Pamiętacie jak opisywałam ostatnio seks w wielkim mieście z czarującym Hiszpanem, o jakim marzy niemalże każda kobieta? Obiecałam Wam ciąg dalszy tej historii. Bo faktycznie ciąg dalszy był. Tamtego wieczoru się pożegnaliśmy, ale i wymieniliśmy numerami.
Następnego dnia mój facet znów dał mi wolną rękę i postanowił wybrać się na zakupy. Postanowiłam mu opowiedzieć o tym, że ostatnim razem poznałam kogoś interesującego. Nie zdenerwował się, wręcz przeciwnie - powiedział, że to, co dzieje się w Madrycie, zostaje w Madrycie i nie muszę uważać tak, jak w naszym mieście. Potraktowałam to jako błogosławieństwo i nie mogłam się już doczekać kolejnego dnia z Miguelem.
Jak tylko mój ukochany się pożegnał, od razu wyciągnęłam w walizki strój kąpielowy i zaczęłam się szykować. Wieczór z tym młodzieńcem okazał się bardzo zaskakujący. Była kolacja przy świecach w plenerze na uroczej starówce i ostry seks na dokładkę w parku. To było tak szalone, że aż niepodobne do niego. Brał mnie od tyłu pod latarnią, gdzie byliśmy na widoku z trzech stron. Dreszczyk niesamowity, ale jednocześnie czułam się dość swobodnie - w końcu to nie moje miasto.
Prawie tygodniowy seks z przystojnym latynosem
Spotykaliśmy się codziennie przez kilka dni. Było to dla mnie coś zupełnie nowego, bo dużo rozmawialiśmy, a same spotkania przypominały tradycyjne randki. Kąpaliśmy się w wodzie, jadaliśmy wspólnie posiłki, chodziliśmy na zakupy, a mój narzeczony skupiał się na sobie. Wiedziałam, że ma duszę prawdziwego turysty i niestrudzenie zwiedza największe zakamarki Madrytu. Nie przeszkadzało mi to. Jemu było to bardzo na rękę, bo nie musiał mnie niańczyć. Bywam niezdarą - zawsze, gdy decydujemy się na zwiedzanie albo aktywne spędzanie razem czasu, to mam problem z butami, odparzeniami, stłuczenia, zwichnięcia i generalnie sprawiam mu mnóstwo kłopotów.
Tym razem byłam zmartwieniem Miguela, choć trudno o kontuzję wpinając się raz za razem i czekając na orgazm. Zanim zdecydowaliśmy się pójść razem do klubu, pieprzyliśmy się łącznie jedenaście razy. Siedem razy skończyło się spustem w usta, dwa razy w cipkę, a raz w tyłek. Seksu analnego próbowaliśmy tylko raz, w przypływie emocji. Był delikatny, więc nie mogłam narzekać, za to obciągać tego śniadego kutasa wprost uwielbiałam i powoli zaczynałam myśleć o czarnoskórym kochanku. Nigdy nie było to moją fantazją, ale cóż - im więcej próbujesz, tym więcej chcesz spróbować.
Włożyłam na siebie srebrną, połyskującą sukienkę - tak dla odmiany. Narzeczony uwielbiał mnie w czerni, dlatego zwykle wkładałam na siebie takie właśnie kreacje, ale te pozostałe wciąż trzymałam w szafie. Postanowiłam skorzystać z okazji i wyciągnęłam jedną z nich.
Miguel włożył na siebie bordową koszulę w białe kwiaty - ubrał się wręcz typowo. Jego nadgarstek zdobił złoty zegarek, a łańcuszek z krzyżykiem dopełniał całej stylizacji, która w gruncie rzeczy nie była taka zła. Bił od niej wakacyjny, letni klimat.
Pamiętam, że bawiliśmy się razem fantastycznie. Jutro mieliśmy się pożegnać, bo kończył nam się urlop, więc tej nocy postanowiłam w ogóle nie wracać do apartamentu. W zasadzie przez cały tydzień częściej wracałam do Miguela niż do swojego faceta, choć zwykle w środku nocy wskakiwałam mu do łóżka, by następnego dnia znowu móc ujeżdżać młodego Hiszpana.
Wypiliśmy kilka drinków i zatańczyliśmy kilka razy. Co ciekawe, była to klubowa potańcówka - żadnych hiszpańskich rytmów. Naprawdę dobrze się bawiłam, choć i takimi bym nie pogardziła. Było strasznie gorąco, więc po godzinie przenieśliśmy się na parkiet usytuowany w ogrodzie. Miguel korzystał z każdej okazji, by otrzeć się o moje mokre od potu ciało. Dla niego moja uroda była egzotyczna, dlatego nie odrywał wzroku od mojej twarzy. Długie, czarne włosy, niebieskie oczy i lekka opalenizna. Tutaj wszystkie kobiety były śniade - przynajmniej te, które mijaliśmy na ulicach. W każdym razie wiem jedno - mój tyłek z pewnością lubił, bo nawet w tańcu potrafił wepchnąć mi przy wszystkich rękę pod sukienkę tylko po to, by wsadzić ją pod majtki i otrzeć się palcami o drugą dziurkę.
W pewnym sensie mi się to podobało. Lubiłam takie niewinne zabawy w miejscach publicznych, a w obcym kraju zupełnie nie miałam przed nimi oporu. Było gorąco, a kolejne drinki sprawiały, że zaczynało mi się powoli już kręcić w głowie.
Poszliśmy do samochodu i dałam mu po raz ostatni. Przynajmniej tak sądziłam w momencie, kiedy dochodził we mnie na przednim siedzeniu auta. Wypięłam tyłek tak, jakbym była jego własnością. Po tygodniu zabawy już nie było między nami żadnego skrępowania, a Miguel nie pytał czy mam ochotę, tylko po prostu ściągał mi majtki. Byłam posłuszna. Grzecznie i bez najmniejszego oporu rozsuwałam przed nim nóżki i czekałam na orgazm. Seks z tym Hiszpanem w dalszym ciągu wywoływał u mnie jakieś emocje. Chciałam, by ten wieczór trwał w nieskończoność. Kiedy we mnie skończył, wytarłam spermę ściekającą po moich udach i opuściłam sukienkę, zapominając o majtkach.
Bawiliśmy się mniej więcej do trzeciej nad ranem. Nim wróciliśmy do apartamentu, zgodnie postanowiliśmy skorzystać z toalety. Tam również nie obyło się bez przygód. Zanim skończył sikać, ja znowu nabrałam ochoty na zabawę. Stałam na korytarzu sama z perwersyjnymi myślami. Byłam tak wstawiona, że zaczęłam nawet myśleć o pissingu. Gdy wychodził, wepchnęłam go z powrotem do środka i bez chwili wahania złapałam go za kutasa. Potarłam kilka razy dłonią o jego krocze i poczułam, że twardnieje. Natychmiast rozpięłam rozporek Miguela i czym prędzej wzięłam go do ust. Wypełniał mnie całą, a dodatkowo teraz pociągał mnie fakt, że jeszcze przed chwilą sikał. Dlaczego mnie to nakręciło? Nie wiem. Jestem już chyba uzależniona od próbowania w seksie coraz to nowych rzeczy. Cuckold był dla mnie silnym bodźcem - teraz zupełnie pozbyłam się hamulców.
Jego kutas wypełniał całe moje gardło, a ja łamanym angielskim błagałam, by zerżnął mnie w usta. Z początku nie miał pojęcia, o co mi chodzi, jednak po kilku sekundach zrozumiał i zaczął napierać na mnie coraz mocniej. Ciągnął mnie za włosy i jęczał z rozkoszy, kiedy dochodził po raz drugi, a ja posłusznie spijałam jego spermę. Połknęłam ją z uśmiechem na ustach, po czym wstałam z kolan, by go pocałować. Poczułam jak resztki spermy mieszają się z jego śliną. Czułam ją na naszych językach, ale nie pytałam go o zdanie. Bardzo chciałam się z nim przelizać i zapamiętać ten wieczór takim, jakim go sobie wymarzyłam.
Czym prędzej pośpieszyliśmy do wyjścia, a potem znów do samochodu. Myślałam tylko o seksie. Nie byłam w stanie zająć myśli niczym innym. Powiedziałam mu, że tym razem wracamy razem. Po kwadransie otwierał już drzwi do swojego apartamentu, a ja masowałam jego krocze od samego korytarza. Nim przestąpiliśmy próg, moja dłoń zdążyła powędrować Miguelowi w majtki. Byłam zaskoczona, że raz jeszcze bez żadnego problemu zrobił się sztywny i gotowy do dalszej zabawy. Musiał być na mnie bardzo nakręcony.
Nie bawiliśmy się w gry wstępne, zrzuciliśmy z siebie ubrania, zanim dotarliśmy do sypialni. Wszedł we mnie bez ostrzeżenia, a ja odruchowo zacisnęłam zęby. Rzucił mnie na łóżko i przycisnął mocno do pościeli. Leżąc na brzuchu wpatrywałam się w plażowiczów za oknem, a on przylgnął do mnie i posuwał. I posuwał. Zamykałam oczy, by po chwili otwierać je budzona z tego cudownego stanu własnymi jękami. Wsłuchiwałam się w dźwięk obijających się o mój tyłek jąder Hiszpana. Raz za razem pluł mi na dupsko, po czym zmieniał prezerwatywę i rżnął. Raz jedna dziurka, raz druga. Kolejna prezerwatywa i znowu zmiana. Bez przerwy.
Wiedziałam, że dwa wcześniejsze orgazmy mogą znacząco wpłynąć na długość trzeciego razu, ale nie sądziłam, że aż tak. Zerknęłam na ścianę. Pieprzył mnie od 40 minut, a zegar pokazywał 5:30. Mniej więcej w tym samym czasie doszłam po raz drugi, a on kazał mi na sobie usiąść. Byłam wykończona, ale chciałam, by zapamiętał ten dzień na długie lata, więc posłusznie go dosiadłam. 20-centymetrowy penis to nie lada wyzwanie, ale byłam grzeczna - nadziewałam się na niego i z niecierpliwością oczekiwałam trzeciego orgazmu, kiedy Miguel zajmował się moimi krągłymi piersiami, całował je, przygryzał sutki, by wreszcie pieścić je obiema rękami. Było mi tak dobrze. Dochodząc po raz trzeci zobaczyłam mroczki przed oczami i nie byłam w stanie opanować własnego krzyku. On jednak wciąż się nie spuszczał. Nieporadnie próbował mnie złapać i zmienić pozycję, niestety w tej całej euforii straciliśmy równowagę i oboje spadliśmy na podłogę. To nam jednak nie przeszkadzało.
Pragnęliśmy siebie tak bardzo, że nie dbaliśmy o to, co wyprawiamy. Nie dbaliśmy o to, że w amoku ze stolika zrzuciliśmy lampę, która rozsypała się na drobne kawałeczki - to nie było istotne. Usiadłam na nim po raz kolejny. Kochaliśmy się w pozycji 69 przez dobrych 15 minut. Chciałam się upewnić, że dokładnie zliże ze mnie soczystą strużkę, która spływała po moich udach od dłuższego czasu. Wylizał mnie całą i pod sam koniec czułam, że prawie dochodzę. Znowu. Zacisnęłam uda i wyjęłam kutasa z ust, po czym położyłam się obok i zaczęłam błagać, by wyruchał mnie na tej podłodze najmocniej jak potrafi.
Zrozumiał moją sugestię, choć tych kilka sekund sprawiło, że odrobinę ostygłam. Położył się na mnie i zaczął całować. Nigdy nie przepadałam za pozycją na misjonarza, ale po takim seks maratonie nie mogłam narzekać. Objęłam go z całej siły pozwalając się całować. Wpychał mi język do ust, nie zapominając o kutasie. Jęczałam coraz donośniej i czułam, że on też jest blisko. Po kilku chwilach zaplotłam na nim nogi i przycisnęłam mocno do siebie. Chciałam poczuć ten orgazm mocniej niż kiedykolwiek. Poprosiłam, by nie przestawał, gdy skończy i dokładnie w tym samym momencie oboje zaczęliśmy szczytować. Moje krzyki przeszywały całe piętro. Poczułam te niekontrolowane pchnięcia i spust - znajome ciepło w środku. Było to niewątpliwie przyjemne uczucie. Nie przestawał mnie ruchać - podobało mi się to. Nie minęła minuta, a moje ciało wykrzywiło się z rozkoszy po raz kolejny, tylko mocniej. On w ogóle nie zwracał na to uwagi i parł w nieskończoność, przesuwając mnie po podłodze swojego apartamentu. Nie był już romantyczny i delikatny, ale namiętny i męski. W ciągu tych kilku dni razem zdążyłam go sobie wychować. Każdego kolejne pchnięcie sprawiało, że robiło mi się coraz bardziej słabo. Moje oczy zamknęły się mimowolnie przez wyczerpanie, ale zanim to nastąpiło, zerknęłam na godzinę - 7:20. Nie miałam wystarczająco dużo czasu, by się temu nadziwić.
Obudziliśmy się przed południem. Miguel przyniósł mi kawę, po czym pożegnaliśmy się, obiecując sobie kontakt na odległość. Nie wykluczałam, że dotrzymam słowa - ten Hiszpan naprawdę przypadł mi do gustu.
Wzięłam taksówkę, po czym wróciłam do naszego apartamentu. Narzeczony czekał na mnie ze śniadaniem.
- Przepraszam, kochanie. Zasnęłam - powiedziałam z wyrzutem.
- Nic nie szkodzi, nie zrobiłem niczego na ciepło.
Przywitał mnie buziakiem, a ja pośpiesznie poszłam pod prysznic, po czym rzuciłam się na łóżku i przespałam kolejnych kilka godzin. Ostatni dzień wakacji spędziliśmy razem na plaży, popijając drinki. Rozmawialiśmy o tym i o tamtym - opowiedziałam mu nieco więcej o Miguelu i na temat ostatniej nocy. Przytulił mnie mocno i powiedział, że chciałby go kiedyś poznać. Uśmiechnęłam się i podziękowałam za to, że jest dla mnie taki dobry. Wiedziałam, że na niego zasługuję, ale postanowiłam się tym cieszyć.
Cipka jeszcze nigdy w życiu mnie tak nie bolała. Dupa zresztą też.
*** *** ***
Mam nadzieję, że powyższe opowiadanie przypadło Wam do gustu. Jeżeli chcielibyście zobaczyć mnie z Miguelem, to przypominam, że info na temat paczki z naszymi filmikami znajdziecie w odpowiedniej zakładce na blogu, a także u góry na stronie głównej.
Na zachętę załączam kilka opinii na jej temat:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.