Od ponad trzech lat jestem z Kubą, moim stałym partnerem, i choć nasze życie jest stabilne, a ja go kocham, jest we mnie coś, co czasem wyrywa się na wolność. Jedną z takich rzeczy jest moja ciekawość – od lat fascynował mnie rimming. Nie wiem, skąd się to wzięło – może z jakichś rozmów z koleżankami, może z filmów, które kiedyś oglądałam ukradkiem. To było coś innego, intymnego, zarezerwowanego w mojej głowie dla kogoś bliskiego, kogoś, komu ufam. Nie robiłam tego z Rafałem, moim dawnym kierownikiem, ani z nikim innym podczas tych krótkich, zakazanych przygód. To zawsze wydawało mi się zbyt osobiste, zbyt blisko, by dzielić się tym z kimś przypadkowym.
Ale ciekawość nie dawała mi spokoju. Myślałam o tym coraz częściej – jak by to było, jak by smakowało, jak by się czuło. Kuba nigdy o to nie prosił, a ja nigdy nie proponowałam – może bałam się, że uzna to za dziwne, a może po prostu nie chciałam burzyć naszego spokojnego rytmu. Ale pewnego dnia, jakieś trzy lata po tym, jak skończyłam historię z Rafałem, coś we mnie drgnęło. Zaczęłam się zastanawiać, czy kiedykolwiek spróbuję. I wtedy pomyślałam o Marcinie.
Rimming z byłym chłopakiem - mój język nie nadążał!
Marcin był moim ex – facetem, z którym byłam przez dwa lata, zanim poznałam Kubę. Wysoki, szczupły, z ciemnymi włosami i oczami, które zawsze miały w sobie coś figlarnego. Przeżyliśmy razem wiele – od szalonych imprez po ciche noce, kiedy po prostu leżeliśmy obok siebie, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Rozstaliśmy się w zgodzie, bez dramatu, i czasem jeszcze pisaliśmy do siebie – ot, luźny kontakt, który nigdy nie wygasł. Wiedziałam, że Marcin dba o higienę, że zawsze był otwarty na eksperymenty, i że kiedyś, w żartach, wspomniał, że rimming to coś, co lubi. Pomyślałam, że to idealna okazja. Jeśli mam spróbować, to z kimś, komu ufam, a nie z obcym.
Napisałam do niego pewnego wieczoru, kiedy Kuba był na wyjeździe służbowym. „Hej, co słychać? Masz czas na kawę w weekend?” – rzuciłam niby od niechcenia. Odpisał szybko: „Jasne, dawno się nie widzieliśmy. Coś się kroi?”. Uśmiechnęłam się do telefonu. „Może” – odpisałam, a potem dodałam: „Mam ochotę na coś nowego. Pogadamy?”. Wiedziałam, że zrozumie, o co mi chodzi. Zawsze miał nosa do takich rzeczy.
Spotkaliśmy się w sobotę w małej knajpce na obrzeżach miasta. Siedziałam przy stoliku, popijając latte, kiedy wszedł – w ciemnej kurtce, z tym swoim uśmiechem, który kiedyś tak na mnie działał. „Wyglądasz świetnie” – powiedział, siadając naprzeciwko. Pogadaliśmy chwilę o pierdołach – jego pracy, moich planach, Kubie. A potem, kiedy rozmowa zeszła na dawne czasy, rzuciłam: „Pamiętasz, jak kiedyś gadaliśmy o… no wiesz, różnych rzeczach w łóżku?”. Spojrzał na mnie uważnie. „Pamiętam. Coś ci chodzi po głowie?”. Przygryzłam wargę, czując, jak robi mi się gorąco. „Rimming. Zawsze chciałam spróbować. Z tobą” – wypaliłam, a on uniósł brew, wyraźnie zaskoczony, ale zaintrygowany. „Serio? Czemu ja?” – zapytał, a ja wzruszyłam ramionami. „Bo ci ufam. I wiem, że się nie zmarnujesz” – zaśmiałam się, a on parsknął śmiechem. „Dobra, wchodzę w to” – powiedział, a ja poczułam, jak adrenalina zaczyna krążyć mi w żyłach.
Umówiliśmy się na następny dzień u niego. Kiedy weszłam do jego mieszkania, poczułam się dziwnie znajomo – zapach drewnianych mebli, ta sama kanapa, na której kiedyś oglądaliśmy filmy. „Napijesz się czegoś?” – zapytał, ale pokręciłam głową. „Nie, chcę przejść do rzeczy” – rzuciłam, a on uśmiechnął się szeroko. „Jak sobie życzysz”. Poszliśmy do sypialni, a ja czułam, jak serce mi wali. Marcin zdjął koszulkę, spodnie, został w samych bokserkach. „Jak chcesz to zrobić?” – zapytał, a ja wzięłam głęboki oddech. „Połóż się na brzuchu” – powiedziałam, a on posłuchał.
Klęknęłam za nim, moje dłonie przesunęły się po jego plecach, aż do krawędzi bokserek. Ściągnęłam je powoli, odsłaniając jego pośladki – jędrne, gładkie, dokładnie takie, jak pamiętałam. Pochyliłam się, czując lekki zapach mydła – wiedział, że przyjdę, i przygotował się. Rozchyliłam go delikatnie, a potem, z lekkim wahaniem, dotknęłam językiem. To było inne niż wszystko, co znałam – ciepłe, miękkie, z lekkim posmakiem skóry. Poruszałam się powoli, badając teren, czując, jak jego ciało reaguje – napięcie w mięśniach, cichy wdech. „Boże, to jest…” – mruknął, a ja uśmiechnęłam się do siebie, nabierając pewności. Zaczęłam bardziej zdecydowanie, krążąc językiem, czasem przyspieszając, czasem zwalniając, żeby go zaskoczyć. Smak był subtelny, ale intensywny – mieszanka czystości i czegoś pierwotnego. Uwielbiałam to, jak się poddawał, jak jego oddech stawał się szybszy. To było nowe, ale czułam się w tym naturalnie, jakby to zawsze było we mnie.
Tamto pierwsze spotkanie z Marcinem tylko podsyciło moją ciekawość. Po tym, jak spróbowałam rimmingu, nie mogłam przestać o tym myśleć – o tym, jak jego ciało reagowało, jak ja się przy tym czułam. To nie był zwykły seks, to było coś więcej – intymne, bliskie, coś, co wymagało zaufania. Marcin napisał do mnie następnego dnia: „To było niesamowite. Powtórka?”. Uśmiechnęłam się do telefonu, czując, jak moje ciało już tęskni za tym uczuciem. „Jasne. Kiedy?” – odpisałam, a on zaproponował środę wieczorem. Kuba wciąż był na wyjeździe, więc miałam czas i przestrzeń, żeby oddać się temu jeszcze raz.
Tym razem, kiedy weszłam do jego mieszkania, nie było już tej niepewności. Wiedziałam, czego chcę, i on też to wiedział. „Gotowa na więcej?” – zapytał z uśmiechem, a ja skinęłam głową. Poszliśmy prosto do sypialni, bez zbędnych ceregieli. Zdjął ubrania, położył się na łóżku, tym razem na plecach, unosząc biodra i opierając się na łokciach. „Chcę cię widzieć” – powiedział, a ja poczułam dreszcz podniecenia. Klęknęłam między jego nogami, rozchyliłam je delikatnie, a potem pochyliłam się.
Zaczęłam powoli, jak za pierwszym razem – język przesunął się po skórze, badając, drażniąc. Czułam zapach jego ciała – czysty, świeży, z nutą czegoś męskiego. Tym razem byłam odważniejsza – zanurzyłam się głębiej, krążąc językiem w kółko, czując, jak się napina. Jego oddech przyspieszył, a ja słyszałam ciche „o cholera”, które wymknęło mu się z ust. Uwielbiałam to – to uczucie kontroli, to, jak mogłam go doprowadzić do takiego stanu samymi ruchami języka. Czasem przerywałam, przesuwając usta na jego uda, żeby go podrażnić, a potem wracałam, bardziej intensywnie. Smak był delikatny, ale wyraźny – ciepły, ludzki, a jednocześnie tak inny od wszystkiego, co znałam. Moje dłonie ściskały jego pośladki, rozchylając go jeszcze bardziej, a ja oddawałam się temu w pełni – rytmicznie, z pasją, czując, jak moje własne podniecenie rośnie.
Marcin wyciągnął rękę, dotknął moich włosów, ale nie naciskał – po prostu tam był, poddając się. „Jesteś w tym za dobra” – wysapał, a ja uśmiechnęłam się, nie przerywając. Kiedy jego oddech stał się urywany, wiedziałam, że jest blisko – nie musiałam go dotykać gdzie indziej, wystarczyło to, co robiłam. Zadrżał, a ja kontynuowałam jeszcze chwilę, delektując się tym, jak całkowicie się rozluźnił. W końcu podniosłam głowę, spojrzałam na niego – leżał z zamkniętymi oczami, z lekkim uśmiechem. „To było… nie do opisania” – powiedział, a ja poczułam dumę zmieszaną z satysfakcją.
Wstałam, poprawiłam włosy, a on spojrzał na mnie. „Wracasz do Kuby i udajesz, że nic się nie stało, co?” – rzucił żartem, a ja zaśmiałam się. „Coś w tym stylu” – odpowiedziałam. Wróciłam do domu, wzięłam prysznic, a kiedy Kuba wrócił następnego dnia, powitałam go uśmiechem i pocałunkiem. Nie miał pojęcia, co robiłam, a ja nie zamierzałam mu mówić. Z Marcinem spotkałam się jeszcze kilka razy – rimming stał się naszą małą tajemnicą, czymś, co robiłam z nim, bo z nim czułam się na to gotowa. Ale z czasem przestałam. Kuba był moim życiem, a to, co miałam z Marcinem, było tylko chwilą – intensywną, ciekawą, ale chwilą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.