Wracam po krótkiej przerwie - mam nadzieję, że Martyna starannie opisywała swoje ekscesy. Tak czy siak, dotarliśmy do czasów teraźniejszych i wszystko, co będziemy publikować od tej pory - to będą rzeczy jak najbardziej bieżące. W niecałe dwa lata nadrobiliśmy około 4 lat naszego związku. Od czasów szkolnych, a więc dość dużo już napisaliśmy tych opowiadań. Dziękujemy, że jesteście z nami i wspieracie nas darowiznami - planujemy przygotować specjalną zakładkę na blogu, która wyróżni na blogu tych naszych najwierniejszych darczyńców - np. w postaci częściowo ukrytego maila na stronie głównej.


W każdym razie, nie tylko nasi czytelnicy są zainteresowani kupnem naszymi filmikami erotycznymi. Jeden z naszych sąsiadów - no, może nie sąsiadów, bo mieszkamy jedynie na tym samym osiedlu - dowiedział się, że prowadzimy bloga. Kilka dni temu nas pochwalił i zamieniliśmy ze sobą kilka słów. Innym razem wpadł na Martynę w "osiedlowym" Tesco i zagadał odnośnie filmików. Że kupi, że sąsiad, że może taniej i tak dalej. Przystojny facet, nie powiem, że nie, chociaż nie gustuję w mężczyznach. Martyna odmówiła, jednak on nie odpuszczał.

Chciał kupić filmiki, a zrobiła mu laskę!


Spotkaliśmy go wczoraj - to przede wszystkim z jego powodu nie pojawił się tu żaden piątkowy wpis. Znowu pytał o filmiki - tym razem w mojej obecności. Oboje wyczuliśmy w tym jakąś sposobność, więc Martyna odpowiedziała, że żadnej paczki za darmo nie dostanie, ale może coś nagrać samemu. W pierwszej chwili chłopak niczego nie zrozumiał, a jej najwyraźniej nie chciało się tłumaczyć, więc podeszła bliżej i pocałowała go na klatce schodowej - to niewątpliwie rozwiało jego wątpliwości. Martyna czasami miała taki przypływ odwagi - naprawdę tylko czasami. Z tego względu zawsze zaskakiwała. Nigdy nie wiedziałem, co wymyśli. Bywało też tak, że zbywała facetów i zupełnie im nie ulegała. Wydaje mi się, że lubiła mieć sytuację w garści. Tak było i tym razem. Po kilku sekundach mężczyzna miał w garści, ale jej odsłoniętą pierś. Starałem się ich zasłonić, ale ona skinęła głową w moją stronę na znak, że już kończą. Podniosła torebkę i zabrała się za otwieranie drzwi.

- Tak 15:30, ok? - zapytała.

Nieznajomy odwrócił się w naszą stronę i odpowiedział:

- Mam przyjść?
- Tak, masz przyjść - przewróciła oczami i zamknęła za sobą drzwi.

Wypakowaliśmy zakupy i zrobiliśmy sobie po małej kawie. Sąsiad rzeczywiście przyszedł. Miał na imię Bartek - jak się później okazało - i pracował dokładnie w tej samej firmie, co ja. Przestąpił próg, a Martyna wybiegła mu na przywitanie. Opychała się lodami, więc była w swoim "roboczym stroju" czyt. biały t-shirt, w dodatku męski, brak spodni i majtek - uniform zaprojektowany z myślą o jedzeniu lodów miętowych. To trochę komiczne.

- Masz telefon? - zapytała.
- Już, chwila.

Bartek zdjął i odwiesił kurtkę, po czym wyciągnął komórkę i włączył nagrywanie.

- Włączyłem.

Martyna obciągnęła koszulkę tak, jakby chciała cokolwiek zasłonić. Tak, jakby nie zamierzała za chwilę zrobić dużo gorszej rzeczy. Sterczące sutki prześwitywały przez biały materiał, a piersi odznaczały się tak, jakby była zupełnie naga. Nie peszyło jej to, nie była skrępowana - ten odruch był jedynie złudzeniem niewinności, której w takich momentach próżno było się doszukiwać.

Kucnęła opierając dłonie o spodnie Adriana, po czym spojrzała w górę tak, jakby prosiła o posiłek. Adrian przez chwilę nie reagował. Patrzyłem na nią i dostrzegłem, że przygryza dolną wargę - w tym samym momencie on skupiał się na kadrowaniu. Przełożył telefon do drugiej ręki, a następnie rozsunął rozporek i go wyciągnął.

Martyna wzięła penisa w dłoń, wciąż wpatrując się w obiektyw. Poruszała nim powoli - chciała, by Adrian uchwycił każdy szczegół. On z każdą sekundą coraz bardziej się rozpraszał. Nie był w stanie skupić się na filmowaniu - zauważyłem to i postanowiłem pomóc.

- Daj - powiedziałem.

Z wdzięcznością oddał mi telefon, po czym rozpiął guzik i podciągnął koszulkę. Miał kaloryfer, a Martyna uwielbiała wysportowanych mężczyzn. Nie powstrzymała się przed dotknięciem jego brzucha. Skupiała się na nim przez kilka chwil aż w końcu przeszła do rzeczy i zaczęła robić laskę. Jej ruchy były wyważone, delikatne, ale dokładne. Robiła to powoli, delektowała się i doprowadzała go w ten sposób do szaleństwa. Doskonale o tym wiedziała, jednak Adrian akurat na tego typu tortury nie mógł przecież narzekać.

Przywołała mnie palcem - zależało jej na tym, bym uwiecznił to, co robi. Nie musiała prosić. Zrobiłem to. Podszedłem bliżej i stanąłem tuż przy nich. Telefon przysunąłem jak najbliżej ust ukochanej, skupiając się na oglądaniu. Była zmysłowa. Brała go do ust z największą starannością. Powoli. I znowu. Przejeżdżała po nim językiem, by po chwili zaczynać od nowa. Zrobiłem się twardy dopiero w momencie, gdy zaczęła pieścić mu jądra. Ssała je równocześnie, potem każde z osobna, a ja trzepałem jak oszalały.

Wyraźnie ją to podniecało. Spoglądała na zmianę na mnie i na kamerę. Z pewnością z kutasem w ustach mogła choć przez chwilę poczuć się gwiazdą. Ssała coraz mocniej, coraz szybciej - chciała w końcu zademonstrować pełnię swoich możliwości. Wpatrywałem się w czerwoną szminkę na ustach, którymi obejmowała główkę penisa. Doprowadzało mnie to to wrzenia. Czułem, że moje nogi stają się miękkie, a ja zaczynam szczytować. Zapauzowałem film i podsunąłem go bliżej. W kilka chwil sperma zalała policzek mojej ukochanej, a ona - nic sobie z tego nie robiąc, zaczęła bawić się cipką i ssała go dalej. Na Adriana podziałało to równie mocno. Ledwie zdążyłem wznowić kręcenie filmu, a on złapał ją za głowę i przysunął do siebie na ułamek sekundy przed tym, jak spuścił się jej do gardła. Martyna wylizała go dokładnie, po czym spojrzała na kamerę raz jeszcze, by pochwalić się zawartością ust.

Połknęła spermę sąsiada, po czym dała mi buziaka - jak to miała w zwyczaju - i oparła się na moim ramieniu.

- Może być? - zapytała.
- Jeszcze pytasz - odpowiedział.
- To nie ma za co - uśmiechnęła się i pobiegła umyć zęby.

Nastała niezręczna cisza - dla niego ta sytuacja mogła być odrobinę krępująca. Wcale się nie dziwiłem.

- No to... będę leciał, ok?
- Jasne, do jutra. Nagrania zachowaj dla siebie, ok?
- Pewnie, nie ma sprawy. Dzięki!

Tyle zapamiętałem z naszego dialogu. Usiadłem na kanapie, a potem zamknąłem oczy i raz jeszcze wyobraziłem sobie całą sytuację.

Jak ja ją kocham - pomyślałem.