Nie będę przedłużać, bo historia miała miejsce w zeszły czwartek i potoczyła się bardzo szybko - z tego względu bez sensu byłyby długie wstępy. Odkąd bawimy się w cuckold, regularnie organizujemy domówki - czasami w zaprzyjaźnionym gronie, czasami z obcymi (po wstępnej weryfikacji), a czasem są to spotkania mieszane. Rimming to temat, który bardzo rzadko ma miejsce, ale jednak, jeśli próbuje się z partnerką nowych rzeczy, to co jakiś czas przychodzi taki moment, że "wszystko już ostatnio robiliśmy" i wtedy próbuje się tego, co przez ostatnie miesiące pozostawało tematem tabu.

WESPRZYJ NASZEGO BLOGA DOWOLNĄ KWOTĄ, BYŚMY PISALI WIĘCEJ
(KLIKNIJ TUTAJ)

Moja dziewczyna i cuckold rimming na domówce


Ta domówka była z tych mieszanych. Zaprosiliśmy dwie zaprzyjaźnione pary - znajomych, którzy nie wiedzieli o naszych ekscesach, a także jednego chłopaka z portalu Erodate. Nie skończyło się tak spektakularnie, jak ostatnio, ale nie było najgorzej - w każdym razie traktuję ten epizod jako miłą odskocznię od tradycyjnych zabaw cuckold i grupowego seksu. W każdym razie, oglądaliśmy romantyczne filmy, bo była to taka domówka z okazji niedawnych walentynek. Jako, że nie wspieracie naszego bloga napiwkami (zakładka w górnym menu), to w walentynki musieliśmy pracować, a nie jak niektórzy, który zarabiają na swoich zabawach i cała ta impreza odrobinę się przesunęła.

paracuckold

Jakimś cudem pomieściliśmy się na kanapie w 6 osób, Martyna dodatkowo doniosła jakieś krzesło, a ja rozlałem w tym czasie alkohol i przygotowałem kilka przekąsek. Początkowo było trochę sztywno - ze względu na tego obcego chłopaka, którego zaprosiłem - ale na szczęście Justyna (jedna z koleżanek) umie rozkręcać imprezę. Po niecałej godzinie i litrze wypitej wódki było już całkiem luźno. Film leciał sobie w tle, a My staraliśmy się za dużo nie gadać, bo inaczej cały ten seans nie miałby sensu. Pozostałe dwie pary w końcu skupiły się na wtulaniu się w siebie, a My z Martyną i Adrianem (tak miał na imię ten chłopak). Postanowiliśmy wykorzystać okazję i wyjść z salonu pod pretekstem wstawienia frytek i nuggetsów do piekarnika. Poprosiliśmy go o pomoc, choć tak naprawdę chodziło o coś innego.

Powiem tak, chłopak był biseksualny i doskonale nadawał się do tego zadania - z góry założyłem, że sprawdzi się w takich zabawach i wcale się nie pomyliłem. Gdy tylko weszliśmy do kuchni, ośmielony procentami, powiedziałem:

- Wyliż go.

Martyna nie odpowiedziała,  tylko zwróciła się w stronę opartego o blat chłopaka:

- Nie pogniewasz się jak zsunę Ci spodnie?
- Dobra, jakoś Ci wybaczę - odparł.

Martyna zajęła się paskiem, a następnie zabrała się za rozsuwanie rozporka. Jednym ruchem ściągnęła spodnie wraz z bokserkami i przesunęła dłonią po jego - twardym i gotowym - kutasie. Przynajmniej nie musiała się zanadto męczyć - pogładziła go delikatnie przez kilka sekund, a następnie kucnęła i poleciła Adrianowi się odwrócić. Przecież dzisiaj chodziło o coś zupełnie innego niż zwykle.

Chłopak oparł się łokciami o kuchenny blat i posłusznie odwrócił do niej plecami. Rozsunął nogi odrobinę bardziej - Martyna przełożyła ręce przez jego krocze i złapała za niego po raz kolejny, pociągając do dołu. Nieznajomy jęknął, po czym stanął w jeszcze większym rozkroku. Moja ukochana zostawiła penisa w spokoju i przesunęła dłonie w okolice pępka, a następnie przysunęła twarz do jego umięśnionych, choć gładkich i całkiem estetycznie wyglądających (jak na biseksualnego faceta przystało!) pośladków. 

Wahała się przez chwilę, by następnie nieśmiało poprowadzić język wzdłuż jednego, jak i drugiego pośladka. Zrobiła to kilkukrotnie, co wyraźnie przyprawiało chłopaka o ciarki. Nie mogłem się doczekać finału, więc podszedłem nieco bliżej, złapałem Martynę za włosy i wepchnąłem tam, gdzie trzeba.

Z trudem łapała powietrze, wiec puściłem i pozwoliłem jej robić swoje. Początkowo lizała go wzdłuż rowka tak, jakby badała teren i chciała go tym samym nakręcić. Potem wykonywała coraz krótsze ruchy, skupiając się na pieszczeniu samej dziurki - raz wolno, a raz szybko. Jak kotek chlipiący mleczko ze swojego ulubionego podstawka. Tyle tylko, że to był rimming (choć Adrian sprawiał wrażenie bezbronnego zwierzątka). Lizała jego dziurkę starannie przez kilka minut, a potem przeszła do absolutnych konkretów, bo wepchnęła język w sam jej środek i robiła to raz za razem przez kolejnych 10 minut, dopóki nie zdrętwiał od penetrowania tyłeczka nieznajomego.

Musiała chwilę odpocząć - oderwała od niego usta, wzięła kilka głębokich wdechów, a następnie kontynuowała zabawę, tyle tylko że tym razem pozostała przy dogłębnym wylizywaniu rowka, bez zapędzania się w głąb. Po kilku minutach doszła zabawa ręką - trzepała coraz szybciej i lizała coraz intensywniej, a Adrian wił się przy blacie kuchennym i z trudem wytrzymywał napięcie. Początkowy stres wynikający z tego, że stałem metr dalej i wpatrywałem się w jego tyłek, zaczynał go puszczać.

Martyna przyśpieszyła jeszcze bardziej - lizała, trzepała i wynikało to chyba już po części także z tego, że i ona była na tę zabawę nakręcona. Nie minęły dwie minuty, a wepchnęła mu palec w tyłek i zaczęła dokładać wszelkich starań, by te intensywne analne pieszczoty doprowadziły go do orgazmu.

I tak też było - spust przyszedł niespodziewanie. Resztki spermy Martyna musiała wycierać z szafek, z kolei to, co wytrysnęło, gdy Adrian się obrócił, wylądowało na jej twarzy i włosach.

Martyna, wciąż klęcząc, spojrzała na mnie, roześmiała się i oblizała wargi, a następnie - po tym jak upewniła się, że patrzę - starła z polika spermę i włożyła mokre paluszki do ust. Adrian był zadowolony i moja suczka także - musieliśmy się sporo nakombinować logistycznie, gdy szła do łazienki zmyć z włosów resztki spermy, ale obyło się bez sensacji.

Wróciliśmy do znajomych. Adrian doszedł i kurczak akurat też.

A może rimming zagości na stałe w naszych zabawach cuckold - kto wie?