poniedziałek, 10 marca 2025

Czuły seks na dwa baty z kolegami z pracy

 To miał być wieczór inny niż wszystkie. Kuba sam to zaproponował, choć widziałam, że coś go gryzie. „Madzia, chcesz Tomka i Marka, co?” – zapytał, a w jego głosie było więcej smutku niż zwykle. Kiwnęłam głową, bo nie mogłam zaprzeczyć. „Usiądę na fotelu” – mruknął, a ja dotknęłam jego dłoni. „Wiesz, że cię kocham” – powiedziałam, ale nie spojrzałam mu w oczy. Nie chciałam, żeby widział, jak bardzo na to czekam.  

Sypialnia była ciepła, świece rzucały miękkie światło na białą pościel. Tomek i Marek weszli, zrzucając ubrania z taką pewnością, jakby już tu kiedyś byli. „Madzia, gotowa?” – zapytał Marek, a ja podeszłam do niego, kładąc ręce na jego klatce. „Z tobą zawsze” – szepnęłam, a on uśmiechnął się w ten sposób, który znałam od miesięcy. Tomek rozpiął spodnie, a ja spojrzałam na niego z uśmiechem. „Tęskniłam za tym spojrzeniem” – powiedziałam cicho, gładząc jego bark.

Czuły seks na dwa baty z kolegami z pracy

Kuba siedział na fotelu, jego dłonie zaciskały się na poręczach. Widziałam, jak marszczy czoło, jak próbuje zrozumieć, skąd ta bliskość. Nie powiedziałam mu o tych wszystkich rozmowach z Tomkiem po pracy, o żartach z Markiem przy kawie. To były nasze sekrety, drobne chwile, które teraz odbijały się w tym, co miało się stać.  

Położyłam się na łóżku, a oni uklękli obok mnie. Tomek złapał moją dłoń i pocałował ją w znajomy sposób, jakby przypominał mi o czymś, co już kiedyś robił. „Pamiętasz, jak mówiłaś, że lubisz, kiedy to robię?” – szepnął, a ja zaśmiałam się cicho. „Jak mógłabym zapomnieć?” – odpowiedziałam, przeczesując jego włosy. Pocałowałam go w usta, powoli, jakbyśmy mieli na to cały czas. Marek gładził moje nogi, jego dotyk był taki sam jak wtedy, kiedy pomógł mi kiedyś po imprezie firmowej. „Wiesz, co lubię” – mruknęłam, a on skinął głową, całując mnie po udach.  

Rozchyliłam nogi, a Marek ułożył się między nimi, jego usta wędrowały po mojej skórze. „Tyle razy o tym rozmawialiśmy” – szepnął, zanim wsunął się we mnie, powoli, z tą pewnością, która mówiła, że zna moje ciało. Jęknęłam, oplatając go nogami. „Zawsze wiesz, jak mnie rozluźnić” – powiedziałam, a on uśmiechnął się, jakby to był nasz mały rytuał.  

Tomek pochylił się nade mną, jego dłonie na moich piersiach były ciepłe, znajome. „Jak wtedy w biurze, pamiętasz?” – mruknął, a ja przytaknęłam, przypominając sobie, jak kiedyś dotykał mnie pod stołem na zebraniu. „Nie mogę się tobą nacieszyć” – szepnęłam, przyciągając go do pocałunku, głębokiego, pełnego wspomnień. Pomogłam mu się ustawić, a on wsunął się w mój tyłek, powoli, jakby znał każdy mój oddech. „Pasujemy do siebie” – powiedziałam, a on pocałował mnie w kark.  

Ich ruchy były spokojne, idealnie zgrane, jak coś, co ćwiczyliśmy w tajemnicy. Marek trzymał moje biodra, wchodząc we mnie z czułością, a ja gładziłam jego ramiona. „Jesteś taki mój” – szepnęłam, a on spojrzał na mnie z tym błyskiem, który znałam z naszych przerw na papierosa. Tomek obejmował mnie od tyłu, jego oddech na mojej szyi był jak obietnica. „Zawsze będę przy tobie” – powiedział cicho, a ja odwróciłam głowę, żeby go pocałować. „Wiem” – odpowiedziałam, czując, jak wypełniają mnie obaj.  

Spojrzałam na Kubę. Siedział sztywno, jego oczy były ciemne, pełne zazdrości. Widziałam, jak zaciska szczękę, jak próbuje zrozumieć, skąd ta intymność. „Kuba, patrz na mnie” – powiedziałam, ale mój głos brzmiał inaczej, jakby należał do kogoś innego. „To dla nas” – dodałam, choć wiedziałam, że to kłamstwo. On nie znał tych spojrzeń, tych chwil, które dzieliłam z Tomkiem i Markiem poza jego światem.  

Marek pocałował mnie w usta, jego oddech mieszał się z moim. „Jesteś taka nasza” – szepnął, a ja przytuliłam go mocniej, czując, jak się we mnie porusza. Tomek gładził moje włosy, jego wargi muskały moje ramię. „Nikt cię tak nie rozumie jak my” – powiedział, a ja uśmiechnęłam się, bo to była prawda, której Kuba nigdy nie usłyszał. „Nie przestawajcie” – poprosiłam, a oni posłuchali, ich ruchy były jak melodia, którą tylko my troje znaliśmy.  

Doszłam cicho, z westchnieniem, które było dla nich, nie dla Kuby. „Z wami jest najlepiej” – szepnęłam, a moje dłonie wędrowały po ich ciałach, jakby chciały przypomnieć im o wszystkim, co nas łączyło. Marek przyspieszył lekko, jego oczy błyszczały. „Madzia, mogę?” – zapytał, a ja kiwnęłam głową. „Daj mi to” – szepnęłam, czując, jak się we mnie spuszcza, ciepło, które znałam już wcześniej. Pocałowałam go, gładząc jego twarz. Tomek doszedł chwilę później, jego oddech przyspieszył, a ja przytuliłam go, czując, jak wypełnia mnie od tyłu. „Z tobą zawsze tak dobrze” – powiedziałam, muskając jego policzek.  

Leżeliśmy spleceni w pościeli, ich dłonie wciąż na mnie, moje na nich. „Jesteście moi” – szepnęłam, a oni uśmiechnęli się, jakby to była oczywistość. Spojrzałam na Kubę. Wstał z fotela, podszedł do łóżka, ale jego kroki były ciężkie. „Madzia…” – zaczął, a głos mu się załamał. Przyciągnęłam go do siebie, wciąż otoczona Tomkiem i Markiem. „Kocham cię” – powiedziałam, ale brzmiało to pusto, jakby coś między nami pękło. Pocałował mnie w czoło, a ja czułam, jak jego ręka drży.  

Zasnęliśmy we czwórkę, ale wiedziałam, że Kuba nie spał. Leżał obok, z oczami wbitymi w sufit, a ja wtulałam się w Tomka i Marka, czując, że z nimi mam coś, czego Kuba nigdy nie zrozumie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Moja Dziewczyna Zbiorowo Ruchana Na Swoich Urodzinach | Opowiadanie Cuckold

Madzia obchodziła 29. urodziny z rozmachem, jakiego Kuba jeszcze nie widział. Ich mieszkanie zamieniło się w tętniące życiem centrum imprezy...