Magda zawsze czuła w sobie pustkę. Jako mała dziewczynka patrzyła, jak jej ojciec zatapia się w alkoholu, ignorując ją i matkę. Gdy miała 9 lat, mama znalazła sobie nowego partnera – Roberta. Był wysoki, dobrze zbudowany, z siwiejącymi skroniami i łagodnym uśmiechem. Dla Magdy był jak oaza na pustyni – ojciec, którego nigdy nie miała. Traktował ją z troską, a ona chłonęła każdą chwilę jego uwagi. Lata mijały, a kiedy skończyła 18 lat, coś się zmieniło. Spojrzenia Roberta zaczęły dłużej się na niej zatrzymywać, a jej ciało, dojrzewające i spragnione bliskości, reagowało na to w sposób, którego sama nie do końca rozumiała.
Pewnego wieczoru, gdy mama zasnęła na kanapie po winie, Robert zajrzał do jej pokoju. Magda leżała na łóżku w cienkiej koszulce, z książką w ręku. Nie powiedziała nic, gdy zamknął drzwi na klucz. Podszedł bliżej, a ona, zamiast się cofnąć, uniosła wzrok. Jego dłoń zawisła nad jej ramieniem, a potem delikatnie zsunęła się niżej, muskając krągłość jej piersi przez materiał. Serce jej waliło, ale nie z lęku – z podniecenia. „Jesteś taka piękna” – wyszeptał, a ona, spragniona tego ciepła, tej namiastki ojcowskiej bliskości, rozchyliła usta i pozwoliła mu się dotykać.
Moja Dziewczyna Zdradza Mnie z Ojczymem | Opowiadanie Erotyczne Cuckold
Tamtej nocy po raz pierwszy wzięła go do ust. Klęczała przed nim, czując jego dłonie we włosach, a jego cichy, stłumiony jęk wypełniał pokój. Smakował inaczej, niż się spodziewała – słono, intensywnie, a jednocześnie znajomo. Wtulała się w niego potem, czując jego ciepło, jego oddech na szyi. To nie był romans – to była relacja bez słów, bez zobowiązań, ale z jakąś dziwną, perwersyjną więzią, która wypełniała pustkę po ojcu.
Lata mijały, a ten rytuał trwał. Magda miała już 28 lat, od trzech lat była z Kubą – kochającym, wyrozumiałym chłopakiem, który wprowadził ją w świat cuckoldingu. Uwielbiała patrzeć, jak Kuba obserwuje ją z innymi mężczyznami, a potem wraca do niego, by zatopić się w jego ramionach. Ale ojczym… ojczym był inny. To nie była gra ani fantazja – to była potrzeba, której nie potrafiła wyjaśnić.
Pewnego marcowego popołudnia, Magda znów odwiedziła matkę. Robert otworzył drzwi, a ich spojrzenia spotkały się w milczeniu. Mama była w kuchni, zajęta obiadem, więc Magda, jak zawsze, wymknęła się na górę pod pretekstem „przebrania się”. Ledwo zamknęła drzwi swojego starego pokoju, a Robert już tam był. Nie musieli nic mówić – to był ich taniec, ich tajemnica.
Stanęła przed nim, zrzucając bluzkę na podłogę. Jej piersi, pełne i sprężyste, uniosły się, gdy rozpięła stanik. Robert patrzył na nią z głodem w oczach, a ona uklękła, rozpinając jego pasek. Jego spodnie opadły, odsłaniając twardniejącą męskość. Wzięła go w dłoń, czując pulsujące ciepło, a potem pochyliła się, obejmując go ustami. Poruszała głową powoli, delektując się każdym centymetrem, każdym westchnieniem, które z niego wydobywała. Jego dłonie wplotły się w jej włosy, prowadząc ją, a ona pozwalała mu na to, czując, jak wilgoć zbiera się między jej udami.
Po chwili Robert uniósł ją i położył na łóżku. Nie rozbierał jej do końca – tylko zsunął jej spodnie i majtki, odsłaniając gładką, mokrą skórę. Jego palce wsunęły się między jej uda, a ona jęknęła cicho, zaciskając dłonie na pościeli. „Tęskniłem za tobą” – mruknął, a potem pochylił się, by pocałować ją tam, gdzie była najbardziej wrażliwa. Jego język tańczył na niej, a ona wiła się pod nim, czując, jak fala rozkoszy narasta w jej ciele. Gdy w końcu eksplodowała, zagryzła wargę, by nie krzyknąć – mama była przecież na dole.
Potem wtuliła się w niego, jak zawsze. Czuła jego zapach, jego ciepło, i przez chwilę znów była tą małą dziewczynką, która chciała, by ktoś ją przytulił. Ale teraz była dorosła, a ta bliskość miała inny smak – zakazany, intensywny, niepowtarzalny.
Kuba dowiedział się o tym przypadkiem. Podsłuchał jej rozmowę telefoniczną z przyjaciółką, w której Magda wyznała wszystko. Nie zrobił jej wyrzutów. Usiadł z nią wieczorem, objął ją i powiedział: „Kocham cię taką, jaka jesteś. Jeśli to daje ci szczęście, nie będę cię osądzał”. Od tamtej pory czasem pytał ją o szczegóły – jak smakuje Robert, jak ją dotyka – a ona opowiadała, widząc, jak jego oczy błyszczą z podniecenia. Ich miłość była dziwna, ale prawdziwa. Magda miała Kubę, miała swoich kochanków, ale ojczym… ojczym zawsze będzie tym pierwszym, który wypełnił pustkę.
Magda nie potrafiła przestać. Każda wizyta w domu matki była jak magnes, który przyciągał ją do Roberta. To nie była tylko chuć – to była tęsknota, która splatała się z jej ciałem i duszą. Kuba, jej kochający partner, akceptował jej sekrety, ale nawet on nie zdawał sobie sprawy, jak głęboko sięgała ta relacja.
W lipcu 2025 roku Magda i Kuba nocowali u matki. Po kolacji, gdy wszyscy rozeszli się do swoich spraw – mama zasnęła przed telewizorem, a Kuba czytał książkę w sypialni gościnnej – Magda wymknęła się na górę. Robert już na nią czekał w jej dawnym pokoju. Drzwi zamknęły się cicho, a ona rzuciła mu spojrzenie pełne pragnienia.
Nie tracili czasu na słowa. Magda uklękła przed nim, rozpinając jego spodnie z wprawą, która zdradzała lata ich wspólnego rytuału. Jego męskość była już gotowa, twarda i ciepła w jej dłoni. Pochyliła się, obejmując go ustami z czułością, jakiej nie dawała nikomu innemu. Poruszała językiem powoli, delektując się jego smakiem, jego zapachem. Robert westchnął, gładząc ją po głowie, a jego palce zatopiły się w jej ciemnych lokach. „Jesteś moja” – szepnął, a ona zamknęła oczy, czując, jak te słowa wypełniają ją ciepłem. Ssała go delikatnie, ale z pasją, pozwalając mu się rozkoszować każdym ruchem jej warg. Gdy w końcu zadrżał, a jego oddech przyspieszył, nie cofnęła się – przyjęła go całego, czując, jak pulsuje w jej ustach.
Ale tej nocy chciała więcej. Wstała, zrzucając sukienkę na podłogę. Stała przed nim naga, a jej ciało – smukłe, z krągłymi biodrami i pełnymi piersiami – lśniło w świetle lampki nocnej. Robert spojrzał na nią z głodem, ale i z troską, która zawsze ją rozbrajała. „Odwróć się” – powiedział cicho, a ona posłusznie oparła się o biurko, wypinając biodra. Poczuła jego dłonie na swoich pośladkach, a potem jego twardość, która naparła na nią od tyłu. Wsunął się w nią powoli, ale zdecydowanie, wypełniając ją cal po calu. Jęknęła cicho, zaciskając dłonie na krawędzi mebla. Robert zaczął się poruszać – najpierw delikatnie, a potem coraz mocniej, rżnąc ją z siłą, która sprawiała, że jej ciało drżało. Trzymał ją za biodra, a ona poddawała się rytmowi, czując, jak każdy jego ruch wbija się w nią głębiej. Pokój wypełnił się cichymi odgłosami ich namiętności – jej stłumionymi westchnieniami, jego przyspieszonym oddechem, skrzypieniem starego biurka.
W końcu Robert nie wytrzymał. „Magda…” – wyszeptał, a potem zalał ją gorącym strumieniem, wtulając się w jej plecy. Czuła, jak jego ciepło rozlewa się w niej, a jej własne ciało odpowiedziało falą rozkoszy. Przez chwilę stali tak, dysząc, złączeni w tej zakazanej bliskości. Potem pocałował ją w kark, a ona odwróciła się, by wtulić się w jego ramiona. To był ich moment – czuły, brudny, niepowtarzalny.
Magda wróciła do sypialni gościnnej, gdzie Kuba już spał. Położyła się obok niego, czując wilgoć między udami i zapach Roberta na swojej skórze. Kuba przewrócił się przez sen i objął ją, a ona uśmiechnęła się lekko, wtulając się w niego. Nie miał pojęcia, co działo się kilka minut wcześniej – i może tak było lepiej.
Takie noce powtarzały się przez kolejne miesiące. Za każdym razem, gdy nocowali u matki, Magda wymykała się do Roberta. Czasem ograniczało się to do czułego seksu oralnego – klękała przed nim, a on pieścił jej włosy, szepcząc jej imię, gdy dochodził w jej ustach. Innym razem brał ją od tyłu, na łóżku, na podłodze, przy ścianie – zawsze mocno, zawsze z pasją, zawsze kończąc w niej, zalewając ją swoim nasieniem. Magda nie używała zabezpieczeń – nie z nim. To była jej tajemnica, jej ryzyko, jej sposób na zatrzymanie tej bliskości.
W lipcu 2025 roku zauważyła, że coś się zmieniło. Piersi bolały ją bardziej niż zwykle, a poranne mdłości nie dawały jej spokoju. Test potwierdził to, co podejrzewała – była w ciąży. Wiedziała, że to nie Kuba. On zawsze używał prezerwatyw, nawet gdy kochali się po jej powrocie od Roberta, a ona nigdy nie protestowała. To musiało być dziecko ojczyma. Nie powiedziała nic – ani Kubie, ani Robertowi. Milczenie było jej tarczą.
Jej brzuszek zaczął się zaokrąglać, a Kuba, nieświadomy prawdy, cieszył się jak dziecko. „Będziemy rodziną” – mówił, całując ją po brzuchu. Magda uśmiechała się, ale w głębi duszy czuła ukłucie. Tej nocy, gdy leżeli razem w łóżku u matki, Kuba przyciągnął ją do siebie. „Jesteś taka piękna z tym brzuszkiem” – mruknął, zsuwając jej koszulę nocną. Kochali się powoli, czule – on na górze, ona oplatając go nogami. Patrzyła w jego oczy, czując, jak porusza się w niej, i myślała o tym, że nosi w sobie owoc innej miłości. Gdy Kuba doszedł, wtulił się w nią, a ona głaskała go po plecach, ukrywając swoje myśli.
Robert zauważył jej ciążę podczas kolejnej wizyty. Gdy znów byli sami w jej pokoju, spojrzał na jej brzuch i zapytał cicho: „To moje?”. Magda skinęła głową, a on uśmiechnął się – nie z dumą, ale z dziwną, cichą akceptacją. Tej nocy nie posunął jej – tylko przytulił ją mocno, a potem ukląkł przed nią, całując jej brzuch. „Jesteś niesamowita” – szepnął, a ona poczuła łzy w oczach.
Magda żyła w dwóch światach – z Kubą, który kochał ją bezwarunkowo, i z Robertem, który wypełniał pustkę po ojcu. Dziecko, które nosiła, było tajemnicą, którą zamierzała zabrać do grobu. A może kiedyś, gdy brzuszek przestanie być tylko brzuszkiem, prawda wyjdzie na jaw. Na razie jednak trwała w tym dziwnym, pięknym chaosie, który nazywała swoim życiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.