale zauważyła, że Kuba nie drążył dalej – jakby zaakceptował, że to tylko żart. Tyle że dla niej to nie był żart. Tamta rozmowa zostawiła w niej ślad. Zaczęła się zastanawiać, czy Kuba naprawdę mógłby to zrozumieć, a może nawet podzielić jej fantazję. 

Kilka dni później, kiedy kochali się w sypialni, coś się wydarzyło. Kuba był bardziej władczy niż zwykle – chwycił ją za włosy, poprowadził jej głowę tam, gdzie chciał. Magda poczuła dreszcz. To nie był delikatny, kochający seks, do którego przywykła – to było coś bliższego jej pragnieniom. Zamknęła oczy i wyobraziła sobie, że to nie Kuba, że ktoś inny jest obok, że on patrzy. Doszła mocniej niż kiedykolwiek, a potem leżała w jego ramionach, zastanawiając się, czy to przypadek, czy może on coś wyczuł.

Od tamtej pory zaczęła ostrożnie badać grunt. Czasem rzucała drobne aluzje, niby żartem pytała, co by zrobił, jakby ją przyłapał z kimś innym. Kuba zwykle się śmiał, ale raz odpowiedział: – Może bym popatrzył, zanim bym się wkurzył. – Ton był żartobliwy, ale w jego oczach błysnęło coś, co sprawiło, że Magda zaczęła się zastanawiać.

Pewnego wieczoru, kiedy siedzieli przy kolacji, zadzwonił jej telefon. To był Marcin. Nie odebrała, ale Kuba zauważył nazwisko na ekranie. – To ten twój ex? – zapytał, unosząc brew. 

– Tak, ale nie rozmawiamy – skłamała, czując, jak policzki jej płoną. Kuba tylko kiwnął głową, ale wieczorem, kiedy leżeli w łóżku, wrócił do tematu. – Wiesz, czasem myślę o tym, co powiedziałaś. O tym patrzeniu. To dziwne, ale… może to nie byłoby takie złe.

Magda zamarła. Nie wiedziała, czy to żart, czy poważna propozycja. Serce jej waliło, a w głowie pojawiła się wizja – ona, klęcząca przed Marcinem, a Kuba siedzący obok, z tym swoim spokojnym uśmiechem. – Naprawdę? – zapytała cicho.

– Nie wiem – zaśmiał się, przeczesując jej włosy. – Ale jakbyś chciała, to… moglibyśmy o tym pogadać.

Nie wrócili do tematu przez kilka dni, ale Magda czuła, że coś się między nimi zmieniło. Z jednej strony bała się – co, jeśli Kuba dowie się o tamtych dwóch razach z Marcinem? Z drugiej strony, po raz pierwszy poczuła, że może być sobą – nie tylko tą kochającą, wierną dziewczyną, ale też tą Magdą, która uwielbia brudne przyjemności. 

Kilka tygodni później, podczas kolejnej nocy pełnej namiętności, Kuba szepnął jej do ucha: – Powiedz mi, co byś zrobiła, jakby tu był ktoś jeszcze. – To nie był żart. Jego głos był niski, podniecony. Magda zamknęła oczy i zaczęła mówić – o tym, jak klęczy, jak ssie, jak czuje na sobie spojrzenie Kuby. On słuchał, a jego dłonie zaciskały się na jej ciele mocniej niż zwykle. Kiedy skończyli, leżeli w ciszy, a ona wiedziała, że to dopiero początek.

Nie była pewna, dokąd to zmierza. Może kiedyś zaprosi Marcina, może znajdą kogoś innego. Ale po raz pierwszy w życiu czuła, że nie musi wybierać między miłością a swoimi pragnieniami. Kuba ją kochał – całą, z jej wadami, z jej przeszłością, z jej fantazjami. A ona kochała jego – za to, że pozwalał jej być sobą, nawet jeśli oznaczało to przekraczanie granic, których kiedyś się bała.

Minęło kilka tygodni od tamtej nocy, kiedy Kuba po raz pierwszy dał jej znak, że jej fantazje mogą stać się czymś więcej niż tylko słowami szeptanymi w łóżku. Magda nie mogła przestać o tym myśleć. W jej głowie rodziły się obrazy – ona, Kuba, ktoś trzeci. Marcin. Nie szukała go celowo, ale kiedy napisał do niej kilka dni później z banalnym „co słychać?”, poczuła, że to przeznaczenie. Odpowiedziała krótko, a potem, po kilku wiadomościach, rzuciła temat Kubie. 

– A jakby to był Marcin? – zapytała niby od niechcenia, bawiąc się widelcem przy kolacji. Kuba spojrzał na nią, przez chwilę milczał, a potem uśmiechnął się tym swoim spokojnym, trochę łobuzerskim uśmiechem. – Jeśli tego chcesz, to… załatw to – powiedział, a w jego oczach błysnęło coś nowego, coś, co sprawiło, że Magda poczuła dreszcz podniecenia i strachu jednocześnie.

Zaproponowała to Marcinowi następnego dnia. Napisała wprost, bez owijania w bawełnę: „Kuba wie o nas, chce popatrzeć. Wpadniesz?”. Odpowiedź przyszła szybko – „Kiedy?”. Umówili się na sobotę. Magda nie mogła uwierzyć, że to się dzieje. W głowie miała chaos – kochała Kubę, ale wizja tego, co miało nadejść, sprawiała, że jej ciało płonęło. 

Sobota nadeszła szybciej, niż się spodziewała. Marcin stanął w drzwiach – wysoki, pewny siebie, z tym samym spojrzeniem, które kiedyś ją rozbrajało. Kuba przywitał go swobodnie, jakby to była zwykła wizyta kumpla. Wypili po piwie, rozmawiali o niczym, ale napięcie w powietrzu było wyczuwalne. Magda siedziała między nimi na kanapie, czując, jak jej serce bije coraz szybciej. W końcu Kuba położył dłoń na jej udzie i powiedział cicho: – No to co, zaczynamy?

Nie musiała nic mówić. Wstała, wzięła Marcina za rękę i poprowadziła go do kuchni. Kuba szedł za nimi, milczący, ale z oczami pełnymi ciekawości. Stanęła przy kuchennym blacie, opierając się o niego dłońmi. Marcin nie czekał na zaproszenie – podszedł do niej od tyłu, podciągnął jej sukienkę i jednym ruchem ściągnął majtki. Magda spojrzała na Kubę – siedział na krześle przy stole, patrzył na nią z lekkim uśmiechem, jakby to był najbardziej naturalny widok na świecie.

Marcin nie tracił czasu. Rozpiął spodnie, chwycił ją za biodra i wszedł w nią mocno, bez ostrzeżenia. Magda jęknęła, jej ciało zadrżało od nagłego, ostrego uczucia. Zaczął ją walić od tyłu, rytmicznie, brutalnie, a blat pod jej dłońmi trzeszczał z każdym pchnięciem. Czuła, jak jej długie włosy kołyszą się w takt jego ruchów, jak jej krągłe pośladki napinają się pod jego dłońmi. To było dokładnie to, czego pragnęła – dzikie, bezwstydne, pozbawione zahamowań.

Kuba wstał z krzesła i podszedł bliżej. Klęknął przed nią, jego ręce powędrowały na jej uda. Zaczął całować jej skórę – delikatnie, czule, kontrastując z tym, co robił Marcin. Jego usta sunęły po jej nogach, a ona czuła, jak jego oddech muska jej ciało. Podniosła wzrok i spojrzała na niego – patrzył na nią z miłością, ale i z czymś nowym, z podnieceniem, którego wcześniej nie widziała. Marcin nie zwalniał, jego ruchy stawały się coraz szybsze, coraz mocniejsze. Magda zacisnęła dłonie na krawędzi blatu, jej oddech przeszedł w krótkie, urywane westchnienia. 

– Podoba ci się? – szepnął Kuba, unosząc głowę. Jego głos był ciepły, ale pełen napięcia. Skinęła głową, nie mogąc wydusić słowa. Marcin zaśmiał się cicho za jej plecami, a potem chwycił ją za włosy, pociągnął lekko do tyłu i wszedł jeszcze głębiej. To był moment, w którym jej ciało eksplodowało – przyjemność zmieszała się z uczuciem bycia pożądaną przez obu mężczyzn jednocześnie. Kuba wrócił do całowania jej ud, a jego dłonie wędrowały coraz wyżej, muskając ją tam, gdzie Marcin jej nie dotykał.

Kiedy Marcin doszedł, jego oddech był ciężki, a dłonie zacisnęły się na jej biodrach. Magda opadła na blat, wyczerpana, ale spełniona. Kuba wstał, objął ją od przodu i pocałował w usta – długo, głęboko, jakby chciał przypomnieć jej, że to on jest tu najważniejszy. Marcin odsunął się, poprawił spodnie i rzucił krótkie: – Dzięki, fajnie było. – Kuba tylko kiwnął głową, a Magda poczuła, że to, co się stało, nie zniszczyło ich związku – przeciwnie, wzmocniło go w sposób, którego się nie spodziewała.

Po wyjściu Marcina usiedli razem na kanapie. Kuba objął ją ramieniem i powiedział cicho: – Kocham cię, wiesz? Nawet taką. – Magda wtuliła się w niego, czując, że po raz pierwszy w życiu nie musi się wstydzić swoich pragnień. Wiedziała, że to nie koniec – że będą jeszcze inne noce, inne fantazje. Ale teraz, w jego ramionach, czuła się kompletna.

Moja Dziewczyna Ssała Kolegom na Działce | Opowiadania Erotyczne Cuckold

Nasza relacja opiera się na zaufaniu, szczerości i wspólnym odkrywaniu przyjemności. To, co zaraz opiszę, wydarzyło się podczas weekendowego...