piątek, 14 marca 2025

Zdradzałam Go z Dwoma Obcymi Mężczyznami - Paweł i Tomek | Opowiadanie Erotyczne Cuckold

Siedziała na kanapie w ich przytulnym mieszkaniu, z telefonem w dłoni, a jej długie, czarne włosy opadały miękko na ramiona. Jej ukochany, jak zwykle, przeglądał coś na laptopie, rzucając jej od czasu do czasu ciepłe, pełne miłości spojrzenie. Byli parą od lat – stabilną, szczęśliwą, ale z nutą niepokoju, który oboje pielęgnowali w sekrecie swoich fantazji. Kuba kochał Madzię ponad wszystko, jej skromność, delikatność, sposób, w jaki się rumieniła, gdy komplementował jej krągłe piersi czy kształtny tyłeczek. Ale znał też jej drugą stronę – tę, która budziła się w sypialni, gdy z cichej, nieśmiałej dziewczyny stawała się kimś, kto pragnął mocniejszych wrażeń, sznurów oplatających nadgarstki i ostrego, niemal animalistycznego seksu. On sam lubił eksperymentować, a ich związek cuckold był czymś, co oboje odkryli niemal przypadkiem, ale co szybko stało się ich wspólną tajemnicą.

Zdradzałam Go z Dwoma Obcymi Mężczyznami - Paweł i Tomek | Opowiadanie Erotyczne Cuckold

Tego wieczoru Madzia przeglądała portal erotyczno-randkowy, na który namówił ją Kuba. „Znajdź kogoś. Chcę, żebyś to przeżyła” – powiedział kilka dni wcześniej, a w jego oczach błyszczała mieszanka podniecenia i niepewności. Zgodziła się, choć serce biło jej jak oszalałe, gdy pisała pierwsze wiadomości. I tak poznała Pawła – wysokiego, dobrze zbudowanego faceta o szorstkim głosie i spojrzeniu, które nawet na zdjęciach wydawało się przenikać ją na wylot. Wymienili kilka wiadomości, a potem umówili się na spotkanie. Parking przy centrum handlowym, późny wieczór. Kuba miał zostać w domu, ale Madzia wiedziała, że będzie myślał o niej przez cały czas.

Wieczór był chłodny, marcowy wiatr smagał jej policzki, gdy wysiadła z samochodu i poprawiła sukienkę – czarną, obcisłą, ale nie nazbyt wyzywającą, taką, która podkreślała jej kształty, ale zostawiała pole dla wyobraźni. Stała przy swoim aucie, nerwowo bawiąc się końcówkami włosów, gdy podjechał on – czarny SUV z przyciemnianymi szybami. Paweł wysiadł, mierząc ją wzrokiem. Był wyższy, niż się spodziewała, w ciemnej kurtce i z lekkim zarostem, który dodawał mu surowości. Uśmiechnął się krótko, jakby chciał ją uspokoić, ale w jego oczach czaiło się coś dzikiego.

– Cześć, Madzia – powiedział, podchodząc bliżej. Jego głos był niski, niemal wibrujący, a ona poczuła, jak ciepło rozlewa się po jej ciele mimo chłodu nocy.

– Cześć – odpowiedziała cicho, spuszczając wzrok. Nieśmiałość brała górę, ale jednocześnie czuła dreszcz podniecenia. Wiedziała, po co tu jest. Wiedziała, że Kuba czeka na jej opowieść. I wiedziała, że Paweł nie jest typem, który bawi się w półśrodki.

– Wsiadaj – rzucił, wskazując na swoje auto. Nie czekał na odpowiedź, tylko otworzył drzwi od strony pasażera. Madzia zawahała się przez sekundę, ale weszła do środka. Wnętrze pachniało skórą i jego wodą kolońską – ciężką, męską nutą, która działała na nią jak afrodyzjak. Usiadł obok niej, zamknął drzwi i przez chwilę panowała cisza. Słyszała tylko swój oddech, trochę za szybki, i szum wiatru na zewnątrz.

– Jesteś pewna, że tego chcesz? – spytał, odwracając się do niej. Jego ręka spoczywała na kierownicy, ale oczy świdrowały ją bezlitośnie. Madzia skinęła głową, nie mogąc wydusić słowa. – Dobrze. To zaczniemy powoli.

Pochylił się ku niej, a ona wstrzymała oddech. Nie pocałował jej od razu – zamiast tego jego palce musnęły jej szyję, powoli przesuwając się w dół, aż dotarły do dekoltu sukienki. Czuła, jak jej skóra reaguje na ten dotyk, jak nabrzmiewają jej piersi, które zawsze były wrażliwe na takie subtelne pieszczoty. Paweł nie spieszył się, badał ją, jakby chciał najpierw poznać każdy centymetr jej ciała, zanim przejdzie do czegoś więcej. Madzia zamknęła oczy, oddychając głębiej, a w głowie miała Kubę – jego twarz, jego słowa: „Chcę, żebyś to przeżyła”. To ją napędzało.

Jego dłoń zsunęła się niżej, na jej uda, a sukienka podwinęła się lekko, odsłaniając fragment skóry. Paweł zatrzymał się, jakby delektując się widokiem, po czym chwycił ją za podbródek i zmusił, by spojrzała mu w oczy.

– Lubisz, jak ktoś przejmuje kontrolę, co? – spytał, a w jego tonie było coś władczego, co sprawiło, że jej ciało zadrżało. Przytaknęła, czując, jak rumieniec oblewa jej policzki. – To dobrze. Bo ja lubię ją brać.

Nie czekał na odpowiedź. Pochylił się i w końcu ją pocałował – mocno, głęboko, z językiem, który wtargnął między jej wargi bez pytania o pozwolenie. Madzia jęknęła cicho, zaskoczona intensywnością, ale oddała się temu, czując, jak jej nieśmiałość ustępuje miejsca pragnieniu. Jego ręce wędrowały po jej ciele, ściskając jej piersi przez materiał sukienki, a potem zsuwając ramiączka, by odsłonić je całkowicie. Była bez stanika – świadomie, na prośbę Kuby – i teraz, pod spojrzeniem Pawła, czuła się jednocześnie bezbronna i pożądana.

– Masz piękne ciało – mruknął, a jego palce zatoczyły kręgi wokół jej sutków, zanim je ścisnął, wywołując u niej stłumiony okrzyk. – Ciekaw jestem, co jeszcze lubisz.

Madzia nie odpowiedziała – nie musiała. On już wiedział. Jego ręka zsunęła się między jej uda, a ona rozchyliła je instynktownie, oddychając coraz szybciej. Parking wokół nich był pusty, światła latarni rzucały blade smugi na szybę, a oni byli zamknięci w tej małej, gorącej bańce. Paweł nie spieszył się – badał ją, drażnił, aż w końcu jego palce znalazły się tam, gdzie chciała ich najbardziej. Jęknęła głośniej, a on uśmiechnął się, widząc, jak jej ciało reaguje.

– Nieźle się rozkręcasz – powiedział, a potem przesunął się tak, by jego usta znalazły się przy jej uchu. – Ale to dopiero początek. Chcę cię zobaczyć całą.

Sukienka zsunęła się z jej bioder, a Madzia, mimo chłodu auta, czuła, jak płonie. Paweł odchylił jej fotel, kładąc ją niemal na płasko, i przez chwilę po prostu patrzył – na jej nagie piersi, na krągłe biodra, na sposób, w jaki jej nogi drżały z podniecenia. A potem jego ręce wróciły do pracy, tym razem bardziej zdecydowanie, bardziej władczo. Madzia zamknęła oczy, oddając się temu całkowicie, a w głowie miała Kubę – i myśl, że opowie mu o wszystkim.

Auto wypełniał ciężki oddech Madzi i cichy pomruk silnika, który Paweł uruchomił, nie odrywając od niej wzroku. Parking wciąż był pusty, ale ona czuła się, jakby cały świat skupił się na tym jednym momencie – na jego dłoniach, które teraz ściskały jej uda, na jego oddechu przy jej szyi, na tym, jak jej ciało reagowało na każdy jego ruch. Sukienka leżała zwinięta wokół jej talii, odsłaniając ją niemal całkowicie, a on patrzył na nią z mieszanką zachwytu i pożądania, które sprawiało, że jej serce biło jeszcze szybciej.

– Jedziemy – rzucił nagle, prostując się i kładąc ręce na kierownicy. Madzia zamrugała, zaskoczona, wciąż rozpalona i lekko zdezorientowana. – Gdzie? – spytała cicho, poprawiając się na fotelu, ale nie zasłaniając się. Nie chciała przerywać tej chwili, tej gry, w którą się wciągnęła.

– Gdzieś, gdzie nikt nam nie przeszkodzi – odparł, ruszając z miejsca. SUV płynnie wyjechał z parkingu, a Madzia poczuła, jak adrenalina miesza się z podnieceniem. Nie znała go, nie wiedziała, dokąd ją zabiera, ale to właśnie w tym tkwiła siła tej chwili – w niepewności, w oddaniu kontroli komuś obcemu. Myślała o Kubie, o tym, jak czeka na nią w domu, jak będzie słuchał jej opowieści z błyskiem w oku. To dla niego to robiła, ale jednocześnie dla siebie – dla tej części Madzi, która pragnęła czegoś więcej niż delikatnych pieszczot.

Droga wiła się przez miasto, aż w końcu światła latarni ustąpiły miejsca ciemności. Paweł skręcił w boczną, leśną ścieżkę, a auto podskakiwało lekko na nierównościach. Madzia zerknęła przez okno – wokół rozciągał się gęsty las, cichy i nieprzenikniony, a księżyc rzucał srebrzyste smugi na korony drzew. Zatrzymał się na poboczu, gasząc silnik. Cisza, która zapadła, była niemal namacalna, przerywana tylko szelestem liści i ich oddechami.

– Wysiadaj – powiedział, a w jego głosie znów pojawiła się ta władcza nuta, która sprawiała, że jej ciało reagowało mimowolnie. Otworzył drzwi i wysiadł, a ona, po chwili wahania, poszła w jego ślady. Chłodne powietrze owionęło jej nagą skórę, ale nie czuła zimna – była zbyt rozgrzana, zbyt pochłonięta tym, co się działo. Paweł podszedł do niej, chwycił ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie, tak że jej plecy oparły się o bok samochodu. Jego usta znów znalazły jej wargi, ale tym razem pocałunek był inny – wolniejszy, bardziej zmysłowy, jakby chciał ją najpierw rozsmakować, zanim przejdzie do czegoś ostrzejszego.

– Lubisz, jak cię wiążą, prawda? – mruknął, odrywając się od niej na moment. Madzia przytaknęła, czując, jak jej oddech przyspiesza. W jego oczach błysnęło coś mrocznego, a potem sięgnął do kieszeni kurtki i wyjął cienki, czarny sznur. Nie spytał o zgodę – nie musiał. Wiedziała, po co tu jest, a on zdawał się czytać w jej myślach. Chwycił jej ręce, unosząc je nad głowę, i przywiązał je do uchwytu na dachu samochodu. Sznur był ciasny, ale nie bolesny, a uczucie bezradności, które ją ogarnęło, tylko podsyciło jej pragnienie.

Stał przed nią, patrząc, jak jej piersi unoszą się z każdym oddechem, jak jej biodra drżą lekko pod jego spojrzeniem. Nie spieszył się – wyjął telefon i zrobił zdjęcie, a Madzia, zamiast zaprotestować, poczuła dreszcz ekscytacji. Wiedziała, że to dla Kuby, że Paweł wyśle mu je później, że to część ich gry. Potem jego ręce wróciły do jej ciała, zsuwając sukienkę jeszcze niżej, aż opadła na ziemię. Stała przed nim naga, z rękami uniesionymi, wystawiona na jego łaskę i chłód nocy.

– Pięknie wyglądasz – powiedział cicho, a potem klęknął przed nią. Madzia wstrzymała oddech, gdy jego usta dotknęły jej brzucha, powoli schodząc niżej. Nie spieszył się, drażnił ją, całował wewnętrzną stronę jej ud, aż w końcu dotarł tam, gdzie chciała go najbardziej. Jęknęła głośno, a dźwięk rozniósł się po lesie, mieszając się z szumem wiatru. Jego język poruszał się precyzyjnie, ale z dzikością, która sprawiała, że jej nogi uginały się pod nią. Sznur trzymał ją w miejscu, a ona mogła tylko oddać się temu, co robił, czując, jak fala przyjemności narasta w jej ciele.

Po chwili wstał, ocierając usta wierzchem dłoni, i spojrzał na nią z uśmiechem, który obiecywał więcej. Odwiązał jej ręce, ale tylko po to, by chwycić ją za biodra i odwrócić twarzą do samochodu. Przycisnął ją do zimnego metalu, a ona poczuła jego ciało za sobą – twarde, gorące, pełne napięcia. Jego dłonie wędrowały po jej plecach, ściskając jej tyłeczek, który Kuba tak uwielbiał, a potem usłyszała szelest jego paska. Serce jej zamarło na moment, ale nie z lęku – z oczekiwania.

– Powiedz, czego chcesz – szepnął jej do ucha, a jego oddech palił jej skórę. Madzia zawahała się, ale tylko na sekundę. – Chcę cię poczuć – odpowiedziała cicho, a jej głos drżał od emocji. Paweł nie czekał dłużej. Wszedł w nią jednym, mocnym ruchem, a ona krzyknęła, czując, jak wypełnia ją całkowicie. Ruchy były ostre, zdecydowane, dokładnie takie, jak lubiła, a jednocześnie inne – bo to nie był Kuba, to był ktoś obcy, ktoś, kto brał ją na swoich warunkach.

Las wokół nich milczał, jakby wstrzymał oddech, a oni poruszali się w rytmie, który był jednocześnie dziki i harmonijny. Madzia czuła zimno karoserii pod piersiami, ciepło jego rąk na swoich biodrach, a w głowie miała Kubę – jego twarz, jego miłość, jego zgodę na to wszystko. To sprawiało, że każdy ruch Pawła był jeszcze intensywniejszy, jeszcze bardziej znaczący.

Chłód metalu pod piersiami Madzi kontrastował z gorącem, które rozlewało się po jej ciele za każdym ruchem Pawła. Las wokół nich trwał w bezruchu, ale w jej głowie szumiał chaos – mieszanka podniecenia, wstydu i jakiejś pierwotnej satysfakcji, której nie potrafiła nazwać. Paweł trzymał ją mocno za biodra, jego palce wbijały się w jej skórę, zostawiając ślady, które później będzie oglądać w lustrze, wspominając tę noc. Jego oddech, chrapliwy i szybki, mieszał się z jej stłumionymi jękami, a każdy jego pchnięcie wydawał się odbierać jej resztki контроля, które jeszcze miała.

– Lubisz to, co? – mruknął, pochylając się nad nią tak, że jego usta musnęły jej ucho. Nie czekała na odpowiedź – nie musiał. Jej ciało mówiło za nią, drżąc pod jego dotykiem, wyginając się w łuk, by przyjąć go jeszcze głębiej. Madzia przytaknęła bez słów, zamykając oczy, a w jej głowie znów pojawił się Kuba – jego ciepły uśmiech, jego cicha zgoda na to wszystko, jego fantazja, która teraz stawała się rzeczywistością. To dla niego pozwalała Pawłowi robić z nią, co chciał, ale jednocześnie czuła, że to także jej chwila, jej odkrycie.

Paweł zwolnił na moment, jakby chciał przedłużyć tę torturę przyjemności. Wycofał się, a ona poczuła pustkę, która niemal ją zabolała. Odwrócił ją twarzą do siebie, podnosząc jej podbródek, by spojrzała mu w oczy. Jego spojrzenie było intensywne, niemal palące, a w kąciku ust czaił się lekki uśmieszek – jakby wiedział, że ma ją w garści. Chwycił ją za ramiona i popchnął lekko w dół, aż uklękła na ziemi. Trawa była wilgotna, zimna, ale Madzia nie zwracała na to uwagi. Jej serce biło jak oszalałe, gdy patrzyła na niego z dołu, a on rozpiął spodnie do końca, nie spuszczając z niej wzroku.

– Pokaż, co potrafisz – powiedział, a jego ton był rozkazujący, ale nie pozbawiony ciepła. Madzia zawahała się, jej nieśmiałość na moment wróciła, ale potem wyciągnęła rękę i dotknęła go – ostrożnie, niemal z nabożnością. Był twardy, gorący, a jej palce zadrżały, gdy zaczęła go pieścić. W końcu pochyliła się i wzięła go do ust, powoli, smakując go, czując, jak jego dłoń zaciska się na jej włosach. Jęknął cicho, a ten dźwięk sprawił, że jej ciało znów zapłonęło. Robiła to dla Pawła, dla Kuby, ale też dla siebie – odkrywając w sobie coś nowego, coś, co zawsze było ukryte pod warstwą skromności i dobrych manier.

Paweł nie pozwolił jej długo prowadzić. Chwycił ją za włosy mocniej, nadając rytm, a ona poddała się temu, czując, jak jej gardło zaciska się wokół niego. To nie było delikatne – było ostre, niemal brutalne, dokładnie tak, jak lubiła w swoich najskrytszych fantazjach. Po chwili odsunął ją, podnosząc ją z ziemi jednym szybkim ruchem. Jego oczy błyszczały w półmroku, a oddech był nierówny.

– Jeszcze nie skończyliśmy – rzucił, a potem poprowadził ją kilka kroków dalej, na małą polankę obok drogi. Księżyc oświetlał ich sylwetki, rzucając długie cienie na trawę. Pchnął ją na ziemię, ale nie brutalnie – raczej z jakąś dziwną troską, która kontrastowała z jego dzikością. Madzia upadła na plecy, a on klęknął nad nią, rozchylając jej nogi. Przez chwilę patrzył na nią, jakby chciał zapamiętać ten obraz – jej nagie ciało na trawie, włosy rozrzucone wokół głowy, piersi unoszące się z każdym oddechem.

Wszedł w nią снова, tym razem wolniej, głębiej, a ona krzyknęła, czując, jak wypełnia ją całkowicie. Ziemia pod jej plecami była zimna, ale jego ciepło rekompensowało wszystko. Jego ruchy były teraz inne – nie tylko ostre, ale i rytmiczne, niemal hipnotyzujące. Jedną ręką chwycił jej nadgarstki, unosząc je nad jej głowę i przytrzymując je w trawie, drugą ścisnął jej pierś, a potem zsunął się niżej, drażniąc ją tam, gdzie była najbardziej wrażliwa. Madzia wiła się pod nim, nie mogąc się uwolnić, nie chcąc się uwolnić. Każdy jego dotyk, każde pchnięcie budowało w niej falę, która była coraz bliżej szczytu.

– Powiedz mi, jak się czujesz – wyszeptał, a jego głos brzmiał jak rozkaz. Madzia otworzyła oczy, patrząc na niego zamglonym wzrokiem. – Dobrze… za dobrze – wydyszała, a on uśmiechnął się, przyspieszając. Czuła, że traci kontrolę, że jej ciało już nie należy do niej – należy do niego, do tej chwili, do lasu, który ich otaczał. Gdy w końcu dotarła na szczyt, krzyknęła głośno, a jej głos odbił się echem wśród drzew. Paweł nie zatrzymał się, przedłużając jej przyjemność, aż w końcu sam doszedł, zaciskając dłonie na jej biodrach z siłą, która zostawiła czerwone ślady.

Przez chwilę leżeli tak, dysząc, a chłód nocy powoli docierał do ich rozgrzanych ciał. Paweł wstał pierwszy, podając jej rękę. Madzia podniosła się, czując, jak nogi drżą jej z wyczerpania i emocji. Sukienka leżała gdzieś na poboczu, ale nie spieszyła się, by ją podnieść. Stali naprzeciw siebie, milcząc, a w jej głowie kołatała się myśl o Kubie – o tym, co mu powie, jak opisze tę noc, jak zareaguje na jej słowa.

– Jesteś niesamowita – powiedział Paweł, a w jego głosie było coś szczerego, co ją zaskoczyło. – Twój facet ma szczęście.

Madzia uśmiechnęła się słabo, wciąż oszołomiona. – To ja mam szczęście – odpowiedziała cicho, myśląc o Kubie, o ich związku, o tym, jak bardzo się kochają, mimo – a może właśnie dzięki – takim chwilom.

Cisza na polance była niemal ogłuszająca po tym, co się wydarzyło. Madzia stała na trawie, wciąż naga, z rękami lekko drżącymi, gdy wiatr muskał jej skórę, przypominając o chłodzie marcowej nocy. Paweł patrzył na nią przez chwilę, jego oddech powoli się uspokajał, a w oczach błyszczało coś, co mogło być zarówno satysfakcją, jak i zaskoczeniem. Podszedł do miejsca, gdzie leżała jej sukienka, podniósł ją i podał jej bez słowa. Madzia wzięła ją, ale nie założyła od razu – przez moment chciała jeszcze poczuć tę wolność, tę bezbronność, która towarzyszyła jej przez ostatnią godzinę.

– Wracamy do auta – powiedział w końcu Paweł, wskazując głową na SUV-a stojącego kilka metrów dalej. Jego ton był spokojniejszy, jakby dzikość, która nim kierowała, na chwilę ustąpiła miejsca czemuś bardziej stonowanemu. Madzia skinęła głową, zakładając sukienkę, która teraz wydawała się jej obca – jakby nie pasowała do tej wersji siebie, którą właśnie odkryła. Wrócili do samochodu w milczeniu, a ona czuła na sobie jego spojrzenie, nawet gdy szła przed nim, poprawiając włosy.

W środku auta zapach skóry i jego wody kolońskiej znów ją otulił, ale tym razem był inny – mniej intensywny, bardziej znajomy. Usiadła na fotelu pasażera, a Paweł zajął miejsce za kierownicą. Nie odpalił silnika od razu – przez chwilę po prostu siedział, patrząc przed siebie, jakby zbierał myśli. Madzia zerknęła na niego, próbując odgadnąć, co teraz czuje. Była zmęczona, ale jednocześnie rozpalona, pełna emocji, które trudno było jej nazwać. Wiedziała, że to, co się stało, zmieni coś w niej – i w jej relacji z Kubą.

– Jak się czujesz? – spytał w końcu, odwracając się do niej. Jego głos był cichy, niemal łagodny, co kontrastowało z tym, jak władczo brzmiał wcześniej. Madzia zawahała się, szukając słów.

– Dobrze… inaczej – odpowiedziała, a jej palce nerwowo bawiły się rąbkiem sukienki. – To było… więcej, niż się spodziewałam.

Paweł uśmiechnął się lekko, kiwając głową. – To dobrze. Chciałem, żebyś to zapamiętała.

Zapalił silnik, a SUV ruszył powoli wzdłuż leśnej drogi, z powrotem w stronę cywilizacji. Madzia patrzyła przez okno, na mijające drzewa, na ciemność, która powoli ustępowała miejsca odległym światłom miasta. Myślała o Kubie – o tym, co mu powie, jak opisze każdy szczegół, jak zareaguje na jej opowieść. Wiedziała, że będzie chciał wiedzieć wszystko: co czuła, co robiła, jak daleko się posunęła. I wiedziała, że jej słowa będą dla niego jak prezent – coś, co ich połączy jeszcze bardziej, mimo że to nie on był z nią tej nocy.

– Wyślij mu to – powiedział nagle Paweł, wyciągając telefon i pokazując jej zdjęcie, które zrobił wcześniej – jej nagie ciało przy samochodzie, z rękami uniesionymi i sznurem wokół nadgarstków. Madzia spojrzała na ekran, a jej serce zadrgało. Wyglądała na nim inaczej – dziko, bezbronnie, ale też pięknie. Skinęła głową, a Paweł wpisał numer Kuby i nacisnął „wyślij”. – Niech wie, co stracił… i co zyskał – dodał z lekkim uśmiechem.

Madzia nie odpowiedziała, ale w głowie już układała opowieść. Gdy dotarli z powrotem na parking przy centrum handlowym, gdzie zostawiła swoje auto, noc była już głęboka. Wysiadła, czując, jak mięśnie bolą ją od napięcia i wysiłku, ale jednocześnie jak lekkość wypełnia jej ciało. Paweł wysiadł za nią, podszedł bliżej i przez moment patrzyli na siebie w milczeniu.

– Jeśli będziesz chciała powtórki… wiesz, gdzie mnie znaleźć – powiedział, a w jego tonie nie było nachalności, tylko pewność siebie. Madzia uśmiechnęła się słabo, kiwając głową.

– Może – odpowiedziała cicho, choć w głębi duszy wiedziała, że to zależy od Kuby. Od tego, co on powie, gdy wróci do domu.

Wsiadła do swojego samochodu, a Paweł odjechał, zostawiając ją samą na pustym parkingu. Przez chwilę siedziała w ciszy, próbując zebrać myśli. Jej telefon zabrzęczał – wiadomość od Kuby. „Dostałem zdjęcie. Wracaj szybko. Chcę usłyszeć wszystko”. Serce jej podskoczyło, a na ustach pojawił się delikatny uśmiech. Odpaliła silnik i ruszyła do domu, czując, że ta noc to dopiero początek czegoś nowego.

W mieszkaniu czekała ciepła lampka na stoliku i Kuba, siedzący na kanapie z telefonem w ręku. Gdy weszła, podniósł wzrok, a w jego oczach błyszczała mieszanka podniecenia, ciekawości i czegoś, co wyglądało jak duma. Madzia rzuciła torebkę na podłogę, podeszła do niego i usiadła obok, wciąż czując na sobie zapach lasu, Pawła, tej nocy.

– Opowiadaj – powiedział cicho, kładąc dłoń na jej udzie. Jego głos drżał lekko, ale był ciepły, pełen miłości. Madzia wzięła głęboki oddech, zamknęła oczy i zaczęła.

– Spotkałam się z nim na parkingu… – zaczęła, a jej słowa płynęły powoli, szczegółowo, malując przed Kubą obraz tego, co przeżyła. Opowiadała o jego dotyku, o sznurze, o lesie, o tym, jak się czuła – bezbronnie, ale jednocześnie potężnie. Kuba słuchał, nie przerywając, a jego dłoń powoli zaciskała się na jej udzie, jakby chciał poczuć przez skórę to, co ona opisywała.

Gdy skończyła, zapadła cisza. Kuba odłożył telefon, na którym wciąż widniało zdjęcie od Pawła, i spojrzał na nią. – Jesteś niesamowita – powiedział w końcu, a potem przyciągnął ją do siebie, całując ją mocno, jakby chciał odnaleźć w jej ustach ślad tej nocy. Madzia oddała pocałunek, czując, że ich związek właśnie wszedł na nowy poziom – pełen zaufania, miłości i tej dziwnej, pięknej gry, którą razem tworzyli.

Pocałunek Kuby był inny niż ten, który dzieliła z Pawłem – mniej dziki, bardziej familiarny, ale równie intensywny. Madzia czuła w nim jego pragnienie, jego ciekawość, a przede wszystkim jego miłość, która była fundamentem wszystkiego, co robili. Odsunął się od niej na moment, patrząc jej w oczy, a jego dłoń wciąż spoczywała na jej udzie, delikatnie gładząc skórę przez materiał sukienki. W pokoju panowała cisza, przerywana tylko ich oddechami i odległym szumem miasta za oknem.

– Powiedz mi więcej – szepnął, a w jego głosie było coś niemal błagalnego. – Chcę wiedzieć, co czułaś. Każda myśl, każdy moment.

Madzia uśmiechnęła się lekko, czując, jak jej serce bije szybciej. Uwielbiała ten moment – kiedy mogła podzielić się z nim wszystkim, kiedy ich intymność osiągała nowy poziom dzięki tym opowieściom. Usiadła wygodniej, opierając się o jego ramię, i zaczęła mówić, tym razem wolniej, z większym naciskiem na emocje.

– Na parkingu… bałam się na początku – przyznała, spuszczając wzrok. – Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Ale kiedy mnie dotknął, kiedy jego ręce były na mnie… to jakby coś się we mnie obudziło. Coś, co zawsze tam było, ale nigdy nie miało szansy się pokazać.

Kuba słuchał, jego palce przesuwały się po jej ramieniu, a w oczach błyszczała fascynacja. – A w lesie? – spytał cicho. – Tam, na poboczu… jak to było?

Madzia zamknęła oczy, wracając do tamtej chwili. – Zimna trawa pod plecami, jego ciężar na mnie… czułam się jak w innym świecie. Sznur na nadgarstkach… to mnie trzymało, ale jednocześnie dawało wolność. Nie musiałam myśleć, tylko czuć. A on… on wiedział, czego chcę, zanim sama to zrozumiałam.

Kuba westchnął, a jego dłoń zsunęła się na jej talię, przyciągając ją bliżej. – I myślałaś o mnie? – spytał, a w jego tonie była nuta niepewności, którą Madzia znała aż za dobrze. Uwielbiała tę jego wrażliwość, to, jak bardzo zależało mu na tym, by być częścią tej historii.

– Cały czas – odpowiedziała, kładąc dłoń na jego policzku. – Myślałam o tym, jak będziesz słuchał, jak na mnie patrzysz teraz. To dla ciebie tam byłam, Kuba. Ale też dla siebie.

Jego oczy rozbłysły, a potem znów ją pocałował – tym razem głębiej, z pasją, która zdradzała, jak bardzo jej słowa na niego działały. Madzia poczuła, jak jego ręce wędrują po jej ciele, odtwarzając ścieżki, które wcześniej przemierzał Paweł, ale w sposób, który był tylko jego – ciepły, troskliwy, pełen miłości. Sukienka, która i tak ledwo trzymała się na jej biodrach po tej nocy, zsunęła się na podłogę, a Kuba spojrzał na nią tak, jakby widział ją po raz pierwszy.

– Masz ślady – mruknął, zauważając czerwone linie na jej nadgarstkach i biodrach. Jego palce musnęły je delikatnie, a w jego głosie było coś pomiędzy zazdrością a zachwytem. – On naprawdę nie żartował.

Madzia zaśmiała się cicho, kręcąc głową. – Nie żartował. Ale ty też nie musisz – dodała, patrząc na niego z lekkim wyzwaniem w oczach. Kuba uśmiechnął się, a potem podniósł ją z kanapy, niosąc ją do sypialni. Nie było w tym pośpiechu Pawła, ale była ta sama intensywność – inna, bardziej ich.

Położył ją na łóżku, a ona rozłożyła ręce, jakby zapraszając go do siebie. Kuba nie spieszył się – najpierw całował jej szyję, potem piersi, zatrzymując się na każdym centymetrze jej skóry, jakby chciał wymazać ślady Pawła i zastąpić je swoimi. Madzia westchnęła, czując, jak jej ciało znów reaguje, mimo zmęczenia. To było inne – mniej dzikie, bardziej intymne, ale równie mocne. Gdy w końcu wszedł w nią, robił to powoli, patrząc jej w oczy, a ona czuła, że to nie tylko seks – to ich sposób na połączenie się po tym wszystkim, co przeżyła.

– Kocham cię – szepnął, a jego głos drżał od emocji. Madzia uśmiechnęła się, oplatając go nogami. – Ja ciebie też – odpowiedziała, a potem oddali się sobie całkowicie, budując coś nowego na fundamencie tej nocy.

Kilka dni później Madzia siedziała przy kuchennym stole, popijając kawę, gdy Kuba wszedł z telefonem w ręku. – Dostałem wiadomość od niego – powiedział, a w jego tonie było coś dziwnego. Madzia uniosła brew, odstawiając kubek.

– Od Pawła? – spytała, czując lekkie ukłucie ciekawości. Kuba skinął głową i pokazał jej ekran. Wiadomość była krótka: „Jeśli chcecie powtórki, dajcie znać. Ona jest warta więcej niż jedna noc”. Dołączone było kolejne zdjęcie – tym razem z polanki, zrobione z oddali, pokazujące ją na trawie, z rozłożonymi rękami i błyskiem księżyca na skórze.

Madzia poczuła, jak jej policzki płoną, ale Kuba tylko się uśmiechnął. – Co myślisz? – spytał, siadając naprzeciwko niej. W jego oczach błyszczała ta sama mieszanka podniecenia i niepewności, którą widziała tamtej nocy.

– A ty co myślisz? – odpowiedziała pytaniem, bawiąc się łyżeczką. Kuba milczał przez chwilę, a potem pochylił się nad stołem, chwytając jej dłoń.

– Myślę, że to zależy od ciebie. Ale jeśli chcesz… ja też chcę – powiedział cicho. Madzia spojrzała na niego, czując, jak jej serce bije szybciej. To nie była tylko gra – to był ich sposób na odkrywanie siebie, na przesuwanie granic, na budowanie czegoś, co tylko oni rozumieli.

– Może kiedyś – odpowiedziała w końcu, uśmiechając się tajemniczo. Kuba zaśmiał się, a potem wstał, by dolać jej kawy. Wiedział, że cokolwiek zdecydują, zrobią to razem – tak jak zawsze.

Kawa parowała w kubku, a Madzia wpatrywała się w jej powierzchnię, jakby szukała tam odpowiedzi na pytanie, które zawisło w powietrzu. Kuba siedział naprzeciwko, wciąż trzymając telefon z wiadomością od Pawła, a w jego oczach błyszczała ta sama ciekawość, która towarzyszyła im od początku tej przygody. Cisza między nimi nie była niezręczna – była pełna niewypowiedzianych myśli, wzajemnego zrozumienia i tej dziwnej, intymnej więzi, którą budowali krok po kroku.

– „Może kiedyś” to nie brzmi jak „nie” – powiedział w końcu Kuba, unosząc brew z lekkim uśmiechem. Madzia zaśmiała się cicho, odgarniając włosy z twarzy.

– Bo to nie jest „nie” – przyznała, spuszczając wzrok. – Ale… potrzebuję czasu. To wszystko… to dużo. Dla mnie, dla nas.

Kuba skinął głową, a jego dłoń przesunęła się po stole, by delikatnie ścisnąć jej palce. – Rozumiem. Nie musimy się spieszyć. To ma być nasze, w naszym tempie – powiedział, a w jego głosie było tyle ciepła, że Madzia poczuła, jak napięcie, które wciąż w niej tkwiło, powoli ustępuje. Wiedziała, że może mu ufać – zawsze mogła. To była ich siła: miłość, która pozwalała im eksperymentować, przesuwać granice, ale nigdy nie tracić siebie nawzajem.

Kilka dni minęło spokojnie. Madzia wróciła do swojej codzienności – pracy, gotowania obiadów, wieczornych rozmów z Kubą przy lampce wina. Ale wspomnienie tamtej nocy wciąż tkwiło w niej jak cichy płomień – nie dawało o sobie zapomnieć. Czasem, gdy patrzyła w lustro, dostrzegała ledwo widoczne ślady na nadgarstkach, już blaknące, ale wciąż przypominające o sznurze, o Pawle, o lesie. A Kuba… Kuba zdawał się wyczuwać te momenty. Nie naciskał, ale czasem, gdy leżeli razem w łóżku, pytał cicho: „Myślisz o tym, prawda?” – i uśmiechał się, gdy przytaknęła.

Pewnego wieczoru, gdy deszcz bębnił o szyby, a oni siedzieli na kanapie pod kocem, Kuba wyciągnął laptopa. – Mam pomysł – powiedział, a w jego tonie było coś figlarnego. Madzia uniosła brew, patrząc na niego z ciekawością.

– Jaki? – spytała, przysuwając się bliżej. Kuba otworzył przeglądarkę i wpisał adres portalu, na którym Madzia poznała Pawła. Jej serce zadrgało, ale nie zaprotestowała – czekała, co powie.

– Może… poszukamy kogoś razem? – zaproponował, odwracając się do niej. – Tym razem nie sama. Razem. Chcę być częścią tego od początku.

Madzia zamrugała, zaskoczona, ale jednocześnie zaintrygowana. To był nowy krok – coś, co mogło zmienić dynamikę ich gry, ale też zbliżyć ich jeszcze bardziej. – Myślisz, że to dobry pomysł? – spytała, bawiąc się rąbkiem koca.

– Myślę, że to może być ciekawe – odparł, a jego palce już tańczyły po klawiaturze. – Ty wybierasz, ja patrzę. Albo na odwrót. Co wolisz?

Uśmiechnęła się, czując, jak lekki dreszcz przebiega jej po plecach. – Niech będzie na odwrót – zdecydowała, a Kuba zaśmiał się, przewijając profile. Zatrzymał się na jednym – mężczyzna, około czterdziestki, ciemne włosy, spokojne spojrzenie, ale z nutą tajemniczości. „Tomek. Szukam pary do wspólnych przygód. Dyskretny, doświadczony” – głosił opis.

– Co myślisz? – spytał Kuba, zerkając na nią. Madzia przechyliła głowę, przyglądając się zdjęciu. Nie był tak surowy jak Paweł, ale coś w jego oczach przyciągało uwagę.

– Wygląda… interesująco – przyznała. – Napisz do niego.

Kuba nie czekał. Wystukał krótką wiadomość: „Cześć, jesteśmy parą. Szukamy kogoś do wspólnego eksperymentu. Madzia i Kuba”. Odpowiedź przyszła zaskakująco szybko: „Cześć, miło was poznać. Chętnie pogadam. Co lubicie?”.

Rozmowa potoczyła się naturalnie. Tomek okazał się cierpliwy, zabawny, ale też bezpośredni – pytał o ich granice, o to, czego oczekują, a Madzia czuła, jak jej nieśmiałość ustępuje miejsca ciekawości. Kuba siedział obok, czasem dorzucając swoje uwagi, a czasem po prostu słuchając, z dłonią na jej kolanie. Umówili się na spotkanie – tym razem nie na parkingu, ale w małej knajpce na obrzeżach miasta. Neutralny grunt, ale z obietnicą czegoś więcej.

Wieczór spotkania nadszedł szybko. Madzia założyła granatową sukienkę, która podkreślała jej kształty, ale nie była zbyt wyzywająca – chciała czuć się swobodnie. Kuba wybrał ciemną koszulę, a w jego oczach błyszczało podniecenie, którego nie próbował ukryć. Gdy dotarli do knajpki, Tomek już czekał – wyższy, niż się spodziewali, z lekkim uśmiechem i spokojnym spojrzeniem, które zdawało się przenikać ich oboje.

– Cześć – powiedział, wstając od stolika. – Madzia i Kuba, tak? Miło was poznać na żywo.

Usiedli, a rozmowa płynęła zaskakująco łatwo. Tomek miał w sobie coś uspokajającego, ale jednocześnie elektryzującego – sposób, w jaki patrzył na Madzię, gdy opowiadała o sobie, sprawiał, że czuła się widziana, a jednocześnie pożądana. Kuba siedział obok, czasem ściskając jej dłoń pod stołem, a czasem rzucając żart, który rozładowywał napięcie.

Po godzinie Tomek pochylił się lekko nad stołem. – Powiedzcie mi szczerze… czego szukacie? – spytał, a jego głos był cichy, ale stanowczy. Madzia spojrzała na Kubę, a potem wzięła głęboki oddech.

– Chcemy czegoś nowego – zaczęła. – Razem. Coś, co nas zbliży, ale też… wyciągnie nas poza strefę komfortu.

Tomek uśmiechnął się, kiwając głową. – Rozumiem. Mam propozycję. Jeśli chcecie, możemy pojechać do mnie. Mam dom za miastem, spokojne miejsce. Żadnego pośpiechu, żadnych oczekiwań. Zobaczymy, co się wydarzy.

Kuba spojrzał na Madzię, a ona skinęła głową. Czuła, że to kolejny krok – inny niż z Pawłem, bardziej wspólny, bardziej ich. Wstali od stolika, a gdy szli do samochodów, Kuba szepnął jej do ucha: – Czuję, że to będzie coś specjalnego. – Madzia uśmiechnęła się, ściskając jego dłoń. Miała nadzieję, że ma rację.

Droga do domu Tomka wiła się przez ciemne, podmiejskie uliczki, a potem skręciła w wąską, żwirową ścieżkę otoczoną wysokimi sosnami. Madzia siedziała na przednim siedzeniu ich samochodu, z Kubą za kierownicą, a SUV Tomka jechał przed nimi, wyznaczając trasę. W aucie panowała cisza, ale nie była to cisza napięta – raczej pełna oczekiwania, jak przed otwarciem nowej książki, której zakończenia jeszcze nie zna się, ale które obiecuje coś wyjątkowego. Kuba zerknął na Madzię, kładąc dłoń na jej kolanie.

– Jesteś pewna? – spytał cicho, a w jego głosie było więcej troski niż wątpliwości. Madzia uśmiechnęła się, kładąc swoją dłoń na jego.

– Tak. A ty? – odpowiedziała, patrząc na niego z lekkim uśmiechem. Kuba skinął głową, a jego palce zacisnęły się lekko na jej skórze.

– Tak. Chcę tego z tobą – powiedział, a w jego oczach błysnęło coś, co przypominało tę samą ekscytację, którą widziała tamtej nocy, gdy wróciła od Pawła.

Dotarli na miejsce po kilkunastu minutach. Dom Tomka stał na skraju lasu – drewniany, z dużym tarasem i oknami, przez które sączyło się ciepłe światło. Nie był ostentacyjny, ale miał w sobie coś przytulnego, co kontrastowało z tajemniczością jego właściciela. Wysiedli z samochodu, a Tomek czekał na nich przy drzwiach, z lekkim uśmiechem na twarzy.

– Wejdźcie – powiedział, otwierając drzwi szerzej. W środku pachniało drewnem i czymś subtelnym, może kadzidłem. Salon był przestronny, z kominkiem, w którym trzaskał ogień, i dużą kanapą pokrytą miękkimi poduszkami. Madzia poczuła, jak jej ciało rozluźnia się w tym cieple, a Kuba usiadł obok niej, kładąc rękę na jej ramieniu.

Tomek nalał im wina – czerwonego, o głębokim smaku – i usiadł naprzeciwko, w fotelu przy kominku. Przez chwilę rozmawiali o drobiazgach – o domu, o pogodzie, o tym, jak dobrze smakuje wino. Ale w powietrzu unosiło się coś więcej, niewypowiedziane napięcie, które wszyscy troje czuli. W końcu Tomek odstawił kieliszek i spojrzał na nich z lekkim uśmiechem.

– Więc… jak chcecie to rozegrać? – spytał, a jego głos był spokojny, ale bezpośredni. Madzia poczuła, jak jej serce przyspiesza, a Kuba ścisnął jej ramię, jakby chciał dodać jej odwagi.

– Chcemy być razem w tym – powiedział Kuba, patrząc na Tomka. – Nie tak, jak ostatnim razem, kiedy Madzia była sama. Chcemy, żeby to było wspólne.

Tomek skinął głową, jakby spodziewał się takiej odpowiedzi. – Rozumiem. Mogę zacząć z Madzią, a ty możesz patrzeć… albo dołączyć, kiedy zechcesz. Jak wolicie?

Madzia spojrzała na Kubę, a on uśmiechnął się do niej, dając jej znać, że to jej decyzja. – Niech będzie tak – powiedziała cicho. – Ty zacznij… a Kuba zdecyduje.

Tomek wstał z fotela i podszedł do nich, zatrzymując się przed Madzią. Wyciągnął rękę, a ona ją przyjęła, wstając z kanapy. Jego dotyk był ciepły, pewny, ale nie nachalny – zupełnie inny niż Pawła, mniej dziki, bardziej wyważony. Pociągnął ją lekko ku sobie, a potem spojrzał na Kubę, jakby upewniając się, że wszystko jest w porządku. Kuba skinął głową, a jego oczy błyszczały – nie z zazdrości, ale z fascynacji.

Tomek pochylił się i pocałował Madzię – powoli, niemal leniwie, dając jej czas na przyzwyczajenie się do jego bliskości. Jego usta były miękkie, a język delikatnie badał jej wargi, zanim pogłębił pocałunek. Madzia westchnęła cicho, czując, jak jej ciało reaguje, a dłonie Tomka przesunęły się na jej talię, przyciągając ją bliżej. Sukienka, którą wybrała na ten wieczór, była cienka, a jego palce zdawały się wyczuwać każdy szczegół jej sylwetki przez materiał.

Kuba siedział na kanapie, obserwując ich w milczeniu. Jego oddech był nieco szybszy, a dłoń, która wcześniej spoczywała na jej ramieniu, teraz zaciskała się na poduszce. Madzia zerknęła na niego kątem oka, widząc ten błysk w jego spojrzeniu – mieszankę podniecenia i miłości, która sprawiała, że czuła się bezpieczna, mimo że była w ramionach innego mężczyzny.

Tomek odsunął się na moment, patrząc jej w oczy. – Jesteś piękna – powiedział cicho, a potem jego ręce zsunęły się na jej biodra, powoli unosząc sukienkę. Madzia nie protestowała – uniosła ręce, pozwalając mu zdjąć ją całkowicie. Stała przed nim w samej bieliźnie, a chłód pokoju kontrastował z ciepłem jego dłoni, które wróciły na jej skórę. Pochylił się, całując jej szyję, a potem zszedł niżej, muskając ustami jej dekolt, aż dotarł do krawędzi stanika.

– Mogę? – spytał, unosząc wzrok. Madzia skinęła głową, a on rozpiął zapięcie, odsłaniając jej piersi. Westchnął cicho, jakby zachwycony, a potem jego usta zamknęły się na jednym z jej sutków, wywołując u niej stłumiony jęk. Jego ruchy były precyzyjne, ale nie spieszył się – badał ją, smakował, jakby chciał poznać każdy jej oddech.

Kuba wstał z kanapy, podchodząc bliżej. Nie dotykał jej jeszcze, tylko patrzył, ale jego obecność była wyczuwalna – ciepła, wspierająca. Tomek zauważył go i odsunął się od Madzi, uśmiechając się lekko. – Chcesz dołączyć? – spytał, a Kuba spojrzał na Madzię, jakby czekając na jej zgodę.

– Tak – odpowiedziała cicho, wyciągając do niego rękę. Kuba chwycił ją, przyciągając ją do siebie, a potem pocałował ją – mocno, z pasją, która zdradzała, jak bardzo na nią czekał. Tomek stał obok, obserwując ich, a potem położył dłoń na plecach Madzi, delikatnie popychając ją ku Kubie.

– Razem – powiedział cicho, a jego głos brzmiał jak zaproszenie. Madzia poczuła, jak ręce Kuby wędrują po jej ciele, a chwilę później dołączyły do nich dłonie Tomka – jedna na jej biodrze, druga na szyi. To było nowe, inne – dwa różne dotyki, dwa różne rytmy, ale splatające się w coś, co sprawiało, że jej oddech stawał się coraz szybszy.

Kuba klęknął przed nią, całując jej brzuch, a Tomek stanął za nią, jego usta wróciły do jej szyi, a ręce ścisnęły jej piersi. Madzia zamknęła oczy, oddając się temu całkowicie – miłości Kuby i pragnieniu Tomka, które razem tworzyły coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyła.

Ciepło kominka otulało pokój, rzucając złote refleksy na ich sylwetki, a trzaskające polana zdawały się wyznaczać rytm, który splatał się z oddechami Madzi, Kuby i Tomka. Madzia stała pomiędzy nimi, czując, jak dwa różne światy – знакомy, kochający dotyk Kuby i nowy, elektryzujący kontakt z Tomkiem – łączą się w coś, co przekraczało jej dotychczasowe wyobrażenia. Jej ciało drżało lekko, nie z zimna, ale z napięcia i przyjemności, które narastały z każdym ich ruchem.

Kuba, klęcząc przed nią, przesuwał usta po jej brzuchu, powoli schodząc niżej, aż dotarł do krawędzi jej majtek. Jego dłonie, ciepłe i pewne, chwyciły jej biodra, a ona westchnęła, gdy zsunął materiał w dół, odsłaniając ją całkowicie. Spojrzał na nią z dołu, a w jego oczach błyszczała ta sama miłość, którą znała od lat, ale teraz podszyta czymś nowym – dziką fascynacją, która sprawiała, że jej serce biło szybciej. Pocałował ją tam, gdzie skóra była najwrażliwsza, a jego język poruszał się z precyzją, która zawsze ją rozbrajała.

Tomek, stojący za nią, nie pozostał bierny. Jego ręce wciąż ściskały jej piersi, ale teraz jedna z nich zsunęła się po jej plecach, zatrzymując się na krągłościach jej tyłeczka. Ścisnął go lekko, a potem jego palce powędrowały dalej, badając ją z tyłu w sposób, który sprawił, że jej nogi ugięły się na moment. Jego oddech na jej karku był gorący, a cichy pomruk, który wydał, gdy Kuba pogłębił swoje pieszczoty, zdradzał, że on też jest coraz bardziej pochłonięty tą chwilą.

– Jesteś niesamowita – szepnął Tomek, a jego głos wibrował przy jej uchu, dodając kolejny warstwy do tej symfonii doznań. Madzia nie odpowiedziała – nie mogła. Jej zmysły były przeciążone, a jedyne, co wydobywało się z jej ust, to stłumione jęki, które mieszały się z szumem ognia. Czuła się jak w transie, zawieszona między dwoma mężczyznami, którzy w jakiś sposób doskonale się uzupełniali – Kuba z jego czułością i znajomością jej ciała, Tomek z jego spokojną pewnością i nutą dominacji.

Kuba podniósł się powoli, ocierając usta wierzchem dłoni, i spojrzał na Tomka ponad ramieniem Madzi. – Twoja kolej – powiedział cicho, a w jego tonie nie było zazdrości, tylko zaproszenie. Tomek uśmiechnął się lekko, kiwając głową, a potem chwycił Madzię za ramiona i delikatnie popchnął ją w stronę kanapy. Usiadła, a on klęknął przed nią, rozchylając jej nogi z taką samą precyzją, z jaką wcześniej ją całował. Jego usta znalazły się tam, gdzie przed chwilą był Kuba, ale jego ruchy były inne – wolniejsze, bardziej metodyczne, jakby chciał ją najpierw rozsmakować, zanim przyspieszy.

Madzia oparła głowę o poduszki, zamykając oczy, a jej dłonie instynktownie powędrowały do jego włosów. Czuła, jak Kuba siada obok niej, jego ręka spoczęła na jej piersi, a palce delikatnie drażniły jej sutek. To był ich wspólny taniec – Kuba nie tylko patrzył, ale był z nią, wspierał ją, dodawał do tej chwili coś, czego nie dałby żaden inny mężczyzna. Pochylił się i pocałował ją, głęboko, z pasją, która kontrastowała z spokojnym rytmem Tomka, a ona oddała mu pocałunek, czując, jak jej ciało zbliża się do krawędzi.

Tomek podniósł wzrok, nie przerywając, a jego oczy spotkały się z jej spojrzeniem. Widziała w nich błysk – coś, co mówiło, że wie, jak blisko jest, i że zamierza ją tam zaprowadzić. Przyspieszył, a jego dłonie ścisnęły jej uda, trzymając ją w miejscu, gdy zaczęła się wić. Kuba odsunął się od jej ust, patrząc na nią z bliska, a jego oddech przyspieszył, gdy jej jęki stały się głośniejsze.

– Daj się ponieść – szepnął, a jego słowa były jak iskra. Madzia krzyknęła, gdy fala przyjemności przetoczyła się przez jej ciało, a Tomek nie zatrzymał się, przedłużając jej ekstazę, aż w końcu opadła na kanapę, dysząc ciężko. Kuba pogładził ją po włosach, a Tomek wstał, ocierając usta i patrząc na nich z lekkim uśmiechem.

– Jesteście niesamowici razem – powiedział, siadając na fotelu i dając im chwilę na oddech. Madzia spojrzała na Kubę, a on uśmiechnął się do niej, całując ją w czoło.

– To jeszcze nie koniec, prawda? – spytał cicho, a w jego oczach błyszczała chęć na więcej. Madzia zaśmiała się słabo, wciąż oszołomiona, ale skinęła głową.

– Nie, jeśli ty tego chcesz – odpowiedziała, a Tomek uniósł brew, wyraźnie zaintrygowany.

– W takim razie… co teraz? – spytał, a jego głos brzmiał jak obietnica. Kuba spojrzał na Madzię, a potem na Tomka.

– Chcę ją z tobą – powiedział wprost, a Madzia poczuła, jak jej serce znów przyspiesza. To było coś, o czym czasem rozmawiali w żartach, w półśnie, ale teraz stawało się realne. Tomek skinął głową, a potem wstał, podchodząc do nich.

– Chodźcie – powiedział, wskazując na schody prowadzące na górę. – Tam będzie wygodniej.

W sypialni czekało duże łóżko z ciemną pościelą, a światło lampy rzucało miękkie cienie na ściany. Madzia położyła się na plecach, a Kuba i Tomek stanęli po obu jej stronach. Kuba zdjął koszulę, odsłaniając znajome jej ciało, a Tomek zrobił to samo, ukazując muskularną sylwetkę, która zdradzała doświadczenie i siłę. Pochylili się nad nią jednocześnie – Kuba całował jej usta, Tomek jej szyję – a ich dłonie wędrowały po jej skórze, tworząc harmonię, która była niemal zbyt intensywna, by ją znieść.

Kuba wszedł w nią pierwszy, powoli, z miłością, a Tomek klęknął obok, jego dłonie wciąż na jej ciele, drażniące jej piersi, brzuch, wszystko, co mogło spotęgować jej doznania. Potem zmienili się – Tomek zajął miejsce Kuby, a jego ruchy były głębsze, bardziej zdecydowane, ale wciąż wyważone. Kuba patrzył, czasem dotykając jej, czasem szepcząc jej do ucha słowa miłości, które trzymały ją w tej chwili, nie pozwalając jej się zgubić.

Gdy obaj doprowadzili ją do kolejnego szczytu, a potem sami osiągnęli swoje, leżeli razem na łóżku, dysząc i śmiejąc się cicho z tego, jak surrealistyczne, a jednocześnie piękne to wszystko było. Madzia wtuliła się w Kubę, a Tomek leżał obok, patrząc na nich z uśmiechem.

– Jesteście wyjątkowi – powiedział w końcu, a potem wstał, zostawiając ich samych. Wrócili do salonu po jakimś czasie, wypili jeszcze kieliszek wina, a potem pożegnali się, obiecując, że może kiedyś się spotkają.

W drodze powrotnej Madzia oparła głowę o ramię Kuby. – Kocham cię – szepnęła, a on pocałował ją w czoło.

– Ja ciebie też. Zawsze – odpowiedział, a noc otulała ich jak ciepły koc, pełna wspomnień i obietnic.

>> Zdradzałam Go z Dwoma Obcymi Mężczyznami - Paweł i Tomek | Opowiadanie Erotyczne Cuckold <<

Droga powrotna do domu była cicha, ale pełna ciepła – Madzia oparła głowę o ramię Kuby, a on prowadził jedną ręką, drugą delikatnie gładząc jej dłoń. W ich oczach wciąż odbijały się emocje tej nocy – spotkanie z Tomkiem, ich wspólne przeżycie, które scementowało ich więź w sposób, którego żadne z nich się nie spodziewało. Gdy dotarli do mieszkania, noc była już głęboka, ale oboje wiedzieli, że sen jeszcze nie nadejdzie. Było coś, co musieli dokończyć – rytuał, który stał się ich własnym, intymnym sposobem na zamknięcie takich chwil.

Usiedli na kanapie, wciąż w ubraniach, ale z tą bliskością, która nie wymagała słów. Kuba spojrzał na Madzię, jego oczy błyszczały w świetle lampki, a na ustach pojawił się lekki uśmiech. – Opowiadaj – powiedział cicho, kładąc dłoń na jej udzie. – Chcę usłyszeć wszystko jeszcze raz. Od ciebie.

Madzia uśmiechnęła się, czując, jak jej serce przyspiesza. Uwielbiała te momenty – kiedy mogła podzielić się z nim każdą myślą, każdym uczuciem, a on słuchał, chłonąc jej słowa jak najcenniejszy skarb. Przysunęła się bliżej, kładąc dłoń na jego kroczu, a jej palce zaczęły powoli rozpinać jego spodnie. Kuba westchnął cicho, ale nie odrywał od niej wzroku, czekając na jej opowieść.

– Kiedy Tomek mnie pocałował… to było inne niż z Pawłem – zaczęła, a jej głos był miękki, niemal melodyjny. Jej dłoń wsunęła się pod materiał, chwytając go delikatnie, ale zdecydowanie, i zaczęła poruszać się w wolnym, rytmicznym tempie. – Był spokojniejszy, ale taki… pewny. Czułam, że wie, co robi, ale nie spieszył się. A ty siedziałeś obok, i to sprawiało, że wszystko było jeszcze intensywniejsze.

Kuba zamknął oczy na moment, oddychając głębiej, ale zaraz je otworzył, patrząc na nią z błyskiem w oczach. – Co czułaś, kiedy cię dotykał? – spytał, a jego głos drżał lekko od podniecenia. – Powiedz mi dokładnie.

Madzia uśmiechnęła się, przyspieszając ruchy ręki, czując, jak twardnieje pod jej dotykiem. – Jego ręce były ciepłe, ale mocne. Kiedy zsunął mi sukienkę, a potem stanik… czułam się taka odsłonięta, ale nie bałam się. A kiedy jego usta były na moich piersiach… to było jak prąd, Kuba. Ale myślałam o tobie – o tym, jak na mnie patrzyłeś.

Jego oddech stał się szybszy, a dłoń na jej udzie zacisnęła się mocniej. – A kiedy klęknął przed tobą? – spytał, pochylając się bliżej, jakby chciał wchłonąć każde jej słowo. – Co wtedy myślałaś?

– Myślałam, że to szalone – przyznała, a jej palce zacisnęły się lekko, wywołując u niego stłumiony jęk. – Że inny mężczyzna robi to przy tobie, a ty na to pozwalasz. Czułam jego język, jak mnie drażni, jak wie, gdzie mnie dotknąć… ale to twoje oczy trzymały mnie w tej chwili. Wiedziałam, że to dla nas.

Kuba przełknął ślinę, a jego biodra poruszyły się instynktownie, podążając za jej rytmem. – A kiedy byliśmy w łóżku… razem z nim? – spytał, a jego głos był już niemal szeptem, pełnym napięcia. – Jak to było czuć nas obu?

Madzia pochyliła się, muskając ustami jego ucho, a jej dłoń pracowała szybciej, pewniej. – To było jak sen – szepnęła. – Ty, taki знакомy, taki mój, wchodzący we mnie z miłością… a potem Tomek, głębszy, inny, ale wciąż pod twoim spojrzeniem. Czułam się jak… jakbym była wszystkim, czego pragniecie. I to mnie rozrywało, Kuba, ale w najlepszy sposób.

Jego oddech stał się urywany, a oczy zamknęły się, gdy zbliżał się do krawędzi. – Kocham, jak to opisujesz – wydyszał, a potem chwycił jej nadgarstek, nie zatrzymując jej, tylko jakby chcąc poczuć ją jeszcze mocniej. – Co czułaś, kiedy doszłaś z nami?

– Jakbym eksplodowała – odpowiedziała, a jej głos zadrżał od emocji, które wracały wraz ze wspomnieniami. – Ty mnie trzymałeś, a on mnie pchał dalej. To było za dużo i dokładnie tyle, ile chciałam. Myślałam o tobie, o tym, jak mnie kochasz, jak na to patrzyłeś…

To wystarczyło. Kuba jęknął głośno, jego ciało napięło się, a chwilę później doszedł, spuszczając się na jej dłoń w gorących, pulsujących falach. Madzia nie przestała, tylko zwolniła ruchy, przedłużając jego przyjemność, aż w końcu opadł na kanapę, dysząc ciężko. Spojrzał na nią, a w jego oczach błyszczała mieszanka miłości i wdzięczności.

– Jesteś niesamowita – powiedział cicho, przyciągając ją do siebie. Madzia uśmiechnęła się, ocierając dłoń o jego koszulę, a potem wtuliła się w jego ramiona. Leżeli tak przez chwilę, oddychając w jednym rytmie, a ciepło ich ciał mieszało się z chłodem nocy za oknem.

Po kilku minutach Kuba sięgnął po telefon, wciąż obejmując ją jedną ręką. – Chodź, zrobimy zdjęcie – zaproponował, a w jego głosie było coś figlarnego. Madzia zaśmiała się, poprawiając włosy, ale nie protestowała. Przytulili się bliżej, jej głowa na jego ramieniu, jego dłoń na jej talii, a ich twarze rozświetlone uśmiechami. Kuba pstryknął fotkę, a potem, wciąż z tym samym uśmiechem, otworzył Instagram i wstawił zdjęcie z podpisem: „Najlepsza noc z najlepszą osobą. #Razem”.

Madzia zerknęła na ekran, a potem pocałowała go w policzek. – Kocham cię – szepnęła, a on odpowiedział tym samym, ściskając ją mocniej. Wiedzieli, że ta noc – i wszystkie, które ją poprzedzały – były ich wspólnym dziełem, ich miłością, ich tajemnicą, którą pielęgnowali razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Zdradzałam Go z Dwoma Obcymi Mężczyznami - Paweł i Tomek | Opowiadanie Erotyczne Cuckold

Siedziała na kanapie w ich przytulnym mieszkaniu, z telefonem w dłoni, a jej długie, czarne włosy opadały miękko na ramiona. Jej ukochany, j...