Magda i Kuba zostali zaproszeni na wesele kuzynki Kuby, Ani, które odbywało się w eleganckiej sali bankietowej na obrzeżach miasta. Był ciepły, letni wieczór, a atmosfera wesela buzowała od śmiechu, muzyki i toastów wznoszonych kieliszkami wódki. Magda wyglądała olśniewająco – miała na sobie długą, szmaragdową suknię z głębokim dekoltem na plecach, która opinała jej smukłą talię i podkreślała krągłość bioder. Materiał mienił się w świetle reflektorów, a jej ciemne włosy, upięte w luźny kok, dodawały jej elegancji i odrobiny tajemniczości. Kuba wybrał klasyczny garnitur – czarny, z białą koszulą i cienkim krawatem w odcieniu grafitu. Wyglądał przystojnie, choć w tłumie gości nie wyróżniał się tak bardzo jak Magda, która przyciągała spojrzenia mężczyzn i zazdrosne uśmiechy kobiet.
Wesele rozpoczęło się tradycyjnie – od pierwszego tańca młodej pary, po którym parkiet zapełnił się gośćmi. Magda i Kuba bawili się razem, wirując w rytm muzyki, śmiejąc się i popijając wino. Kuba lubił takie imprezy – był duszą towarzystwa, zagadując kuzynów i wujków, a Magda cieszyła się jego radością, choć jej oczy czasem wędrowały po sali, jakby szukały czegoś więcej niż tylko weselnej zabawy. Po kilku godzinach tańców i rozmów Kuba zaproponował, że pójdzie po kolejne drinki, zostawiając Magdę przy stole z kilkoma znajomymi. „Zaraz wracam, nie uciekaj nigdzie” – rzucił z uśmiechem, całując ją w czoło, zanim ruszył w stronę baru.
Kolega Pana Młodego wziął mnie od tyłu na weselu w toalecie
Magda została sama, popijając resztkę wina i obserwując tłum. Muzyka dudniła w tle, a jej ciało wciąż pulsowało energią po tańcu. Poczuła lekkie parcie na pęcherz i postanowiła skorzystać z toalety. Wstała, poprawiając suknię, i ruszyła w stronę korytarza prowadzącego do łazienek, mijając rozbawionych gości i stoły zastawione przekąskami. Toalety znajdowały się na końcu korytarza, za ciężkimi, drewnianymi drzwiami z tabliczką „Damskie”. Weszła do środka – pomieszczenie było przestronne, wyłożone białymi kafelkami, z dużym lustrem nad umywalkami i czterema kabinami oddzielonymi cienkimi ściankami. Pachniało tu cytrynowym środkiem czyszczącym i perfumami innych kobiet, które wcześniej poprawiały makijaż.
Zamknęła się w jednej z kabin, podciągnęła suknię i usiadła, czując ulgę. Właśnie poprawiała ramiączko sukienki, gdy usłyszała, że drzwi do toalety otwierają się z impetem. Myślała, że to kolejna kobieta, ale kroki były ciężkie, męskie. Zamarła, nasłuchując. „Ktoś tu jest?” – zawołała cicho, ale odpowiedziała jej tylko cisza. Wstała, wygładzając suknię, i otworzyła drzwi kabiny, gotowa wrócić na salę. Wtedy zobaczyła go – wysoki, barczysty mężczyzna w ciemnym garniturze, z rozpiętą pod szyją koszulą, stał oparty o umywalkę i patrzył na nią z uśmiechem, który miał w sobie coś drapieżnego. Rozpoznała go – to był Marek, jeden z kolegów pana młodego, którego widziała wcześniej na parkiecie. Był przystojny, z krótką brodą i intensywnym spojrzeniem, ale teraz wydawał się inny, bardziej natarczywy.
„Co ty tu robisz? To damska toaleta” – powiedziała Magda, starając się brzmieć stanowczo, choć jej serce zabiło szybciej. Marek nie odpowiedział od razu, tylko przesunął wzrokiem po jej sylwetce, zatrzymując się na dekolcie i biodrach. „Widziałem, jak tu wchodzisz. Pomyślałem, że sprawdzę, czy nie potrzebujesz towarzystwa” – rzucił niskim, lekko ochrypłym głosem, robiąc krok w jej stronę. Magda cofnęła się instynktownie, ale plecami wpadła na drzwi kabiny, które zamknęły się za nią z cichym trzaskiem. „Wracaj na salę, Marek. Kuba czeka na mnie” – powiedziała, próbując zachować spokój, ale w jej tonie pojawiła się nuta niepokoju.
On jednak nie słuchał. Zamiast tego chwycił ją za nadgarstek i pociągnął do siebie jednym szybkim ruchem. Była zaskoczona jego siłą – próbowała się wyrwać, ale jego uścisk był jak imadło. „Puść mnie!” – syknęła, ale w odpowiedzi przycisnął ją do ściany kabiny, blokując jej ciało swoim. Poczuła jego oddech na twarzy – pachniał alkoholem i wodą kolońską – a jego dłoń powędrowała na jej biodro, ściskając je przez materiał sukni. „Nie udawaj, że tego nie chcesz. Widziałem, jak na mnie patrzyłaś” – mruknął, a jego słowa, choć nieprawdziwe, sprawiły, że Magda poczuła dziwne ukłucie – mieszankę strachu i czegoś, czego nie chciała nazwać.
Próbowała odepchnąć go rękami, ale był za silny. Jego dłoń zsunęła się niżej, podciągając suknię w górę, aż odsłoniła jej uda. Poczuła chłód powietrza na skórze i zadrżała, a on uśmiechnął się triumfalnie, widząc jej reakcję. „Spokojnie, nikt nas tu nie usłyszy” – wyszeptał, a jego palce dotarły do jej majtek – cienkich, koronkowych, w kolorze czerni. Zsunął je jednym ruchem, a materiał opadł na podłogę, zostawiając ją nagą od pasa w dół. Magda sapnęła, czując, jak jej ciało reaguje wbrew jej woli – strach mieszał się z gorącem, które rozlewało się między jej nogami.
Marek rozpiął spodnie, uwalniając swojego kutasa – był duży, gruby, już w pełni twardy, z żyłami pulsującymi pod skórą. Przycisnął ją mocniej do ściany, jedną ręką chwytając jej nadgarstki i unosząc je nad głowę, a drugą kierując główkę fiuta między jej uda. „Nie…” – zaczęła, ale jej głos zamarł, gdy poczuła, jak ociera się o jej cipkę, drażniąc wejście. Była mokra – nie chciała tego przyznać, ale jej ciało zdradzało ją pod wpływem adrenaliny i brutalności chwili. Marek zaśmiał się cicho, czując jej wilgoć. „Mówiłem, że tego chcesz” – rzucił, a potem wszedł w nią jednym brutalnym pchnięciem.
Magda krzyknęła cicho, ale dźwięk utonął w szumie wentylacji i odległej muzyce z sali. Jego kutas rozciągnął ją boleśnie, ale ból szybko ustąpił miejsca fali gorąca, która wstrząsnęła jej ciałem. Zaczął ją posuwać – ruchy były szybkie, gwałtowne, a każde pchnięcie wbijało ją w ścianę kabiny. Jej plecy ocierały się o zimne kafelki, a sukienka zsunęła się z jednego ramienia, odsłaniając pierś, która podskakiwała w rytm jego uderzeń. Próbowała się wyrwać, ale jego uścisk na nadgarstkach był nieustępliwy, a jej nogi, wciąż oplecione resztkami majtek, drżały pod jej ciężarem.
„Kurwa, jaka jesteś ciasna” – wychrypiał, pochylając się, by pocałować ją w szyję. Jego zarost drapał jej skórę, a ona, choć walczyła z tym uczuciem, poczuła, jak jej cipka zaciska się na nim mocniej. To nie była zgoda – to był gwałt, brutalny i bezlitosny – ale jej ciało reagowało wbrew logice, wbrew jej woli, jakby odnajdywało w tym dziką, pierwotną rozkosz. Zamknęła oczy, a jej oddech stał się urywany, gdy jego biodra przyspieszyły, wpychając fiuta jeszcze głębiej. „Przestań…” – szepnęła, ale jej głos brzmiał słabo, niemal jak błaganie o coś innego.
Po kilku minutach gwałtownego pieprzenia Marek chwycił ją za biodra i odwrócił tyłem do siebie, przyciskając jej twarz do ściany. Jej dłonie oparły się o kafelki, zostawiając smugi potu, a on rozchylił jej nogi kolanem i wszedł w nią od tyłu. Tym razem był jeszcze brutalniejszy – jego kutas wbijał się w nią z siłą, która sprawiała, że jej pośladki falowały przy każdym uderzeniu. „Lubisz to, co?” – mruknął, a ona, choć chciała zaprzeczyć, poczuła, jak fala podniecenia zalewa jej zmysły. Jej cipka pulsowała, mokra i gorąca, a każdy jego ruch przynosił jej coraz więcej perwersyjnej przyjemności.
Nagle drzwi toalety zaskrzypiały – ktoś wszedł do środka. Magda zamarła, czując panikę, ale Marek nie przerwał. Przycisnął dłoń do jej ust, tłumiąc jej oddech, i kontynuował, wolniej, ale wciąż głęboko. Usłyszeli kobiecy głos – jakaś dziewczyna poprawiała makijaż przy lustrze, nieświadoma tego, co działo się w kabinie. Adrenalina tylko spotęgowała doznania Magdy – świadomość, że mogą zostać przyłapani, sprawiła, że jej ciało zareagowało jeszcze mocniej. Gdy kobieta wyszła, Marek zdjął rękę z jej ust i przyspieszył, a ona nie mogła już powstrzymać cichych jęków.
„Dojdź dla mnie” – warknął, chwytając ją za włosy i odciągając jej głowę do tyłu. To wystarczyło – orgazm wstrząsnął nią jak eksplozja, jej cipka zacisnęła się na jego kutasie, a nogi ugięły się pod nią. Marek doszedł chwilę później, pompując w nią swoje nasienie z głośnym stęknięciem. Puścił ją, a ona osunęła się na ścianę, dysząc i drżąc. Poprawił spodnie, rzucił jej ostatnie spojrzenie – mieszankę satysfakcji i pogardy – i wyszedł, zostawiając ją samą w kabinie.
Magda stała tam przez chwilę, próbując złapać oddech. Czuła wilgoć spływającą po udach, ból w nadgarstkach i dziwne, sprzeczne emocje – wstyd, strach, ale też perwersyjną satysfakcję, której nie potrafiła zrozumieć. Podniosła majtki z podłogi, ale nie założyła ich – schowała je do torebki, którą zostawiła przy umywalce. Poprawiła suknię, wygładziła włosy i spojrzała w lustro – jej policzki były zarumienione, oczy błyszczały, a usta drżały lekko. Wyglądała jak ktoś, kto właśnie przeżył coś intensywnego, i w głębi duszy wiedziała, że to jej się podobało, choć nie chciała tego przyznać.
Wróciła na salę, gdzie Kuba czekał z drinkami. „Długo cię nie było, wszystko okej?” – zapytał, podając jej kieliszek wina. Uśmiechnęła się blado, kiwając głową. „Trochę się zasiedziałam” – rzuciła wymijająco, siadając obok niego. Czuła, jak sperma Marka wciąż jest w niej, a to uczucie podsycało jej tajemne podniecenie. Kuba objął ją ramieniem, nieświadomy tego, co się stało, a ona wtuliła się w niego, czując, że ich związek ma w sobie przestrzeń na takie mroczne sekrety. Marek siedział kilka stołów dalej, śmiejąc się z kolegami, i rzucił jej ukradkowe spojrzenie, które sprawiło, że jej serce zabiło mocniej. Wiedziała, że to, co się stało, zmieniło ją – i że kiedyś, może w sypialni, opowie Kubie o tym w formie fantazji, która tylko wzmocni ich więź.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.