Madzia i Kuba byli parą, która na pierwszy rzut oka wydawała się zwyczajna. Ona – urocza brunetka o figlarnym uśmiechu, ciemnych oczach i smukłej sylwetce, która przyciągała spojrzenia mężczyzn, gdziekolwiek się pojawiała. On – spokojny, opanowany facet z lekkim uśmiechem, który zawsze wydawał się dumny, że ma u boku taką dziewczynę. Ale ich związek miał pewną tajemnicę, o której wiedzieli tylko oni sami i garstka zaufanych osób. Madzia i Kuba byli parą cuckold – kochali się szczerze, ale oboje czerpali przyjemność z sytuacji, w których Madzia oddawała się innym mężczyznom, a Kuba mógł na to patrzeć, czasem tylko słuchać, a czasem wyobrażać sobie, co się dzieje. To był ich mały, perwersyjny świat, który budowali razem od lat.
Kolega niespodziewanie wyruchał na weselu moją dziewczynę 2
Tego dnia wybrali się na wesele kuzynki Kuby, Ani. Impreza miała się odbyć w eleganckiej sali na obrzeżach miasta, z pięknym ogrodem i klimatycznym wystrojem. Madzia, jak zwykle, wyglądała zjawiskowo. Założyła obcisłą, czarną sukienkę z głębokim dekoltem, która podkreślała jej kształty. Jej długie, ciemne włosy opadały na ramiona, a usta pomalowała czerwoną szminką, która dodawała jej zadziornego uroku. Kuba, ubrany w garnitur, zerkał na nią z dumą, ale i z lekkim dreszczykiem emocji – wiedział, że na takich imprezach Madzia lubi się bawić, a on nigdy nie miał nic przeciwko temu.
Wesele zaczęło się standardowo – powitanie, pierwszy taniec, toasty. Madzia i Kuba siedzieli przy stole z kilkoma znajomymi Kuby, w tym z Tomkiem, jego starym kumplem z liceum. Tomek był wysokim, dobrze zbudowanym facetem o ciemnych włosach i zawadiackim uśmiechu. Zawsze miał w sobie coś z podrywacza, ale Kuba nigdy nie traktował go poważnie – ot, kolega, który lubi pożartować i wypić. Tego wieczoru jednak coś w spojrzeniu Tomka, gdy patrzył na Madzię, sprawiło, że Kuba poczuł znajome mrowienie w żołądku. Madzia też to zauważyła – uśmiechnęła się do Tomka zalotnie, a potem szepnęła Kubie na ucho:
– Widzisz, jak na mnie patrzy? Chyba mu się podobam.
Kuba zaśmiał się cicho.
– Nie dziwię mu się. Wyglądasz jak milion dolarów.
Madzia mrugnęła do niego i wróciła do rozmowy z resztą stołu, ale Kuba już wiedział, że coś się szykuje. Znał ją zbyt dobrze – ten błysk w jej oku oznaczał, że ma ochotę na zabawę. I nie mylił się.
Po kilku godzinach impreza rozkręciła się na dobre. Muzyka grała głośno, parkiet był pełen tańczących ludzi, a alkohol lał się strumieniami. Madzia, po kilku kieliszkach wina, zaczęła być bardziej śmiała. Wstała od stołu i pociągnęła Kubę na parkiet. Tańczyli razem, jej biodra poruszały się w rytm muzyki, a sukienka unosiła się lekko, odsłaniając zgrabne nogi. Kuba czuł na sobie spojrzenia innych facetów, ale najbardziej intensywnie patrzył Tomek, który siedział przy stole z piwem w ręku i uśmiechem, który mówił więcej, niż powinien.
W końcu Madzia wróciła do stołu, a Kuba poszedł po kolejne drinki. Kiedy wrócił, zobaczył, że Tomek przysiadł się bliżej Madzi i coś do niej szepcze. Ona śmiała się, odgarniając włosy z twarzy, a jej ręka niby przypadkiem dotknęła jego ramienia. Kuba usiadł obok, udając, że nic nie widzi, ale w środku czuł, jak adrenalina zaczyna krążyć mu w żyłach. To był ten moment – moment, w którym ich gra mogła się zacząć.
– Kuba, nie masz nic przeciwko, jak porwę twoją dziewczynę na taniec? – zapytał Tomek z szerokim uśmiechem, ale w jego głosie było coś prowokującego.
– Jasne, bawcie się – odpowiedział Kuba, starając się brzmieć nonszalancko. Madzia rzuciła mu szybkie spojrzenie, jakby chciała się upewnić, że wszystko jest w porządku. Skinął jej głową, a ona wstała i ruszyła z Tomkiem na parkiet.
Z początku taniec wyglądał niewinnie – ot, kolega bawi się z dziewczyną kumpla. Ale z każdym kolejnym utworem robiło się coraz goręcej. Tomek przyciągał Madzię bliżej, jego ręce zsuwały się na jej biodra, a ona nie protestowała. Wręcz przeciwnie – śmiała się, kręciła biodrami i rzucała Kubie spojrzenia, które mówiły: „Patrz na mnie”. Kuba siedział przy stole, popijając drinka, i czuł, jak jego serce bije coraz szybciej. To nie była zazdrość – to była ekscytacja. Wiedział, że Madzia robi to dla niego, ale też dla siebie. Uwielbiała być w centrum uwagi, uwielbiała czuć, że inni faceci jej pragną.
Po kilku piosenkach Madzia wróciła do stołu, zarumieniona i lekko zdyszana. Tomek szedł za nią, a w jego oczach błyszczało coś dzikiego. Usiadł obok niej, bliżej niż wcześniej, i zaczął coś opowiadać, gestykulując energicznie. Madzia słuchała, śmiejąc się, a jej ręka znów „przypadkiem” wylądowała na jego udzie. Kuba obserwował to wszystko, czując, jak napięcie rośnie. W końcu Madzia nachyliła się do niego i szepnęła:
– Chcesz, żebym poszła z nim na chwilę na spacer? W ogrodzie jest ciemno, nikt nie zauważy.
Kuba przełknął ślinę. To był ten moment, na który czekał, ale zawsze czuł lekkie ukłucie niepewności, zanim się zgodził.
– Idź – powiedział cicho. – Ale potem mi wszystko opowiesz.
Madzia uśmiechnęła się szeroko, pocałowała go szybko w policzek i wstała.
– Tomek, chodź, pokażesz mi ogród – rzuciła głośno, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Tomek spojrzał na Kubę, jakby chciał się upewnić, że nie ma sprzeciwu, ale Kuba tylko wzruszył ramionami i uniósł kieliszek w geście toastu. Chwilę później oboje zniknęli za drzwiami prowadzącymi na zewnątrz.
Kuba siedział przy stole, starając się wyglądać normalnie, ale w głowie miał gonitwę myśli. Wyobrażał sobie, co się dzieje w ogrodzie – jak Tomek przyciąga Madzię do siebie, jak ona się śmieje, jak jej ręce wędrują po jego ciele. Wiedział, że Madzia uwielbia takie sytuacje – szybkie, spontaniczne numery z facetami, którzy nie mają pojęcia, że jej chłopak o wszystkim wie i to aprobuje. Czekał, popijając drinka, a czas dłużył mu się w nieskończoność.
Po jakichś dwudziestu minutach Madzia wróciła. Jej włosy były lekko potargane, sukienka trochę pognieciona, a na twarzy miała ten charakterystyczny uśmiech – mieszankę satysfakcji i figlarności. Usiadła obok Kuby, a Tomek pojawił się chwilę później, udając, że nic się nie stało, choć jego rozchełstana koszula i zarumienione policzki mówiły co innego.
– I jak spacer? – zapytał Kuba, patrząc Madzi w oczy.
– Bardzo przyjemny – odpowiedziała z uśmiechem, kładąc rękę na jego udzie. – Opowiem ci później, jak wrócimy do domu.
Kuba poczuł, jak fala gorąca zalewa mu ciało. Wiedział, że to nie koniec – Madzia zawsze miała w zanadrzu więcej szczegółów, które uwielbiał słuchać. Ale na razie siedzieli przy stole, udając, że wszystko jest normalnie, podczas gdy Tomek zerkał na Madzię z wyraźnym zadowoleniem, nie mając pojęcia, że właśnie odegrał główną rolę w ich prywatnej grze.
Kuba siedział przy stole, czując, jak emocje w nim buzują. Madzia wyglądała na rozluźnioną, jakby spacer z Tomkiem był tylko niewinną przerwą od weselnego zgiełku, ale on znał ją zbyt dobrze. Ten błysk w jej oku, lekki rumieniec na policzkach i sposób, w jaki poprawiała sukienkę, zdradzały, że wydarzyło się coś więcej. Tomek wrócił do rozmowy z innymi gośćmi, rzucając od czasu do czasu spojrzenia w stronę Madzi, jakby chciał się upewnić, że ich mały sekret jest bezpieczny. Kuba uśmiechnął się pod nosem – gdyby tylko Tomek wiedział, że nie musi się kryć.
Impreza trwała w najlepsze, ale dla Kuby czas płynął teraz inaczej. Każdy gest Madzi, każde jej słowo, było jak zapowiedź tego, co usłyszy później. Uwielbiał te chwile po wszystkim, kiedy siadali razem w domu, a ona opowiadała mu ze szczegółami, co się działo – jak ją dotykali, co mówili, jak reagowała. To był ich rytuał, który cementował ich związek w sposób, którego większość ludzi nigdy by nie zrozumiała.
Madzia wstała od stołu, żeby poprawić makijaż w łazience. Kuba odprowadził ją wzrokiem, zauważając, jak jej biodra kołyszą się w rytm kroków. Wróciła po kilku minutach, jeszcze bardziej promienna, i usiadła tak blisko niego, że czuł ciepło jej ciała. Nachyliła się i szepnęła mu na ucho:
– Chcesz wiedzieć, co się stało w ogrodzie?
Kuba skinął głową, czując, jak serce podchodzi mu do gardła.
– Ale krótko, na razie – powiedział cicho. – Resztę opowiesz w domu.
Madzia uśmiechnęła się figlarnie.
– Tomek mnie pocałował. A potem… no wiesz, nie mogłam się powstrzymać. Zrobiłam mu dobrze, tam, za krzakami. Był w szoku, ale mu się podobało.
Kuba przełknął ślinę, wyobrażając sobie scenę – Madzia klęcząca w ciemności, jej czerwone usta pracujące na Tomku, a on, nieświadomy niczego, oddający się chwili. Poczuł znajome ciepło rozlewające się po ciele.
– I co potem? – zapytał, starając się brzmieć spokojnie.
– Wróciliśmy, jakby nic się nie stało – zachichotała. – Ale myślę, że on chce więcej. Patrzy na mnie cały czas.
Kuba zerknął na Tomka, który akurat śmiał się z jakiegoś żartu przy stole. Rzeczywiście, co chwilę rzucał Madzi ukradkowe spojrzenia, a w jego oczach było coś, co zdradzało, że ogród to dla niego za mało. Kuba znał Madzię – jeśli miała ochotę, nie poprzestawała na jednym razie. A on nie miał zamiaru jej powstrzymywać.
Wesele trwało, a atmosfera robiła się coraz luźniejsza. Goście byli już dobrze wstawieni, muzyka grała głośniej, a parkiet wypełniał się parami i grupkami tańczących. Madzia znów wstała, tym razem ciągnąc Kubę za rękę.
– Chodź, zatańczymy – powiedziała, ale w jej głosie było coś więcej niż zaproszenie do tańca.
Na parkiecie przyciągnęła go blisko, jej ręce oplotły jego szyję, a usta znalazły się tuż przy jego uchu.
– Myślisz, że Tomek by się odważył na więcej? – szepnęła, a jej oddech musnął jego skórę.
– Jeśli mu dasz szansę, to na pewno – odpowiedział Kuba, czując, jak jej bliskość i słowa działają na niego coraz mocniej.
Madzia odsunęła się lekko, uśmiechając się zadziornie.
– A ty byś chciał, żeby spróbował?
Kuba nie musiał odpowiadać – ona znała odpowiedź. Zamiast tego skinął głową, a Madzia cmoknęła go w policzek i wróciła na parkiet, tym razem sama. Zaczęła tańczyć, kręcąc biodrami w sposób, który przyciągał uwagę wszystkich facetów w pobliżu. Kuba usiadł z powrotem przy stole, obserwując, jak Tomek wstaje i dołącza do niej. Tym razem nie pytał o pozwolenie.
Taniec szybko przeszedł w coś bardziej intymnego. Tomek trzymał Madzię za biodra, a ona ocierała się o niego w rytm muzyki, rzucając Kubie spojrzenia pełne prowokacji. Kuba sączył drinka, czując, jak napięcie rośnie. Wiedział, że to nie koniec – Madzia miała w planach coś więcej, a on nie mógł się doczekać, aż to zobaczy albo usłyszy.
Po kilku utworach Madzia i Tomek znów zniknęli – tym razem nie w ogrodzie, ale w stronę korytarza prowadzącego do pokoi gościnnych na piętrze. Kuba został przy stole, udając, że rozmawia z innymi, ale jego myśli były gdzie indziej. Wyobrażał sobie, co się dzieje – jak Tomek zdejmuje z Madzi sukienkę, jak ona śmieje się, prowokując go, jak jej ręce i usta znów idą w ruch. Czuł mieszankę podniecenia i lekkiego dyskomfortu, ale to właśnie ta mieszanka napędzała ich związek.
Po jakichś trzydziestu minutach Madzia wróciła. Tym razem jej makijaż był lekko rozmazany, a sukienka jeszcze bardziej pognieciona. Usiadła obok Kuby, jakby nigdy nic, i wzięła łyk jego drinka.
– Jesteś zły? – zapytała z uśmiechem, choć dobrze znała odpowiedź.
– Nie – odpowiedział, kładąc rękę na jej udzie. – Ale chcę wszystko usłyszeć.
– W domu – obiecała, a potem nachyliła się i dodała szeptem: – Tym razem poszliśmy na całość. W pokoju na górze. Tomek był… no, powiedzmy, że się postarał.
Kuba poczuł, jak krew uderza mu do głowy. Wyobraźnia podsuwała mu obrazy – Madzia na łóżku, z Tomkiem nad nią, jej jęki rozchodzące się po cichym pokoju. Wiedział, że opowie mu o tym ze szczegółami, a on będzie słuchał, chłonąc każde słowo.
Tomek wrócił kilka minut później, wyglądając na zadowolonego z siebie. Usiadł po drugiej stronie stołu, unikając wzroku Kuby, ale rzucając Madzi uśmiechy, które mówiły wszystko. Kuba nie miał do niego żalu – Tomek był tylko pionkiem w ich grze, nieświadomym aktorem w przedstawieniu, które Madzia i Kuba reżyserowali razem.
Wesele powoli dobiegało końca. Goście rozchodzili się do domów, a Madzia i Kuba wsiedli do taksówki. W drodze do domu milczeli, ale napięcie między nimi było niemal namacalne. Gdy tylko zamknęli za sobą drzwi mieszkania, Madzia rzuciła torebkę na podłogę i usiadła na kanapie, przyciągając Kubę do siebie.
– Chcesz usłyszeć, co się działo? – zapytała, a jej głos był pełen obietnicy.
– Każde słowo – odpowiedział, siadając obok niej.
I wtedy zaczęła opowiadać – o tym, jak Tomek zaciągnął ją do pokoju, jak zsunął z niej sukienkę, jak całował ją po szyi, a potem niżej. Opowiadała, jak klęknęła przed nim w ogrodzie, a potem, jak w pokoju na górze dała mu wszystko, czego chciał. Kuba słuchał, czując, jak jej słowa działają na niego mocniej niż cokolwiek innego. To była ich gra, ich miłość – dziwna, perwersyjna, ale prawdziwa.
Madzia opowiadała z takim zaangażowaniem, że Kuba czuł się, jakby sam tam był – w ogrodzie, gdzie wiatr szumiał w krzakach, a jej usta pracowały na Tomku, i w pokoju na górze, gdzie łóżko zaskrzypiało pod ich ciężarem. Jej głos, lekko ochrypły od emocji, malował obrazy tak żywe, że Kuba niemal czuł zapach jej perfum zmieszany z potem i alkoholem unoszącym się w powietrzu wesela. Siedział na kanapie, wpatrzony w jej błyszczące oczy, a ona, gestykulując, opisywała każdy szczegół – jak Tomek szarpał jej sukienkę, jak jego ręce błądziły po jej ciele, jak szeptał jej do ucha, że jest niesamowita. Madzia nie pomijała niczego, wiedząc, że Kuba uwielbia te detale, że to one podkręcają jego podniecenie do granic możliwości.
– Wiesz, co było najlepsze? – zapytała w końcu, kładąc dłoń na jego klatce piersiowej. – Że cały czas myślałam o tobie. O tym, jak siedzisz przy stole i czekasz, jak się zastanawiasz, co robię. To mnie nakręcało jeszcze bardziej.
Kuba uśmiechnął się, czując, jak jej słowa trafiają prosto w sedno. To była prawda – ich związek opierał się na tym dziwnym, ale idealnym dla nich balansie. On dawał jej wolność, a ona dawała mu emocje, których nie znalazłby nigdzie indziej.
– A Tomek? – zapytał, przesuwając rękę po jej udzie. – Myślisz, że domyśla się, że ja wiem?
Madzia zaśmiała się cicho, kręcąc głową.
– Nie ma szans. Był zbyt zajęty sobą, żeby cokolwiek podejrzewać. Dla niego to pewnie jednorazowa przygoda, o której będzie myślał przez lata. Nie ma pojęcia, że to nasza gra.
Kuba przyciągnął ją bliżej, czując, jak jej ciepło przenika przez materiał sukienki, która wciąż nosiła ślady ich weselnej przygody – lekkie zagniecenia, delikatny zapach męskiej wody kolońskiej, który nie należał do niego. Pocałował ją, a ona oddała pocałunek z pasją, jakby chciała mu pokazać, że choć oddaje się innym, to zawsze wraca do niego. Ich usta poruszały się w znajomym rytmie, ale tym razem było w tym coś więcej – dzikość, która narastała przez cały wieczór, teraz znajdowała ujście.
– Jesteś niesamowita – powiedział, odrywając się od niej na moment. – Wiesz, że nikt inny by tego nie zrozumiał?
Madzia uśmiechnęła się, przeczesując palcami jego włosy.
– Dlatego jesteśmy razem. Ty mnie rozumiesz, a ja rozumiem ciebie. To nasz świat.
Wstała z kanapy, ciągnąc go za rękę w stronę sypialni. Sukienka zsunęła się z jej ramion, odsłaniając ciało, które jeszcze kilka godzin temu było w rękach Tomka. Kuba patrzył na nią, czując mieszankę dumy, pożądania i czegoś, co można by nazwać miłością w jej najczystszej, choć nietypowej formie. Gdy położyli się na łóżku, Madzia znów zaczęła szeptać – tym razem nie o Tomku, ale o tym, co chce zrobić z Kubą, jak chce mu wynagrodzić ten wieczór. Jej słowa były jak paliwo, a on oddał się jej całkowicie, wiedząc, że to, co ich łączy, jest czymś wyjątkowym.
Kiedy zasnęli, przytuleni do siebie, w pokoju panowała cisza przerywana tylko ich spokojnymi oddechami. Wesele, Tomek, ogród i pokój na górze były już tylko wspomnieniem – kolejnym rozdziałem w ich historii, który zapisali razem. Kuba wiedział, że następnego dnia Madzia będzie się śmiać, wspominając miny Tomka, a on będzie słuchał, znów czując ten dreszczyk. Bo choć Madzia lubiła ciągnąć innym facetom, a Kuba lubił na to patrzeć, ich miłość była nietykalna – zbudowana na zaufaniu, pragnieniach i sekrecie, który należał tylko do nich.