Kuba i Magda postanowili wykorzystać piękną, wczesnojesienną sobotę na wypad do lasu na grzyby. Powietrze było rześkie, pachnące wilgotną ziemią i igliwiem, a liście na drzewach zaczynały przybierać złociste i czerwone odcienie. Do wyprawy zaprosili Radka – starego kumpla Magdy jeszcze z czasów liceum, który zawsze wnosił do ich spotkań odrobinę luzu i nieprzewidywalności. Kuba lubił jego towarzystwo, choć czasem czuł, że Radek patrzy na Magdę w sposób, który wykraczał poza zwykłą przyjaźń. Nie przeszkadzało mu to jednak – ich związek z Magdą opierał się na zaufaniu i otwartości, a fantazje, które czasem snuli w sypialni, tylko podsycały ich bliskość.
Wyruszyli wcześnie rano. Magda ubrała się następująco: ciemnozielone legginsy, które opinały jej zgrabne nogi i podkreślały krągłość pośladków, wygodne trapery z brązowej skóry i luźną, kremową bluzę z kapturem. Na ramiona zarzuciła cienką kurtkę przeciwdeszczową – pogoda była piękna, ale w lesie zawsze mogło zaskoczyć. W ręku trzymała wiklinowy koszyk, który Kuba podarował jej rok temu na urodziny. Kuba miał na sobie jeansy, flanelową koszulę w kratę i solidne buty trekkingowe – wyglądał jak typowy grzybiarz, z nożykiem w kieszeni i plecakiem pełnym kanapek i termosem z kawą. Radek zjawił się w luźnym stylu: czarne spodnie dresowe, szara bluza i sneakersy, które bardziej pasowały na miasto niż do lasu, ale nikt nie zwracał na to uwagi. Wziął ze sobą plastikową siatkę na grzyby, żartując, że „prawdziwi grzybiarze nie potrzebują koszyków”.
Moja dziewczyna wyruchana w środku lasu
Droga do lasu minęła im na żartach i wspominaniu dawnych czasów. Radek opowiadał o tym, jak kiedyś zgubił się w lesie jako dzieciak i wrócił do domu dopiero po zmroku, a Magda śmiała się, przypominając sobie, jak kiedyś próbował ją namówić na wspinaczkę na drzewo i oboje spadli w błoto. Kuba słuchał ich z uśmiechem, ciesząc się, że Magda jest w dobrym humorze. Po godzinie dotarli na miejsce – las rozciągał się przed nimi jak zielona, szeleszcząca obietnica. Wysiedli z samochodu Kuby, starego granatowego kombi, i ruszyli między drzewa, rozglądając się za pierwszymi okazami.
Początkowo szli razem, wymieniając się wskazówkami i chwaląc znaleziskami. Magda szybko wypatrzyła małego koźlarza, którego z dumą schowała do koszyka. Kuba znalazł kilka podgrzybków pod sosną, a Radek, choć bardziej zajęty gadaniem niż szukaniem, w końcu natknął się na dorodnego borowika. „Patrzcie, kto tu jest królem lasu!” – zawołał, unosząc grzyb jak trofeum. Śmiech Magdy rozniósł się po lesie, a Kuba poklepał go po ramieniu, żartując, że to pewnie jedyny grzyb, jaki znajdzie tego dnia.
Po godzinie postanowili się rozdzielić, żeby zwiększyć szanse na większe zbiory. „Spotkamy się za dwie godziny przy tej wielkiej brzozie z wyrytym sercem” – zaproponował Kuba, wskazując na drzewo kilkadziesiąt metrów dalej. Magda i Radek kiwnęli głowami, a potem każde z nich ruszyło w swoją stronę. Kuba poszedł w głąb lasu, gdzie gęste krzaki i omszałe pnie obiecywały więcej podgrzybków. Magda i Radek skręcili w prawo, w stronę polanki, którą mijali wcześniej – rosły tam młode brzózki, a pod nimi często można było znaleźć koźlarze.
Przez chwilę szli w milczeniu, skupieni na ziemi pod nogami. Magda schyliła się po kolejnego grzyba, a jej legginsy napięły się na pośladkach, co nie umknęło uwadze Radka. „Ładny widok” – rzucił żartobliwie, a ona odwróciła się z uśmiechem, udając oburzenie. „Grzyby czy ja?” – zapytała, prostując się i otrzepując dłonie z ziemi. „Jedno i drugie” – odparł z błyskiem w oku, a ona zaśmiała się, czując, jak atmosfera między nimi gęstnieje.
Dotarli na polankę otoczoną brzozami i wysokimi paprociami. Słońce prześwitywało przez korony drzew, rzucając złote plamy na trawę. Magda postawiła koszyk na ziemi i przeciągnęła się, unosząc ręce nad głowę – jej bluza podjechała lekko w górę, odsłaniając pasek nagiej skóry nad legginsami. Radek odstawił siatkę i podszedł do niej, niby przypadkiem stając bliżej, niż było to konieczne. „Myślisz, że Kuba znajdzie więcej grzybów niż my?” – zapytał, ale jego ton sugerował, że ma na myśli coś zupełnie innego. Magda spojrzała na niego spod rzęs, uśmiechając się zadziornie. „Może, ale my możemy mieć więcej zabawy” – odparła, a jej słowa zawisły w powietrzu jak obietnica.
Nie musieli mówić nic więcej. Radek chwycił ją za biodra i przyciągnął do siebie, a ona nie stawiała oporu. Ich usta spotkały się w szybkim, głodnym pocałunku – jego wargi były ciepłe i lekko szorstkie, a ona odpowiedziała z równą intensywnością, wplatając palce w jego włosy. Poczuła, jak jego dłonie zsuwają się niżej, ściskając jej pośladki przez materiał legginsów, a jej ciało zareagowało natychmiastowym dreszczem. „Tu, na środku lasu?” – szepnęła, odrywając się na moment, ale w jej głosie słychać było bardziej podniecenie niż zwątpienie. „A gdzie indziej?” – mruknął, a jego ręka powędrowała pod jej bluzę, dotykając nagiej skóry na plecach.
Magda zadrżała, czując chłód powietrza i gorąco jego palców jednocześnie. Odchyliła głowę, gdy jego usta zeszły na jej szyję, całując i lekko podgryzając wrażliwą skórę. Jej oddech przyspieszył, a ręce powędrowały na jego klatkę piersiową, wyczuwając twarde mięśnie pod bluzą. „Kuba jest daleko” – wyszeptał Radek, jakby chciał ją uspokoić, ale oboje wiedzieli, że myśl o tym tylko podsyca ich ekscytację. Magda uśmiechnęła się przewrotnie i pchnęła go lekko w stronę grubego pnia dębu, który rósł na skraju polanki. Oparł się o korę, a ona przycisnęła swoje ciało do jego, czując, jak jego twardy kutas napiera na jej brzuch przez spodnie.
Nie tracąc czasu, sięgnęła do jego dresów, rozciągając gumkę i zsuwając je razem z bokserkami do połowy ud. Jego fiut wyskoczył na wolność – gruby, nabrzmiały, z lśniącą główką, która zdradzała, jak bardzo jej pragnie. Magda przygryzła wargę, czując pulsowanie między swoimi nogami. Uklękła na miękkiej trawie, nie zważając na wilgoć, która przesiąkła przez legginsy na kolanach. Chwyciła jego kutasa w dłoń, czując jego ciepło i ciężar, a potem przesunęła palcami wzdłuż trzonu, drażniąc go lekkimi ruchami. Radek westchnął, opierając głowę o pień, a jego biodra drgnęły, jakby chciały przyspieszyć jej ruchy.
Pochyliła się i wzięła go do ust – najpierw samą główkę, muskając ją językiem, a potem głębiej, otulając go ciepłem i wilgocią. Jego smak – lekko słony, męski – wypełnił jej zmysły, a ona zaczęła ssać, poruszając głową w rytmicznym tempie. Radek wplótł palce w jej włosy, nie naciskając, ale dając jej znać, jak bardzo mu się to podoba. „Kurwa, Magda, jesteś zajebista” – wychrypiał, a jego głos, niski i pełen pożądania, sprawił, że jej cipka zacisnęła się z podniecenia. Przyspieszyła, czując, jak jego kutas pulsuje w jej ustach, a jego oddech staje się coraz cięższy. Po chwili jednak zatrzymała się i podniosła wzrok, uśmiechając się wyzywająco. „Jeszcze nie teraz” – rzuciła, wstając z kolan i ocierając usta wierzchem dłoni.
Radek chwycił ją za ramiona i zamienił się z nią miejscami, przywierając ją plecami do pnia. Kora była szorstka, drapała ją przez bluzę, ale to tylko dodawało wszystkiemu dzikości. Pochylił się i pocałował ją mocno, a potem ukląkł przed nią, zsuwając jej legginsy i majtki – czarne, koronkowe, które wybrała rano bez żadnego przeczucia, co się wydarzy. Materiał opadł na kostki, odsłaniając jej nagą cipkę – gładką, z lekkim połyskiem wilgoci, która zdradzała jej podniecenie. Radek rozchylił jej nogi, unosząc jedną z nich i opierając jej stopę o pień, a potem przycisnął usta do jej krocza.
Jego język odnalazł jej łechtaczkę, muskając ją szybkimi, precyzyjnymi ruchami, a ona jęknęła cicho, chwytając się gałęzi nad głową, by utrzymać równowagę. Czuła, jak fala gorąca rozlewa się po jej ciele, a jego ciepłe wargi i szorstki zarost drażnią jej najbardziej wrażliwe miejsca. „Radek, o kurwa…” – wyszeptała, zamykając oczy, gdy wsunął w nią dwa palce, poruszając nimi w rytmie swoich pocałunków. Jej cipka była mokra, ciasna, idealnie reagująca na każdy jego dotyk. Przyspieszył, a jej biodra zaczęły falować, wpychając się w jego usta, aż w końcu dotarła na skraj – orgazm wstrząsnął nią jak fala, a jej nogi zadrżały, niemal uginając się pod jej ciężarem.
Nie dali sobie czasu na odpoczynek. Radek wstał, ocierając usta, i chwycił ją za biodra, odwracając tyłem do siebie. Magda oparła dłonie o pień, wypinając pośladki – jej legginsy wciąż krępowały kostki, ale to tylko dodawało sytuacji perwersyjnego smaku. Poczuła, jak główka jego kutasa ociera się o jej cipkę, drażniąc wejście, a potem wszedł w nią jednym mocnym pchnięciem. Krzyknęła cicho, ale las pochłonął jej głos, zagłuszony szumem wiatru. Radek chwycił ją za biodra i zaczął ją posuwać – jego ruchy były głębokie, szybkie, a każde pchnięcie wbijało ją mocniej w pień.
Jej pośladki falowały przy każdym uderzeniu, a mokre odgłosy ich ciał wypełniały polankę. „Lubisz, jak cię tak rżnę?” – wychrypiał, pochylając się, by pocałować ją w kark. „Tak, kurwa, nie przestawaj” – odpowiedziała zdyszana, czując, jak jego kutas wypełnia ją całkowicie, docierając do miejsc, które sprawiały, że traciła kontrolę. Przyspieszył jeszcze bardziej, jego dłonie ściskały jej biodra tak mocno, że pewnie zostawią ślady, ale nie dbała o to. Las wokół nich zdawał się znikać – liczyło się tylko to uczucie, dzikie i pierwotne.
Po kilkunastu minutach intensywnego pieprzenia Radek zwolnił, wychodząc z niej na moment. „Chcę cię widzieć” – powiedział, odwracając ją twarzą do siebie. Podniósł ją, opierając jej plecy o pień, a ona oplotła go nogami w pasie, czując, jak kora drapie jej skórę przez bluzę. Wszedł w nią ponownie, tym razem wolniej, delektując się każdym ruchem. Jej cycki podskakiwały pod materiałem, a on chwycił je, ściskając sutki przez bluzę, co wywołało u niej kolejny jęk. Patrzyli sobie w oczy – w jego spojrzeniu była dzika żądza, w jej rozkosz i odrobina przewrotności. „Kuba nie wie, co traci” – szepnął, a ona uśmiechnęła się, czując dreszcze na całym ciele.
Zbliżali się do końca – jej cipka zaciskała się na nim coraz mocniej, a jego oddech stawał się coraz bardziej urywany. „Dojdź we mnie” – wyszeptała, a te słowa wystarczyły, by pchnął ją jeszcze kilka razy, głęboko i mocno, aż w końcu eksplodował, wypełniając ją gorącym nasieniem. Ona doszła chwilę po nim, drżąc w jego ramionach, a jej paznokcie wbiły się w jego plecy przez bluzę. Przez moment stali tak, dysząc, zjednoczeni w ciszy lasu, aż w końcu opuścił ją na ziemię.
Poprawili ubrania – Magda naciągnęła legginsy, czując wilgoć między nogami, a Radek wciągnął dresy, rzucając jej zadziorny uśmiech. „To lepsze niż grzyby” – powiedział, a ona zaśmiała się, otrzepując ręce z ziemi. Wrócili do swoich koszyków i siatek, udając, że ostatnie pół godziny spędzili na szukaniu grzybów. Gdy dotarli na miejsce spotkania, Kuba już na nich czekał, dumny ze swojego zbioru podgrzybków. „A wy co, tylko dwa koźlarze?” – zapytał z uśmiechem, wskazując na ich skromne łupy. Magda wzruszyła ramionami, a Radek rzucił: „Czasem w lesie są ciekawsze rzeczy niż grzyby”. Kuba zaśmiał się, nie domyślając się niczego, a Magda poczuła lekki dreszcz, wiedząc, że ich tajemnica zostaje między nimi.
Wrócili do domu, gdzie Kuba zajął się czyszczeniem grzybów, a Magda wymknęła się pod prysznic, czując na sobie zapach lasu i Radka. Wieczorem, gdy leżeli z Kubą w łóżku, opowiedziała mu o dniu – o polance, o brzozach, pomijając pikantne szczegóły. Ale gdy zasypiał, wtulony w nią, szepnęła cicho: „Może kiedyś ci opowiem więcej”. Uśmiechnął się przez sen, a ona wiedziała, że ich związek jest na tyle mocny, by unieść nawet takie sekrety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.