Napisałabym, że jest mi wstyd, ale to nieprawda :) Wczoraj miałam swój debiut na ShowUp. Zawsze sceptycznie podchodziłam do tego typu zabaw, ale postanowiłam się przełamać i spróbować.
Jeśli jesteście stałymi bywalcami tych kamerek, to być może śledziliście moją transmisję - serdecznie pozdrawiam widzów. Więcej nie będziecie mieli ku temu okazji. Założenie całej akcji było takie, że włączam kamerę w aucie i szukam Pana chętnego na przygodny seks.
Po raz pierwszy transmitowałam seks z nieznajomym na Showup.tv!
Poszło zdecydowanie szybciej niż z dostawcą, więc uwinęłam się z transmisją w niecałe 2 godziny. Oczywiście na transmisji był także mój narzeczony, więc było to dla nas coś nowego - robiłam to wszystko bez jego bezpośredniej obecności, co niewątpliwie przyprawiało mnie o ciarki.
Krążyłam po mieście i pytałam interesujących mnie Panów czy nie chcieliby się przejechać. Oczywiście zdarzali się i tacy, którzy chyba nie do końca czują się facetami - odmowa bolała bardziej niż tyłek po dwóch godzinach pieprzenia od tyłu, ale cóż.
Za trzecim razem się udało, ale nie zmarnowałam jakoś specjalnie dużo czasu na te poszukiwania, bo po pierwszej nieudanej próbie, podjechałam do grupki chłopaków - uznałam, że to lepsza opcja niż pytanie pojedynczych gości. I tym oto sposobem jeden z nich mi podziękował, natomiast drugi podniósł piwko i ochoczo wskoczył mi do auta. Z tego miejsca go bardzo serdecznie pozdrawiam - obiecałam, że o Tobie napiszę i zalogowałam się na bloga tuż po przebudzeniu specjalnie po to, by dodać nowy wpis.
Zjechaliśmy na parking i wytłumaczyłam mu mniej więcej, na czym rzecz polega. Oczywiście nie pominęłam faktu, że całość jest transmitowana, choć obiecałam, że nikt nie zobaczy jego twarzy, dlatego cała ta transmisja grupowa nie powinna mu narobić większych problemów.
Nie musiałam chłopaka długo namawiać. Ledwo wystartowaliśmy z grupową na Showupie, a on już się do mnie dobierał. Cóż, trochę mu pomogłam. Zdjęłam bluzeczkę i rozpięłam stanik - potem było już tylko z górki. Mój nowy kolega znał się na rzeczy. Niemal od razu rozchylił mi nóżki i zabrał się za minetkę - już wyobrażam sobie wyraz mojej twarzy. Muszę Was przeprosić, ale nie potrafiłam zachować spokoju. To pierwsza moja tego typu transmisja i nie przywykłam do tego, że patrzy na mnie kamera w telefonie.
Zaciskałam zęby i wiłam się z rozkoszy. Szybko zapomniałam o tym, że mam przed sobą prawie 40 widzów. Całkowicie skupiłam się na intensywnych emocjach i niecodziennych doznaniach - tych, których powoli zaczynało mi już brakować. Ssał moją łechtaczkę i co jakiś czas pomagał sobie paluszkami. Nigdy nie robiłam tego na przednim siedzenia, ale okazało się, że jest to całkiem wygodne. Nieznajomy wodził językiem wzdłuż moich rozpalonych, coraz bardziej wilgotnych ud. Starałam się zerkać na telefon i na bieżąco śledzić komentarze ukochanego, który od czasu do czasu milczał - tak, jakby nie wiedział, co powiedzieć. Albo był zajęty czymś innym.
Wraz z upływem kolejnych sekund, przestałam patrzeć w ekran. Chciałam jedynie, by ten chłopak mnie zerżnął. Docisnęłam go mocno do siebie i dałam do zrozumienia, że jestem gotowa. Pośpiesznie zaczęłam błądzić rękoma po jego kroczu, starając się dobrać mu do majtek. Udało się.
W końcu mogłam go dotknąć, złapać w dłoń i zbadać jego rozmiar. Był twardy i żylasty - miałam nadzieję na ostry seks, ale i wątpliwości. Tak długo na to czekałam, byłam tak bardzo podniecona, że mogłam się rozczarować. Nic mylnego. Przysunął się i - całując mnie po szyi - wszedł we mnie najdelikatniej, jak się dało. Pomyślałam, że teraz to już na pewno będę rozczarowana. Nie minęło jednak kilka sekund, a nieznajomy włożył go do samego końca, po same jądra - poczułam ten cudowny ból. Połączony z niesamowitą rozkoszą. Przyśpieszał, wpychał go raz za razem i rżnął mnie jak dziwkę na oczach widzów z Showup, a ja nie krępowałam się tym, że wiedzą, kim jestem.
Nie przeszkadzało mi, że dziesiątki obcych facetów znają moją twarz - podniecała mnie myśl, że widzą, jaką mój narzeczony ma puszczalską ukochaną. To było mega stymulujące. Nieznajomy wciąż mnie pieprzył, a ja jęczałam i usiłowałam złapać oddech pomiędzy kolejnymi pchnięciami. Ciepło narastało za każdym razem, kiedy jego kutas ginął we wnętrzu mojej mokrej cipki. Postanowiłam mu pomóc. Zaczęłam pomagać sobie paluszkami, choć z każdą chwilą wydawało mi się to coraz trudniejsze. Musiałam przestać. Wbiłam paznokcie w plecy tego cudownego ogiera, po czym przesunęłam dłonie wzdłuż jego nagiego ciała i złapałam z całych sił za jędrne pośladki.
Przysuwałam go do siebie tak bardzo, że kompletnie osłabłam.
- Mocniej! - krzyczałam.
Ta przerwa sprawiła, że byłam naprawdę mega napalona. On na szczęście był dobrym słuchaczem i posłusznie wykonywał moje polecenia - trafiło mi się darmowe ruchanie, więc chyba miałam prawo oczekiwać porządnego rżnięcia. Z niecierpliwością czekałam na orgazm - myślałam tylko o tym, by wyruchał mnie tak, jak żaden od dawna tego nie robił. Moja cipka była aż głodna kutasów - wybacz skarbie - nie będę kłamać.
Kilka pchnięć później poczułam jak moje ciało rozpada się na kawałeczki, a ja wiję się w nieoczekiwanym przypływie przyjemności. To był ten moment, kiedy niechcący strąciłam telefon. Moje ciało przestało mnie słuchać, a moje krzyki z pewnością dało się słyszeć na zewnątrz. On nie przestawał, co doprowadzało mnie do orgazmowego szału! Czułam, że odpływam i robi mi się słabo. Oplotłam go nogami i rozchyliłam uda jeszcze mocniej.
- Ja już prawie też... - powiedział z uśmiechem.
Nim się spostrzegłam, wyjął kutasa, zdjął gumkę i starał się dokończyć o własnych siłach. To było dobre rżnięcie - musiałam mu to wynagrodzić. Złapałam go w dłoń, po czym pochyliłam się nieudolnie do przodu i jak najszybciej wzięłam kutasa w usta. Wystarczyło, że poruszyłam ustami zaledwie kilka razy i - zanim tak naprawdę zaczęłam obciągać - eksplodował we mnie z całą siłą. Pierwszy strzał, drugi, trzeci i kolejny. Przez dłuższą chwilę delektowałam się resztkami, które wciąż wydobywały się z jego wnętrza. Uwielbiam zapach spermy. Połknęłam wszystko z uśmiechem na ustach i bez grymaszenia. Po chwili oddechu zerknęłam na Showup.
Komentarz od mojego narzeczonego?
- Kocham Cię! Mam nadzieję, że było Ci dobrze... :)
Aż się uśmiechnęłam. Zawsze liczę się z jego zdaniem i doceniam takie wsparcie. Później przyszedł czas na pogadankę z widzami - wypiliśmy po piwku i odwiozłam nieznajomego do domu. Po powrocie do mieszkania, mój ukochany już spał - była 3:30, a więc solidnie zabalowałam. To jednak jeden z lepszych wieczorów, jakie ostatnimi czasy miałam okazję przeżyć. Czy jest to fajne doświadczenie? Hmmm. Tak!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.