Cześć, to ja, Magda. Chcę ci opowiedzieć o czymś, co stało się kilka miesięcy temu, a o czym Kuba, mój chłopak, nie ma zielonego pojęcia. Nawet teraz, jak o tym myślę, czuję dreszcze – mieszankę wstydu, ekscytacji i jakiejś chorej satysfakcji. To był wieczór, kiedy zdradziłam go na jego oczach, a on... on niczego się nie domyślił. Siedział tam, pił swoje piwo, uśmiechał się do mnie, a ja zrobiłam z niego rogacza, nie ruszając się z kanapy. Jak to możliwe? Zaraz ci wyjaśnię.
Był październikowy wieczór, chłodny, ale w naszym mieszkaniu panowała ciepła, leniwa atmosfera. Kuba zaprosił Marcina – mojego byłego, tak, tego Marcina – na piwo. Od czasu tamtej nocy, kiedy pozwoliłam Marcinowi wziąć mnie przy Kubie, nasze życie nabrało nowego smaku. Kuba myślał, że to on kontroluje te zabawy, że to jego fantazja, jego gra. Uwielbiał patrzeć, jak ktoś inny mnie dotyka, jak oddaję się komuś na jego oczach. To go kręciło, a ja... cóż, ja odkryłam, że kręci mnie to jeszcze bardziej, niż mogłam przypuszczać.
Zdradziłam Chłopaka Ze Swoim Byłym Partnerem | Opowiadanie Erotyczne
Tamtego wieczoru usiedliśmy we troje w salonie. Kuba na fotelu, ja z Marcinem na kanapie. Miałam na sobie luźną sukienkę, taką z dekoltem, który zawsze przyciągał spojrzenia, i cienkie rajstopy. Wino lało się strumieniami, muzyka grała cicho w tle, a rozmowa płynęła swobodnie – o pracy, o starych czasach, o głupotach. Kuba był w dobrym humorze, śmiał się, rzucał żarty. Marcin, jak zwykle, miał ten swój uśmieszek – ten, który kiedyś doprowadzał mnie do szaleństwa, a teraz... teraz budził we mnie coś zakazanego.
W pewnym momencie Kuba wstał, żeby przynieść kolejne piwo z kuchni. „Zaraz wracam, nie ruszajcie się” – rzucił, a ja zerknęłam na Marcina. Jego oczy błyszczały, jakby czytał mi w myślach. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, przesunął się bliżej, a jego dłoń wylądowała na moim udzie. Poczułam, jak serce podskakuje mi do gardła. „Co ty robisz?” – szepnęłam, ale mój głos był słaby, bez przekonania. „To, co zawsze chciałem” – odparł cicho, a jego palce powędrowały pod sukienkę.
Kuba był w kuchni, słyszałam, jak otwiera lodówkę, jak brzęczą butelki. A ja? Ja siedziałam sparaliżowana, ale nie odepchnęłam Marcina. Jego dłoń przesunęła się wyżej, muskając mnie przez rajstopy, a potem wsunęła się pod nie, prosto do majtek. Jęknęłam cicho, ledwo słyszalnie, ale wystarczyło, żeby Marcin się uśmiechnął. „Tęskniłaś za tym, co?” – szepnął, a ja zacisnęłam usta, żeby nie odpowiedzieć. Bo tak, cholera, tęskniłam.
Zaczął mnie pieścić – powoli, delikatnie, ale z tą pewnością, którą zawsze miał. Jego palce poruszały się w taki sposób, że musiałam zagryźć wargę, żeby nie wydać dźwięku. Kuba wrócił do pokoju, usiadł na fotelu z piwem w ręku i spojrzał na nas. „O czym gadacie?” – zapytał, a ja zmusiłam się do uśmiechu. „O starych czasach” – odpowiedziałam, a mój głos brzmiał niemal normalnie, choć w środku płonęłam. Marcin nie przestawał – jego dłoń pracowała pod sukienką, a ja czułam, jak robię się mokra.
Kuba kiwnął głową, pociągnął łyk piwa i zaczął coś opowiadać – o pracy, o jakimś projekcie. Nie słuchałam. Skupiałam się na tym, żeby nie drżeć, nie zaciskać ud, nie wydać się. Marcin był bezczelny – patrzył na Kubę, udając, że słucha, a jednocześnie wsuwał we mnie palce, raz, potem dwa. Przygryzłam policzek od środka, czując, jak fala gorąca rozlewa się po moim ciele. To było chore, ale tak cholernie podniecające – zdradzać go, kiedy siedział metr od nas, niczego nie podejrzewając.
W końcu Marcin wyjął rękę, ale to nie był koniec. „Pokażę ci coś” – powiedział do Kuby, wstając z kanapy. „Chodź na chwilę na balkon, zapalimy.” Kuba skinął głową, a ja odetchnęłam z ulgą, myśląc, że to już po wszystkim. Ale kiedy wstałam, żeby poprawić sukienkę, Marcin złapał mnie za nadgarstek i szepnął: „Zostań tu.” Kuba wyszedł第一个, a Marcin zamknął za nim drzwi balkonowe. Wrócił do mnie w dwóch krokach, a ja nie zdążyłam zaprotestować.
Pchnął mnie na kanapę, podciągając sukienkę do pasa. „Mamy pięć minut” – mruknął, rozpinając spodnie. Nie zdążyłam powiedzieć „nie”, bo szczerze? Nie chciałam. Rozchylił mi nogi, zsunął rajstopy i majtki, a potem wszedł we mnie – szybko, mocno, bez ceregieli. Jęknęłam, ale zagryzłam dłoń, żeby stłumić dźwięk. Przez uchylone drzwi balkonowe słyszałam głos Kuby, jak śmieje się z czegoś, co powiedział Marcin przed chwilą. A Marcin? Marcin posuwał mnie na tej kanapie, jego biodra uderzały o moje, a ja czułam, jak tracę kontrolę.
„Lubisz to, co?” – szepnął mi do ucha, a ja tylko kiwnęłam głową, bo nie mogłam mówić. Ruchał mnie klasycznie, ale z taką dzikością, że kanapa skrzypiała pod nami. Czułam go w sobie, głęboko, a każdy ruch sprawiał, że byłam bliżej krawędzi. Wiedziałam, że to szaleństwo – Kuba był kilka metrów od nas, za szybą, ale to tylko podkręcało moje podniecenie. Byłam jego dziewczyną, a teraz? Teraz oddawałam się Marcinowi, jak jakaś bezwstydna dziwka.
Po chwili zwolnił, dysząc ciężko. „Odwróć się” – powiedział, a ja posłuchałam, klękając na kanapie i wypinając dupkę. Spojrzałam przez ramię na balkon – Kuba stał tyłem, z papierosem w ręku, wciąż gadając. Marcin złapał mnie za biodra i wszedł w mój tyłek – powoli na początku, a potem coraz mocniej. „O kurwa, tak...” – wyszeptałam, nie mogąc się powstrzymać. Walił mnie w dupkę, a ja zaciskałam dłonie na poduszkach, czując, jak rozkosz miesza się z bólem. „Cicho, bo nas usłyszy” – mruknął, ale jego głos drżał z podniecenia.
Ładował w mój tyłek, a ja wyobrażałam sobie, co by się stało, gdyby Kuba się odwrócił. Widziałby mnie – swoją Magdę – z wypiętą dupką, jak biorę to od Marcina, jak krzyczę cicho z rozkoszy. Ale Kuba się nie odwrócił. Skończył papierosa, rzucił coś do Marcina przez szybę, a Marcin odpowiedział, nie przerywając. To trwało może trzy minuty, ale dla mnie eternity – posuwał mnie w tyłek, a ja dochodziłam, gryząc poduszkę, żeby nie krzyczeć.
W końcu wyszedł ze mnie, poprawił spodnie i rzucił: „Wracaj na balkon, jakby nigdy nic.” Wstałam na drżących nogach, poprawiłam sukienkę i usiadłam, jakby nic się nie stało. Marcin wyszedł, a ja sączyłam wino, czując, jak moje ciało wciąż pulsuje. Kuba wrócił chwilę później, uśmiechnięty, nieświadomy. „Fajny wieczór, co?” – zapytał, siadając obok mnie. Przytulił mnie, a ja kiwnęłam głową, czując jego ciepło i... wyrzuty sumienia. Ale tylko trochę.
Tego wieczoru Kuba został rogaczem, a ja zdradziłam go w najgorszy możliwy sposób – na jego oczach, pod jego nosem. Nie wie o tym do dziś, a ja czasem, jak na niego patrzę, zastanawiam się, czy kiedykolwiek się domyśli. Ale wiesz co? Ta tajemnica, ten dreszczyk... to mnie nakręca. I choć kocham Kubę, tamta chwila z Marcinem wciąż żyje we mnie, jak brudny, piękny sekret.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.