Zdrada w Trójkącie Cuckold na Zapleczu Restauracji
W eleganckiej restauracji „Złota Róża” panował subtelny szum rozmów i brzęk kieliszków. Madzia i Kuba siedzieli przy stoliku w rogu sali, gdzie ciepłe światło świec odbijało się w jej ciemnych oczach. Madzia wyglądała jak uosobienie grzechu – obcisła, czerwona sukienka podkreślała każdy kształt jej ciała, a brak bielizny, o czym Kuba doskonale wiedział, dodawał tej nocy pikanterii. Kuba, ubrany w ciemną koszulę, siedział naprzeciwko, popijając wino i obserwując ją z uśmiechem pełnym oczekiwania. Ich związek od dawna opierał się na niepisanej umowie – oboje kochali przekraczać granice, a dzisiejszy wieczór miał być kolejnym krokiem w ich grze.
Madzia rzuciła Kubie figlarne spojrzenie, po czym przeniosła wzrok na Maćka – wysokiego, przystojnego kelnera o szerokich ramionach i zawadiackim uśmiechu. Przechodząc obok ich stolika z tacą, zatrzymał się na chwilę dłużej, niż wymagała tego uprzejmość. „Czy mogę coś jeszcze dla pani zrobić?” – zapytał, a jego ton miał w sobie nutę prowokacji. Madzia uniosła kieliszek wina, muskając palcem jego brzeg. „Może… coś specjalnego?” – odpowiedziała, przeciągając słowa. Kuba poczuł, jak krew szybciej krąży mu w żyłach. To był ten moment – sygnał, na który czekał.
„Idź za nim” – szepnął do Madzi, gdy Maciek odszedł w stronę kuchni. Jego głos drżał z mieszanki podniecenia i lekkiego ukłucia zazdrości, które tak uwielbiał. Madzia wstała, poprawiając sukienkę, która uniosła się niebezpiecznie wysoko, odsłaniając fragment uda. Kuba odprowadził ją wzrokiem, czując, jak serce bije mu coraz mocniej.
Na zapleczu restauracji, za ciężkimi drzwiami oddzielającymi kuchnię od sali, Madzia znalazła Maćka przy stole z przyprawami. „Myślałem, że się nie odważysz” – powiedział, odkładając tacę i zbliżając się do niej. Nie było czasu na słowa. Madzia chwyciła go za kołnierz białej koszuli i przyciągnęła do siebie, a ich usta spotkały się w gwałtownym, pełnym pożądania pocałunku. Maciek uniósł ją lekko i posadził na stole, rozsuwając jej nogi. Sukienka podwinęła się do bioder, odsłaniając jej nagość, co tylko spotęgowało jego zapał.
Kuba, który cicho zakradł się za nimi, stał teraz przy drzwiach, zaglądając przez wąską szparę. Widok Madzi – jego Madzi – w ramionach innego mężczyzny sprawił, że jego oddech przyspieszył. Czuł się jednocześnie upokorzony i podniecony beyond granic. Maciek rozpiął pasek swoich spodni, a Madzia westchnęła, gdy jego dłonie zaczęły eksplorować jej ciało. „Szybciej” – szepnęła, a Kuba zacisnął pięści, walcząc z pragnieniem, by wejść i przerwać, a jednocześnie pragnąc, by trwało to wiecznie.
Maciek nie zwlekał. Wsunął się w nią jednym płynnym ruchem, a Madzia jęknęła głośno, nie zważając na to, że w każdej chwili ktoś mógł wejść – kucharz, inny kelner, ktokolwiek. Stół zaskrzypiał pod ich ciężarem, a przyprawy rozsypały się na podłogę, wypełniając powietrze ostrym zapachem pieprzu i cynamonu. Kuba patrzył, jak biodra Maćka poruszają się rytmicznie, jak dłonie Madzi wczepiają się w jego ramiona, jak jej głowa odchyla się do tyłu w ekstazie. Każdy jej jęk był jak sztylet w jego sercu – i jednocześnie jak paliwo dla jego własnego, perwersyjnego pragnienia. Ryzyko, że ktoś ich nakryje, tylko potęgowało to uczucie. W oddali słychać było kroki i stłumione głosy z kuchni – byli o włos od zdemaskowania.
Madzia spojrzała w stronę drzwi, jakby wyczuwając obecność Kuby. Ich oczy się spotkały – jej spojrzenie było dzikie, pełne rozkoszy, jego przesycone zazdrością i fascynacją. To wystarczyło, by pchnąć ją na skraj. „Tak, tak!” – krzyknęła, a jej ciało zadrżało w spazmach rozkoszy. Maciek przyspieszył, a po chwili sam doszedł do szczytu, dysząc ciężko. Kuba stał jak sparaliżowany, czując, że jego własne podniecenie osiąga punkt krytyczny, choć nawet nie dotknął siebie.
Gdy kurz opadł, Madzia zeskoczyła ze stołu, poprawiając sukienkę. Maciek rzucił jej łobuzerski uśmiech, a ona odwzajemniła go, po czym ruszyła z powrotem na salę. Kuba odsunął się od drzwi, wracając na swoje miejsce chwilę przed nią. Gdy usiadła naprzeciwko, jej policzki były zaróżowione, włosy w nieładzie, a w oczach wciąż tliła się iskra dzikości. „I jak?” – zapytała cicho, sięgając po kieliszek wina. Kuba przełknął ślinę, czując, jak zazdrość miesza się z ekstazą. „Byłaś… niesamowita” – wydukał, a jego dłoń drżała, gdy dotknął jej palców.
W tle rozległ się dźwięk otwieranych drzwi od zaplecza – ktoś wszedł do kuchni, ale było już za późno, by ich przyłapać. Madzia uśmiechnęła się triumfalnie, a Kuba wiedział, że ten wieczór na zawsze zapisze się w ich pamięci – jako kolejny dowód na to, jak bardzo się kochają, nawet w swojej przewrotnej grze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.