Byłam napalona jak cholera. Ostatnio ciągle wracałam myślami do tego, jak jakiś kolega Kuby przeleciał mnie w aucie na parkingu pod blokiem. Ruchał mnie tak, że przez chwilę zapomniałam, jak się nazywam. Czy mi wystarczyło? Jasne, na moment. Ale to tylko rozpaliło we mnie coś większego – tęsknotę za ostrą, bezkompromisową jazdą. Zawsze tak miałam: na początku się wahałam, a potem, jak już kilku facetów brało mnie naraz, odpływałam i nie było odwrotu.
Rozmawiałam o tym z Kubą. On wie, jaka jestem. Wie, że czasem potrzebuję więcej niż jego kutas, żeby się wyżyć. I wiecie co? To zajebiste mieć faceta, który nie robi z tego dramatu. Nie raz mu mówiłam: „Kuba, chcę, żeby mnie zerżnęli na ostro, kilku naraz”. A on? Uśmiechał się, kiwał głową i pytał: „Gdzie i kiedy?”. Jeśli wasz partner wzdryga się na samą myśl o czymś takim, to sorry, ale nie dogadacie się w łóżku. My z Kubą jesteśmy na tej samej fali – on lubi patrzeć, ja lubię być brana. Proste.
Gangbang przy barze: Posuwało mnie kilku naraz, a chłopak patrzył!
W każdym razie, od dawna chodziło mi po głowie coś większego. Nie jakaś tam szybka akcja z jednym gościem, tylko prawdziwy gangbang, taki, żebym potem nie mogła chodzić. Kuba to wyczuł. „Madzia, załatwimy ci coś konkretnego” – rzucił któregoś wieczoru, popijając piwo. I załatwił.
Było już po północy, kiedy dotarliśmy do jakiejś zapyziałej knajpy na wsi. Kluby w mieście pozamykane, ale takie miejsca zawsze żyją swoim życiem. Wzięliśmy ze sobą Tomka – kumpla Kuby, który już raz mnie przeleciał i wiedział, o co chodzi. W środku śmierdziało tanim piwem i mokrą podłogą, ale atmosfera była luźna. Zamówiliśmy po browarze, pograliśmy w bilard, a Kuba jak zwykle siedział z boku, udając, że go to nie obchodzi. Wiedziałam, że czeka, aż się zacznie.
Knajpa powoli się zapełniała. Faceci z okolicy, w większości podpici, rzucali mi spojrzenia, jakby chcieli mnie rozłożyć na tym stole do bilarda. Tomek kleił się do mnie coraz bardziej – niby pokazywał mi, jak trzymać kij, a tak naprawdę łapał mnie za cycki i ocierał się o tyłek. Nie protestowałam. Czułam, że to się rozkręca.
Kuba siedział przy barze, popijał kolejnego szota i zerkał na mnie z tym swoim uśmieszkiem. „Rób, co chcesz, Madzia” – powiedział wcześniej. No to robiłam. Procenty szumiały mi w głowie, a cipka aż pulsowała z podniecenia. W końcu któryś z facetów – nie pamiętam nawet, jak miał na imię – zaproponował mi fajkę na zewnątrz. Nie palę, ale co mi tam. „Tomek, idziesz?” – rzuciłam.
Wyszliśmy przed knajpę. Było zimno jak cholera, a ja w tej swojej kusej sukience dygotałam jak osika. Tomek objął mnie od tyłu, czułam jego ciepły oddech na karku i twardego kutasa przyciśniętego do mojego tyłka. „Może przejdziemy do auta? Tam cieplej” – mruknął jakiś obcy typ, który wyszedł z nami. Spojrzałam na Tomka, ten się wyszczerzył. „Czemu nie?” – odpowiedziałam.
Wзяliśmy po piwie i wpakowaliśmy się do starego vana zaparkowanego za knajpą. Usiadłam z tyłu, rozłożyłam się na kanapie, a Tomek od razu przysiadł się blisko. Nie minęła minuta, a jego ręka była pod moją sukienką. „Madzia, ty to zawsze gotowa” – zaśmiał się, wsuwając palce w moją cipkę. Jęknęłam cicho, a ten obcy gość – nazwijmy go Marek, bo nie mam pojęcia, jak się nazywał – patrzył na nas z przedniego fotela, już masując sobie fiuta przez spodnie.
„Daj jej ostro, Tomek” – rzucił Marek, a ja tylko się uśmiechnęłam. Tomek nie czekał. Rozpiął rozporek, wyciągnął kutasa i pchnął mnie na plecy. „Obciągnij najpierw” – warknął, łapiąc mnie za włosy. Wzięłam go do ust, ssąc tak, jakby od tego zależało moje życie. Smakował piwem i potem, ale to tylko mnie nakręcało. Marek wyskoczył z fotela i stanął obok. „Też chcę” – powiedział, wyciągając swojego.
Ssałam ich na zmianę, wpychając sobie ich kutasy tak głęboko, że aż się dławiłam. Ślina spływała mi po brodzie, a oni rzucali tekstami typu: „Jaka z ciebie suka” albo „Ssij mocniej, kurwo”. Uwielbiałam to. W głowie mi się kręciło, ale chciałam więcej. „Rżnijcie mnie” – wysapałam, podciągając sukienkę i zdzierając majtki.
Marek wskoczył na kanapę, rozłożył mi nogi i wbił się we mnie bez ceregieli. Jęknęłam głośno, a Tomek w tym czasie klęknął mi nad twarzą i wpychał kutasa do gardła. „Dobra dziwka” – warczał, ciągnąc mnie za włosy. Marek ruchał mnie jak zwierzę, a ja czułam, że zaraz eksploduję.
Wtedy drzwi vana się otworzyły. Jakiś podpity typ z knajpy zajrzał do środka, z fiutem już w ręce. „Mogę dołączyć?” – zapytał, ale nie czekał na odpowiedź. Podszedł bliżej, a ja złapałam go za kutasa i zaczęłam trzepać. Chwilę później dołączył kolejny, a potem jeszcze jeden. Nie nadążałam z liczeniem.
Marek wyszedł ze mnie, a jego miejsce zajął jeden z nowych. Wbijał się we mnie brutalnie, aż van się trząsł. Tomek w końcu nie wytrzymał – spuścił mi się w usta, a ja połknęłam wszystko, oblizując wargi. „Daj mi w dupę” – rzuciłam do niego, odwracając się na czworaka. Posłuchał. Nasmarował mi tyłek śliną i wsunął się powoli, ale po chwili już napierdalal bez opamiętania.
W tym czasie inny facet – nie wiem który – wbił się w moją cipkę. Dwa kutasy we mnie naraz, a ja krzyczałam z rozkoszy. Kolejny podsunął mi swojego do buzi, a ja ssałam, dławiąc się i charcząc. Czułam się jak szmata, i to było zajebiste. Sperma lądowała mi na twarzy, cyckach, brzuchu – nie nadążałam jej wycierać.
Kuba? Wiedziałam, że jest w knajpie. Może nawet zerkał przez okno, popijając kolejnego szota. W dupie to miałam. Liczyło się tylko to, że byłam rozrywana przez tych wszystkich facetów, a każdy orgazm wyrywał mi z gardła coraz głośniejszy krzyk. Doszłam ze trzy razy, zanim zaczęło mi się robić słabo.
W końcu któryś z nich – chyba Tomek – złapał mnie za biodra i zalał mi tyłek gorącą spermą. Inny spuścił się na moje plecy, a ja padłam na kanapę, cała lepka i drżąca. „Dobra, starczy” – wychrypiałam, ledwo łapiąc oddech. Faceci zaczęli się zwijać, rzucając jeszcze jakieś teksty o tym, jaka ze mnie suka.
Tomek został ze mną. „Jak się czujesz, Madzia?” – zapytał, zapalając fajkę. „Zajebiście” – mruknęłam, wycierając twarz rękawem. Wróciliśmy do knajpy. Kuba siedział przy barze, kompletnie nawalony. „Fajnie się bawiłaś?” – bełkotał, a ja tylko kiwnęłam głową. „Poczytasz na blogu” – rzuciłam, bo nie miałam siły opowiadać.
Nazajutrz obudziłam się obolała, ale szczęśliwa. Kuba przewrócił się na drugi bok i mruknął: „Jesteś nienormalna”. „Wiem” – odpowiedziałam, a potem wrzuciłam fotkę na jego Insta. Jeden z tych facetów skomentował: „Świetna z was para”. I kurwa, miał rację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.