To miał być romantyczny wyjazd. Oboje wzięliśmy sobie wolne i wybraliśmy się do Gdańska, gdzie lubiliśmy wracać. To miasto kojarzyło nam się przede wszystkim z naszymi początkami, kiedy wszystko wydawało się normalne.

Wynajęliśmy ten sam apartament, co kilka lat wcześniej. Lokalizacja była idealna - starówka. Pod nosem mieliśmy kluby i knajpy, a więc wszystko, czego nam trzeba. Był gorący, letni wieczór. Wybraliśmy się właśnie do jednego z takich klubów. Po kilku godzinach zabawy postanowiliśmy wracać, jednak po drodze wstąpiliśmy do naszego ulubionego baru z ogródkiem, w którym serwowali drogie, choć bardzo smaczne mohito. Prawie 50zł za jedno - drogo, ale było warto. Każdy wyjazd do Gdańska musiał zostać przypieczętowany takim drinkiem.

Usiedliśmy w ogródku, nakryliśmy się kocem i rozmawialiśmy tak, jak za pierwszym razem. Było idealnie. Trwało to jednak zbyt krótko. W pewnym momencie usłyszeliśmy znajomy głos:

- Nie wierzę! - krzyknął nieznajomy.

Oboje się odwróciliśmy i dostrzegliśmy znajome twarze - był to ex chłopak Martyny wraz z kolegą, którego też już poznaliście.

- Co za zbieg okoliczności! Ty tutaj?
- Hej! Matko, rzeczywiście aż ciężko uwierzyć! - odpowiedziała Martyna.

Podeszli bliżej, przywitali się i bez pytania zajęli wolne miejsca przy naszym stoliku.

- Co u Ciebie słychać, niunia?
- A wszystko dobrze, dziękuję. Odpoczywamy sobie.
- Właśnie widzę, świetnie wyglądasz!
- A dziękuję, Ty również. Widzę, że przypakowałeś - odpowiedziała Martyna.
- Trochę trzeba. Na długo tu zostajecie?
- W piątek wracamy, a co tam?
- Może skoczymy jutro gdzieś razem?
- Hmm... nie mamy planów, więc chętnie.

I w zasadzie na tym skończyła się cała rozmowa. Martyna nie zapytała mnie o zdanie, a nie ukrywam - wieczór z jej byłym nie był szczytem moich marzeń. Miałem nadzieję, że przez kilka dni będziemy sami, ale nie chciałem robić niepotrzebnych awantur. Powinniśmy korzystać z tego wypoczynku i nie psuć sobie nastrojów. Wróciliśmy do apartamentu i oczywiście kochaliśmy się ze sobą tak, jak robimy to co wieczór od wielu lat. Niewątpliwym fenomenem naszego związku było to, że mimo stażu wciąż interesowała mnie jej cipka, a ona wciąż lubiła po skakać na moim kutasie. Myślę, że to właśnie miłość. Jeśli po latach nie chcecie już na siebie patrzeć, to z pewnością należy się martwić i zastanawiać czy warto.

Następnego dnia od rana Martyna wydawała się zamyślona, a ja doskonale wiedziałem, co jest tego powodem.

- Ta czy ta? - zapytała.
- Wiesz, że wolę czarne.

Po kilku minutach wróciła z toalety w obcisłej, koronkowej sukience. Ostatecznie całe to planowanie okazało się zbędne, bo zdecydowała się na bluzeczkę, ale tak to już niestety bywa z kobietami. Popołudniu wyszliśmy coś zjeść, a następnie moja ukochana zadzwoniła po swojego ex. To, że wieczorami wymieniali się smsami było dla mnie odrobinę dziwne, aczkolwiek pisała z nim przy mnie, więc przymykałem na to oko. Po czasie doszedłem do wniosku, że ich kontakt wcale nam nie zagraża - moja kobieta ma wszystko i pewnie nawet przez myśl jej nie przeszło, by mnie dla kogokolwiek zostawić. Nasz związek stał się kompletny - zero kłótni, zero problemów i fochów.

Seks z ex: epizod przed klubem z kilkoma mężczyznami


Przyszedł kwadrans później i szczerze powiedziawszy, wydawał się nastawiony na dłuższy wieczór z nami. Cóż, nie przeszkadzało mi to. Wybraliśmy się do jednego z najpopularniejszych klubów w Gdańsku - jeśli pochodzicie z tamtych rejonów, to z pewnością chodzi o ten, do którego chodzicie najczęściej. Pamiętam, że były problemy z klimatyzacją i w środku było dość gorąco. Na tyle, że po paru shotach i zabawie na parkiecie wszyscy byliśmy mokrzy od potu. Włosy Martyny niemal kleiły się do dekoltu - mimo to wyglądała świetnie i wyróżniała się na tle innych. W przeszłości profesjonalnie tańczyła, więc nie tylko jej uroda przykuwała wzrok facetów. Otaczali ją ze wszystkich stron, a jej najwyraźniej się to podobało. Początkowo wyciągała na parkiet nas obu - po godzinie robiła to na zmianę, bo chyba obaj potrzebowaliśmy już odpoczynku.

Za którymś razem postanowiłem wykorzystać przerwę i pójść po drinki. Klub był przepełniony, a przy barze spora kolejka - stałem tam dobrych 20 minut. Kiedy wróciłem okazało się, że nie ma ich już na klubowym parkiecie - nie skojarzyłem faktów. Nie mogłem zostawić drinków, więc sączyłem jednego za drugim na klubowej kanapie - myślałem, że za chwilę ich zobaczę, że zaraz wrócą. Okazało się zupełnie inaczej.

Postanowiłem się przewietrzyć. Poszedłem do szatni i poprosiłem o bluzę - zostawiłem w niej fajki. Po pijaku zwykle palę jedną za drugą.

Było ciemno. Przed klubem aż roiło się od naćpanych małolatów, którzy mieli dokładnie ten sam pomysł, co ja.

Zza rogu dobiegały niepokojące krzyki i gwizdy. Początkowo nie reagowałem, nie chciałem robić sobie kłopotów w takim stanie. Ciekawość wzięła jednak górę i podreptałem w stronę parkingu. Za rogiem dostrzegłem grupkę osób popijających alkohol i śmiejących się do rozpuku. Cóż, nie miałem nic do roboty, więc postanowiłem podejść bliżej i dobrze się bawić.

Oniemiałem. Paru młodych mężczyzn stało z boku i paliło papierosy, natomiast kilka metrów dalej jakieś dzieciaki utworzyły półokrąg i wyraźnie podekscytowane dyskutowały o czymś, czego nie byłem w stanie usłyszeć z takiej odległości. Przepychając się łokciami podszedłem bliżej uważając, by nikogo nie przypalić, choć - sądząc po ich stanie - i tak by się nie zorientowali.


Byli tam. Martyna ze swoim byłym. Powinienem się ucieszyć, jednak moje zaskoczenie było zdecydowanie silniejsze od ulgi.

Stanąłem tuż obok - miałem wszystko jak na tacy. Martyna klęczała. Michał stał oparty o ścianę budynku i trzymał ją za włosy, kiedy ona ssała kutasa po same jaja. Alkohol najwyraźniej uderzył jej do głowy, bo była tak pijana, że ledwie trzymała się na nogach. On doskonale o tym wiedział, jednak postanowił skorzystać z okazji. 

Patrzyłem na to z pewnym żalem i niepokojem - ilekroć się spotykali, zawsze kończyło się w taki sposób. Michał rżnął Martynę tak, jakbym nie istniał. Za każdym razem nic sobie nie robiła z mojej opinii, a właściwie nawet o nią nie pytała. Doskonale znałem naszą relację i wiedziałem, na czym ona polega - ona sądziła, że może wszystko. Nad pytaniem o pozwolenie wciąż musieliśmy pracować. Zwykle to działało - problemy pojawiały się wtedy, gdy chodziło o ex, do którego wciąż miała słabość. Jego kutas był tak wielki, że Martyna nie potrafiła nie wziąć go do buzi - wystarczyło kilka drinków i była cała jego.

Tłum gapiów nie robił na nich wrażenia. Martyna zupełnie straciła nad sobą panowanie. Michał gładził jej mokre włosy i dotykał jej krągłych piersi. Jedną ręką zsunął ramiączka czarnej, koronkowej bluzki tak, że wszyscy zainteresowani mogli je podziwiać. Martynie to nie przeszkadzało. Wpatrywałem się z zaciekawieniem jak jego kutas wsuwa się do gardła mojej ukochanej raz za razem. Była zbyt pijana, by mnie zauważyć. Zbyt pijana, by zauważyć mężczyznę po 30-stce dobierającego jej się do majtek.

Po kilkudziesięciu sekundach klubowicze wpatrywali się nie tylko w piersi mojej narzeczonej, ale też w tyłek, który jak zawsze prezentował się oszałamiająco. Martyna nie przerywała. Językiem pieściła jądra swojego ex i ssała je tak, jakby robiła to po raz pierwszy. Michał mnie zauważył - spojrzał kątem oka, po czym wepchnął jej go do gardła. Tłum wiwatował i robiło się coraz głośniej.

Mężczyzna z tyłu w dalszym ciągu dobierał się do jej cipki. Martyna nie protestowała - prawdopodobnie nawet nie wiedziała, co się dzieje. Wstała i po chwili pochyliła się nad kutasem Michała po raz kolejny, lecz teraz klubowicze mieli zdecydowanie lepszy widok na jej dupsko. Ty dziwko - pomyślałem. Mężczyzna zwilżył palce i zaczął pieścić jej dziurkę. Robił to bez najmniejszego wyczucia, a Martyna wydawała z siebie coraz głośniejsze pojękiwania.

Michał odwrócił ją tyłem, a ona rozsunęła nogi tak, by ułatwić mu całą sprawę. Pozwoliła mu na to. Wszedł w nią tak, jak ostatnim razem - zdecydowanie i mocno. Martyna krzyknęła - po części z bólu, po części z rozkoszy, lecz on bez żadnego wstępu zaczął od wysokich obrotów. Rżnął ją bez opamiętania, a jej tyłek falował w świetle latarni tak, że część osób nie odmówiła sobie grupowej masturbacji. Posuwał ją mocno i szybko - zależało mu na tym, by ją zerżnąć i jak najszybciej dojść. Jego była rozglądała się wokół - wyraźnie zainteresowana i nakręcona tym, co robią wszyscy zebrani. Część z nich przysunęła się nieco bliżej.

Martyna jęczała raz za razem, dłonią pieszcząc kutasa przypadkowego mężczyzny. Michał zwolnił i pchnął jeszcze kilka razy, po czym spuścił się byłej na pośladki, wyciągnął papierosa i usiadł na murku. Martyna jedynie przejechała dłonią po mokrym tyłku, a następnie skierowała drugiego kutasa na swoją wilgotną cipkę. Drugi mężczyzna nie potrzebował dużo czasu. Doszedł w kilka sekund i - co gorsza - nie zdążył go wyciągnąć na czas. Martyna była zadowolona i uśmiechnęła się tylko, jakby chciała powiedzieć: nic się nie stało.

Mężczyzna uraczył ją buziakiem w policzek, po czym wrócił do klubu. Moja ukochana dość nieporadnie sięgnęła do torebki po chusteczki i zaczęła wycierać uda. Podeszło do niej dwóch chłopaków, którzy wymienili z nią parę zdań - niestety nie udało mi się usłyszeć rozmowy. Wciąż waląc, stali przy niej i ocierali się o jej pośladki. Po chwili zrozumiałem - im również Martyna pozwoliła spuścić się na swój tyłek.

Siedzieliśmy tam przez dłuższą chwilę. Czekałem aż moja narzeczona upora się z tym całym bałaganem. Michała już nie było - zwinął się w międzyczasie. Ja osobiście byłem równie nakręcony, co zdołowany. Też chciałem wrócić. Martyna postanowiła jeszcze trochę potańczyć, więc do apartamentu wróciłem sam.

W drodze myślałem o tym, co się stało: "nie jesteśmy stąd, nikt nas tu nie zna" - tłumaczyłem sobie. Rzeczywiście - miałem rację. Co wydarzyło się w Gdańsku, zostało w Gdańsku. Martyna była na tyle rozsądna, by nie podawać nikomu numeru telefonu czy jakichkolwiek innych danych.

Wróciła około 5 nad ranem, a ja byłem zbyt zaspany na prawdziwą rozmowę.

- Jak było?
- Super, kochanie. Przez całą noc wszyscy stawiali mi drinki.

Uśmiechnęła się lekko, po czym sama zasnęła.